Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Ulubione seriale

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 22:03, 01 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Niezbyt rozumiem, tempo...?

Znaczy, masz nadzieję, że ja rozumiem? Mr. Green No, nie wiem czy to sensowny trop, ale media, które najbardziej lubię, łączy możliwość przyswajania na własny sposób, a nie ten narzucony samą formą. Tekst, zanim zacznę czytać głębiej, na ogół skanuję i zahaczam okiem o wyrwane miejsca; grafikę w ogóle ogarniam od razu w całości i dopiero mogę przechodzić do detali, a czy nad tym spędzę pięć sekund, czy pięć minut, to już mój wybór. Z video albo muzyką trudniej to zrobić, ale zauważyłam, że a. decydując, czy mnie to interesuje, też sprawdzam wyrwane miejsca ze środka, jeśli system to umożliwia, oraz b. mam syndrom "o rany, zaczyna mnie to nudzić, a jeszcze tyle do końca". W tekstach to na mnie aż tak nie działa - mielizn między dobrymi punktami nie odczuwam jako straty czasu, prawdopodobnie właśnie dlatego, że mogę przyspieszyć czytanie, ale nie da się przyspieszyć oglądania, nie wpływając na dzieło. Nie upieram się, że masz to zrozumieć i że w ogóle da się zrozumieć, to jak tłumaczenie, czemu się nie lubi pomidorowej. Wink W praktyce istotne z tego jest tyle: tekstów i grafik szukam aktywnie; klipów video i muzycznych nie. Na ogół.

Marta napisał:
ich twórcy próbują mi zasugerować coś, czego nie będzie, ale widownia na to liczy

No to Teen Wolfa omijaj szerokim łukiem, z tego co słyszę. Moim zdaniem to już podpada pod wprowadzającą w błąd reklamę. Paragrafy na to są, do licha... Co to, fan gorszy od konsumentów dżemów, papieru toaletowego i darmowych minut?

Marta napisał:
Ale fanvidy traktuję jako sposób opowiedzenia fajnej historii, czyli coś, co chyba kiedyś było w teledyskach. Dobrze zrobiony fanvid to prawie krótki film, nie zliczę też, ile piosenek poznałam, bo ktoś zrobił do niej fanvid z mojego fandomu. Ba, parę seriali zaczęłam oglądać, bo natknęłam się na świetne fanvidy.

Dla jasności: absolutnie NIE należy rozumieć mojego "nie interesuje mnie" jako "tam nie ma nic interesującego". Very Happy Należy to natomiast rozumieć jako "nie stykają mi te dwa konkretne neurony odpowiedzialne za fanowanie w ten sposób oprócz innych sposobów". Ja nie uważam, że inni są gupi, bo czas na to tracą; ja uważam, że to JA coś tracę. I to nie tak, że coś NIE jest w stanie mi się spodobać - nieraz mi wpada w ucho jakaś muzyka, spodobał mi się ten fanvid co zalinkowałam i "I Ship It", które Ty zalinkowałaś. Tylko po prostu najczęściej nie wywołuje to reakcji "chcę więcej!!!", a przynajmniej nie przekłada na działanie. Inne rzeczy odciagają moją uwagę, na przykład fanarty, które z kolei inni podziwiają, gdy na przykład je przyniosę na LJ, ale odnoszę wrażenie, jakby przyjmowali je biernie, rzadko idąc po więcej. Jak ja z video. Może ludzie, którzy mówią, że nie lubią czytać, mają podobnie.

Marta napisał:
Spodziewałam się odpowiedzi w stylu "widziała parę fanartów i się mondrzy, myśląc, że zna fandom", a tu faktycznie jest coś na rzeczy.

Zastanawiam się, od ilu fanartów ja się będę mogła już mondrzyć... Mr. Green Nie no, ale jeśli trzeba specjalnie szukać, no to właśnie - coś jest na rzeczy.

Marta napisał:
Potwierdzam, znam osobnika Smile

I tak oto udowodniono, że fandom spoileruje pół Netu, bo przecież tożsamość Gabriela jest Top Secret i plot point, i w ogóle... Okolicznością łagodzącą jest być może fakt, że podobieństwo portretowe jest na tyle wyższym skillem, że w większości przypadków Top Secret zostaje bezpiecznie Secret. Laughing

Marta napisał:
Widać za mała część fandomu chce te kobiety Smile

No ale mnie o to właśnie... Dobra, nie patrz tak, odłożyłam tę łopatę. Very Happy Z jednej strony w gruncie rzeczy trudno mieć pretensje, że w większości żeński fandom* chce oglądać facetów, w miarę możności wyględnych. Ale jeśli jednak chcemy coś OPRÓCZ facetów, no to wypadałoby to zakomunikować twórcom. A na razie dostają komunikat przeciwny, przynajmniej jeśli wyciągają wnioski także z tego, co widzą w praktyce, a nie tylko z gadania oglądających pod kątem "czy to słuszne jest i społecznie sprawiedliwe", zamiast przez popularniejszy jak widać pryzmat "łiiiii!!! dajcie fanserwis!!!", przy czym pogląd, że fajne postacie kobiet to też fanserwis, nie jest dostatecznie popularny, a raczej nie zbiera tylu fanek i fanów (właśnie jak sama mówisz). No bo patrz jak to wygląda od strony twórców: wprowadzamy postać A i postać B; po paru miesiącach widać, że postać A psa z kulawą nogą nie obchodzi, a jej aktorka na konwentach siedzi sama i się nudzi, natomiast postać B wylewa się z lodówki, choćby człowiek odciął sobie Internet, a na panelach aktora ściany wybrzuszają się od wewnątrz i trzeba upychać ludzi kolanem, żeby domknąć drzwi. Dobra, odstrzeliwujemy postać A (bo fabuła kogoś do odstrzału wymaga, a nam życie i niezadłużone hipoteki miłe, więc pozbędziemy się niepopularnego, a nie naczelnej miłości fandomu), ciągniemy dalej postać B i wprowadzamy postać C. Po paru miesiącach... itede.

* Jeśli za coś bym sprzedała twórcom kopa, po którym wylądowaliby w przyszły poniedziałek, to nie za brak kobiecych postaci, ale za kompletnie zafałszowane i odklejone od rzeczywistości przedstawienie fandomu w kanonie. Tłum facetów - co do jednego cosplayerów przebranych za Winchesterów - i dwie-trzy dziewczyny na krzyż, pętające się po obrzeżach, jakby przyszły ostatnie przed zamknięciem drzwi. W rzeczywistości proporcje są odwrotne, a wśród cosplayerek już nawet Impala jest popularniejsza niż Winchesterowie.

Marta napisał:
Postać z dziesiątego planu musi mieć coś, co sprawi, że widz ją wyłowi. Castiel i Gabriel najwyraźniej coś mieli(?), kobiety nie dostały czy przeszło niezauważone?

Owszem, zgadzam się, że to musi mieć znaczenie. A przynajmniej tak by się na logikę wydawało... Co do konkretów, to myślę, że są złożone i trzeba by osobno rozpatrywać każdy przypadek.
Castiel dostał spore fory przez mocne wejście, które ma dlatego, że przez niego wprowadzane są anioły jako gatunek, bo jest pierwszym w całej serii. A że anioły są najsilniejszym gatunkiem, no to... Niewykluczone, że Anna zyskałaby na jego miejscu podobną przewagę, ale z przyczyn fabularnych - jej własnej historii - nie dało się jej wprowadzić jako pierwszej. Przy wprowadzeniu nowej rasy zaczyna się przecież od osobnika typowego, a dopiero potem przechodzi do wersji z nietypowymi komplikacjami. Wobec tego trzeba byłoby obie postacie całkowicie odwrócić - Anna jako typowy anioł na początek, a Castiel jako kolejny z jej historią. A i tak fandom mógłby wybrać tego drugiego, bo jednak Misha bardziej przykuwa uwagę... A przy okazji scenarzyści by usłyszeli, że "no tak, baba zawsze niżej", bo w wersji aktualnej, Anna była kiedyś dowódcą... dowódczynią Castiela, który wciąż ją tak traktuje, więc skoro zamieniamy im historie...
Bela Talbot, jak mówię, kradnie ekran. Nie tylko dlatego, że jest profesjonalną złodziejką. Tak, wiem, że to kwestia subiektywnej oceny, no ale czymże innym jest relatywna charyzma Castiela? Wiesz co, najlepiej obejrzyj 3.03 Bad Day at Black Rock, w zasadzie wystarczy do oceny.
Charlie... A, też najlepiej ocenisz oglądając 7.20 The Girl with the Dungeons and Dragons Tattoo. Charlie wymiata w komputry i jest do wzywania na ratunek, gdy Sam stwierdza, że jest za cienki. Poza tym jest geekiem wszystkich geeków, zrobionym chyba specjalnie po to, żeby część fandomu tapetująca sobie pokoje Tolkienem poczuła się dopieszczona. Załatwiający Sprawę Reprezentacji fakt, że jest lesbijką, jest dopiero trzecim pod względem ważności, tak na moje oko. Nie każdemu musi przypaść styl jej aktorki - Charlie jest grana na dość neurotycznym słowotoku - ale mnie z kolei nie przypada cedząco-cyniczny (z naciskiem na cedzący) styl diablicy Meg w drugiej aktorce, który inni chwalą. Albo nie.

No i tak by można to ciągnąć - cały czas opisuję tylko Belę, Annę i Charlie, ale jest ich o wiele więcej - jednak bardziej warte zauważenia wydaje mi się coś innego: nie widać, żeby twórcy machali ręką i stwierdzali "A, dobra, chcą chłopów, niech mają, co się będziemy wysilać". Raczej mam wrażenie, jakby coraz usilniej próbowali z kolejnymi kobietami, które są bardziej i BARDZIEJ. Wszystko bardziej - efektowne, wymiatające (choćby w te komputry), badassowe i w ogóle. Faceci wprowadzani w ostatnich sezonach są albo raczej przeciętni i nie pchający się na afisz, albo pozornie niepozorni. Choć i tak zdobywają fanki, o ile tylko są przed czterdziestką i nie wyglądają na prymusiastych studentów o gabarytach myszoskoczka. No i znajduję wartym zauważenia, że niechcący twórcom wyszła nader mocna ilustracja mojego poglądu, że to całe popularne domaganie się "silnych kobiet" to jest jazda w ślepą uliczkę. Moim zdaniem, to powinny być po pierwsze "interesujące kobiety", a silne to sobie mogą być a nie muszą, dodatkowo. Gdyż ponieważ polecam uwadze casus następujący:
W dwóch ostatnich sezonach tron Piekła nawzajem wyrywają sobie demon Crowley i diablica Abaddon.
Abaddon jest jak napisana na zamówienie pod wszystkie te żądania "silnych kobiet". Herod-baba, której pałą nie dobijesz, wrogom śmieje się w nos, a do celu idzie po trupach, wliczając własnego trupa. Tylko że na tym jej "charakter" się kończy. Jaskrawa fasada i nic głębiej. Na dłuższą metę - dłuższą niż jeden-dwa odcinki - jest potwornie nudna.
Crowley nie jest silny. Ma sporo słabych punktów i jak wiedzieć, gdzie przycisnąć, to pęka szybko. Pół jednego sezonu spędził w narkotycznym uzależnieniu, użalając się nad sobą na kanapie przed telewizorem. Gorące kartofle wyciąga cudzymi rękami i nawet jeśli potrafi wygrać w fizycznej walce (co u niego wydaje się trochę out of character, jak dla mnie), to bezpośredniej konfrontacji unika jak może, a jego ulubiona broń to kilometrowe kontrakty z samym drobnym druczkiem. I on z tym wszystkim jest interesujący, to jedna z najlepszych postaci całej serii, nie tylko dlatego, że jest nieźle zagrany.
Na szczęście jednak w SPN są też kobiety po pierwsze interesujące, a dopiero po drugie silne. I żeby tylko były bardziej dostrzegane... Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 0:06, 05 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Znaczy, masz nadzieję, że ja rozumiem?

Cichutko na to liczyłam Very Happy Wyjaśniłaś całkiem porządnie i zaciekawiłaś mnie do tego stopnia, że postanowiłam sobie zrobić autoanalizę. I chyba nie ma to dla mnie takiego znaczenia.

Aletheia napisał:
a. decydując, czy mnie to interesuje, też sprawdzam wyrwane miejsca ze środka, jeśli system to umożliwia

Z filmami też? Bo mnie się bardzo często zdarza czytać losowy fragment książki, gdy ją wybieram spośród innych, ale w przypadku filmów decyduje pierwsze piętnaście minut. Przestałam podciągać pod spoilery wszystko, co dzieje się później, ale mimo wszystko powieść można mi streszczać do dalszego miejsca niż film.

Aletheia napisał:
b. mam syndrom "o rany, zaczyna mnie to nudzić, a jeszcze tyle do końca"

Odczuwam w kinie (choć częściej "moje oczy, a jeszcze tyle do końca, dlaczego to nie jest w 2D"), poza nim właściwie mi się nie zdarza. Jak mnie nudzi, to wyłączam i wracam później, czasem przechodząc przez etap "mam parę procent uwagi do wykorzystania, więc sobie wezmę coś do roboty", ale krótko, bo operuję w kategoriach "wszystko albo nic" i w końcu albo oleję film, albo zastygnę z robotą. Ale tak jak przerywam w dowolnym momencie książki, tak przerywam filmy, seriale czy piosenki.

Aletheia napisał:
Moim zdaniem to już podpada pod wprowadzającą w błąd reklamę. Paragrafy na to są, do licha... Co to, fan gorszy od konsumentów dżemów, papieru toaletowego i darmowych minut?

Prawda? Może się zaczną niedługo procesy, jak fan przestanie być wybaczający.

Aletheia napisał:
Dla jasności: absolutnie NIE należy rozumieć mojego "nie interesuje mnie" jako "tam nie ma nic interesującego".

Jasne, chciałam tylko napisać, dlaczego mnie interesuje. Smile

Aletheia napisał:
Zastanawiam się, od ilu fanartów ja się będę mogła już mondrzyć...

Mondrzyć się można zawsze, ale Ty się możesz mądrzyć Very Happy

Aletheia napisał:
I tak oto udowodniono, że fandom spoileruje pół Netu, bo przecież tożsamość Gabriela jest Top Secret i plot point, i w ogóle...

Kiedyś się zastanawiałam, po jakim czasie i o jakich wydarzeniach można spoilerować w takiej hm, globalnej komunikacji, nie z jedną, konkretną osobą. Czy jest jeszcze ktoś, kto nie wie, że Snape zabija Dumbledore'a? Albo jak się kończy drugi sezon Sherlocka? Czy pod videm z postacią, która ginie dwa sezony po czasie produkcji vida można się posmucić? Czy można mieć pretensje do osoby, która pod zwiastunem do Hobbita wspomniała coś o zakończeniu powieści?

Cytat:
kompletnie zafałszowane i odklejone od rzeczywistości przedstawienie fandomu w kanonie. Tłum facetów - co do jednego cosplayerów przebranych za Winchesterów - i dwie-trzy dziewczyny na krzyż, pętające się po obrzeżach, jakby przyszły ostatnie przed zamknięciem drzwi.

Eee... Rozumiem przepuścić przez filtr, ale to?
Przypomniało mi się, jak się zachwycałam, że pokazali fandom w Sherlocku i ktoś mi napisał, że to wcale nie jest coś nowego, bo w Supernatural zdarza się na okrągło. Widać czymś nowym był fakt zrobienia tego dobrze.

Aletheia napisał:
W rzeczywistości proporcje są odwrotne, a wśród cosplayerek już nawet Impala jest popularniejsza niż Winchesterowie.

A to ciekawe. Nie mają charakterystycznego stylu ubioru, nawet kurtki zmieniają co odcinek...?

Aletheia napisał:
Wiesz co, najlepiej obejrzyj 3.03 Bad Day at Black Rock, w zasadzie wystarczy do oceny.

Tytuł brzmiał podejrzanie znajomo, chyba widziałam ten odcinek. Przypomniałam sobie Belę i zgubionego buta. Bela wydawała się fajna.

Alethria napisał:
A, też najlepiej ocenisz oglądając 7.20 The Girl with the Dungeons and Dragons Tattoo.

Tego już nie widziałam. Obejrzę, chociaż ostatnio wzięłam się za kolejną wielką legendę - Doktora Who - i też męczę Laughing

Aletheia napisał:
Charlie wymiata w komputry i jest do wzywania na ratunek, gdy Sam stwierdza, że jest za cienki. Poza tym jest geekiem wszystkich geeków, zrobionym chyba specjalnie po to, żeby część fandomu tapetująca sobie pokoje Tolkienem poczuła się dopieszczona. Załatwiający Sprawę Reprezentacji fakt, że jest lesbijką, jest dopiero trzecim pod względem ważności, tak na moje oko.

Brzmi mi na razie jako jedna wielka lub trzy małe klisze, no ale zobaczę.

Aletheia napisał:
Raczej mam wrażenie, jakby coraz usilniej próbowali z kolejnymi kobietami, które są bardziej i BARDZIEJ. Wszystko bardziej - efektowne, wymiatające (choćby w te komputry), badassowe i w ogóle.

I nie ma im kto powiedzieć, że nie tędy droga.

Aletheia napisał:
Moim zdaniem, to powinny być po pierwsze "interesujące kobiety", a silne to sobie mogą być a nie muszą, dodatkowo.

O, to to.

Aletheia napisał:
W dwóch ostatnich sezonach tron Piekła nawzajem wyrywają sobie demon Crowley i diablica Abaddon.

Zgadniesz, o której z tych postaci słyszałam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:54, 05 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Z filmami też? Bo mnie się bardzo często zdarza czytać losowy fragment książki, gdy ją wybieram spośród innych, ale w przypadku filmów decyduje pierwsze piętnaście minut.

Jeśli przez 'film' rozumiemy krótki klip, coś typu fanvid, prezentacja produktu, szlaku górskiego, czegokolwiek, to tak. To znaczy jeśli początek nie rozwija się obiecująco, to rzucam okiem co jest dalej, choćby nawet na "wskazywanym" podglądzie, jak tu.

Natomiast filmy jako filmy, nie. To znaczy, też jakby jednak tak, ale... Ostateczną decyzję podejmuję zawsze po sprawdzeniu fotosów, ze względu na mój fioł wizualny. Graficzny styl filmu to jak autorski styl w książce, robi cały klimat, bez względu na treść. Na przykład bardzo podobał mi się plakat "Snowpiercera", ale odpuściłam sobie po rzuceniu okiem na fotosy, z których wiało tandetą. W książce też nie tyle czytam fragmenty, co chwytam urywki, frazy, góra dwa-trzy zdania w jednym miejscu, bo chodzi mi właśnie wyłącznie o sprawdzenie stopnia drewnianości stylu. Jeśli trzeszczy, wiadomo, że najlepsza treść tego nie uratuje. Jeśli nie odrzuca na tym poziomie, można brać, a reszta wyjdzie w praniu.

Marta napisał:
(choć częściej "moje oczy, a jeszcze tyle do końca, dlaczego to nie jest w 2D")

TAAAAK Szok

Marta napisał:
Jak mnie nudzi, to wyłączam i wracam później (...) tak jak przerywam w dowolnym momencie książki, tak przerywam filmy, seriale czy piosenki.

Przestraszony
Think
...to tak można?
Właśnie sobie uświadomiłam, że nigdy mi to do głowy nie przyszło... Wstać i okno zamknąć, tak, jasne, ale wyłączyć i zająć się czym innym? U mnie to by znaczyło, że mi się nie podoba i po prostu to rzucam, już więcej nie wrócę. Jeśli coś oglądam, to jednym ciągiem, od "wejścia" do "wyjścia" jestem w środku i nie myślę o niczym innym. Nawet gdyby coś przerwało niezależnie ode mnie, streaming padł, prąd wyłączyli czy cokolwiek, to wracając następnego dnia czy kiedy tam, nie zacznę dokładnie od tego samego miejsca, tylko albo obejrzę od początku (jeśli zerwało wcześnie), albo dojdę do tego miejsca stopniowo, przewijając/przeskakując po trochu już zaliczony kawałek.

Marta napisał:
Kiedyś się zastanawiałam, po jakim czasie i o jakich wydarzeniach można spoilerować w takiej hm, globalnej komunikacji, nie z jedną, konkretną osobą. Czy jest jeszcze ktoś, kto nie wie, że Snape zabija Dumbledore'a?

Ja. Mr. Green Ale ja i tak nigdy nie zamierzałam wracać do Potterów po pierwszym tomie, więc można mi to spoilerować do upojenia, jeszcze bardziej niż Tobie SPN. A co do globalnej, to sama się nieraz zastanawiałam, bo to z jednej strony ciężko dyskutować unikając nawiązań do WSZYSTKIEGO, więc człowiek zakłada, że jednak wszyscy wiedzą, kto jest ojcem Luke'a, a z drugiej, może jednak ktoś właśnie chce przeczytać "Romea i Julię"... Ej, no co! Laughing Po prostu trudno wyznaczyć granicę.

Marta napisał:
Widać czymś nowym był fakt zrobienia tego dobrze.

Szczęściara. Widzisz? Lepiej sobie wybierasz fandomy, przynajmniej w działce twórców. Rolling Eyes Choć dla porządku należy też odnotować, że nawet w SPN nie wszystko jest robione na odwal się i niekiedy w kanonie widać wnikliwe i pełne poświęcenia studia nad fandomem, co też fandom docenia. [link widoczny dla zalogowanych], to oczywiście a propos natchnionej twórczości Becky. Mr. Green

Marta napisał:
A to ciekawe. Nie mają charakterystycznego stylu ubioru, nawet kurtki zmieniają co odcinek...?

Och... [link widoczny dla zalogowanych]. (Tak, warto klikać tam głębiej. I głębiej. Nie gwarantuję jednakowóż wynurzenia z powrotem w pełni władz umysłowych.) Czy już wspominałam, że kocham fandomy jako takie? Very Happy
Jak z tego wynika, jeśli idzie o samo ubranie, to byłby wyjątkowo łatwy cosplay, o ile się ktoś nie uprze na odtworzenie konkretnego odcinka. Istnieje jeszcze coś takiego jak [link widoczny dla zalogowanych], ale to już też ktoś musiałby się uprzeć, bo nawet w kanonie więcej nie mogą jej pokazać - dostała nóg w transporcie na którymś lotnisku, parę lat temu. Jedynym, który ma więc teraz wyjątkową okazję zrobić cosplay idealny, jest złodziej. Laughing Nie, co do fandomu, to mnie się wydaje, że Winchesterowie jako materiał cosplayowy są zwyczajnie nudni. Służą do robienia aww, a jeśli odjąć Jensena i Jareda, wizualnie niewiele zostaje. Inne możliwości wydają się bardziej inspirujące - można się wbić w czarne oszmacenie i przyczepić tablicę rejestracyjną do paska, a raz widziałam Bloody Mary, która nosiła ze sobą wielką ramę, pustą, bez lustra, no bo chodziło o to, żeby być "w" i wyglądać ze środka. Ale najpopularniejszy jest Castiel, szczególnie od czasu, gdy Misha na którymś konwencie zawołał jedną fankę na scenę, przewiązał jej krawat na nowo i wyjaśnił sali, że Castiel to nosi odwrotnie, jakby na lewą stronę. Co zresztą widać w kanonie, ale wcześniej chyba mało kto zauważył. A ostatnio jakoś widzę, że wiele cosplayerek nawet nie zawraca sobie głowy ukrywaniem płci i długich włosów. Co jest podwójnie zabawne, bo raz, że na upartego da się to obronić jako potencjalnie kanoniczne (istnieje coś takiego? Very Happy), a dwa, to sugestia, że Castiel prędzej zmieniłby płeć niż ubranie, jest całkiem celnym komentarzem, nawet jeśli mimo wszystko w kanonie częściej robi drugie niż pierwsze...

Marta napisał:
Bela wydawała się fajna.

Ja zareagowałam "No nie, znowu jej się udało? I jeszcze raz? Niemożliwe, co za okropna... Dajcie więcej! Very Happy" Miny Winchesterów wyślizganych i zostawionych na lodzie niczym dwóch Bambi są bezcenne... I ma kota.

Marta napisał:
ostatnio wzięłam się za kolejną wielką legendę - Doktora Who - i też męczę Laughing

Od początku? Słyszałam, że to ścieżka dla silnych w wierze i zawziętych duchem... Laughing I jak jest?

Marta napisał:
Brzmi mi na razie jako jedna wielka lub trzy małe klisze, no ale zobaczę.

No to już wiesz, czemu się czepiają o marysójczość... No, przyznaję, że komunikat o zhackowaniu Pentagonu w wieku lat dwunastu był już lekkim przegięciem, tak trochę. Ja ja lubię nie tyle za powyższe (wręcz jakby trochę przyhamowała tę rozszalałą ultrageekowość, to bym się nie obraziła, bo momentami mi się przelewa), co za dialogi i za prezentowanie podejścia "ja tu sobie normalnie żyję, a ci mnie w jakieś potwory wciągają, nienienie, Charlie, trzymaj się od tego z daleka, w ogóle oddajcie mi mój święty spokój". Innymi słowy, podoba mi się to, co innego może odrzucić, czyli styl jej gry. Problem ultrasubiektywny, jak widać. Laughing

Marta napisał:
I nie ma im kto powiedzieć, że nie tędy droga.

Ja już wolę, żeby raczej sami na to wpadli niż słuchali co im ktokolwiek gada, bo jak na razie z tego co gdzieś tam wyżej wypisałam wynika, że większy odzew w fandomie zyskują głównie 'love interests', czyli dziewczyny czyjeś zamiast dziewczyn jako takich, więc jakby mieli dalej za tym iść...

Marta napisał:
Zgadniesz, o której z tych postaci słyszałam?

QED
Trzeba co prawda wziać poprawkę na te dwie okoliczności, że a. Crowley był dużo wcześniej wprowadzony oraz b. ma popularnego aktora, ale tak czy owak Abaddon(ę) lepiej zamieść do kąta i litościwie zapomnieć, za to Crowley jeszcze się przyda. I machnijcie mi jeszcze jakąś sensowną anielicę, bo na razie diablice mają przewagę, przynajmniej ilościowo.

A, znowu bym zapomniała... W SPN gra też Kevin McNally, ale wspominam wyłącznie pro forma, bo nie podobała mi się jego postać i cieszę sie, że raczej już nie wróci. Nawet jeśli to zostawia otwartą dziurę fabularną, to nie pierwszą i na pewno nie ostatnią, a po co mi mają go psuć...


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 21:58, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 20:21, 06 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Jeśli przez 'film' rozumiemy krótki klip, coś typu fanvid, prezentacja produktu, szlaku górskiego, czegokolwiek, to tak. To znaczy jeśli początek nie rozwija się obiecująco, to rzucam okiem co jest dalej, choćby nawet na "wskazywanym" podglądzie, jak tu.

W takich przypadkach też sobie dość swobodnie "chodzę" po pasku z buforem, ale chodziło mi o filmy-filmy Smile

Aletheia napisał:
Ostateczną decyzję podejmuję zawsze po sprawdzeniu fotosów, ze względu na mój fioł wizualny. Graficzny styl filmu to jak autorski styl w książce, robi cały klimat, bez względu na treść.

Tak, chociaż wolę zwiastuny (również te fan-made), fotosy są... zbyt statyczne Very Happy To znaczy fajnie jest zobaczyć zdjęcie z filmu, na który i tak czekam, choćby dlatego, żeby sobie popatrzeć na charakteryzacje aktorów, ale rzadko sama sięgam po fotosy. Jeśli film już wyszedł, to szukam pojedynczej sceny albo jakiegoś fan video.

Aletheia napisał:
W książce też nie tyle czytam fragmenty, co chwytam urywki, frazy, góra dwa-trzy zdania w jednym miejscu, bo chodzi mi właśnie wyłącznie o sprawdzenie stopnia drewnianości stylu.

A nie, to ja jadę trybem "podręcznik do polskiego". Dwie, trzy strony i stop: "podobało się? Sięgnij po resztę książki" (w podręczniku miałam taki napis po każdym fragmencie Very Happy).

Aletheia napisał:
Właśnie sobie uświadomiłam, że nigdy mi to do głowy nie przyszło...

Naprawdę? Przecież w serialach tyle razy jest cliffhanger, przez który ciężko usnąć w nocy, ale nie można sobie pozwolić na obejrzenie kolejnego odcinka... Pięć pierwszych minut i do łóżka Smile Albo film naprawdę mi się podoba, ale trwa ponad dwie godziny i po prostu nie daję rady skupić uwagi na tak długo.

Aletheia napisał:
Nawet gdyby coś przerwało niezależnie ode mnie, streaming padł, prąd wyłączyli czy cokolwiek, to wracając następnego dnia czy kiedy tam, nie zacznę dokładnie od tego samego miejsca, tylko albo obejrzę od początku (jeśli zerwało wcześnie), albo dojdę do tego miejsca stopniowo, przewijając/przeskakując po trochu już zaliczony kawałek.

Gdy wracam do oglądania, cofam minutę lub dwie, przypominam sobie, w jakim punkcie historii jestem i tyle. Identycznie jak podczas czytania.

Aletheia napisał:
Ja.

Ups...

Aletheia napisał:
Ale ja i tak nigdy nie zamierzałam wracać do Potterów po pierwszym tomie, więc można mi to spoilerować do upojenia, jeszcze bardziej niż Tobie SPN.

Uff. No ale właśnie, co innego, gdy ktoś nie wie, ale nie przeszkadza mu, gdy będzie wiedział, a co innego "hej, ja jestem dopiero w pierwszym sezonie!1".

Aletheia napisał:
Lepiej sobie wybierasz fandomy, przynajmniej w działce twórców.

Tego bym nie powiedziała. Smile Showrunnerka jednego z seriali, które oglądam, myśli (albo udaje tylko, że myśli), że stosunek fanów dwóch głównych "shipów" wynosi mniej więcej 1:1, podczas gdy w rzeczywistości to jest 20:1, jak nie więcej. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że od pewnego czasu życzenia widzów (prawdziwe czy wyobrażone) mają wpływ na wydarzenia w serialu. Na swoją obronę dodam, że gdy zaczynałam, to showrunnerów było dwoje i wtedy coś takiego nie miałoby miejsca. Nie cierpię, jak się zmienia główny producent, nie znam serialu, któremu by to wyszło na dobre. Choć może niedługo poznam, więcej niżej Smile

Aletheia napisał:
Choć dla porządku należy też odnotować, że nawet w SPN nie wszystko jest robione na odwal się i niekiedy w kanonie widać wnikliwe i pełne poświęcenia studia nad fandomem, co też fandom docenia. Obczaj avek postu, to oczywiście a propos natchnionej twórczości Becky.

"Your argument is invalid" Very Happy Widziałam podobny "argument" w fandomie Harry'ego Pottera Very Happy

Aletheia napisał:
Jak z tego wynika, jeśli idzie o samo ubranie, to byłby wyjątkowo łatwy cosplay, o ile się ktoś nie uprze na odtworzenie konkretnego odcinka.

Wydaje mi się, że w serialach, gdzie ubrania bohaterów są nowe co odcinek, cosplay nie jest aż tak popularny niż w tych, w których jest jakaś powtarzalność. Z tą kurtką mogłoby się udać, myślę.

Aletheia napisał:
Nie, co do fandomu, to mnie się wydaje, że Winchesterowie jako materiał cosplayowy są zwyczajnie nudni.

Może. Chociaż jak się uwielbia bohaterów, to nie po całości? Przecież ten katalog ciuchów musiał ktoś stworzyć Smile

Aletheia napisał:
Inne możliwości wydają się bardziej inspirujące - można się wbić w czarne oszmacenie i przyczepić tablicę rejestracyjną do paska,

Co kto lubi Laughing

Aletheia napisał:
Ale najpopularniejszy jest Castiel, szczególnie od czasu, gdy Misha na którymś konwencie zawołał jedną fankę na scenę, przewiązał jej krawat na nowo i wyjaśnił sali, że Castiel to nosi odwrotnie, jakby na lewą stronę.

Faktycznie! Very Happy Fajnie im to wyszło, Castielowi bliżej do skacowanego niż do eleganckiego anioła Very Happy

Aletheia napisał:
Od początku? Słyszałam, że to ścieżka dla silnych w wierze i zawziętych duchem... Laughing I jak jest?

Klasycznego Doktora odpuściłam, odesłano mnie do Dziewiątego, czyli odkąd wznowiono serial. Po pierwszym odcinku musiałam zacząć spisywać wrażenia, bo krzyczały, a nie miałam gdzie z nimi iść i tak sobie spisuję do teraz Smile Moją główną myślą do wczoraj było "yyyy.... TO jest ten serial-legenda?", ale jeszcze zostaję, bo chcę zobaczyć Dziesiątego Doktora.

Aletheia napisał:
Ja ja lubię nie tyle za powyższe (wręcz jakby trochę przyhamowała tę rozszalałą ultrageekowość, to bym się nie obraziła, bo momentami mi się przelewa), co za dialogi i za prezentowanie podejścia "ja tu sobie normalnie żyję, a ci mnie w jakieś potwory wciągają, nienienie, Charlie, trzymaj się od tego z daleka, w ogóle oddajcie mi mój święty spokój".

Czyli zdroworozsądkowość Smile

Aletheia napisał:
W SPN gra też Kevin McNally, ale wspominam wyłącznie pro forma, bo nie podobała mi się jego postać i cieszę sie, że raczej już nie wróci.

O, jeśli dobrze przeczytałam, to go zobaczę w tym odcinku z Charlie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 19:17, 07 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Tak, chociaż wolę zwiastuny (również te fan-made), fotosy są... zbyt statyczne Very Happy To znaczy fajnie jest zobaczyć zdjęcie z filmu, na który i tak czekam, choćby dlatego, żeby sobie popatrzeć na charakteryzacje aktorów, ale rzadko sama sięgam po fotosy. Jeśli film już wyszedł, to szukam pojedynczej sceny albo jakiegoś fan video.

Kumam. W takim razie dla mnie to już byłoby za dużo, analogicznie jak przy za długim kawałku książki. Nie to, żebym jakoś strasznie unikała takiego podejścia, raczej że nie potrzebuję. Fotos/ogryzek zdania wystarczą.

Marta napisał:
Naprawdę? Przecież w serialach tyle razy jest cliffhanger, przez który ciężko usnąć w nocy, ale nie można sobie pozwolić na obejrzenie kolejnego odcinka... Pięć pierwszych minut i do łóżka Smile

Za nic. Wtedy już nie przerywałabym, tylko oglądała po prostu cały kolejny odcinek. Very Happy A że cliffhanger, no trudno, po prostu chodzę przez kolejny dzień z tym w myślach i czekam. Laughing

Marta napisał:
Albo film naprawdę mi się podoba, ale trwa ponad dwie godziny i po prostu nie daję rady skupić uwagi na tak długo.

A, to nie. Jeśli jest naprawdę dobry, to nie zauważam czasu. Raczej odwrotnie - jeśli zaczyna się wlec, to dla mnie znaczy, że film nie jest tak mocny jak mógłby być. Co nie musi znaczyć, że odpuszczę, bo może to chwilowa mielizna, a zresztą skoro już jestem tak daleko, to te pół godziny mnie nie zbawi... Jak zwalczyłam "Upiora w operze", to znaczy, że jestem w stanie zwalczyć wszystko. Rolling Eyes

Marta napisał:
Showrunnerka jednego z seriali, które oglądam, myśli (albo udaje tylko, że myśli), że stosunek fanów dwóch głównych "shipów" wynosi mniej więcej 1:1, podczas gdy w rzeczywistości to jest 20:1

Siedzę i próbuję zdecydować, co o tym myślę. W sumie to nawet miłe, że nie ma podejścia "większe = ważniejsze", ale z drugiej strony... Czy jej polityka skutkuje niespójnością fabuły/uniwersum? Jeśli tak, no to faktycznie, powinna sobie przypomnieć, kto tu jest autorem a kto widzem.

Marta napisał:
"Your argument is invalid" Very Happy Widziałam podobny "argument" w fandomie Harry'ego Pottera Very Happy

W sensie, że co? Rowling też wpisała w kanon coś wzorowanego na fandomie? Very Happy

Marta napisał:
Chociaż jak się uwielbia bohaterów, to nie po całości? Przecież ten katalog ciuchów musiał ktoś stworzyć Smile

Ośmielam się wysunąć hipotezę, że istotny wpływ na ocenę opłacalności poświęcenia czasu i wysiłku mógł mieć fakt, iż ciuchy w momencie katalogowania miały Jensena i Jareda w środku... Laughing

Marta napisał:
Fajnie im to wyszło, Castielowi bliżej do skacowanego niż do eleganckiego anioła Very Happy

O ironio, wyłącznie teoretycznie. Eksperymentalnie wykazano, że potrzebuje zawartości całego monopolowego, żeby osiągnąć stan niezupełnie pionowy. Laughing Nie żeby to robiło wielką różnicę, zważywszy do czego jest zdolny, a raczej niezdolny, na trzeźwo... Pod koniec piątego sezonu z pewnych fabularnych przyczyn zdejmuje krawat i chowa do kieszeni. Z dalszych zdarzeń wynika, że potem musiał zdjąć całą resztę i założyć z powrotem (a nic nie wskazuje, żeby robił to kiedykolwiek wcześniej), no i krawat najwidoczniej okazał się zbyt skomplikowany...

Marta napisał:
Po pierwszym odcinku musiałam zacząć spisywać wrażenia, bo krzyczały, a nie miałam gdzie z nimi iść i tak sobie spisuję do teraz Smile

Ale wiesz co się z tym później robi, nie??? Very Happy

Marta napisał:
Czyli zdroworozsądkowość Smile

Z więcej niż lekkim odcieniem paniki. A że po odstrzale mojego ulubionego Bobby'ego Singera w tej imprezie znacznie spadł poziom zdroworozsądkowości...

Marta napisał:
O, jeśli dobrze przeczytałam, to go zobaczę w tym odcinku z Charlie.

Niezupełnie, ale dysk, który Charlie otwiera, należał do niego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 0:06, 10 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Wtedy już nie przerywałabym, tylko oglądała po prostu cały kolejny odcinek.

Gdyby to był serial, na punkcie którego zdążyłabym akurat oszaleć, możliwe, że tak by się i moje pięć minut skończyło Very Happy Ale to są wyjątkowe momenty i wyjątkowe seriale, gdy chłonę odcinek od samego początku do samego końca, wyłączam telefon i po prostu znikam, tak, że nie ma czegoś takiego jak spacja dla zastopowania i po napisach końcowych jeszcze przez chwilę patrzę w ekran. I nie chodzi o to, że pozostałe nie są dobre, tylko akurat w ten sposób na mnie nie działają.

Aletheia napisał:
Raczej odwrotnie - jeśli zaczyna się wlec, to dla mnie znaczy, że film nie jest tak mocny jak mógłby być.

Mnie się też wlecze z nudów, ale odróżniam (zwykle) "wlecze się, nie interesuje mnie dalszy ciąg na tyle, żeby to ciągnąć" od "wlecze się, bo mam ochotę na coś z większym tempem, a do tego trzeba spokojnie" albo "chętnie się dowiem, jak to się skończy, ale już nie dzisiaj".

Aletheia napisał:
Czy jej polityka skutkuje niespójnością fabuły/uniwersum?

Trafiłaś w środek tarczy. Zasadniczo chodzi o to, że bohaterka najpierw jest w związku z bohaterem A (ship 1), a potem dorasta do związku z B (ship 2) - a gdy już dorośnie wystarczająco, to rzuci ich obu w diabły, a przynajmniej powinna. W każdym razie przejście z A do B odbyło się jakiś czas temu, a producentka uważa, że - liczni na tyle, że nie można ich zignorować - fani A są teraz poszkodowani (bo podczas etapu A fani B mieli pewne "przebłyski" "swojej" relacji), więc wciska fanserwis gdzie się da, nie bacząc na fabułę i psychologię bohaterów. Zważywszy na to, że tych fanów z pewnością nie jest aż tyle, jak to się prezentuje w różnych materiałach czy wywiadach, fanserwis chybiony. Co jest dziwne, bo inne fanserwisowe zagrania były trafne (niestety).

Aletheia napisał:
W sensie, że co? Rowling też wpisała w kanon coś wzorowanego na fandomie?

Nie, raczej fani też nadinterpretowali coś z kanonu i uznali, że ich własna wizja jest kanoniczna Smile
Jeśli chodzi o szczegóły, napisałaś, że mogę spoilerować, Smile chodziło o tytuł szóstego tomu: "Harry Potter i Książę Półkrwi". "Książę" okazuje się postacią znaną z uniwersum, więc fani relacji Harry'ego właśnie z tą osobą stwierdzili, że Rowling tym tytułem zrobiła z tej relacji kanon Laughing

Aletheia napisał:
Ośmielam się wysunąć hipotezę, że istotny wpływ na ocenę opłacalności poświęcenia czasu i wysiłku mógł mieć fakt, iż ciuchy w momencie katalogowania miały Jensena i Jareda w środku...

No tak, głupia ja Very Happy

Aletheia napisał:
Pod koniec piątego sezonu z pewnych fabularnych przyczyn zdejmuje krawat i chowa do kieszeni. Z dalszych zdarzeń wynika, że potem musiał zdjąć całą resztę i założyć z powrotem (a nic nie wskazuje, żeby robił to kiedykolwiek wcześniej), no i krawat najwidoczniej okazał się zbyt skomplikowany...

Czyli na początku miał krawat właściwie założony? Jeśli tak, to podoba mi się, że to wyszło gdzieś "w miedzyczasie", lubię takie szczegóły.

Aletheia napisał:
Ale wiesz co się z tym później robi, nie???

Wiem, przyniosę Smile Ale Ty miałaś jakąś przygodę z panem z niebieskiej budki?

Aletheia napisał:
Z więcej niż lekkim odcieniem paniki.

To jest coś, co mi zawsze przeszkadzało, ktoś się dowiaduje, że nadnaturalne stwory/podróże w czasie/świat inny i bardziej niebezpieczny istnieje i rzuca się pomagać/towarzyszyć/walczyć wbrew wszelkiemu instynktowi samozachowawczemu. Dlatego między innymi tak bardzo podoba mi się doktor Watson z Sherlocka BBC, bo to jest pierwszy doktor, który ma psychologiczny powód, by dzielić z Sherlockiem nietypowe i niebezpieczne życie. Jak widzę tego miłego, niezbyt lotnego grubaska z niektórych adaptacji, to się serio zastanawiam, jak ja mam uwierzyć, że taki człowiek latami biegał po Londynie z pistoletem w ręku i nieprzewidywalnym człowiekiem u boku.

Aletheia napisał:
Niezupełnie, ale dysk, który Charlie otwiera, należał do niego.

Aha. No nic, obejrzę i wrócę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 20:51, 10 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
odróżniam (zwykle) "wlecze się, nie interesuje mnie dalszy ciąg na tyle, żeby to ciągnąć" od "wlecze się, bo mam ochotę na coś z większym tempem, a do tego trzeba spokojnie" albo "chętnie się dowiem, jak to się skończy, ale już nie dzisiaj".

A, to ja w takim razie nie. Ja się raczej nastawiam na dany tytuł, a nie "coś szybkiego albo spokojnego", więc nie miewam przypadków niekompatybilności filmu z nastrojem - raczej reaguję nastrojem na to, jaki okazuje się film. No i jak mówię, jeśli jestem w stanie i w ogóle chcę przerwać i "wyjść" z filmu dłużej niż na chwilę, to i tak nie będę chciała do niego wracać. Nie wiem, może gdybym oglądała coś codziennie... Ale raczej też nie.

Marta napisał:
Zasadniczo chodzi o to, że bohaterka najpierw jest w związku z bohaterem A (ship 1), a potem dorasta do związku z B (ship 2) - a gdy już dorośnie wystarczająco, to rzuci ich obu w diabły, a przynajmniej powinna. W każdym razie przejście z A do B odbyło się jakiś czas temu, a producentka uważa, że - liczni na tyle, że nie można ich zignorować - fani A są teraz poszkodowani (bo podczas etapu A fani B mieli pewne "przebłyski" "swojej" relacji), więc wciska fanserwis gdzie się da

No to siłą rzeczy Heroina jej wychodzi na niezdecydowaną chorągiewkę. Razz Tak, jednak powinna sobie przypomnieć, kto ten serial robi i dlaczego nie fani...

Marta napisał:
chodziło o tytuł szóstego tomu: "Harry Potter i Książę Półkrwi". "Książę" okazuje się postacią znaną z uniwersum, więc fani relacji Harry'ego właśnie z tą osobą stwierdzili, że Rowling tym tytułem zrobiła z tej relacji kanon

Czyli jednak argument is valid, bo przypadki są nieadekwatne, o ile nie przeciwstawne. Twisted Evil "Rowling napisała" jest fandomową interpretacją detalu, który mógł (Rowling puszcza oko) ale nie musiał (Rowling, pisząc, nawet o tym nie pamiętała) być nawiązaniem. Tymczasem Kripke naprawdę musiał napisać fragment, który "pisze" Becky (o ile nie zwędził gotowego, ale fandom by to wyśledził dziesięć sekund po emisji), choć jednocześnie umieszczając go w kontekście "to NIE jest kanon". Jeśli już, analogią HP-SPN byłoby raczej któreś z miliona pińciuset SPNowych mrugnięć w rodzaju tytułu odcinka "Slash Fiction" (który w oglądaniu okazuje się nawiązaniem do "Pulp Fiction" i gore slasherów, nie slashu).

Marta napisał:
Czyli na początku miał krawat właściwie założony?

Przy pierwszym wejściu [link widoczny dla zalogowanych]. A potem to jedyny powód jaki mogę wymyślić, skoro między tym momentem, a [link widoczny dla zalogowanych], gdzie już jest odwrotnie, to jedyny punkt, o którym na pewno wiadomo, że go zdjął.

Marta napisał:
Ale Ty miałaś jakąś przygodę z panem z niebieskiej budki?

Nieustannego wpadania i opędzania się w Internecie nie liczymy, co nie? Rolling Eyes

Marta napisał:
To jest coś, co mi zawsze przeszkadzało, ktoś się dowiaduje, że nadnaturalne stwory/podróże w czasie/świat inny i bardziej niebezpieczny istnieje i rzuca się pomagać/towarzyszyć/walczyć wbrew wszelkiemu instynktowi samozachowawczemu.

Właśnie. Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 20:57, 10 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 20:51, 12 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Ja się raczej nastawiam na dany tytuł, a nie "coś szybkiego albo spokojnego", więc nie miewam przypadków niekompatybilności filmu z nastrojem - raczej reaguję nastrojem na to, jaki okazuje się film.

Pewnie łatwiej Ci się przez to ocenia filmy. Mnie się zdarzało oglądać to samo dwa razy w dwóch różnych nastrojach i mieć wrażenie, że oglądam dwa różne filmy.

Aletheia napisał:
No to siłą rzeczy Heroina jej wychodzi na niezdecydowaną chorągiewkę.

I cofa się w emocjonalnym rozwoju. Ale chodzą słuchy, że kolejny sezon ma być ostatnim, to trzeba będzie w końcu pójść naprzód. Smile

Aletheia napisał:
"Rowling napisała" jest fandomową interpretacją detalu, który mógł (Rowling puszcza oko) ale nie musiał (Rowling, pisząc, nawet o tym nie pamiętała) być nawiązaniem.

Nie mógł. Forma tytułu jest w każdym tomie taka sama, to "Harry Potter i..." nowe pojęcie z tomu. A Rowling miała o wieeele mniejszą znajomość shipów niż twórcy Supernatural.
Swoją drogą, z "Więźniem Azkabanu" jest dokładnie tak samo, ale ten ship nie ma zbyt dużego powodzenia i nie widziałam, żeby ktokolwiek się do tytułu odwoływał Very Happy

Aletheia napisał:
Tymczasem Kripke naprawdę musiał napisać fragment, który "pisze" Becky (o ile nie zwędził gotowego, ale fandom by to wyśledził dziesięć sekund po emisji), choć jednocześnie umieszczając go w kontekście "to NIE jest kanon".

Właśnie dlatego sądzę, że to to samo. Jedno i drugie napisało zdanie, które, odarte z kontekstu i czytane dosłownie ma być argumentem, że dany ship to kanon Wink

Aletheia napisał:
Przy pierwszym wejściu miał. A potem to jedyny powód jaki mogę wymyślić, skoro między tym momentem, a kolejnym, gdzie już jest odwrotnie, to jedyny punkt, o którym na pewno wiadomo, że go zdjął.

Me gusta. Można tajnie nawiązywać do fandomu Smile


Aletheia napisał:
Nieustannego wpadania i opędzania się w Internecie nie liczymy, co nie?

Aha. Bo ja spoileruję. Dużo. Więc nie wiem, czy chcesz wiedzieć. Jak nie, to mogę tu coś bardziej ogólnego napisać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 23:17, 12 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Jedno i drugie napisało zdanie, które, odarte z kontekstu i czytane dosłownie ma być argumentem, że dany ship to kanon Wink

E, nie. Myślę, że ten avek był tak naprawdę ironiczno-żartobliwy. "Ja wiem, że wy wiecie, że on wie, że my wiemy, że on wie, że my wiemy, że to znaczy, że to nic nie znaczy. Ale jakby co, napisał i możemy mówić, że napisał, chociaż wcale nie napisał co napisał. He he."
Poza tym, jednak nawet po odarciu z kontekstu, fragment SPNowy JEST rzeczywistym, świadomie przez scenarzystę zamierzonym nawiązaniem do shipu, nawet jeśli nie jest poparciem jego kanoniczności, czego nie da się powiedzieć o tytule u Rowling.

Marta napisał:
Można tajnie nawiązywać do fandomu Smile

Me gusta też, że jest dbałość o ciągłość fabularną w drobnych i nienachalnych detalach, ale nawiązywać w sensie, że? Smile Wcześniej krawat raczej nie miał jakiejś specjalnie specjalnej roli dla fandomu, o ile wiem, nie bardziej niż płaszcz i reszta...

Marta napisał:
Aha. Bo ja spoileruję. Dużo. Więc nie wiem, czy chcesz wiedzieć. Jak nie, to mogę tu coś bardziej ogólnego napisać.

Nie przejmuj się ostrożnością. Raport nieocenzurowany siłą rzeczy lepszy niż okrojony, a interesuje mnie właśnie tylko raport jako raport, oglądać i tak nie zamierzam.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 23:21, 12 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 23:56, 14 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Charlie... A, też najlepiej ocenisz oglądając 7.20 The Girl with the Dungeons and Dragons Tattoo.

Obejrzałam odcinek i już wiem, o co Ci chodziło z przelewaniem się geekowatości. Przesadzili z tym, moim zdaniem o wiele fajniej by wyszło, gdyby zostawić tylko na przykład tapetę w komputerze lub kubek, i dołączyć jedno nawiązanie w dialogu - nie trzeba mi było ciężarówki figurek i pozostałych nawiązań. Nawiasem mówiąc, co z tytułem odcinka? Przecież tatuaż był z Leią...
Ale mimo to polubiłam ją (jeśli faktycznie przesadzili później z jej umiejętnościami hakerskimi, szkoda), jej sposób bycia, ta nerwowość mnie przekonuje, sprawia, że jest kimś żywym, a nie zlepkiem trzech klisz. Przez tę nerwowość udało się wybrnąć z czwartej kliszy, czyli twardej, charakternej rudej.
To mówisz, że co się z nią stało?

Aletheia napisał:
E, nie. Myślę, że ten avek był tak naprawdę ironiczno-żartobliwy.

Tamten z Pottera też taki był Smile

Aletheia napisał:
Poza tym, jednak nawet po odarciu z kontekstu, fragment SPNowy JEST rzeczywistym, świadomie przez scenarzystę zamierzonym nawiązaniem do shipu, nawet jeśli nie jest poparciem jego kanoniczności, czego nie da się powiedzieć o tytule u Rowling.

No dobrze. Ale po odarciu z tego kontekstu (zamierzeń scenarzysty/autora) otrzymujemy analogiczne sytuacje. Smile

Aletheia napisał:
Me gusta też, że jest dbałość o ciągłość fabularną w drobnych i nienachalnych detalach, ale nawiązywać w sensie, że?

Gdy rozpoznawalnego symbolu (typu na koszulce) mieć nie wypada albo się po prostu nie chce. Wiążąc szalik w określony sposób, można być na co dzień krok bliżej Sherlocka, a Whovianie mają szczególny stosunek do muszek - choć z nich już trudniej uczynić element codziennej garderoby. Założony odwrotnie krawat może być właśnie takim nawiązaniem Smile

Aletheia napisał:
Nie przejmuj się ostrożnością. Raport nieocenzurowany siłą rzeczy lepszy niż okrojony, a interesuje mnie właśnie tylko raport jako raport, oglądać i tak nie zamierzam.

Okej, przyjęłam Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 2:01, 15 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
nie trzeba mi było ciężarówki figurek i pozostałych nawiązań.

Robią co mogą, żebyśmy na pewno nie przeoczyły... Laughing

Marta napisał:
Nawiasem mówiąc, co z tytułem odcinka? Przecież tatuaż był z Leią...

Jak rozumiem, zmiksowane co najmniej dwie rzeczy - (Dungeons&Dragons = fantasy) + (The Girl with a Dragon Tattoo = dziewczyna-hakerka). A z czym był rzeczywisty tatuaż, to już pewnie osobna sprawa...

Marta napisał:
jeśli faktycznie przesadzili później z jej umiejętnościami hakerskimi, szkoda

Wiesz, nie tyle z jej hakerstwem (na ten Pentagon w smarkatym wieku mogę przymknąć oko, skoro Winchesterowie w jeszcze smarkatszym taszczyli giwery dłuższe od siebie...), co w ogóle z obciążaniem kołka od niewiary ponad wszelkie fabryczne normy wytrzymałościowe. Lampowy komputer, który się nagle robi kompatybilny z laptopem z W8, bo to Charlie wetknęła wtyczki...? Zdziwiony

Marta napisał:
jej sposób bycia, ta nerwowość mnie przekonuje, sprawia, że jest kimś żywym, a nie zlepkiem trzech klisz. Przez tę nerwowość udało się wybrnąć z czwartej kliszy, czyli twardej, charakternej rudej.

Tam w ogóle jest tyle długowłosych rudych, że to naprawdę cud, że się nie mylą. W tym dwie to Anna i Annie. Rolling Eyes Ale owszem, lubię styl bycia Charlie. Skoro Ci się spodobała, spróbuj jeszcze 8.20 Pac-Man Fever. Charlie ma parę świetnych momentów dialogowych, i do tego idzie kupić sobie mundurek FBI-podobny pod fachowym okiem Deana. Laughing Ale uprzedzam, że zakończenie dość łzawe. 8.11 LARP and the Real Girl jest fajny wizualnie - kostiumy, scenografia - ale według ma mniej dobrych momentów.

Marta napisał:
To mówisz, że co się z nią stało?

Odeszła w zachodzące słońce w Krainie Oz, razem ze świeżo poznaną Dorotką, TĄ Dorotką, w jednym z najgorszych odcinków wszystkich sezonów. Razz 9.04 Slumber Party jest naprawdę okropny, ma tak kiczowatą czarownicę, że nie mogę uwierzyć, że to nie była parodia.

Marta napisał:
Tamten z Pottera też taki był Smile

A, chyba że. (Nie wiedziałam, że mówimy o też-avku. Myślałam, że po stronie Potterowej to była jakaś dyskusja, czy coś.)

Marta napisał:
Ale po odarciu z tego kontekstu (zamierzeń scenarzysty/autora) otrzymujemy analogiczne sytuacje. Smile

No ale właśnie nie należy odzierać z kontekstu. Very Happy Kripke nawiązał świadomie - fandom zdaje sobie z tego sprawę i robi avek z przymrużeniem oka. Rowling NIE nawiązuje - fandom zdaje sobie z tego sprawę, ale robi avek i tak, choć z przymrużeniem oka.

Marta napisał:
Założony odwrotnie krawat może być właśnie takim nawiązaniem

A, w tym sensie. Poprzednio zrozumiałam, że pojawienie się tego w kanonie miało być jakimś mrugnięciem do fanów. Smile


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pon 2:04, 15 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 9:28, 15 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Robią co mogą, żebyśmy na pewno nie przeoczyły...

Wyraźnie Very Happy Lubię, gdy jednak twórcy ufają moim oczom (i tak dodatkowo poza tym, inteligencji) i tak nie krzyczą informacjami Smile

Aletheia napisał:
Jak rozumiem, zmiksowane co najmniej dwie rzeczy - (Dungeons&Dragons = fantasy) + (The Girl with a Dragon Tattoo = dziewczyna-hakerka).

Aha, Dziewczyna z tatuażem. Teraz kumam.

Aletheia napisał:
Lampowy komputer, który się nagle robi kompatybilny z laptopem z W8, bo to Charlie wetknęła wtyczki...?

Laughing

Aletheia napisał:
Tam w ogóle jest tyle długowłosych rudych, że to naprawdę cud, że się nie mylą.

Castingowcy nie uznają innych fryzur i kolorów? Ładnie się wpasowują w scenografię? Smile

Aletheia napisał:
Skoro Ci się spodobała, spróbuj jeszcze 8.20 Pac-Man Fever.

Idę. Jak mi się spodoba, to machnę 8x11 też.

Aletheia napisał:
Odeszła w zachodzące słońce w Krainie Oz, razem ze świeżo poznaną Dorotką, TĄ Dorotką, w jednym z najgorszych odcinków wszystkich sezonów.

Gdybym nie oglądała Doctora Who, pewnie w tym momencie bym się zdziwiła...

Aletheia napisał:
Nie wiedziałam, że mówimy o też-avku. Myślałam, że po stronie Potterowej to była jakaś dyskusja, czy coś.

Ups, nie, jakoś mi się zbiorowo napisało "fani". Nie widziałam, żeby ktoś serio to rozważał Smile

Aletheia napisał:
No ale właśnie nie należy odzierać z kontekstu.

Nie odzierajcie, a nie zostaniecie odarci...? Laughing Kripke nawiązał, ale nie zrobił z tego kanonu, więc fani w obu przypadkach podnieśli do rangi kanonu coś, co stwierdzeniem kanonu nie było. Mam wrażenie, że widzimy i opisujemy w tej rozmowie dwie różne części tego samego słonia Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 17:19, 15 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Laughing

Cytując samą Charlie, "Sweet Ada Lovelace. This thing belongs in a museum." Rolling Eyes

Marta napisał:
Castingowcy nie uznają innych fryzur i kolorów? Ładnie się wpasowują w scenografię?Smile

Pierwszorzędnie, ale tym bardziej szacun dla aktorek, że w tej sytuacji dają radę jakoś zaznaczyć odrębność tych postaci. Nawet jeśli u Abaddon kolorystyka zastępuje trzy czwarte osobowości. Rolling Eyes Co prawda, wcześniej z kolei były długowłose blondynki.

Marta napisał:
Idę. Jak mi się spodoba, to machnę 8x11 też.

[link widoczny dla zalogowanych] Very Happy W każdym wypadku napisz jak było.

Marta napisał:
Gdybym nie oglądała Doctora Who, pewnie w tym momencie bym się zdziwiła...

Charlie była jedynym co mi pozwoliło to przetrwać... Tym bardziej nie jestem zachwycona, że zakończenie zostawia tylko półotwartą furtkę. "Tej pani już dziękujemy. Chyba że nie." W dodatku nie spodobała mi się Dorotka.

Marta napisał:
Mam wrażenie, że widzimy i opisujemy w tej rozmowie dwie różne części tego samego słonia Very Happy

No, ja też, bo w sumie choćby Rowling faktycznie zrobiła kropka w kropkę to samo, co Kripke, to przecież nijak nie zaprzecza(łoby) mojemu "nawet w SPN nie wszystko jest robione na odwal się i niekiedy w kanonie widać wnikliwe i pełne poświęcenia studia nad fandomem". Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:02, 17 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
This thing belongs in a museum

A to mi pachnie Indianą Jonesem. Tylko by chyba nie przeniósł Very Happy

Aletheia napisał:
Co prawda, wcześniej z kolei były długowłose blondynki.

To co, za dwa sezony kolej na czarne? Może co parę lat dostają tonę farby do włosów i robią product placement, tylko zapomnieli firmy podać...

Aletheia napisał:
Masz tu teasera. Very Happy W każdym wypadku napisz jak było.

Oki, jak będę mieć chwilę przerwy od Doktora, to się zapoznam. Swoją drogą, mam wrażenie, że zaczęłam oglądać ten serial od złego sezonu, gdyby mi dać parę starannie wyselekcjonowanych odcinków, to może by mnie wciągło. Może. Very Happy

Aletheia napisał:
nawet w SPN nie wszystko jest robione na odwal się i niekiedy w kanonie widać wnikliwe i pełne poświęcenia studia nad fandomem

A temu nigdy nie zaprzeczałam Very Happy


EDIT
Jak wspominałam, zaczęłam jakiś czas temu oglądać Doktora Who. Oto słowotoki dotyczące [link widoczny dla zalogowanych] (w wersji niekompletnej) i [link widoczny dla zalogowanych] sezonu, pełne spoilerów.


Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Śro 22:55, 17 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 23:42, 17 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
A to mi pachnie Indianą Jonesem.

Wiedziałam, że Dorotka z czymś mi się kojarzy... Mr. Green

Marta napisał:
To co, za dwa sezony kolej na czarne? Może co parę lat dostają tonę farby do włosów i robią product placement, tylko zapomnieli firmy podać...

To jest myśl! Very Happy Co prawda jedna czarna Lisa już była, ale kto wie...

Marta napisał:
Swoją drogą, mam wrażenie, że zaczęłam oglądać ten serial od złego sezonu, gdyby mi dać parę starannie wyselekcjonowanych odcinków, to może by mnie wciągło. Może. Very Happy

To zależy. Jeśli chciałaś jakąś story, to zaczęłaś od dobrego. Ale jeśli olewasz story i chcesz ubaw z niekoniecznym sensem... SPN ma fabułę do piątego sezonu (i spaprane zamknięcie tego etapu, IMHO), a teraz to już zygzak scen dobrych, świetnych i koszmarnych. Ja tak naprawdę teraz już chcę tylko pojedynczych scen i olewam sens. Laughing (Chociaż i tak się będę czepiać. Trochę.)

[idzie czytać Whoraport]

Marta napisał:
Uprasza się o nieeksterminowanie za brak fanatyzmu

Łączę się w westchnieniu. Jakoś tak ciężko ostatnio dostać rzetelnego świra, a tak się człowiek stara. Laughing

Marta napisał:
*Już wiem, dlaczego fani nie opisują nie-fanom treści odcinków.

I teraz widać jaka to strata. Very Happy

Marta napisał:
efektami tak tanimi, że prawie gratis
(...)
magiczny śrubokręt, którym może wykonać praktycznie dowolną czynność. Poza, podejrzewam, wkręcaniem śrubek.
(...)
świat zaatakuje UFO i będzie to pierwszy atak, który nie nastąpi w USA.



Marta napisał:
został brytyjski akcent. Wylądowaliśmy w kosmosie, pięć miliardów lat w przyszłości, za chwilę Ziemia przestanie istnieć.

Ale brytyjski akcent najwyraźniej nigdy. Very Happy

Marta napisał:
Trzeba było zainwestować w DeLoreana, Doktorze.

Popieram choćby dla zasady.

Marta napisał:
Jest tam coś, do czego jeszcze nie dotarłam, musi być.

Słuchaj, może właśnie odkryłaś ten Big Secret? Ci wszyscy ludzie po prostu powtarzają to samo, tylko dłużej niż Ty?

Marta napisał:
Zaczynam być w tym dobra. Przewiduję plot twisty, irytując się, że każą mi wierzyć w absurdalne rzeczy. No nie, ta dziewczyna ma piętnaście lat? Plot twist: nie ma!

Very Happy

Marta napisał:
Tak czekałam na „plot twist!”. Może o to chodzi, że wszyscy nauczyli się rozpoznawać takie momenty, więc ten był dla zmyłki.

Bo teraz plot twist polega na tym, że nie ma plot twista.

Marta napisał:
Nawiązanie o improwizacji do Piratów z Karaibów? Tylko że „At world’s end” jest z 2007, a więc jeśli już, to „Piraci” wzięli kwestię z Doktora.

Ja tego nie widziałam, rozumiemy się?

Marta napisał:
Podobało mi się przedstawienie Szatana (Zło powstało i było fajne) jako myśli, myśli, której nie można zabić

Interesujące.

Marta napisał:
Świetny pomysł, pokazać poczynania Doktora z perspektywy kogoś, kto się na niego przypadkiem natknął.

Generalnie uwielbiam Outsider POV.

Marta napisał:
polski dubbing jest tak dobry

Aktorski, nie animacyjny? Shocked

Czyli jednak było raczej lepiej niż gorzej? Very Happy Ja bym to chętnie wrzuciła do mojego następnego linkowiska, ale nie wiem czy nie masz nic przeciwko, żeby Ci nasyłać hordy dyszące ewentualną zemstą, więc wolę zapytać. Nie masz? Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Czw 19:12, 18 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 0:08, 19 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Jeśli chciałaś jakąś story, to zaczęłaś od dobrego.

Chciałam. Ale wychodzi, że nie taką Laughing
Aletheia napisał:
Ale jeśli olewasz story i chcesz ubaw z niekoniecznym sensem...

...czyli to, co robię właśnie teraz Very Happy Oglądam sobie, jak mi ktoś poleci zabawny odcinek (ciekawe, co ludzie uważają czasem za zabawne) i na tym poprzestanę.

Aletheia napisał:
Chociaż i tak się będę czepiać. Trochę.

Da się inaczej? Wink

Aletheia napisał:
Jakoś tak ciężko ostatnio dostać rzetelnego świra, a tak się człowiek stara.

Season 3 update - częściowo nieaktualne Smile

Aletheia napisał:
Ale brytyjski akcent najwyraźniej nigdy.

Tardis im siedzi w głowach i tłumaczy. Nie pytaj jak. Very Happy
Hm, przynajmniej na brytyjski tłumaczy towarzyszom Doktora. Jaki jest ojczysty język Doktora, nie wiem. Och, kogo ja chcę oszukać, oczywiście, że brytyjski. Jakim innym językiem mogłaby mówić najmądrzejsza rasa we wszechświecie? Tym samym, co Śródziemie.

Aletheia napisał:
Słuchaj, może właśnie odkryłaś ten Big Secret? Ci wszyscy ludzie po prostu powtarzają to samo, tylko dłużej niż Ty?

A to by było bardzo w stylu serialu Laughing Ale nie, musiałam tylko wykazać anielską cierpliwość. Jak dorwę tych, którzy mnie odesłali do pierwszego sezonu zamiast od razu do drugiego...

Aletheia napisał:
Bo teraz plot twist polega na tym, że nie ma plot twista.

Very Happy

Aletheia napisał:
Generalnie uwielbiam Outsider POV.

W House MD zrobili odcinek z perspektywy zarządczyni szpitala. Najnudniejszy. Odcinek. Ever. Więc jeszcze zależy, czyje to POV.

Aletheia napisał:
Aktorski, nie animacyjny?

Aktorski. Harry Potter ma moim zdaniem dobry dubbing, na tyle, że gdy już poznałam oryginalne wersje językowe, to wróciłam do dubbingu. Jasne, nie da się zdubbingować Rickmana i trafiają się głosy, które mnie irytują, ale większość jest w porządku, a niektórzy - idzie herezja - lepiej mi się podobają od oryginałów Very Happy

Aletheia napisał:
Czyli jednak było raczej lepiej niż gorzej?

Powiem tak: droga do WOW, ale to jest fajne! była niezwykle długa, ale w końcu na nią weszłam Smile

Aletheia napisał:
Ja bym to chętnie wrzuciła do mojego następnego linkowiska, ale nie wiem czy nie masz nic przeciwko, żeby Ci nasyłać hordy dyszące ewentualną zemstą, więc wolę zapytać. Nie masz?

Nie mam. Niech tylko znajdę mój śrubokręt...
A co będziesz linkować? Jest jakiś motyw przewodni? Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 1:13, 19 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
(ciekawe, co ludzie uważają czasem za zabawne)

Ale w SPN? Puść farbę! Very Happy Jak nie w SPN to też puść.

Marta napisał:
Da się inaczej? Wink

Na LJu najczęściej obowiązuje 'no bashing'. Zdumiewające ile całkiem merytorycznego tekstu ludzie potrafią natrzaskać, nie zająknąwszy się jednocześnie ani razu pod kątem "no ale tu to już pojechali, kołek z niewiarą mi trzasnął / przez dziury fabularne czołg przejedzie / kanon się potyka o własny ogon i pyta o drogę". Po którymś zeszłorocznym konwencie, raporty odnotowywały to jako wielkie zaskoczenie, gdy Jensen, zapytany jak widzi perspektywy Deanowego rozwoju, zamiast się czaić po kurtuazyjno-wymijających krzakach, otwarcie przyznał, że wkurza go niezdecydowanie scenarzystów. "Just give me something to work with, I'll take him there!" A trochę wcześniej, w trakcie premiery jednego z początkowych odcinków dziewiątego sezonu (w ostatnich latach pół ekipy zawsze komentuje na Twitterze w czasie rzeczywistym) Jaredowi się [link widoczny dla zalogowanych], że nie był zachwycony głosami zwierząt (nie on jeden; brzmiały właśnie tak infantylnie jak polski dubbing filmów aktorskich... nic nie mówię o Potterze! Laughing ). Jeszcze przed końcem odcinka przypomniał sobie gdzie pracuje i [link widoczny dla zalogowanych].

Marta napisał:
Season 3 update - częściowo nieaktualne Smile

Poprawki w statusie wprowadzone. Lekko zazdraszczam. Laughing

Marta napisał:
Aletheia napisał:
Bo teraz plot twist polega na tym, że nie ma plot twista.

Very Happy

Jak dzisiaj pisze Zwierz, Sean Bean przeżywa. Laughing

Marta napisał:
W House MD zrobili odcinek z perspektywy zarządczyni szpitala. Najnudniejszy. Odcinek. Ever. Więc jeszcze zależy, czyje to POV.

W SPN najnudniejszym odcinkiem ever był outsider POV kręcony w stylu Blair Witch. Głównie dlatego, że Winchesterów były śladowe ilości na obrzeżach historii centralnych bohaterów odcinka, potwornie irytujących jednoepizodowców. Ale w ficach często wypada świetnie. Mam osobistą słabość do podtypu Law-Enforcement-POV-na-Winchesterów. Najlepiej to wychodzi w crossoverach z dowolnym proceduralem.

Marta napisał:
a niektórzy - idzie herezja - lepiej mi się podobają od oryginałów Very Happy

Ej no, do fanatyczki Malajkata w rudym futerku mówisz, pamiętasz? Very Happy No, ale to była animacja... Nie wiem, osobiście nie spotkałam do tej pory polskiego dubbingu w aktorskich, który by mnie nie skręcił. Wliczając kawałek Pottera, jaki kiedyś widziałam.

Marta napisał:
A co będziesz linkować? Jest jakiś motyw przewodni? Smile

Raczej nie, kolejna bałaganiarska Menażeria [link widoczny dla zalogowanych]. Jak już się do niej zbiorę, co może potrwać tygodniami...


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 1:14, 19 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:09, 19 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
spróbuj jeszcze 8.20 Pac-Man Fever

Nie banglało jak tamten. Charlie zredukowana głównie do roli fanki Winchesterów - bromance, ciasto - leży mi mniej. I kurczę, pierwszy raz widzę, że komuś nie wystarczy pomachać legitką przed nosem, to ten ktoś się musi okazać potworem?

Aletheia napisał:
Ale w SPN? Puść farbę!

Z SPN pamiętam ten odcinek, w którym Dean ciągle ginął. Mnie tam wsio rawno, ale jakby jakąś postać, którą lubię, zabili mi przed nosem dwadzieścia razy pod rząd, to bym się nie śmiała.

Aletheia napisał:
Na LJu najczęściej obowiązuje 'no bashing'.

Bashing to ostre słowo. Cokolwiek krytycznego traktują już jak przestępstwo?

Aletheia napisał:
Po którymś zeszłorocznym konwencie, raporty odnotowywały to jako wielkie zaskoczenie, gdy Jensen, zapytany jak widzi perspektywy Deanowego rozwoju, zamiast się czaić po kurtuazyjno-wymijających krzakach, otwarcie przyznał, że wkurza go niezdecydowanie scenarzystów.

Amerykańska sztuka udzielania wywiadów - to, w czym grasz, jest świetne, wspaniałe i bez wad. Aktor nie jest upoważniony do posiadania opinii. W Pamiętnikach Wampirów było podobnie, dopiero Wesley (Polak z pochodzenia, może to ma jakieś znaczenie) zaczął się, początkowo nieśmiało, przyznawać, że nie przepada za swoją postacią, następnie niektóre decyzje otwarcie skrytykował, żeby nie powiedzieć wyśmiał; teraz jak rzucam okiem na jakieś panele to i inni aktorzy już się nie silą na pseudointelektualne odpowiedzi, starają się czasem coś skomentować, ale nie udają, że ogarniają sens całości.

Aletheia napisał:
Lekko zazdraszczam.

Nie spytałam wcześniej. Supernatural nie spełniło wszystkich oczekiwań?

Aletheia napisał:
Ale w ficach często wypada świetnie.

W fanfikach wiele rzeczy wypada świetnie, czasem nawet lepiej niż mogłyby wyjść w kanonie Very Happy

Aletheia napisał:
Ej no, do fanatyczki Malajkata w rudym futerku mówisz, pamiętasz?

Malajkat mnie głosowo tak zachwyca, że wydaje mi się, że jego ciało to jakaś iluzja, powłoka na głos. Byłam niedawno w planetarium i gdy lektorem filmu okazał się Malajkat, myślałam, że nie mogło być lepiej. Sam głos by mi wystarczył, a tu jeszcze piękne obrazy Very Happy

Aletheia napisał:
No, ale to była animacja...

I tu, i tu aktorzy są ci sami, więc różnica leży nie w jakości dubbingu, a tym, czy potrafimy go zaakceptować w filmie aktorskim. Teraz uciekam od niego, jeśli tylko mogę, ale Potter mnie do dubbingu przyzwyczaił (pierwszy film, który obejrzałam z napisami, to była czwórka lub piątka) i tak bardzo podobają mi się polskie głosy, że częściej wybieram dubbing.

Aletheia napisał:
Raczej nie, kolejna bałaganiarska Menażeria jak te przedSPNowe.

Czekam w takim razie na jakieś ciekawe linki Smile


EDIT
[link widoczny dla zalogowanych] sezon Doctora Who za mną. Jak te odcinki lecą.


Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Pią 22:53, 19 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 18:08, 20 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Charlie zredukowana głównie do roli fanki Winchesterów

Wkurzyło mnie, że każdy kto ich spotka, musi się zarazić hunterowaniem. Jak w PotC - zaczyna się normalnie, a potem nagle ani się obejrzysz i wszyscy są kapitanami. Jedno w tym było fajne - Samowe "I hate it. I want it." pod adresem jej tabletu (i potem, kiedy ona to powtarza o papierowej książce Deana). Ale a propos zmarysójczenia - to, że Charlie nagle wymiata też na strzelnicy, to już przegięcie.

Marta napisał:
I kurczę, pierwszy raz widzę, że komuś nie wystarczy pomachać legitką przed nosem, to ten ktoś się musi okazać potworem?

No nie? Ech... Rolling Eyes W pierwszym sezonie hunter-człowiek wygrywał, bo był słabszy ale rozumniejszy od bezmyślnego potwora, a teraz co? Wychodzi, że jednak ludzie jako ogół są tym przeżuwającym bydłem, a potwór się kryje na widoku, bo jest całkiem kumaty. Co zresztą byłoby całkiem fajne, gdyby nie to, że potwór jednak i tak przegrywa, bo Winchesterowie przegrać nie mogą. Razz

Marta napisał:
Z SPN pamiętam ten odcinek, w którym Dean ciągle ginął. Mnie tam wsio rawno, ale jakby jakąś postać, którą lubię, zabili mi przed nosem dwadzieścia razy pod rząd, to bym się nie śmiała.

A, czyli już wiesz, czemu Sam/Gabriel to dla mnie Najmniej Zrozumiały Pairing Ever... Mnie Mystery Point irytuje o tyle, że jest strasznie nierówny, niezdecydowany. Podoba mi się sam pomysł dnia świstaka, ale z wykonaniem gorzej - mętne zakończenie swoją drogą, ale całość wcześniej też się nie może zdecydować, czym właściwie jest. Pierwsze dwie śmierci to jest szok i tragedia, ale potem to już nabiera tonu groteskowej kreskówki - idą ulicą, dup, na Deana spada szafa, end of story; prąd mu prześwietla szkielet, ha ha; zagryza go uwiązany uroczy piesek, którego rzucił się głaskać, cały w uśmiechach (co jest zresztą out of character, bo jakoś kiedy indziej za zwierzętami nie przepada), itede itepe. Czarny humor do oporu. Ale takie mieszanie klimatów zdarza się częściej. Yellow Fever jest najczęściej podawany (nawet przez aktorów) w kontekście "odcinek komediowy", ale jednocześnie ma jedną z najsmutniejszych historii Monster of the Week.

Marta napisał:
Bashing to ostre słowo. Cokolwiek krytycznego traktują już jak przestępstwo?

Aż tak może nie, najczęściej to jest raczej niepisana reguła wisząca w atmosferze - mizerny fic nie dostanie negatywnych komentarzy, po prostu nie dostanie żadnych w ogóle. Wyjątki się zdarzają - jeden przypadek, gdzie autorka zrobiła z Jacka Sparrowa gwałciciela w taki sposób i tak totalnie out of character (ale nie OOC, po prostu bad fic kogoś, komu się wydawało, że "to je fajne"), że nawet niepisane "nie podoba się, nie czytaj" nie zadziałało i została skoszona równo z trawą. "Źle ci się wydaje, to nie jest fajne, tego nie łykniemy". Ale to sytuacje absolutnie wyjątkowe. Na ogół to jest "pochwal, albo nic nie mów". Grupy i dyskusyjne "challenges" nieraz robią z tego regułę już pisaną, "no bashing" w regulaminie. W recenzjach kanonu krytyka jest, owszem, ale mam wrażenie, że dużo łagodniejsza niż w polskiej sieci i jakby w innym tonie - mniej "to i to spaprali", a więcej "spodziewałam się czegoś innego, jestem rozczarowana". Większy nacisk na subiektywizm. Analizowanie ('sporking') bad ficów też istnieje, ale co ciekawe, jedna reguła jest inna niż w Polsce - autorów krojonego tekścidła się nie powiadamia; ściąganie wkurzonej autorki analizatorom na głowę jest wręcz uważane za coś, czego należy unikać.

Marta napisał:
(Polak z pochodzenia, może to ma jakieś znaczenie)

Zależy jeszcze gdzie się wychował. Very Happy

Marta napisał:
już się nie silą na pseudointelektualne odpowiedzi, starają się czasem coś skomentować, ale nie udają, że ogarniają sens całości.

Ale raczej w tonie "kiedyś było dobrze, a teraz jedzie w pokrzywy", czy "tak było od początku"?

Marta napisał:
Supernatural nie spełniło wszystkich oczekiwań?

Nie zakochałam się do stopnia czystego fangirlowego pisku... W ogóle, jeśli chodzi o Winchesterów, to chyba pierwszy przypadek, gdy bardziej polubiłam aktorów niż postacie. o__o Poza tym Castiel to naprawdę rozczarowanie.

Marta napisał:
W fanfikach wiele rzeczy wypada świetnie, czasem nawet lepiej niż mogłyby wyjść w kanonie

I to jest właśnie skondensowany sens istnienia fanfików. Laughing Swoją drogą, może to właśnie stąd to uczucie zgrzytu, gdy niektórzy fani nalegają na kanonizację swoich wizji? Podskórne przeczucie, że to nie wyszłoby na dobre nie tylko kanonowi, ale i temu kawałkowi fanonu...

Marta napisał:
Byłam niedawno w planetarium i gdy lektorem filmu okazał się Malajkat, myślałam, że nie mogło być lepiej. Sam głos by mi wystarczył, a tu jeszcze piękne obrazy Very Happy

Wyobrażam sobie. Very Happy

Marta napisał:
I tu, i tu aktorzy są ci sami, więc różnica leży nie w jakości dubbingu, a tym, czy potrafimy go zaakceptować w filmie aktorskim.

Zgadzam się, ale dodam, że co mi konkretnie przeszkadza, to stosowanie tej samej maniery w obu mediach. Co w animacji jest OK - przyjmuję to jako konwencję, tak samo jak nierealistyczne, celowo przerysowane kształty postaci, przedmiotów, wszystkiego - to w aktorskim razi, bo tu film jak film, z normalnymi zdjęciami, a tu teatralne ćwierkanie, wysilona modulacja i genralnie nastrój kiczowatej reklamy przed dobranocką... Dlatego właśnie kiedy słyszę, że znowu coś do kin wchodzi z dubbingiem i nie będę mogła wybrać napisów (na szczęście zwykle mogę, jeszcze) to reaguję histerycznie-wapniackim "co za tempory i moresy, kino schodzi na psy, za moich czasów..." Laughing

Marta napisał:
Czekam w takim razie na jakieś ciekawe linki Smile

Aha, OK, to dam znać. Smile

Marta napisał:
Jak te odcinki lecą.

Ktoś mi mówił, że mam tempo przy SPN. Laughing

Marta napisał:
powinni pokazywać jeden kadr lub króciutki moment, na przykład Doktora w jednym bucie albo szpital na księżycu, i dać widzom do wymyślenia własną historię. A po tygodniu zaprezentować własną.

Nawet nie widziałam, a już się zgadzam.

Marta napisał:
Hm, jesteś pewien, Doktorze, że rozkosze ciała są ci obce? Ciągniesz za sobą podejrzanie długi wianek smutnych lub wściekłych kobiet…

Jeśli jednak tak, to by mogło tłumaczyć, czemu są smutne i wściekłe... Mr. Green

Marta napisał:
proszę mi nie wyjeżdżać z żadnymi lukami, kiedy się zachwycam

Popieram! Very Happy A w ogóle, dlaczego mi to robisz, przecież ja tego wcale nie chciałam oglądać i w ogóle nie mam czasu... Rolling Eyes

Marta napisał:
A jak pojawienie się Daleków miało być plot twistem, to trzeba było inaczej nazwać odcinek.
(...)
odstawił jeden ze swoich monologów, z których rozumiem tylko przecinki
(...)
równie dobrze o podróżach w czasie może powiedzieć: „wibbly-wobbly, timey-wimey stuff”. Poziom zrozumienia ten sam, a zabawniejsze i oszczędza paręnaście sekund.

Very Happy

Marta napisał:
Płaczące Anioły to są straszne stworzenia!

Koncepcja mi się od dawna podoba. A przecież nawet tego nie znam.

Marta napisał:
A oglądacze klasycznego Doktora mają jeszcze więcej frajdy – serial „pamięta” dosłownie wszystko.

Ale sprzeczności i zaprzeczania przez kanon samemu sobie nie ma? Bo o SPN dałoby się powiedzieć to samo, gdyby nie to, że w jego przypadku pamięć serialu ma postępującą sklerozę... Taka "pamięć" i "przeplatalność" w dobrym sensie (dobrego wykonania) osobiście kojarzy mi się raczej z "Dresden Files" (książkami; serial ma średnie notowania, zresztą nie znam).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 19:40, 20 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Jak w PotC - zaczyna się normalnie, a potem nagle ani się obejrzysz i wszyscy są kapitanami.

I jeszcze ich okrętów nikt im nie kradnie. Bezczelność w stosunku do Jacka Laughing

Aletheia napisał:
Ale a propos zmarysójczenia - to, że Charlie nagle wymiata też na strzelnicy, to już przegięcie.

O, właśnie, myślałam, że potem do tego nawiążą i uzasadnią, dlaczego Charlie koniecznie musiała nauczyć się strzelać. Uwierzę, że Marty McFly wyćwiczył się trochę na automatach, ale od naparzania w strzelanki jeszcze nie traktują jako alternatywnego treningu wojskowego.

Aletheia napisał:
Podoba mi się sam pomysł dnia świstaka

Też lubię.

Aletheia napisał:
ale całość wcześniej też się nie może zdecydować, czym właściwie jest. Pierwsze dwie śmierci to jest szok i tragedia, ale potem to już nabiera tonu groteskowej kreskówki - idą ulicą, dup, na Deana spada szafa, end of story; prąd mu prześwietla szkielet, ha ha; zagryza go uwiązany uroczy piesek, którego rzucił się głaskać, cały w uśmiechach (co jest zresztą out of character, bo jakoś kiedy indziej za zwierzętami nie przepada), itede itepe.

Żeby widz najpierw się przejął do oporu, a potem do oporu śmiał i wybaczył scenarzystom wcześniejszą traumę?

Aletheia napisał:
mizerny fic nie dostanie negatywnych komentarzy, po prostu nie dostanie żadnych w ogóle.

To akurat popieram. Nigdy nie piszę komentarzy, jeśli nie mam do powiedzenia nic pozytywnego. Nie widzę w tym sensu. Odzywam się krytycznie dopiero wtedy, gdy coś mogę pochwalić, z czymś się zgadzam i czuję, że może się jakoś autorowi przysłużę.

Aletheia napisał:
W recenzjach kanonu krytyka jest, owszem, ale mam wrażenie, że dużo łagodniejsza niż w polskiej sieci i jakby w innym tonie - mniej "to i to spaprali", a więcej "spodziewałam się czegoś innego, jestem rozczarowana". Większy nacisk na subiektywizm.

Ciekawe. Bo gdy się pisze subiektywnie, można być o wiele ostrzejszym niż gdy się próbuje zachować obiektywizm - jakiś wątek może być przeprowadzony kreatywnie, bez błędów logicznych i ze świetną psychologią, ale co z tego, skoro recenzentowi się nie podobał.

Aletheia napisał:
autorów krojonego tekścidła się nie powiadamia

Z dwojga złego wolę już wersję polską.

Aletheia napisał:
ściąganie wkurzonej autorki analizatorom na głowę jest wręcz uważane za coś, czego należy unikać.

O.O Póki się śmiejemy za plecami, wszystko gra...

Aletheia napisał:
Zależy jeszcze gdzie się wychował.

W USA, ale do Polski często jeździł. Kupił mnie, jak w jakimś wywiadzie, zapytany o różnice kulturowe powiedział, że najbardziej pamięta to zdziwienie, dlaczego wszystkie dzieci w szkole jedzą "zamknięte" kanapki, a on ma "otwartą". Mała ja oglądająca amerykańskie filmy miała dokładnie to samo Very Happy

Aletheia napisał:
Ale raczej w tonie "kiedyś było dobrze, a teraz jedzie w pokrzywy", czy "tak było od początku"?

Nie mówią. Wolę myśleć, że to pierwsze.

Aletheia napisał:
Nie zakochałam się do stopnia czystego fangirlowego pisku...

A to szkoda. Czasem najlepiej się zakochać znienacka, bez szukania, w czymś, czego wcale nie mieliśmy oglądać.

Aletheia napisał:
Swoją drogą, może to właśnie stąd to uczucie zgrzytu, gdy niektórzy fani nalegają na kanonizację swoich wizji? Podskórne przeczucie, że to nie wyszłoby na dobre nie tylko kanonowi, ale i temu kawałkowi fanonu...

Może być. Kanon jest ograniczony gatunkiem, grupą wiekową, kontraktami aktorów, własnym universum, niektóre rzeczy nie mają prawa bytu. Niektóre pomysły można by może zrealizować gdzieś w półkanonicznych odcinkach specjalnych, ale do głównego nurtu? Nie sądzę, by mogło się udać.

Aletheia napisał:
Co w animacji jest OK - przyjmuję to jako konwencję, tak samo jak nierealistyczne, celowo przerysowane kształty postaci, przedmiotów, wszystkiego - to w aktorskim razi, bo tu film jak film, z normalnymi zdjęciami, a tu teatralne ćwierkanie, wysilona modulacja i genralnie nastrój kiczowatej reklamy przed dobranocką...

Też racja, nawet w Potterze zdarzają się głosy, których z tego powodu nie trawię (Hermiona, to o tobie), ale to chyba nie ogólna rzecz, a zależna od aktora. Nie wiem, może i ogólna, wielu filmów z dubbingiem nie widziałam, w każdym razie dla mnie i tak wszystko zależy od filmu, postaci i aktora robiącego dubbing.

Aletheia napisał:
Dlatego właśnie kiedy słyszę, że znowu coś do kin wchodzi z dubbingiem i nie będę mogła wybrać napisów (na szczęście zwykle mogę, jeszcze) to reaguję histerycznie-wapniackim "co za tempory i moresy, kino schodzi na psy, za moich czasów...

W moim kinie najnowszy Hobbit wejdzie w czterech wersjach, do wyboru dubbing/napisy i 2D/3D, ale nie wiem, czy taki trend się utrzyma. A jeśli nie, z czego się zrezygnuje.

Aletheia napisał:
Ktoś mi mówił, że mam tempo przy SPN.

Kocioł garnkowi... Ale Ty miałaś 22 odcinki w sezonie! Very Happy

Aletheia napisał:
Jeśli jednak tak, to by mogło tłumaczyć, czemu są smutne i wściekłe...




Aletheia napisał:
A w ogóle, dlaczego mi to robisz, przecież ja tego wcale nie chciałam oglądać i w ogóle nie mam czasu...

To nie ja Twisted Evil

Aletheia napisał:
Koncepcja mi się od dawna podoba. A przecież nawet tego nie znam.

Nazwa jest trochę myląca, Płaczące Anioły nie płaczą, tylko zakrywają oczy, bo gdy się na nie patrzy (również gdy patrzą same na siebie), zamieniają się w kamień. Nie mogą się poruszyć, gdy są obserwowane, dlatego nie wolno mrugać. Wink

Aletheia napisał:
Ale sprzeczności i zaprzeczania przez kanon samemu sobie nie ma?

Tego nie wiem, nie oglądałam Doktorów od 1 do 8 Smile Ale z tego, co wiem, to nie, to są albo subtelne nawiązania do szczegółów, albo ponowne wykorzystywanie ras, które się pojawiły, i rozszerzanie ich wątków. Nawiązywanie do nowszych odcinków jest częstsze i w większej skali, i często jestem tym zachwycona Very Happy

Aletheia napisał:
Bo o SPN dałoby się powiedzieć to samo, gdyby nie to, że w jego przypadku pamięć serialu ma postępującą sklerozę...

Mam nadzieję, że z Doktorem Who tak się nie stanie. Nie pasujące do siebie puzzle są bezużyteczne, choćby kawałki były ładne.

Aletheia napisał:
Taka "pamięć" i "przeplatalność" w dobrym sensie (dobrego wykonania) osobiście kojarzy mi się raczej z "Dresden Files"

Nie znałam, wydaje się interesujące Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 21:24, 20 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
I jeszcze ich okrętów nikt im nie kradnie. Bezczelność w stosunku do Jacka Laughing

No!!! Zresztą jak już, to oni kradną. Jackowi.

Marta napisał:
O, właśnie, myślałam, że potem do tego nawiążą i uzasadnią, dlaczego Charlie koniecznie musiała nauczyć się strzelać.

I że to będzie miało jakieś fabularne zastosowanie. A tymczasem wygląda na to, że zastosowanie otwiera się i zamyka w tej jednej scenie - przekonać Deana, kropka.

Marta napisał:
Żeby widz najpierw się przejął do oporu, a potem do oporu śmiał i wybaczył scenarzystom wcześniejszą traumę?

Bleh. Trauma to jest to narastające wtf...

Marta napisał:
Odzywam się krytycznie dopiero wtedy, gdy coś mogę pochwalić, z czymś się zgadzam i czuję, że może się jakoś autorowi przysłużę.

Czyli klasyczne posłodzenie gorzkiego, jasne. Ale generalne wrażenie w porównaniu polskiego i angielskiego Netu jest właśnie takie, że:

Marta napisał:
Ciekawe. Bo gdy się pisze subiektywnie, można być o wiele ostrzejszym niż gdy się próbuje zachować obiektywizm - jakiś wątek może być przeprowadzony kreatywnie, bez błędów logicznych i ze świetną psychologią, ale co z tego, skoro recenzentowi się nie podobał.

No, na logikę tak by się zdawało. Ale tam to przybiera formę obligatoryjnego "to moje zdanie i mogę się mylić".

Marta napisał:
Z dwojga złego wolę już wersję polską.

Owszem, jest bardziej fair, nie ma w tym posmaku chichrania się za plecami. Inna sprawa, że polskiej wersji często towarzyszy nadzieja, że "przyleci ałtoreczka i będzie się tak zabawnie pultać".

Marta napisał:
O.O Póki się śmiejemy za plecami, wszystko gra...

Ditto.

Marta napisał:
dlaczego wszystkie dzieci w szkole jedzą "zamknięte" kanapki, a on ma "otwartą".

Zamknięte to takie między dwiema kromkami? Very Happy

Marta napisał:
Czasem najlepiej się zakochać znienacka, bez szukania, w czymś, czego wcale nie mieliśmy oglądać.

Taaak! Znaczy, w gronie fandomowym popiszczeć mogę, jak mówiłam, to fajne chłopaki i w ogóle, ale jednak, no wiesz, pamiętam, że te wnerwiające elementy są wnerwiające. A nie powinnam, gdyby naprawdę działało. Laughing

Marta napisał:
Może być. Kanon jest ograniczony gatunkiem, grupą wiekową, kontraktami aktorów, własnym universum, niektóre rzeczy nie mają prawa bytu. Niektóre pomysły można by może zrealizować gdzieś w półkanonicznych odcinkach specjalnych, ale do głównego nurtu? Nie sądzę, by mogło się udać.

Poza tym kanon w takim wypadku działa niejako petryfikująco; ustanawiając pewną wersję, wyklucza inne. Fandomowe pomysły co do pochodzenia Jacka były dużo bardziej zróżnicowane zanim pojawił się Teague.

Marta napisał:
W moim kinie najnowszy Hobbit wejdzie w czterech wersjach, do wyboru dubbing/napisy i 2D/3D, ale nie wiem, czy taki trend się utrzyma. A jeśli nie, z czego się zrezygnuje.

U mnie na ogół też jest pełny asortyment, ale irytuje mnie, że wtedy te mniej fajerwerkowe wersje często są spychane na jakieś idiotyczne godziny dla lubiących oglądać wschody słońca w powrotnej drodze. No, prawie. Very Happy

Marta napisał:
Kocioł garnkowi... Ale Ty miałaś 22 odcinki w sezonie! Very Happy

[wraca] Trzynaście na sezon? Ale, rany, jakie to skomplikowane...

Marta napisał:
Nazwa jest trochę myląca, Płaczące Anioły nie płaczą, tylko zakrywają oczy, bo gdy się na nie patrzy (również gdy patrzą same na siebie), zamieniają się w kamień. Nie mogą się poruszyć, gdy są obserwowane, dlatego nie wolno mrugać. Wink

A, to mniej więcej tyle wiem (nie wiedziałam, że też jak patrzą same). Dlatego mi się podoba. Smile

Marta napisał:
Nie znałam, wydaje się interesujące Smile

W największym skrócie: jakaś strasznie Wielka Lyteratura to nie jest, ale jako akcyjniak doskonałe. Przy tym praktycznie stworzone do fanowania, jako uniwersum. Stylistycznie typowo amerykańskie: nie ma być pięknie, ma być jasno, z okazyjnym onelinerem. Daj mi chwilę, wrzucę Ci trochę przykładów do tematu z cytatami. Smile Swój właściwy poziom osiąga gdzieś w okolicy czwartej-szóstej części i potem już trzyma równo do tej pory. Najmocniejsze jest pod względem konstrukcyjnym - uniwersum, fabuła, postacie. Poza tym autorowi udało się nadzwyczajne osiągnięcie - wyprodukował wampira, którego polubiłam... W mniejszym skrócie, Moreni recenzuje co wyszło po polsku ([link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych]), a ja dokładam swoje trzy grosze w komentarzach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 16:18, 21 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
I że to będzie miało jakieś fabularne zastosowanie. A tymczasem wygląda na to, że zastosowanie otwiera się i zamyka w tej jednej scenie - przekonać Deana, kropka.

Tak.

Aletheia napisał:
Trauma to jest to narastające wtf...

Gdy coś oglądam z miną WTF, najczęściej się potem okazuje, że miało być śmieszne.

Aletheia napisał:
Ale tam to przybiera formę obligatoryjnego "to moje zdanie i mogę się mylić".

Jak można się mylić, wyrażając własną opinię? Smile
Dopóki ktoś mi nie próbuje wcisnąć swojej opinii jako jedynej słusznej, może stawiać "według mnie" na początku każdego zdania.

Aletheia napisał:
Zamknięte to takie między dwiema kromkami?

O, właśnie. Very Happy

Aletheia napisał:
Znaczy, w gronie fandomowym popiszczeć mogę, jak mówiłam, to fajne chłopaki i w ogóle, ale jednak, no wiesz, pamiętam, że te wnerwiające elementy są wnerwiające. A nie powinnam, gdyby naprawdę działało.

Zgadzam się. Złe momenty magicznie znikają ze świadomości Very Happy

Aletheia napisał:
Poza tym kanon w takim wypadku działa niejako petryfikująco; ustanawiając pewną wersję, wyklucza inne.

Też racja. Głównie z tego powodu nie czytam wypowiedzi Rowling o dalszym życiu postaci z Harry'ego Pottera - jest miliard pięćset wersji w fanfikach i nie potrzebuję "tej jedynej".

Aletheia napisał:
wtedy te mniej fajerwerkowe wersje często są spychane na jakieś idiotyczne godziny dla lubiących oglądać wschody słońca w powrotnej drodze.

U mnie dostają mniejsze sale (ale to sobie często chwalę - nie wszystkie filmy lubię oglądać z setką innych osób). Godziny chyba też późniejsze, ale to też na plus, nie lubię chodzić do kina w środku dnia Smile

Aletheia napisał:
Trzynaście na sezon? Ale, rany, jakie to skomplikowane...

Trzynaście na sezon plus jeden świąteczny plus jeden króciutki charytatywny. Tyle mnie na razie interesuje Smile Wersja klasyczna sprzed 2005, spin-offy, jakieś półoficjalne opowiadania - w tym się nie łapię, naprodukowali tego przez te 50 lat. Konkurs wiedzy o serialu musi być fantastyczny Very Happy

Aletheia napisał:
A, to mniej więcej tyle wiem (nie wiedziałam, że też jak patrzą same). Dlatego mi się podoba.

Jako jedną z inspiracji Moffat wymieniał zabawę "Baba Jaga patrzy" Smile

Aletheia napisał:
Swój właściwy poziom osiąga gdzieś w okolicy czwartej-szóstej części i potem już trzyma równo do tej pory.

Oj, nie lubię "przemęczać" początków.

Aletheia napisał:
Najmocniejsze jest pod względem konstrukcyjnym - uniwersum, fabuła, postacie.

A to bardzo miło mi słyszeć. Smile

[idzie czytać cytaty]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 19:20, 21 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Gdy coś oglądam z miną WTF, najczęściej się potem okazuje, że miało być śmieszne.

Castiel. Prawie cały. Ratunku... (A dołóż do tego, że ja mam ekstremalnie niski próg second-hand embarrasment. Podwójnie ratunku.)

Marta napisał:
Jak można się mylić, wyrażając własną opinię? Smile

Laughing
Kładziemy coraz większy nacisk na "wiem, że mogę być w błędzie i że zdanie innych jest równoważne", ale gdzieś jest granica, poza którą to się staje absurdem. Przecież gdybym serio uważała, że opinia przeciwstawna mojej jest równie prawdziwa, to jak mogłabym mieć jakąkolwiek własną i dlaczego tamta nie byłaby moją? Stuprocentowym, nie faworyzującym żadnego stanowiska agnostykiem można być tylko teoretycznie.

Marta napisał:
Głównie z tego powodu nie czytam wypowiedzi Rowling o dalszym życiu postaci z Harry'ego Pottera - jest miliard pięćset wersji w fanfikach i nie potrzebuję "tej jedynej".

Ja przyjmuję Voice of God jako kanoniczny, jeśli mi się podoba. A zdarza mi się mentalnie wyciąć kawałek rzeczywistego kanonu - jak detal wyglądu postaci - jeśli mi skrajnie nie odpowiada. Oczywiście wyciąć dla siebie, bo w dyskusjach z innymi wciąż brałabym poprawkę, że mój kanon nie jest tym powszechnym.

Marta napisał:
Wersja klasyczna sprzed 2005, spin-offy, jakieś półoficjalne opowiadania - w tym się nie łapię, naprodukowali tego przez te 50 lat. Konkurs wiedzy o serialu musi być fantastyczny Very Happy

Coś mi się mętnie obija o świadomość, że całe expanded universe Star Wars zrobiło się na tyle zaplątane i wewętrznie sprzeczne przez lata, że jakiś czas temu aktualni właściciele (Disney?) ogłosili, że tylko filmy(?) są kanoniczne. No proszę, od dawna uważam, że istnieją oficjalne fanfiki, od nieoficjalnych odróżnialne tylko tym, że zarabiają, więc nie ma się co czarować truciem, że fandom kradnie jakieś tam prawa. Twisted Evil

Marta napisał:
Jako jedną z inspiracji Moffat wymieniał zabawę "Baba Jaga patrzy" Smile

Ale po polsku? Shocked Bo choćby hiszpański "Sierociniec" dowodzi, że to szerzej znana zabawa.

Marta napisał:
Oj, nie lubię "przemęczać" początków.

Jak w SPN, gdzie jeśli Ci nie przypadł pierwszy sezon, to się nawet nie dowiesz, że tam faktycznie jest jakaś nadrzędna historia... W DF skok jakości nie jest jakiś szalony, po prostu z dużo późniejszej perspektywy widać, że na dobre zaczyna się rozkręcać od trzeciej części. Wcześniejsze są - uczciwszy proporcje, bo Pratchettem to Butcher nie będzie choćby się zaplótł w paragraf - jak pierwsze Dyski w stosunku do późniejszych. Po dwóch pierwszych częściach nie należy oczekiwać cudów, a jeśli pierwsza definitywnie odrzuca, to dalsze też będą. Ale jeśli jest "no, nie jest źle", to dalej będzie lepiej; fandom najczęściej uważa trzecią-czwartą za przełom jakości, a przy okazji tam się zawiązują główne wątki całości. A że ja mam wyśrubowane wymagania, to liczę właściwe rozkręcenie jeszcze dalej - gdzieś tak od szóstej, która jest jedną z moich dwóch-trzech ulubionych.

Marta napisał:
A to bardzo miło mi słyszeć. Smile

Osobiście podejrzewam, że to dlatego, że Butcher mocno siedzi w środowisku RPGowym. Nie ma artystowskich ciągot a la Gaiman, to raczej kawał solidnego rzemieślnika. Akcyjne fabuły z dobrze rozplanowanym tempem; stale rosnący tłum postaci (o dziwo, nadal zróżnicowanych i nie mylących się) i bardzo rozbudowana mechanika uniwersum. Zresztą częścią kanonu jest oficjalny podręcznik RPG, a ostatnio wyszedł (albo jeszcze się kończy produkować) [link widoczny dla zalogowanych] gdzie oficjalną ilustratorką została fanka, autorka najpopularniejszych fanartów. Przy okazji to się okazało też bardzo fandomogenne - jeśli w coś można zagrać, to równie łatwo w tym pisać. DF ma stosunkowo spory i przy tym sympatyczny, mało konfliktowy fandom, w dobrych stosunkach z autorem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 0:09, 23 Wrz 2014 Temat postu:

Aletheia napisał:
Kładziemy coraz większy nacisk na "wiem, że mogę być w błędzie

Powtórzę - nie wiem, jak mogę się mylić, pisząc, że uwielbiam Dziesiątego Doktora; jak mogę być w błędzie, twierdząc, że uważam sezon X za lepszy od sezonu Y. "Wiem, że mogę być w błędzie" zaczyna się, gdy mówię o faktach, a fakty są sprawdzalne, więc jeśli się mylę, proszę mi pokazać stosowny dowód.

Aletheia napisał:
i że zdanie innych jest równoważne", ale gdzieś jest granica, poza którą to się staje absurdem. Przecież gdybym serio uważała, że opinia przeciwstawna mojej jest równie prawdziwa, to jak mogłabym mieć jakąkolwiek własną i dlaczego tamta nie byłaby moją?

Co to znaczy, że opinia jest prawdziwa? Osobie, która tę opinię przedstawia, wierzę, że ona właśnie tak uważa (czasem ze zdziwienia mogę się dopytać). Mogę ją bardziej albo mniej rozumieć i bardziej albo mniej podzielać, ale kategoria "prawdziwości" mi tu w ogóle nie wchodzi. Moja opinia jest moja, więc krzyczy do mnie, że "tak jest naprawdę", ale to jest tylko wrażenie.

Aletheia napisał:
Stuprocentowym, nie faworyzującym żadnego stanowiska agnostykiem można być tylko teoretycznie.

No.

Aletheia napisał:
A zdarza mi się mentalnie wyciąć kawałek rzeczywistego kanonu - jak detal wyglądu postaci - jeśli mi skrajnie nie odpowiada.

Ja na opisy nie zwracam większej uwagi, i tak mi się ludzie tworzą, jak chcą Laughing

Aletheia napisał:
Oczywiście wyciąć dla siebie, bo w dyskusjach z innymi wciąż brałabym poprawkę, że mój kanon nie jest tym powszechnym.

Mój kanon często zawiera superpozycję różnych wersji faktów, ale tak, warto pamiętać, skąd się który fakt wzięło Smile

Aletheia napisał:
Ale po polsku? Bo choćby hiszpański "Sierociniec" dowodzi, że to szerzej znana zabawa.

Pewnie jakąś angielską wersją. Nie pamiętam, czy była podana w wywiadzie jakaś nazwa, opis się mniej więcej zgadzał z tym, co pamiętam z wersji polskiej, więc tak napisałam Smile

Aletheia napisał:
Po dwóch pierwszych częściach nie należy oczekiwać cudów, a jeśli pierwsza definitywnie odrzuca, to dalsze też będą.

Aha, to jest konkret Smile Sięgnę sobie, jak gdzieś dorwę, i zobaczę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 19:18, 23 Wrz 2014 Temat postu:

Marta napisał:
Powtórzę - nie wiem, jak mogę się mylić, pisząc, że uwielbiam Dziesiątego Doktora; jak mogę być w błędzie, twierdząc, że uważam sezon X za lepszy od sezonu Y. "Wiem, że mogę być w błędzie" zaczyna się, gdy mówię o faktach, a fakty są sprawdzalne, więc jeśli się mylę, proszę mi pokazać stosowny dowód.

[kiwa]

Marta napisał:
Co to znaczy, że opinia jest prawdziwa?

Niedoprecyzowałam. W praktyce to są przynajmniej dwie kategorie "rzeczy do zgadzania (bądź nie)", właśnie jak piszesz, a. twierdzenia o faktach, a więc rzeczy sprawdzalne (nawet jeśli w danym wypadku to utrudnione, bądź technicznie niewykonalne), oraz b. opinie/poglądy/zajmowane stanowiska, czyli sprawy siłą rzeczy subiektywne. W pierwszym przypadku przyjęło się mówić "poprawcie mnie, jeśli się mylę", całkiem słusznie, w końcu zawsze ktoś może mieć lepsze informacje. W drugim natomiast raczej ma zastosowanie "moja opinia jest moja i nie musi być waszą", coś co można powiedzieć, ale rozumie się raczej samo przez się, tylko że właśnie mam wrażenie, że to się staje coraz bardziej obligatoryjnym disclaimerem, obowiązkowym przed każdą opinią. I mogę się mylić, Wink ale nieraz to wygląda, jakby ludziom się myliło równouprawnienie opinii (każdy może mieć własną i nie ma obowiązku przyjmować cudzej) z... jak to rzec, równoważnością nie, z wymiennością może (wszystkie opinie są równie dobre = wszystkie są równie dobre dla wszystkich). To znaczy, może też zauważasz czasem ten uprzedzająco uprzejmy ton w wypowiedziach, jakby mówiący "to mi się nie podoba / z tym się nie zgadzam" prawie przepraszał, że myśli tak a nie inaczej. No bo skoro opinia odmienna jest równoprawna, to jest równie dobra, nie? No więc nie. Obiektywnie może być, ale dla mnie nie jest. W końcu jest jakiś powód, dla którego wybrałam tę, a nie inną. Jest powód, dla którego odmienność zdania nazywamy niezgodą z cudzym. Sprawa się oczywiście dodatkowo komplikuje, gdy wchodzimy na drugi level, bo na ogół opinie (subiektywne) opieramy na faktach (obiektywnych, choć potencjalnie błędnych - a raczej naszych informacjach o nich - ale w naszym przekonaniu prawdziwych; nikt przecież nie opiera opinii na fakcie w swoim przekonaniu fałszywym).

Marta napisał:
Ja na opisy nie zwracam większej uwagi, i tak mi się ludzie tworzą, jak chcą Laughing

Czyli, o ile rozumiem, nie robi Ci różnicy czy autor jest "opisowy" czy "skąpy"? Very Happy

Marta napisał:
Mój kanon często zawiera superpozycję różnych wersji faktów, ale tak, warto pamiętać, skąd się który fakt wzięło Smile

O, pełna zgoda. Nawiasem mówiąc, też miewam kilka różnych "moich" wersji (headcanonów?) na różne okazje. Jak się zastanowić, to chyba dość typowy skill fanowy? Laughing

Marta napisał:
Aha, to jest konkret Smile Sięgnę sobie, jak gdzieś dorwę, i zobaczę.

Zastanawiam się teraz, czy nie można by po prostu zacząć od trójki, ale wychodzi mi, że to się raczej nie opłaca. Są autorzy, przy których zaczęcie od środka bywa wręcz wskazane, ale w tym wypadku różnica jakości nie jest aż taka, żeby w grę wchodziło "zacznij od dalszych, bo pierwszymi się zrazisz", za to jednak opłaca się czytać po kolei, bo nawet mimo że Dresdeny są pisane zasadniczo standalonowo, to jednak rozwój wątku (wątków, licznych) nadrzędnego jest dość istotny. Ujmijmy to tak: w okolicy dziesiątej części Discworld można wciąż czytać wzdłuż, w poprzek i wstecz. DF w tym samym miejscu już nie.
A, bo może Ci się przyda, a nie powiedziałam wcześniej - te recenzje co wyżej linkowałam są raczej spoilerobezpieczne. Ja pod notkami też uważałam, wiedząc, że Moreni dalej nie zna.
Jakby co, będę ciekawa Twojej opinii. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 7 z 18


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin