Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Ulubione seriale

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 20:03, 02 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
A ile lat (i konwentów z Q&A) po wpadnięciu był dwusetny odcinek?

Dwusetny to 10.05. Adam wpadł w 5.22. Cztery lata (jeśli wkalkulować, że finał sezonu jest w maju, a dwusetny odcinek prawdopodobnie był pisany też wiosną, raczej niezbyt późną, więc liczy się tylko drugie pół 2010 i pierwsze pół 2014) i plus minus pięćdziesiąt konwentów (oraz odkryłam, że scenarzyści jednak mają swoje panele na niektórych, tych mniejszych).

Marta napisał:
Ja lubię mety, które wyrażają to, co uważam, słowami, których tak dobrze nie potrafiłabym dobrać Laughing

A tak, to też. Ale to dotyczy każdego tekstu, nie tylko met. Laughing

Marta napisał:
Lubię interpretacje pojedynczych scen albo kawałków dialogów, które mogły umknąć przy wypełnionym akcją odcinku (i gify, które takie szczegóły wyłapują), lubię porównania i zestawienia. Lubię, jak ktoś mnie prawie przekona do jakiejś teorii spiskowej Very Happy

*kiwa* *przy ostatnim może trochę mniej* *ale tylko trochę* Laughing

Marta napisał:
Ekhm... Bobby by pewnie wpadł na takie rozwiązanie. *czmycha*

Pfff, oczywiście. Bobby po prostu nie traci czasu na półśrodki. Cool

Marta napisał:
a tu jeden ludź i to jeszcze "z rodziny" aktora pokiereszował Smile

Po pierwsze to aktor pierwszy zaczął, psze pani, Laughing a po drugie w SPN do "rodziny" wlicza się fandom, co jest na każdym kroku podkreślane. I nie używa się przy tym cudzysłowu.

Marta napisał:
No właśnie. Na okrągło ktoś tam powinien chodzić w gipsie, więc fakt, że scenarzyści nie potrafią wpisać urazu do fabuły nie za dobrze o nich świadczy Laughing

Do tego się chyba stosuje określenia w rodzaju "nie znaleźliby własnego tyłka bez mapy". Laughing

Marta napisał:
Ciał do zakopywania tyle, że to cud, że przy wykopywaniu kolejnych dołów nie natykają się na żadne zwłoki...

Może powinni przedyskutować z Winchesterami niektóre zalety koczowniczego życia. W którymś następnym odcinku powinna być scena, jak przy kolejnym dziabnięciu łopatą daje się słyszeć "Zajęte!".

Marta napisał:
Jak w White Collar - pierwszy podejrzany zawsze winny. Jeśli jakimś cudem okaże się niewinny, spodziewaj się za dwa odcinki plot twistu, że jednak był.

Nikt im nie powiedział, że najdalej za trzecim razem to przestaje być plot twistem? Teraz niech to wykorzystają i niech ten pierwszy okaże się niewinny. To będzie prawie jakby Sean Bean przeżył.

Marta napisał:
A oddał chociaż...? Laughing

*boleściwie rozdarta* Będę wierzyć, że znalazła dobry dom...

Marta napisał:
I tak nie miał czasu jeść.

*kiwa smętnie*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 15:14, 04 Cze 2015 Temat postu:

Cytat:
Cztery lata (jeśli wkalkulować, że finał sezonu jest w maju, a dwusetny odcinek prawdopodobnie był pisany też wiosną, raczej niezbyt późną, więc liczy się tylko drugie pół 2010 i pierwsze pół 2014) i plus minus pięćdziesiąt konwentów (oraz odkryłam, że scenarzyści jednak mają swoje panele na niektórych, tych mniejszych).

Czyli fandom miał czas się upomnieć Wink Na jego miejscu (fandomu w sensie) bym wydała wielkie squee w tamtym momencie Smile

Cytat:
a po drugie w SPN do "rodziny" wlicza się fandom, co jest na każdym kroku podkreślane.

Ale czy ludzie stawiający barierki o tym wiedzą?

Cytat:
I nie używa się przy tym cudzysłowu.

Ja tylko cytuję tych, którzy używają tego określenia. Smile

Cytat:
Może powinni przedyskutować z Winchesterami niektóre zalety koczowniczego życia.

Obawiam się, że nawet gdyby ich nie było, do Mystic Falls i tak przybywałyby podejrzane elementy. Ono jest już tak nasiąknięte supernaturalem, że jedna istota więcej nie czyni różnicy. I zawsze jest na kogo zrzucić podejrzenia za jakiś konkretny czyn Laughing

Cytat:
Teraz niech to wykorzystają i niech ten pierwszy okaże się niewinny.

Na to już za późno. Dostawszy na ostatni sezon całe sześć odcinków (co akcji pomogło, ale już jakiemuś podsumowującemu rozwojowi postaci nie bardzo), serial się skończył. Ale w sumie nie mogę powiedzieć, że za wcześnie. Tyle że, mimo wszystko, fajnie się go oglądało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 19:44, 04 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Na jego miejscu (fandomu w sensie) bym wydała wielkie squee w tamtym momencie Smile

A myślisz, że co fandom zrobił. Mr. Green Oczywiście, pomiędzy squee dla wszystkich innych mrugnięć i ukłonów w tamtym odcinku.

Marta napisał:
Ale czy ludzie stawiający barierki o tym wiedzą?

To kwestia nieco abstrakcyjna, zważywszy, że nie przypominam sobie postawionych gdziekolwiek barierek, Very Happy ale jeśli potraktować to bardziej metaforycznie, to powiedziałabym, że to zależy od konkretnych danych ludzi. J&J mają od lat jednego ochroniarza na spółkę i on od dawna jest [link widoczny dla zalogowanych] w SPNowym znaczeniu; do tego jest jednym z najbardziej aktywnych z punktu widzenia fandomu. [link widoczny dla zalogowanych] Anonimowi faceci-w-czerni obstawiający panele też niekiedy [link widoczny dla zalogowanych] (chociaż podejrzewam, że ten mógł zwyczajnie podejść, żeby coś przekazać; za to ten wygląda raczej na rozbawionego, przynajmniej dopóki podopieczny mu nie zwiał Mr. Green ). Trochę też jest o tym w obu książkach (Fangasm i Fan Phenomena). Między innymi Richard Speight opisuje, jak dostał pogadankę umoralniającą po tym, gdy pierwszy raz wciągnął widownię na scenę na koncercie karaoke.
Richard Speight napisał:
Next city, Stephanie Dizon, Creation’s kick-ass boots-on-the-ground operations manager at all our shows, pulled me aside. She appreciated what we’d done in (whatever city that was), but went on to explain Creation’s position. People pay different amounts to sit in different sections, she reminded me, and the people up front who paid beaucoup bucks get annoyed if they feel they aren’t getting what they paid for. She had to insist that I not tell fans to leave their assigned seats again. I listened. I nodded. I understood. I then hit the stage with Matt and grabbed the mic. ‘F* ck the rules! No assigned seats! Everyone down front!’
The ladies – there in larger numbers than before – screamed with delight and bolted for the stage as if primed and ready for the command. I glanced at Steph. She shook her head and buried her face in her hands. But she was smiling. She got it. I knew she got it. And she knew I knew.
Choć jednak ochrona pozostaje, nawet jeśli bez barierek, i w Fangasmie wspominają o poczuciu groteski, gdy czterech szerszych niż wyższych dzielnie strzeże dwóch dwumetrowych chłopa przed salą pełną kobiet w średnim wieku.

Marta napisał:
Ja tylko cytuję tych, którzy używają tego określenia. Smile

Powinnam była dorzucić przy tym jakiegoś cieplejszego emotka. Nie wiem, na ile fandom SPN jest nietypowy pod tym względem, ale z pewnością uważa się za nietypowy. To poczucie "My jesteśmy rodziną BARDZIEJ" jest podkreślane na każdym kroku.

Marta napisał:
Obawiam się, że nawet gdyby ich nie było, do Mystic Falls i tak przybywałyby podejrzane elementy.

Miałam raczej na myśli, że to Winchesterowie, żyjąc w drodze, nie przejmują się, czy już gdzieś kopali. Very Happy

Marta napisał:
I zawsze jest na kogo zrzucić podejrzenia za jakiś konkretny czyn Laughing

A, wierzę, że to przydatne. Mr. Green *notuje żeby omijać Mystic Falls*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 23:16, 04 Cze 2015 Temat postu:

Cytat:
A myślisz, że co fandom zrobił.

Och, domyślam się. Very Happy

Cytat:
To kwestia nieco abstrakcyjna, zważywszy, że nie przypominam sobie postawionych gdziekolwiek barierek, Very Happy ale jeśli potraktować to bardziej metaforycznie

Odgadłaś moje myśli Very Happy

Cytat:
on od dawna jest w ścisłym centrum rodziny w SPNowym znaczeniu

Doskonałe zdjęcie.

Cytat:
Od niego bywają niektóre najlepsze zdjęcia.

Pierwszy raz od dawna widzę tak zajęte pierwsze rzędy Laughing

Cytat:
Między innymi Richard Speight opisuje, jak dostał pogadankę umoralniającą po tym, gdy pierwszy raz wciągnął widownię na scenę na koncercie karaoke.

Z punktu widzenia osoby, która nie miałaby szans na miejsce w pierwszym rzędzie, gdyby jakimś cudem w ogóle się tam znalazła - naprawdę ktoś zamiast cieszyć się, że się dostał na scenę, marudziłby, że "plebs" z ostatnich rzędów dostał się z nimi? Wygląda mi to na kolejne rozminięcie się z fanowską psychologią i sądząc po reakcji na tamtym koncercie, przynajmniej wtedy tak było.

Cytat:
Nie wiem, na ile fandom SPN jest nietypowy pod tym względem, ale z pewnością uważa się za nietypowy. To poczucie "My jesteśmy rodziną BARDZIEJ" jest podkreślane na każdym kroku.

Nie widziałam, żeby inny fandom tak często (w ogóle?) używał tego określenia - a że dla mnie nie brzmi tak naturalnie i oczywiście, to go piszę w cudzysłowie (w porządku, w porządku Smile).
W Doktorze Who nietypowe jest może podkreślanie na każdym kroku, że aktualni twórcy są fanami serialu. Na porządku dziennym jest "spowiedź" nowego aktora, scenarzysty, reżysera czy kogokolwiek, z kim przeprowadza się wywiad, z którym Doktorem ktoś dorastał, który odcinek najbardziej lubi, którego Doktora i których kosmitów, a jeśli ten ktoś jest za młody, żeby pamiętać Classic Who, musi przynajmniej udowodnić, że się orientuje w nowych seriach Smile W dokumencie "Doctor Who Confidencial" producentki Julie Garnder i Jane Tranter przyznały, że nie były fankami Classic Who... po czym sprawnie wymieniły po kolei wszystkich aktorów, którzy grali Doktora Very Happy Dość niemile bywa traktowany Christopher Eccleston, Dziewiąty Doktor, który odszedł po jednej serii (przeciętnie to są trzy, często więcej), odmówił uczestnictwa w odcinku na pięćdziesiątą rocznicę serialu (tradycją jest, że podczas okrągłych rocznic spotykają się różne wersje Doktorów) i wyraźnie nie interesował się serialem. Postawa "to tylko praca" wydaje się w Doktorze Who tak rzadka, że gdy ktoś ją przejawia, bardzo odstaje. Cała reszta wydaje się uczestniczyć w konkursie na największego fana Laughing

Cytat:
Miałam raczej na myśli, że to Winchesterowie, żyjąc w drodze, nie przejmują się, czy już gdzieś kopali.

A, no tak. W Pamiętnikach bohaterom "na wyjeździe" nie zawsze chce się kopać Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 22:56, 05 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Doskonałe zdjęcie.

W dodatku bardzo in character, zważywszy, że Clif Kosterman to człowiek nadzwyczaj misiowej [link widoczny dla zalogowanych] oraz [link widoczny dla zalogowanych]. Very Happy Przynajmniej dopóki obowiązki zawodowe nie przełączają tego w tryb niedźwiedziowy. Jestem obrażona na twórców, że we "French Mistake" grał go aktor, zamiast sam siebie... (A mówiłam, że SPNowe photo opy to już gatunek sztuki. Laughing Dawno zbieram co lepsze.)

Marta napisał:
Pierwszy raz od dawna widzę tak zajęte pierwsze rzędy Laughing

Najwyższy czas przypomnieć sobie, że życie poza uczelnią istnieje. Laughing Zdjęcie jest unikalne, bo to wygląda na Meet and Greet, półgodzinny kameralny panel dla wybrańców, którzy sprzedali nerkę i zastawili rodowe srebra. Na M&G jest ścisły szlaban na zdjęcia, którego wyjątkowo fandom przestrzega, i na dokładne cytowania/relacje/transkrypcje/nagrania, czego fandom przestrzega pisząc, eee, relacje odrobinę mniej dokładne. "Nie mogę wam zacytować, ale mówił, że." Laughing Chyba nigdy wcześniej nie pojawiło się żadne zdjęcie, a przynajmniej nie spotkałam.

Marta napisał:
Wygląda mi to na kolejne rozminięcie się z fanowską psychologią i sądząc po reakcji na tamtym koncercie, przynajmniej wtedy tak było.

Uhum. Zdecydowanie. I nie tylko na tamtym koncercie. Całą opowieść Richard przytacza jako fragment wyjaśnienia, w jaki sposób te wieczory karaoke zamieniły się w jeden z popularnych punktów programu.

Marta napisał:
Nie widziałam, żeby inny fandom tak często (w ogóle?) używał tego określenia - a że dla mnie nie brzmi tak naturalnie i oczywiście, to go piszę w cudzysłowie

*kiwa* Domyślam się. Mnie też to właśnie uderza, że w tym fandomie Supernatural Family jest już utartą frazą, powtarzaną z pełną powagą, nawet bez przymrużenia oka. Jak już, to wręcz z łezką wzruszenia, z nutą dumy.

Marta napisał:
W Doktorze Who nietypowe jest może podkreślanie na każdym kroku, że aktualni twórcy są fanami serialu. (...) W dokumencie "Doctor Who Confidencial" producentki Julie Garnder i Jane Tranter przyznały, że nie były fankami Classic Who... po czym sprawnie wymieniły po kolei wszystkich aktorów, którzy grali Doktora

Very Happy
SPN jest jeszcze przed tym etapem. Chociaż od niedawna pojawiają się wzmianki, że ktoś z ekipy mówił, że ktoś inny oglądał w dzieciństwie, a w tym sezonie sam dołączył, tu oświetleniowiec, tam scenograf, czy jeszcze ktoś... Ale to jest mówione właśnie w tonie "patrzcie jaki długi już jest serial!", a nie jako coś oczywistego, że ludzie się na tym wychowują.

Marta napisał:
odmówił uczestnictwa w odcinku na pięćdziesiątą rocznicę serialu

Zrozumiałabym ewentualnie, gdyby z jakiegoś powodu bardzo źle wspominał ten kawałek swojego życia i nie chciał do tego wracać, ale jeśli to raczej olewczość i bycie ponad, no to niefajnie się zachował... Neutral

Marta napisał:
Cała reszta wydaje się uczestniczyć w konkursie na największego fana Laughing

Od dawna mam wrażenie, że po trosze uczestniczy w nim każdy Brytyjczyk. A w każdym razie spora część brytyjskich pisarzy, jeśli sądzić po wzmiankach mniej lub bardziej mimochodem w różnych tekstach typu "o mnie i moim pisaniu". Very Happy

Marta napisał:
A, no tak. W Pamiętnikach bohaterom "na wyjeździe" nie zawsze chce się kopać Laughing

Na wyjeździe śmiecą jak stereotypowi turyści? Rolling Eyes Very Happy Po prawdzie, to Winchesterowie więcej rozkopują niż zakopują... To znaczy, nie jest wykluczone, że potem sprzątają (szczególnie, że niektóre co bardziej przedsiębiorcze zwłoki wolą zasypać dla pewności), ale najczęściej pokazywany jest tylko etap "do środka", w sensie wydobywania czegoś, zamiast ukrywania. Laughing

Popełniłam kolejny picspam, [link widoczny dla zalogowanych].


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 23:03, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 14:17, 06 Cze 2015 Temat postu:

Cytat:
W dodatku bardzo in character, zważywszy, że Clif Kosterman to człowiek nadzwyczaj misiowej aparycji oraz osobowości.

Pod hasłem "miś" w słowniku mają chyba jego zdjęcie... Very Happy

Cytat:
Jestem obrażona na twórców, że we "French Mistake" grał go aktor, zamiast sam siebie...

Może był zajęty? Albo nie chciał?

Cytat:
Na M&G jest ścisły szlaban na zdjęcia, którego wyjątkowo fandom przestrzega, i na dokładne cytowania/relacje/transkrypcje/nagrania, czego fandom przestrzega pisząc, eee, relacje odrobinę mniej dokładne. "Nie mogę wam zacytować, ale mówił, że."

Kolejny "cudowny" zakaz. Zakaz zdjęć rozumiem, gdy przeszkadzają mówiącym, ale całkowity? Ukradną te zdjęcia coś komuś? Ochroniarz nie miał jakichś problemów, jak wrzucił to zdjęcie? Jeśli nie, to dziwne, że wciąż ludzie tak przestrzegają tego zakazu...

Cytat:
Mnie też to właśnie uderza, że w tym fandomie Supernatural Family jest już utartą frazą, powtarzaną z pełną powagą, nawet bez przymrużenia oka.

Mhm. Ciekawe, kiedy zaczęła się upowszechniać.

Cytat:
Chociaż od niedawna pojawiają się wzmianki, że ktoś z ekipy mówił, że ktoś inny oglądał w dzieciństwie, a w tym sezonie sam dołączył, tu oświetleniowiec, tam scenograf, czy jeszcze ktoś...

Dziesięć lat to sporo czasu Smile
W Doktorze Who też już dorośli ludzie, którzy byli dziećmi w 2005 roku i dla których pewne wprowadzone wtedy rzeczy są oczywistością. Tylko czekać, aż zdominują ekipę serialową i zaczną wprowadzać "swoje" zmiany Smile

Cytat:
Zrozumiałabym ewentualnie, gdyby z jakiegoś powodu bardzo źle wspominał ten kawałek swojego życia i nie chciał do tego wracać, ale jeśli to raczej olewczość i bycie ponad, no to niefajnie się zachował...

Nie powiedziałabym, że to "bycie ponad" - w każdym wywiadzie wypowiadał się z wielkim szacunkiem do wszystkich twórców serialu - to raczej "bycie obok". To nie tak, że on chodzi i opowiada, jak to żałuje, że grał Doktora albo wywyższa się, że robi inne, lepsze rzeczy. Po prostu ten etap swojego życia zamknął i nie chce być częścią tego wielkiego Doktorowego zamieszania.

Jakiś konflikt podczas swojej pracy miał, ale zapewniał, że nie miał wpływu na jego decyzję i prasa przesadzała z jego rozmiarem od samego początku, a jemu się dobrze pracowało. Pewnie nigdy się nie dowiemy, jak było z tym naprawdę, bo są tylko plotki.

Pewnie nikt by się go jakoś strasznie nie czepiał, gdyby to miało być cameo, ale ten odcinek na pięćdziesiątą rocznicę jest zbudowany na historii, która przydarzyła się Dziewiątemu Doktorowi i zmienia podstawy całego New Who. Po odmowie Ecclestona Steven Moffat musiał postawić na głowie numerację wcieleń Doktora i stworzyć nowego pomiędzy Ósmym a Dziewiątym, a i tak nie udało mu się w pełni osiągnąć zamierzonego efektu. Stąd żal.

Cytat:
Od dawna mam wrażenie, że po trosze uczestniczy w nim każdy Brytyjczyk.

A mnie się wydaje, że w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nic innego nie leciało w telewizji Laughing

Cytat:
Na wyjeździe śmiecą jak stereotypowi turyści?

Albo sprzątają offscreen. Ale raczej wątpię.


EDIT
Kolejna praca "for science" Very Happy
Widok Sary Canning w Twoim picspamie posłał mnie w Pamiętniki i przypomniały mi się estetyczne zalety tego serialu Mr. Green Było na kim oko zawiesić, gdzie się podział ten klimat, ta chemia...? Już wiem, co będę w sesj... znaczy, w wakacje oglądać od początku.

Będę pamiętać, że nie znam kontekstu, ale trochę tego znalazłaś Smile

Cytat:
Even blindness doesn't stop Pamela from watching

To co ona właściwie robiła?

"And you're... not what I pictured. " Laughing

Ciekawe, jak się do tego ma ilościowo Male Gazing.


Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Sob 18:40, 06 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 23:04, 06 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Może był zajęty? Albo nie chciał?

"Nie chciał" nie wydaje mi się prawdopodobne. A "był zajęty" musiałoby zawierać co najmniej dziesięciodniowy przypadek szpitalny, bo to były dwie krótkie sceny, do nakręcenia kiedy bądź, bo obie w stojącym samochodzie. Very Happy

Marta napisał:
Zakaz zdjęć rozumiem, gdy przeszkadzają mówiącym, ale całkowity? Ukradną te zdjęcia coś komuś?

Uzasadnienie jest, jak się zdaje, że M&G są bardziej "prywatne", czy coś, ale z tych przeciekających kawałków nie widać, żeby tam się działo czy mówiło coś szczególnie odmiennego od dużych paneli. Owszem, piszą, że na przykład po Jensenie widać, że lepiej się czuje na takich, ale na 90% to kwestia po prostu wielkości widowni. Bardzo wątpię, czyby mu zrobiło różnicę zdjęcie albo pięć. W końcu z przypadkowymi fanami na ulicach też pozuje i pozwala rozrzucać to po całym Necie. Znaczy, nie wiem czy pytają, ale nigdy nie protestował. A ochroniarzowi bardzo wątpię, czy cokolwiek zrobili. To raczej on wydaje się mieć decydujące słowo w takich sprawach (raz wyprosił z konwentu fankę, która przed przyjazdem tweetnęła coś, co wyglądało na groźbę, chociaż było dość hermetycznym żartem).

Marta napisał:
Jeśli nie, to dziwne, że wciąż ludzie tak przestrzegają tego zakazu...

To jest w ogóle jakiś cyrk, szczególnie te zakazy na głównych panelach. Przecież już mieli aż nadto czasu, żeby się zorientować, czy to faktycznie wpływa na obniżenie zysków, bezpieczeństwo, czy jakie tam jeszcze mają wymówki? A jednak wciąż wolą podtrzymywać martwą literę. Nie przyjdzie im na myśl, że to z nich robi głupków i działa na niekorzyść wizerunku firmy?

Marta napisał:
Mhm. Ciekawe, kiedy zaczęła się upowszechniać.

To jedno z tych pytań w rodzaju "Ciekawe kto pierwszy zadeklarował się fanem"... Laughing

Marta napisał:
Pewnie nikt by się go jakoś strasznie nie czepiał, gdyby to miało być cameo, ale ten odcinek na pięćdziesiątą rocznicę jest zbudowany na historii, która przydarzyła się Dziewiątemu Doktorowi i zmienia podstawy całego New Who. Po odmowie Ecclestona Steven Moffat musiał postawić na głowie numerację wcieleń Doktora i stworzyć nowego pomiędzy Ósmym a Dziewiątym, a i tak nie udało mu się w pełni osiągnąć zamierzonego efektu. Stąd żal.

Ciekawe, czy odmawiając zdawał sobie w pełni sprawę z rozmiaru problemu... Jest różnica, czy to było "Może byś wrócił do jednego odcinka?" "Niee, w sumie to nie chcę", czy jednak "Plan jest taki a taki, potrzebny jesteś w tym a tym kluczowym momencie".

Marta napisał:
Widok Sary Canning w Twoim picspamie posłał mnie w Pamiętniki i przypomniały mi się estetyczne zalety tego serialu Mr. Green Było na kim oko zawiesić, gdzie się podział ten klimat, ta chemia...? Już wiem, co będę w sesj... znaczy, w wakacje oglądać od początku.

Tam też miała taki... głodny wzrok? Mr. Green (Ja znacznie bardziej wieszam oko na [link widoczny dla zalogowanych]. Co zastanawiające, jest dużo ładniejsza niż [link widoczny dla zalogowanych] w cywilu... (O, teraz widzę, że ona też była w Pamiętnikach.)

Marta napisał:
Będę pamiętać, że nie znam kontekstu, ale trochę tego znalazłaś Smile

Kontekst w zasadzie już jest tam widoczny, a to, co należałoby sobie ewentualnie dooglądać, to po prostu reszta słów i reakcji w danej scenie. Jak tam piszę, zależało mi na wybraniu takich co bardziej wyraźnych, które same w sobie już są co najmniej fragmentem sceny jeśli nie całą sceną, a nie jakimś pomniejszym "o, było widać, że jej oko zamgliło".

Marta napisał:
To co ona właściwie robiła?

Pamela wchodzi w tym samym odcinku, co Castiel, gdy próbują się dowiedzieć, co wyciągnęło Deana z Piekła. Żal mi jej bardzo, gdy woła "I can't see", ale do licha ciężkiego, wszyscy ją ostrzegali. To nie, ona nie z tych, co się dają zastraszyć, jasne... Kwasny Potem pojawia się jeszcze w trzech odcinkach. 4.10 (wezwana do fachowej konsultacji w sprawie ezoterycznej), 4.15 (załatwia Winchesterom wycieczkę astralną; duchów stojących za nią nie widzi - z oczami czy bez - tylko ciała na łóżkach, których ma zresztą pilnować, gdy oni idą na miasto). Zginęła w tym drugim, więc w 5.16 pojawia się ostatni jak dotąd raz, jako dusza w Niebie. Tym razem już nie czyniła zamachów na niczyją cielesność bądź bezcielesność, prawdopodobnie dlatego, że wszyscy starannie trzymali tyłki przyspawane do barowych stołków. Razz No, na pożegnanie wymusiła na Deanie całusa zamiast uścisku, ale to detal. Rolling Eyes (Ale w Niebie odzyskała oczy, co liczę do pozytywów.)

Marta napisał:
Ciekawe, jak się do tego ma ilościowo Male Gazing.

Po cichu liczyłam, że kogoś sprowokuję do analogicznej analizy. Mr. Green A nuż się uda. Ale jeśli mówimy o rzetelnej statystyce, to już to moje trzeba byłoby zrobić porządniej, żeby naprawdę odhaczyć wszystkie przypadki, nie tylko moje wybiórcze widzimisię (chociaż nie sądzę, żebym wiele zostawiła i jak już, to głównie pomniejsze i bardziej dyskusyjne), po czym Male Gazing lecieć porównywalną metodą. Natomiast jakbym miała rzucić parę od ręki... Female wręcz mi się pchały, natomiast Male jakoś słabo mi się kojarzą. W 10.13 Dean się oglądał za studentkami, przy czym przynajmniej część fandomu, mnie wliczając, uznała to za przykład przyciężkiej ręki konkretnej pary scenarzystów - zrobili z tego wędrujący gag odcinka, aż w końcu Dean wyszedł na obleśnego dziada śliniącego się do młódek (szczególnie, że cały czas miał na sobie płaszcz FBI, który mu lat nie odejmuje). W czwartym bodajże sezonie Deanowi się śnią striptizerki - diablica i anielica, potem jest też striptizerka w 10.02. W drugim sezonie Sam robi co w jego mocy, żeby NIE patrzeć na przyniesione z suszenia i składane mu demonstracyjnie przed nosem przez właścicielkę majtki... No coś tam by się nazbierało, ale ogółem mam wrażenie, że znacznie rzadziej to jest robione jako specjalna scena, raczej jakiś mały ozdobnik w scenie, która poza tym jest o czym innym (w scenie z majtkami akurat chodziło o majtki, ale sen Deana był tylko wstępem do rozmowy z pojawiającą się anielicą Anną). Odpowiednikiem w moim zestawieniu byłby ten przypadek na końcu, Hannah i Castiel, to był właśnie tylko wstęp do dialogu i gdyby to wyrzucić (byłabym wdzięczna Rolling Eyes ), to różnicy na fabule by nie było.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Sob 23:10, 06 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 13:03, 10 Cze 2015 Temat postu:

Aletheia napisał:
"Nie chciał" nie wydaje mi się prawdopodobne. A "był zajęty" musiałoby zawierać co najmniej dziesięciodniowy przypadek szpitalny, bo to były dwie krótkie sceny, do nakręcenia kiedy bądź, bo obie w stojącym samochodzie.

Aha, myślałam, że może miał na tyle sporą rolę, że różnica między aktorem i nie-aktorem by się liczyła. Ale jak tak, to najwyraźniej ktoś nie pomyślał, że aktor do roli już jest i nie trzeba obsadzać... Rolling Eyes

Aletheia napisał:
Owszem, piszą, że na przykład po Jensenie widać, że lepiej się czuje na takich, ale na 90% to kwestia po prostu wielkości widowni.

Też bym stawiała raczej na to.

Aletheia napisał:
To raczej on wydaje się mieć decydujące słowo w takich sprawach (raz wyprosił z konwentu fankę, która przed przyjazdem tweetnęła coś, co wyglądało na groźbę, chociaż było dość hermetycznym żartem).

Nieciekawa sytuacja Neutral

Aletheia napisał:
To jedno z tych pytań w rodzaju "Ciekawe kto pierwszy zadeklarował się fanem"...

No, ale jednak z jakiegoś powodu to właśnie ten fandom obwołał się rodziną, a inne nie Very Happy

Aletheia napisał:
Ciekawe, czy odmawiając zdawał sobie w pełni sprawę z rozmiaru problemu... Jest różnica, czy to było "Może byś wrócił do jednego odcinka?" "Niee, w sumie to nie chcę", czy jednak "Plan jest taki a taki, potrzebny jesteś w tym a tym kluczowym momencie".

Zważywszy na rozmiary całego przedsięwzięcia - mówię cały czas, że to "odcinek", ale był to odcinek prawie dwa razy dłuższy od zwykłego, kręcony w 3D i puszczony w kinach ponoć w kilkudziesięciu krajach - można się było domyślić, że pod względem fabuły to też będzie Wielki Moment dla serialu. Ale zgadzam się, że nie wiadomo, co mu w zasadzie powiedzieli - miał ponoć [link widoczny dla zalogowanych].

Aletheia napisał:
Tam też miała taki... głodny wzrok?

Ona akurat nie, ale innym się zdarzał, to mi się przypomniało Very Happy

Aletheia napisał:
Ja znacznie bardziej wieszam oko na Beli Talbot. Co zastanawiające, jest dużo ładniejsza niż Lauren Cohan w cywilu... (O, teraz widzę, że ona też była w Pamiętnikach.)

Wyglądała znajomo, ale nie potrafiłam skojarzyć. Włącza mi się syndrom brytyjskich aktorów Laughing

Aletheia napisał:
Pamela wchodzi w tym samym odcinku, co Castiel, gdy próbują się dowiedzieć, co wyciągnęło Deana z Piekła.

To ona zobaczyła Castiela i wypaliło jej oczy?

Aletheia napisał:
Po cichu liczyłam, że kogoś sprowokuję do analogicznej analizy.

Czekamy zatem Very Happy

Aletheia napisał:
W 10.13 Dean się oglądał za studentkami, przy czym przynajmniej część fandomu, mnie wliczając, uznała to za przykład przyciężkiej ręki konkretnej pary scenarzystów - zrobili z tego wędrujący gag odcinka, aż w końcu Dean wyszedł na obleśnego dziada śliniącego się do młódek (szczególnie, że cały czas miał na sobie płaszcz FBI, który mu lat nie odejmuje).

Ugh.


EDIT
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Śro 23:03, 10 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 23:29, 10 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Aha, myślałam, że może miał na tyle sporą rolę, że różnica między aktorem i nie-aktorem by się liczyła. Ale jak tak, to najwyraźniej ktoś nie pomyślał, że aktor do roli już jest i nie trzeba obsadzać...

Miał coś ze dwa krótkie zdania i żadnych cudów tam nie było, spokojnie dałby radę. Poza tym Clif wcześniej grał w 2.19 Folsom Prison Blues i tam już miał, jak na nie-aktora, całkiem sporo - jedną scenę akcyjną, jeden krótki dialog, między tym trochę do grania samą, ehm, miną i bryłą... I był zupełnie OK. Nie wiem, uważali, że już im się za tamtym razem zużył* i nie mogą go drugi raz do innej roli? Ale teraz, jak wspominałam, robią takie rzeczy już co tydzień...
* A drugi sezon to był etap, gdy jeszcze raczej nikt nie rozpoznał "O, Clif!", więc to nie było mrugnięcie do widowni, tylko po prostu potrzebowali kogoś w wadze wyraźnie cięższej od Winchesterów, a że jeden był pod ręką...

Marta napisał:
Nieciekawa sytuacja

Nie pamiętam już jak to dokładnie wyglądało, ale fanka z reputacją reporterki - nie jestem pewna na ile szeroką i na ile profesjonalną - tweetnęła coś o treści mniej więcej "No to do zobaczenia na konwencie. Zniszczę ten serial!", co miało być żartobliwe i dla znajomych było zrozumiałe, ale w końcu Clifowi płacą za pewien poziom zawodowej paranoi, przy fandomie tych rozmiarów i tym stopniu ogólnego rąbnięcia - fanki całkiem literalnie rzucające się na Jensena; hejty posyłane jego żonie - zupełnie uzasadnionej. No i na konwencie personel jej powiedział, że jest tutaj non grata i ma wracać do hotelu. Nieporozumienie potem się wyjaśniło, ale nie pamiętam, czy pozwolili jej wrócić na drugi dzień. W każdym razie wiadomo było tyle, że to Clif ją namierzył i potem fandom się burzył, że powinien ją przeprosić, ale o ile Clif, owszem, jakoś się później oficjalnie odniósł do sprawy, to wprawdzie dokładnie nie pamiętam, co napisał, ale z tego co pamiętam bynajmniej nie brzmiało jak "Ojej, moja bardzo wielka wina, to niechcący było, tu są kwiatki". Ogółem cała afera była - przynajmniej dla mnie - dość niejasna i spod znaku czeskiego filmu. Zwyczajnie mam za mało danych.

Marta napisał:
No, ale jednak z jakiegoś powodu to właśnie ten fandom obwołał się rodziną, a inne nie Very Happy

Ach, nie no, bezpośrednim powodem jest sam kanon. Very Happy Motyw rodziny przewija się tam mocniej niż cokolwiek innego. Jakby sprowadzić serial do absolutnie podstawowych treści, do samej gołej osnowy, to owszem, to zawiera wampiry, demony, anioły, przerabia mity i co tam jeszcze, ale to nie jest o religii, to jest tylko oparte na religii. Religia jest scenografią, ale nie jest treścią. Treścią jest rodzina - znaczenie pokrewieństwa, definiowanie i re-definiowanie rodziny, ustalanie tożsamości w odniesieniu do rodziny, itede. Rodziny, rody - nie tylko Winchesterowie - pojawiają się jako wątki (niektóre jednego odcinka, inne jako rdzenie całej mitologii uniwersum) i właściwie nie wiem, czy jest choć jedna postać w całym kanonie, która nie miałaby jakichś zaszłości rodzinnych, na ogół istotnych dla fabuły. Cytaty "rodzinne" są jednymi z najważniejszych i najpopularniejszych.

"Saving people, hunting things - family business", czyli motto całego serialu. (Jak fandom z irytacją wytyka, z czasem hunting zaczęło przeważać nad saving. Razz)

3.16 No Rest For the Wicked. Bobby do Sama i Deana: "Family don't end with blood." (Kluczowe dla wyjaśnienia, dlaczego fandom uważa, że jest raczej kręgiem wokół ekipy twórczej, niejako jej przedłużeniem, zamiast trzymać się typowej polaryzacji my-oni, fandom-ekipa. A także, dlaczego utartym zwyczajem jest witanie w rodzinie nowych i zapraszanie kolejnych - w rozumieniu SPNowym rodzina nie jest zamknięta i ustalona, członkiem rodziny można się stać i jest to kwestia decyzji, nie urodzenia.)

4.22 Lucifer Rising. Bobby do Deana: "Are you under the impression that family's supposed to make you feel good?! Make you an apple pie, maybe? They're supposed to make you miserable! That's why they're family!"

10.17 Inside Man. Dean do Mr.C: "A wise man once told me, 'family don't end with blood.' But it doesn't start there either. Family cares about you, not what you can do for them. Family's there; for the good, bad, all of it. They got your back, even when it hurts. That's family."

Moffat napisał:
So instead we had the challenge and excitement of introducing a BBC audience to a brand new Doctor.

Jak to powiadają? Że zawodowy dyplomata powie ci, żebyś spadał tak, że czujesz podekscytowanie perspektywą podróży? Rolling Eyes

Marta napisał:
To ona zobaczyła Castiela i wypaliło jej oczy?

Coś w tym rodzaju... (Zakładam, że oglądałaś ten zalinkowany urywek. Wink ) Pamela jest medium, takim od nawiązywania kontaktu z płaszczyznami astralnymi czy czymś. Castiel jeszcze wtedy latał luzem, bez vessela.

Marta napisał:
Czekamy zatem Very Happy

Jakby ktoś coś, to przyniosę. Na razie tylko dziewczyny z Fangasmu (ich blog nazywa się tak samo jak książka) to [link widoczny dla zalogowanych].

A propos Fangasmu, aktor Tamiela (i PotC), Treva Etienne, [link widoczny dla zalogowanych]. Nie wyklucza powrotu ( ), bo jak mówi, już został uświadomiony przez pozostałych, że w SPN nikt nie umiera na amen. Laughing Oraz że jak raz wdepnie w SPN, to już po nim. Mr. Green

Treva napisał:
They also said once you do Supernatural, you have to create an online presence on Twitter and Facebook and Instagram…

A linkuję, bo masz tutaj klasyczny przypadek użycia "Supernatural Family" w środowisku naturalnym. Laughing Na powyższe dostał odpowiedź:

Lynn napisał:
That’s true, you should. Join the SPNFamily! Best fandom in the universe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 19:52, 11 Cze 2015 Temat postu:

Aletheia napisał:
Nie wiem, uważali, że już im się za tamtym razem zużył* i nie mogą go drugi raz do innej roli? Ale teraz, jak wspominałam, robią takie rzeczy już co tydzień...

Dziwna sprawa. Pewnie jakby spytać odpowiedzialnych za tamtą decyzję, usłyszelibyśmy coś w stylu "w sumie mogliśmy. Nikt nad tym za długo nie myślał".

Aletheia napisał:
Ogółem cała afera była - przynajmniej dla mnie - dość niejasna i spod znaku czeskiego filmu. Zwyczajnie mam za mało danych.

Aha. No to nie oceniam decyzji.

Aletheia napisał:
Ach, nie no, bezpośrednim powodem jest sam kanon.

Aaa. Znaczy, wiedziałam, że o rodzinie mówią często, że rodzina Winchesterów, ale nie przypuszczałam, że aż tak. Teraz wiele rzeczy ma sens Very Happy

Aletheia napisał:
Dean do Mr.C: "A wise man once told me, 'family don't end with blood.' But it doesn't start there either. Family cares about you, not what you can do for them. Family's there; for the good, bad, all of it. They got your back, even when it hurts. That's family."

O, jakie ładne rozszerzenie własnego cytatu.

Aletheia napisał:
Jak to powiadają? Że zawodowy dyplomata powie ci, żebyś spadał tak, że czujesz podekscytowanie perspektywą podróży?

Przy Sherlocku gada, że to bardzo dobrze, że są takie długie przerwy między sezonami, bo gdyby robili sezon rocznie, to po pięciu latach byłby koniec, a tak wszyscy się z Sherlockiem zestarzejemy. Rolling Eyes

Aletheia napisał:
Coś w tym rodzaju... (Zakładam, że oglądałaś ten zalinkowany urywek. Wink ) Pamela jest medium, takim od nawiązywania kontaktu z płaszczyznami astralnymi czy czymś. Castiel jeszcze wtedy latał luzem, bez vessela.

Ok, łapię. Wyjaśniło mi się przy okazji, po co mu vessel Smile

Aletheia napisał:
A linkuję, bo masz tutaj klasyczny przypadek użycia "Supernatural Family" w środowisku naturalnym.

A dziękuję Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 21:27, 13 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
I jest Doktor Who. Serial, który w pierwszym odcinku od siedemnastu lat zawiera atak plastikowych manekinów na Ziemię. Ktoś chyba sobie pomyślał: skoro zadziałał jako pierwsza historia dla Trzeciego Doktora, to nie zadziała dla Dziewiątego? Powiem szczerze, że efekty specjalne mimo trzydziestu pięciu lat różnicy wyglądają podobnie…

Bo teraz uwspółcześnianie efektów byłoby jak malowanie na nowo Mony Lisy. Very Happy (Nie rozmawiamy o hollywoodzkiej remake'ozie, bo jesteśmy w jeszcze niezainfekowanej(?) Wielkiej Brytanii.)

Marta napisał:
jego krew różni się od ludzkiej

Zielona?

Marta napisał:
Uwaga, uwaga – planeta, na której komunikują się brwiami jest kanoniczna! Postuluję, żeby to na niej odbył się kolejny odcinek, w którym spotkają się różne wersje Doktora. Dziesiąty i Dwunasty będą ku uciesze miejscowych cytować Szekspira, a Jedenasty ze smutkiem usiądzie gdzieś w kącie, bo ze swoimi brwiami nie zamówi nawet herbaty.



Marta napisał:
czyniąc Doktora odpowiedzialnym za zagładę swojej rasy

W sensie świadomej decyzji?

Marta napisał:
Nie wiem za to, czy śmiać się, czy płakać nad urządzeniem antyzłodziejowym…

Question Very Happy

(Psst, dlaczego kapitan Jack (Harkness?) jest nagrodą?)
(Sorry, do kochania niektórych wieszczów potrzebuję instrukcji obsługi. Laughing)

Marta napisał:
Pewnie jakby spytać odpowiedzialnych za tamtą decyzję, usłyszelibyśmy coś w stylu "w sumie mogliśmy. Nikt nad tym za długo nie myślał".

Może nie aż tak wprost... Mr. Green

Marta napisał:
O, jakie ładne rozszerzenie własnego cytatu.

Nie wiem na ile to porównywalne z innymi serialami (szczególnie tej długości), ale SPN lubi cytować sam siebie, także niewerbalnie.

Marta napisał:
Przy Sherlocku gada, że to bardzo dobrze, że są takie długie przerwy między sezonami, bo gdyby robili sezon rocznie, to po pięciu latach byłby koniec, a tak wszyscy się z Sherlockiem zestarzejemy. Rolling Eyes

To wciąż zasadniczo kryminał jest, nie? Nikt mu jeszcze nie powiedział, że z taką gadką ryzykuje zostanie tematem następnego odcinka? Rolling Eyes

Marta napisał:
Wyjaśniło mi się przy okazji, po co mu vessel Smile

Anioł (i demon) luzem właściwie nie może nic poza obserwacją. Komunikować się z ludźmi nie może, wpływać na ziemską materię - poza rozwalaniem - też nie bardzo... Nie jest jasne, co mogą anioły w Niebie, ale jak dotąd w praktyce nawet sceny wyłącznie międzyanielskie są zawsze z vesselami. Oczywiście, inaczej trudno byłoby to nakręcić, ale czasem to wygląda aż głupio: skoro anioły są w stanie widzieć drugiego anioła niejako "przez" vessel (np. są w stanie się rozpoznać), to dlaczego Hannah musi mieć vessel do kilkuzdaniowej rozmowy z Castielem, skoro spokojnie dałoby się to nakręcić tylko z Mishą gadającym do powietrza z małym dodatkiem CGI? Nie byłoby technicznie trudniejsze, a z punktu widzenia mitologii kanonu wyglądałoby sensowniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 15:15, 14 Cze 2015 Temat postu:

Cytat:
Bo teraz uwspółcześnianie efektów byłoby jak malowanie na nowo Mony Lisy.

W kolejnych sezonach jednak decydują się na wejście w dwudziesty pierwszy wiek Smile Cybermani zaczynają w 1966 [link widoczny dla zalogowanych], a w 2014 wyglądają [link widoczny dla zalogowanych]. Z drugiej strony, Dalekowie w 2010 zaczęli przypominać plastikowych [link widoczny dla zalogowanych], więc z tym odnawianiem trzeba uważać. W ich przypadku im gorsza jakość obrazu, tym bardziej są przerażające Laughing

Cytat:
Zielona?

Trudno mi było sobie przypomnieć jakiś odcinek z krwawiącym Doktorem, bo New Who trzyma się zasady niepokazywania krwi na ekranie, ale jednak czerwoną Very Happy W tamtym odcinku ktoś badający krew Doktora stwierdził, że nie pasuje ona do żadnej ludzkiej grupy oraz, jeśli się nie mylę, ogólnie "ma inne właściwości" niż ludzka. Na co lekarz dzielnie stwierdził, że nie wie, czy to go czyni lekarzem czy weterynarzem, ale Doktor to wciąż jego pacjent i zamierza go leczyć. Na szczęście Doktor zdążył zwiać zanim cokolwiek mu zrobiono. (Jego siódma inkarnacja nie będzie miała tyle szczęścia i zginie na stole operacyjnym.)


Cytat:

O ile brwi Davida Tennanta (Doktor numer 10), zwłaszcza Lewa Brew™ są podziwiane offscreen, brwi Capaldiego (12) dostają własne [link widoczny dla zalogowanych]w odcinku poprzedzającym pojawienie się samego Capaldiego oraz wkrótce potem (8x01): [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych] Smile
Tymczasem w 7x13, [link widoczny dla zalogowanych] (7x13) Matta Smitha (11)... Laughing (Smith akurat ściął włosy do filmu i postanowili to wpisać w scenariusz.)
Cytat:
W sensie świadomej decyzji?

Tak. Wznowienie serialu w 2005 roku zaczyna się wkrótce po zakończeniu Wojny Czasu - wielkiej wojny, która pochłonęła wiele ofiar, a prowadzili ją głównie Władcy Czasu i Dalekowie. Doktor zakończył wojnę i uratował wszechświat przed całkowitym zniszczeniem (które planowali Władcy Czasu, sami mający przeżyć jako bezcielesne "świadomości"), ale kosztem spalenia Gallifrey i zabicia wszystkich jej mieszkańców. I tak, mówił, że wiedział, co się stanie.

Cytat:
Question Very Happy

Złodzieje przykleili się do maski samochodu... Rolling Eyes

Cytat:
Psst, dlaczego kapitan Jack (Harkness?) jest nagrodą?

Dla czytelnika za dotrwanie do końca posta niezawierającego wielu ładnych obrazków, a dla mnie za dotrwanie do końca sezonu niezawierającego ładnych panów Laughing

Cytat:
Sorry, do kochania niektórych wieszczów potrzebuję instrukcji obsługi.

Kapitan Jack Harkness, człowiek z LI wieku. Niezmącona pewność siebie, flirtuje z każdym, kogo spotka niezależnie od gatunku, [link widoczny dla zalogowanych] w serialu. Tak dobry (Jack, nie płaszcz), że dostał własny spin-off. Gdy obsada Doktora Who wzięła udział w specjalnej edycji Najsłabszego Ogniwa, grający Jacka John Barrowman pozostawał w roli i uderzał do Anne Robinson. Nie tylko zresztą on, wspomniany przez niego, stojący obok Noel Clarke też - i to bardziej bezczelnie. Very Happy

Cytat:
Nie wiem na ile to porównywalne z innymi serialami (szczególnie tej długości), ale SPN lubi cytować sam siebie, także niewerbalnie.

Powtarzanie cytatów to jedno, ale szczególnie lubię ich przetwarzanie, uzupełnianie, stawianie w nowym kontekście. Na przykład w Doktorze Who często w scenie człowiek-kosmita-Doktor mamy słowa: "Hello, I'm the Doctor. Basically, run", którymi Doktor każe człowiekowi uciekać przed obcym. W New Who tymi słowami czasem Doktor każe obcym uciekać przed sobą.
Inny przykład - większość osób, które wchodzą po raz pierwszy do TARDIS stwierdzają: "it's bigger on the inside" (chociaż była też wersja "it's smaller on the outside" Very Happy). To jeden z najpopularniejszych cytatów. W "The Doctor's Wife" (na marginesie, autorstwa Neila Gaimana) "dusza" TARDIS, tymczasowo przeniesiona do ciała człowieka, ma z Doktorem dialog:
"Are all people like this?"
"Like what? "
"So much bigger on the inside."
To jeden z moich ulubionych cytatów w całym serialu.

Cytat:
To wciąż zasadniczo kryminał jest, nie?

Cytując Moffata albo Gatissa, a najpewniej obu: To nie jest serial detektywistyczny, to serial o detektywie. Ale w każdym odcinku znajdzie się czas na małe morderstwo...

Cytat:
Nikt mu jeszcze nie powiedział, że z taką gadką ryzykuje zostanie tematem następnego odcinka?

A myślisz, że czemu wszystkie sezony tego, co pisze kończy cliffhangerami? Instynkt samozachowawczy Very Happy Rolling Eyes

Cytat:
Nie jest jasne, co mogą anioły w Niebie, ale jak dotąd w praktyce nawet sceny wyłącznie międzyanielskie są zawsze z vesselami. Oczywiście, inaczej trudno byłoby to nakręcić, ale czasem to wygląda aż głupio: skoro anioły są w stanie widzieć drugiego anioła niejako "przez" vessel (np. są w stanie się rozpoznać), to dlaczego Hannah musi mieć vessel do kilkuzdaniowej rozmowy z Castielem, skoro spokojnie dałoby się to nakręcić tylko z Mishą gadającym do powietrza z małym dodatkiem CGI?

Może anioł bez vessela zabiłby vessel swojego rozmówcy? Zakładając, że nie da się tak po prostu wyjść z vessela na pięć minut, żeby pogadać z innym aniołem. Jeśli się da, to faktycznie nie widzę sensu w przybieraniu go do rozmowy z innym aniołem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 18:01, 14 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
W ich przypadku im gorsza jakość obrazu, tym bardziej są przerażające Laughing

Jakoś mnie to nie dziwi... Laughing Cyberman z 1966 jest bardziej przerażający, wygląda jak mumia.

Marta napisał:
W tamtym odcinku ktoś badający krew Doktora stwierdził, że nie pasuje ona do żadnej ludzkiej grupy oraz, jeśli się nie mylę, ogólnie "ma inne właściwości" niż ludzka.

Łee tam, liczyłam na coś fajnego.

Marta napisał:
Jego siódma inkarnacja nie będzie miała tyle szczęścia i zginie na stole operacyjnym.

W sensie, dlatego, że tam trafił, czy że nie dali rady go uratować?

Marta napisał:
O ile brwi Davida Tennanta (Doktor numer 10), zwłaszcza Lewa Brew™ są podziwiane offscreen, brwi Capaldiego (12) dostają własne [link widoczny dla zalogowanych]w odcinku poprzedzającym pojawienie się samego Capaldiego oraz wkrótce potem (8x01): [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych] Smile
Tymczasem w 7x13, [link widoczny dla zalogowanych] (7x13) Matta Smitha (11)... Laughing (Smith akurat ściął włosy do filmu i postanowili to wpisać w scenariusz.)



Marta napisał:
Złodzieje przykleili się do maski samochodu...

Który zamierzali ukraść? Aha... Ukradnij złodzieja, zanim cię ukradnie? Zdziwiony

Marta napisał:
Dla czytelnika za dotrwanie do końca posta niezawierającego wielu ładnych obrazków, a dla mnie za dotrwanie do końca sezonu niezawierającego ładnych panów Laughing

Czyli dedukowałam słusznie. Ale dla mnie on nie jest specjalnie ładnym panem Laughing (możliwe, że pomaga poznanie go w całokształcie), za to podoba mi się zbiorowy portret Doktorów. Też nie w sensie ładnych panów, tylko ładnego, mocnego, znaczącego ujęcia.

Marta napisał:
drugi najlepszy płaszcz w serialu

Jak wygląda pierwszy?

Marta napisał:
Tak dobry (Jack, nie płaszcz), że dostał własny spin-off.

To kiedy on się pojawił, jako postać? W tym trzecim starym sezonie? (Próbuję rozgryźć, czy miał jakieś uprawnienia do pojawienia się w poście, poza byciem ładnym Laughing). A spin-off dostał po latach, z nowym aktorem?

Marta napisał:
Niezmącona pewność siebie, flirtuje z każdym (...) pozostawał w roli i uderzał do Anne Robinson.

Nadal nie zaczął mi się podobać, raczej przeciwnie, ale pewnie w oglądaniu wypada lepiej...

Marta napisał:
Powtarzanie cytatów to jedno, ale szczególnie lubię ich przetwarzanie, uzupełnianie, stawianie w nowym kontekście.

A, tak, też to lubię. Very Happy

Marta napisał:
Może anioł bez vessela zabiłby vessel swojego rozmówcy?

Vessela nadzianego aniołem nie jest w stanie zabić nic, co nie zabiłoby samego anioła. Swoją drogą, do tej pory nie było przypadku zabicia anioła albo demona luzem, zawsze w vesselach, które oczywiście też wtedy giną.

Marta napisał:
Zakładając, że nie da się tak po prostu wyjść z vessela na pięć minut, żeby pogadać z innym aniołem.

Ogólnie w zasadzie nie ma przeszkód, ale Castiel mógłby mieć problemy z powrotem. Aktualnie jest jedynym aniołem, którego vessel jest martwy, w sensie już bez oryginalnego właściciela. Dla demonów to całkiem zwyczajna sytuacja - na przykład vessel Mr.C wydaje się od dawna martwy - ale demon może sobie po prostu wziąć ciało, gdy anioł musi je dostać od właściciela. Zatem nie wiadomo co w przypadku, gdy nikogo nie ma w domu, żeby anioła wpuścić... To zresztą główny powód, dla którego ta scena z Hanną zgrzyta: nie widać, żeby dał jej pozwolenie. I nie chodzi o to, że "Ojej, jak ona tak mogła", tylko że w ogóle by NIE mogła. Technicznie.


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Nie 18:02, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 19:44, 14 Cze 2015 Temat postu:

Aletheia napisał:
Cyberman z 1966 jest bardziej przerażający, wygląda jak mumia.

Dla mnie wygląda jak źle ubrany człowiek z radiem przyklejonym do brzucha Very Happy Ale ostawiając wygląd na bok, grunt, że głos im się poprawił, bo za nic się nie dało ich zrozumieć. Nie wiem, jakie syntezatory mowy stosowano, ale najwyraźniej inne niż te dla Daleków, bo ze zrozumieniem tamtych nie było problemu.

Aletheia napisał:
Łee tam, liczyłam na coś fajnego.

Mam jeszcze parę odcinków do obejrzenia, może w którymś z nich coś ciekawego powiedzą Very Happy

Aletheia napisał:
W sensie, dlatego, że tam trafił, czy że nie dali rady go uratować?

Do szpitala trafił po postrzale w ramię i w nogę, i z tym lekarze sobie poradzili. Następnie uznali, że skoro pacjent ma nieregularny rytm serca, to go otworzą i zrobią echo serca. Zignorowali prześwietlenie, na którym zobaczyli dwa serca oraz fakt, że pacjent dwa razy wybudził im się z narkozy i sprzeciwiał operacji. Lekarka zgubiła się sondą w jego podwójnym układzie krwionośnym, trafiła w coś, w co nie powinna i po paru krzykach, wstrząsach i pikaniu aparatury Doktor zginął na stole. Jak się już obudził w nowym ciele, wciąż wyciągał z siebie kawałki tej sondy. Rolling Eyes

Aletheia napisał:
Który zamierzali ukraść? Aha... Ukradnij złodzieja, zanim cię ukradnie?

Wydawałoby się racze, że wolelibyśmy złodzieja z daleka od naszej własności, prawda? Zbiegiem okoliczności, niedoszli złodzieje byli już ścigani, więc przyklejenie ich unieruchomiło, aż przyjechały odpowiednie służby. Rolling Eyes

Aletheia napisał:
Ale dla mnie on nie jest specjalnie ładnym panem Laughing (możliwe, że pomaga poznanie go w całokształcie)

Możliwe, że samo zdjęcie to jeszcze nic, a tak naprawdę urok tkwi w jego sposobie bycia i osobowości. A może powinnam była poszukać lepszego zdjęcia Laughing

Aletheia napisał:
za to podoba mi się zbiorowy portret Doktorów. Też nie w sensie ładnych panów, tylko ładnego, mocnego, znaczącego ujęcia.

Tak, mnie też.

Aletheia napisał:
Jak wygląda pierwszy?

[link widoczny dla zalogowanych] Smile
Podobno pierwsze słowa Davida Tennanta po tym, jak zaoferowano mu rolę, to pytanie, czy mógłby mieć długi płaszcz Very Happy

Aletheia napisał:
To kiedy on się pojawił, jako postać? W tym trzecim starym sezonie? (Próbuję rozgryźć, czy miał jakieś uprawnienia do pojawienia się w poście, poza byciem ładnym Laughing). A spin-off dostał po latach, z nowym aktorem?

Nienie, Jack jest postacią współczesną i dostał się do posta tylko dlatego, że jest ładny Very Happy
Pierwszy raz pojawia się w 1x09 "Empty Child" z Dziewiątym Doktorem i zostaje aż do finału sezonu. W drugim sezonie New Who tworzy się backstory dla spin-offa, którego akcja rusza mniej więcej równolegle z trzecim (2007 rok) i zawiera Jacka jako głównego bohatera. Potem jeszcze Jack pojawia się w Doktorze Who kilka razy.
(Technicznie rzecz biorąc, postać Jacka występuje jeszcze w kilku innych odcinkach, ale przed finałem trzeciego sezonu nie dowiadujemy się, że to ta sama osoba, tylko miliony lat później. Tę rewelację nazywam najbardziej zaskakującym momentem w serialu Mr. Green )

Aletheia napisał:
Nadal nie zaczął mi się podobać, raczej przeciwnie, ale pewnie w oglądaniu wypada lepiej...

No tak, tamten opis brzmiał jak wieeele typków "jestem-ósmym-cudem-świata". Jack nikogo nie traktował przedmiotowo, wręcz przeciwnie, najczęściej poprawiał atmosferę w pomieszczeniu; "sprawiał, że inni czuli się dobrze w swojej skórze", jak to ujął John Barrowman i miał do siebie dystans. No i nie uczyniono z tego jedynej czy nawet głównej cechy jego osobowości, bo inaczej mógłby być trudny do zniesienia.

Aletheia napisał:
Vessela nadzianego aniołem nie jest w stanie zabić nic, co nie zabiłoby samego anioła.

Aha. Skończyły mi się więc uzasadnienia. Smile

Aletheia napisał:
To zresztą główny powód, dla którego ta scena z Hanną zgrzyta: nie widać, żeby dał jej pozwolenie.

A trzeba je jakoś wypowiedzieć? Może dał już wcześniej? Nie lubię naciągać kanonu, ale czasem to robię na własny użytek, jeśli faktycznie twórcy zapominają o jakimś fakcie. Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 0:08, 15 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Dla mnie wygląda jak źle ubrany człowiek z radiem przyklejonym do brzucha Very Happy

Dla mnie to akordeon z jakimś zegaropodobnym czymś, może tarczową pozytywką albo astrolabium. Laughing Ale głównie chodziło mi o mumiowatą twarz.

Marta napisał:
Nie wiem, jakie syntezatory mowy stosowano, ale najwyraźniej inne niż te dla Daleków, bo ze zrozumieniem tamtych nie było problemu.

Może nie było syntezatora, tylko aktor gadał przez tę mumiową pończochę. Mr. Green

Marta napisał:
Mam jeszcze parę odcinków do obejrzenia, może w którymś z nich coś ciekawego powiedzą Very Happy

Przynieś, jakby co! Very Happy

Marta napisał:
Do szpitala trafił po postrzale (...) Jak się już obudził w nowym ciele, wciąż wyciągał z siebie kawałki tej sondy.

Ngh... Czyli jednak dlatego, a nie mimo. Nie cierpię takich motywów. To znaczy, obiektywnie patrząc, jako rozwiązania/chwyty fabularne są dobre, ale nie mogę ich przeboleć... Sad

Marta napisał:
Tak Smile
Podobno pierwsze słowa Davida Tennanta po tym, jak zaoferowano mu rolę, to pytanie, czy mógłby mieć długi płaszcz Very Happy

Ach, miałam cichą nadzieję, że ten. Very Happy Podobał mi się na Hilly Hindi. Laughing

Marta napisał:
najczęściej poprawiał atmosferę w pomieszczeniu; "sprawiał, że inni czuli się dobrze w swojej skórze", jak to ujął John Barrowman i miał do siebie dystans. No i nie uczyniono z tego jedynej czy nawet głównej cechy jego osobowości, bo inaczej mógłby być trudny do zniesienia.

Aha, to już brzmi znacznie lepiej.

Marta napisał:
A trzeba je jakoś wypowiedzieć? Może dał już wcześniej?

Musi być wyraźnie wypowiedziane (najlepiej jako "Yes"), tak żeby nie było wątpliwości, czego dotyczy, a więc na przykład sarkastyczne "Taa, jasne, chciałbyś" się nie liczy, nie da się złapać kogoś za słowo i upierać, że przecież w zdaniu było jakieś "tak". Tylko że jak wszystko w SPN to kolejny motyw, by tak rzec, ulegający stopniowej korozji. Cały sens piątego sezonu (i zarazem najważniejszy wątek głównego storyline całego serialu, jeśli mówimy o pierwotnym zamyśle Kripke, który się zawarł w pierwszych pięciu sezonach; wszystkie kolejne to po prostu próby przedłużania serialu) opiera się na tym, że anioł potrzebuje świadomej zgody vessela (nie wiem, czy chcesz dokładniejsze wyjaśnienie? to oznacza spoilery dla całej głównej fabuły). Przy czym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zgoda była wymuszona albo wyłudzona. Na początku dziewiątego sezonu pojawia się pierwsza niekonsekwencja - Sam zostaje wkręcony w wyrażenie zgody, ale myśli, że zgadza się na co innego, nie wie, że chodzi o anioła, zatem teoretycznie nie powinno działać. Ale działa, skutkiem czego Sam zostaje - jak dotąd jedynym w kanonie - noszącym anioła nieświadomie. Taki tasiemiec... Rolling Eyes Pozbywa się go zresztą w połowie sezonu, tym razem już świadomie. Warte uwagi jest, że bezceremonialnie wykopany Gadreel wraca natychmiast do swojego poprzedniego vessela i dostaje powtórną zgodę (2:50-3:30), choć nie jest jasne, czy jej potrzebował, czy wystarczy za pierwszym razem i liczy się za abonament wieloprzejazdowy. Jeśli wystarczy, to wtedy mogłoby być jak mówisz - może Hannah dostała od tego konkretnego człowieka już wcześniej - ale z kolei jej słowa "I swore I'd never occupy another vessel" (Hannah jest jedynym w kanonie aniołem, który dobrowolnie uwolnił swój vessel, decydując, że życie człowieka jest ważniejsze niż anielskie "cele wyższe", jakiekolwiek by nie były) wskazują, że to jest sytuacja wyjątkowa i niespodziewana, a więc raczej nie próbowałaby dostać zgody na zapas.

Marta napisał:
Nie lubię naciągać kanonu, ale czasem to robię na własny użytek, jeśli faktycznie twórcy zapominają o jakimś fakcie.

Ja też, ale to w wypadkach, gdy w kanonie jest "biała plama", a nie sprzeczność, jak tutaj. Very Happy Anioły przeskakujące sobie dowolnie między vesselami, bez zahaczania o sprawę zgody, to dla SPN sprawa analogicznej wagi, jak dla Doktora decyzja o jego planecie - na tym wiszą zawiasy głównej fabuły i całego uniwersum, przynajmniej dla "podstawowego" SPN, czyli sezonów 1-5.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 15:42, 17 Cze 2015 Temat postu:

Aletheia napisał:
Może nie było syntezatora, tylko aktor gadał przez tę mumiową pończochę.

Gdyby gadał przez pończochę, byłby pewnie łatwiejszy do zrozumienia Laughing

Aletheia napisał:
Nie cierpię takich motywów. To znaczy, obiektywnie patrząc, jako rozwiązania/chwyty fabularne są dobre, ale nie mogę ich przeboleć...

Z tego, co na razie wiem, a nie znam jeszcze wszystkich przypadków, poszczególne "śmierci" Doktora następują zwykle z "akceptowalnych" dla widza powodów (starość, uratowanie życia człowiekowi) i Siódmy jest tutaj wyjątkiem. Czytałam gdzieś nawet symboliczną interpretację tego faktu - "śmierć" Siódmego ma symbolizować niechlubną "śmierć" serialu w 1989 i dlatego jest taka "bez sensu". Podobnie "zmartwychwstanie" Ósmego ma oznaczać planowane "zmartwychwstanie" serialu. Nie wiem, do jakiego stopnia to jest nadinterpretacja, ale jako idea mi się podoba. Wink

Aletheia napisał:
Ach, miałam cichą nadzieję, że ten. Very Happy Podobał mi się na Hilly Hindi.

Parodia wykazała, że płaszcz pięknie się prezentuje nie tylko podczas biegania, ale i podczas tańca Very Happy

Aletheia napisał:
Cały sens piątego sezonu (i zarazem najważniejszy wątek głównego storyline całego serialu, jeśli mówimy o pierwotnym zamyśle Kripke, który się zawarł w pierwszych pięciu sezonach; wszystkie kolejne to po prostu próby przedłużania serialu) opiera się na tym, że anioł potrzebuje świadomej zgody vessela

Aaa, nie podejrzewałam, że to jest rzecz leżąca u podstaw serialu; sądziłam, że to jedna z takich "zwykłych" zasad, o których twórcy czasem zapominają albo zmieniają dla wygody/potrzeb fabuły. Co samo w sobie jest irytujące, ale jeśli rzecz jest takiej wagi, że dotyka całej historii, to najzupełniej rozumiem Twoje oburzenie i rozczarowanie.

Aletheia napisał:
nie wiem, czy chcesz dokładniejsze wyjaśnienie? to oznacza spoilery dla całej głównej fabuły

Chcę, spoilery mi nie straszne, a chętnie się dowiem, o co właściwie toczyła się cała gra, bo słyszałam piąte przez dziesiąte i pewnie połowę błędnie Smile

Aletheia napisał:
Jeśli wystarczy, to wtedy mogłoby być jak mówisz - może Hannah dostała od tego konkretnego człowieka już wcześniej - ale z kolei jej słowa "I swore I'd never occupy another vessel" (Hannah jest jedynym w kanonie aniołem, który dobrowolnie uwolnił swój vessel, decydując, że życie człowieka jest ważniejsze niż anielskie "cele wyższe", jakiekolwiek by nie były) wskazują, że to jest sytuacja wyjątkowa i niespodziewana, a więc raczej nie próbowałaby dostać zgody na zapas.

Mhm. Dokładając tamtą wcześniejszą niekonsekwencję z Samem, rysuje się ponury wniosek Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 19:18, 18 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Nie wiem, do jakiego stopnia to jest nadinterpretacja, ale jako idea mi się podoba. Wink

Mnie też.

Marta napisał:
Parodia wykazała, że płaszcz pięknie się prezentuje nie tylko podczas biegania, ale i podczas tańca Very Happy

Gatunek trochę nie pasuje, ale jeśli przymknąć na to oko, to się wpisuje w ogólny motyw płaszczowy w aktualnej fantastyce... Będę bezczelna i się zacytuję: "Teraz, jeśli robisz w fantastyce, musisz ubrać swojego bohatera w prochowiec/trencz/szynel, a samemu chodzić w czarnej skórze. Kilka dekad temu było akurat na odwrót." To było konkretnie w odniesieniu do cytatu Kate Griffin, która napisała "I am a fantasy writer, and I know this because I own a black leather jacket", nawiązując z kolei - jestem absolutnie pewna - do Gaimana, który się, jak wiadomo, bez czarnej skóry nie pokazuje. Absolutnym przypadkiem (Question Very Happy) ona też pisze swojego bohatera w płaszczu oraz należy do tych Brytyjczyków wychowanych na Doktorze. Ale to motyw nie tyle brytyjskiej fantastyki, co urban fantasy i contemporary fantasy niezależnie od pochodzenia. Jest nawet [link widoczny dla zalogowanych] o tym, a to wcale jeszcze nie wszyscy. Castiel ma płaszcz w spadku po brytyjskim Constantinie, ale Constantine też przecież skądś go przejął, najprawdopodobniej mniej czy bardziej bezpośrednio z czarnego kryminału w ogólności i Bogarta w szczególności. Urban fantasy nie tylko w tym jest mocno oparte na sztafażu noirowym. Do tego urban/contemporary fantasy generalnie polega na przekładzie motywów fantasy tradycyjnego, mitycznego, na współczesność i widziałam gdzieś czyjeś spostrzeżenie, że ten detal to akurat odwołanie do płaszcza maga; dla miejskich magów wciąż pozostaje obowiązkowy. Osobiście dodałabym też, że zamaszyste rzeczy Robią Wrażenie (zresztą stąd peleryny i inne takie są mundurami magów też w nie-urban fantasy), a samemu noszącemu dodają +100 do poczucia "Hell yeah!" (tak, wiem po sobie Mr. Green ), ale o ile kobieta w takim wypadku ma szeroki wybór - suknie, spódnice, poncha, chusty, plus wszystko co wolno facetowi - to mężczyźnie w niehistorycznym kostiumie zostaje tylko płaszcz. Wcale się nie dziwię, że aktorzy rzucają się na okazję z uciechą. Laughing Przy okazji widziałam też raz (o dziwo, tylko raz!) w fandomie SPNowym mikroanalizkę (taką na trzy linijki) zwracającą uwagę, że osobliwym przypadkiem (przypadkiem Question) Castielowe zmiany ubrania pokrywają się z jego zmianami poziomu mocy i/lub stanu umysłowego. Nie przy każdej zmianie, więc teoria jest odrobinę dziurawa, ale jednak w kilku istotnych momentach...

Marta napisał:
Chcę, spoilery mi nie straszne, a chętnie się dowiem, o co właściwie toczyła się cała gra, bo słyszałam piąte przez dziesiąte i pewnie połowę błędnie Smile

Jak by tu... No, najlepiej od początku, czyli inaczej niż w kanonie. Laughing W klasycznym dylemacie "myjemy te dzieci co mamy, czy robimy nowe?" Bóg SPNowy jest zwolennikiem drugiej metody. Najpierw zrobił lewiatany, ale okazały się przesadnie żarłoczne, więc zrobił Czyściec i je zamknął, żeby nie zjadły reszty świata. Drugą próbą były anioły, które są właśnie jedną z tych rodzin stanowiących "rdzeń mitologii uniwersum" - wszystkie uważają się za rodzeństwo, a Boga za ojca. Bóg zresztą nie okazał się lepszym rodzicem niż twórcą, bo trzecią próbą byli ludzie, ponoć ukochane dzieło, które anioły mają/miały obowiązek chronić i podziwiać. W praktyce uważają ludzi za "mud monkeys", a Lucyfer podziwiania w ogóle otwarcie odmówił i żeby napluć tacie do zupy porwał jedną duszę i przerobił na pierwszego demona, diablicę Lilith. Potem zaczął też mieszać w głowie Ablowi, ale Kain się wtrącił i powiedział "wara!". Nie żeby to cokolwiek Lucyferowi robiło, ale to rozrywkowy typ, więc złożył Kainowi ofertę - gwarancja Nieba dla Abla za cenę duszy Kaina, pod jednym warunkiem: że Kain wyśle brata do Nieba osobiście. (Najlepszy jak dotąd SPNowy retelling, moim zdaniem). Jakoś tak w międzyczasie była też afera z Rajem i Owocem (pigwa, jeśli wierzyć Mr.C), ale jak na razie niewiele na ten temat wiadomo. W każdym razie w końcu najstarszy archanioł Mikael wsadził Lucyfera (drugiego w kolejności) do Piekła i zamknął w osobnej klatce, gdzie ten doczekał czasu akcji serialu. Tymczasem Bóg stwierdził, że ma potąd życia rodzinnego i wyniósł się bez pożegnania na Ziemię, gdzie zażywa wczasów incognito, a petentom odpowiada (w tych unikalnych wypadkach, kiedy odpowiada, jak dotąd cały jeden raz, też zresztą nie osobiście, a przez posły), że ma to wszystko gdzieś i dajcie mu wszyscy święty spokój. Kwestia, czy to Chuck jest Bogiem, pozostaje kanonicznie nierozstrzygnięta, ale powszechnie przyjęta i przyklepana poprzez czwartą ścianę. W tatusia wyraźnie wdał się najmłodszy archanioł, Gabriel, który od tysiącleci starannie ukrywa pierze i przeskakuje między kolejnymi religiami jako bóg-trickster, między innymi Loki. (Kolejny niezły retelling, ale ja wolę Kainowy). Gabriel jest o tyle wyjątkiem, że nie opowiada się ani za Piekłem, ani za Niebem, tylko ma dość całego konfliktu i chce, żeby się wreszcie skończył. "What you guys call the apocalypse, I used to call Sunday dinner," jak mówi Winchesterom. Apokalipsa w uniwersum SPN to ma być rozstrzygająca walka między Mikaelem a Lucyferem, i to bardziej między nimi niż między Piekłem a Niebem. Te ostatnie to raczej stronnictwa/armie obu archaniołów, dążące do umożliwienia tej walki, przy czym większość szeregowych demonów i aniołów nie zdaje sobie sprawy (Niebo nawet jeszcze bardziej niż Piekło jest jak Big Korpo i traktuje niższe szczeble hierarchii jak pieczarki - kept in dark and fed bullshit), że przeciwna strona ma właściwie ten sam cel. Za Mikaelem stoją wszystkie anioły z wyjątkiem kilku neutralnych, które jak Gabriel wolały schować się na Ziemi. Za Lucyferem wszystkie demony z wyjątkiem kutego na cztery nogi Mr.C, w tamtym czasie stosunkowo pospolitego demona rozdroży (takiego od umów na dusze w zamian za piekielne usługi), który inaczej niż pozostałe poświęcił pięć minut, żeby pomyśleć, że gardzący ludźmi Lucyfer raczej nie będzie przychylniej patrzył na swoje "dzieci", jak już kurz opadnie, nawet jeśli pokona Mikaela, więc lepiej sprzymierzyć się z Winchesterami i ugrać coś dla siebie.

Podstawowy problem dla obu archaniołów jest taki, że do walki potrzebują vesseli. Wcześniej powiedziałam, że nic, co nie zabije anioła, nie zaszkodzi też jego vesselowi, ale jest jedno ale: vesselowi zaszkodzić może sam anioł. Dla dowolnego demona nada się dowolny człowiek, ale nie każdy człowiek "uniesie" anioła. W skrajnych przypadkach vessel może eksplodować; anioł wtedy, jak można przypuszczać, mówi "A niech to" i szuka następnego. Przypadki mniej skrajne powoli się "wypalają", vessel choruje i słabnie, czego anioł wyjątkowo nie daje rady naprawić, bo to on sam jest przyczyną, a nie zewnętrzny czynnik. Wiek, płeć, kondycja i inne takie nie mają znaczenia; mała dziewczynka może być równie dobrym vesselem jak wielki drab. Natomiast "zdolność vesselowa", cokolwiek o niej stanowi, jest genetyczna, więc anioł, który straci vessel, najczęściej szuka następnego wśród krewnych. Im silniejszy anioł, tym trudniej znaleźć mu stabilny vessel, więc archanioły mają już całkiem przechlapane. Dlatego Niebo wdrożyło długoterminowy plan hodowlany - anioły przez pokolenia pilnowały ciągłości linii Kaina i Abla, w razie potrzeby podsyłając kupidyny (taka pomniejsza klasa anielska zajmująca się kojarzeniem ludzi), aż do Winchesterów. Podobno Mary i John też niespecjalnie mieli się ku sobie, zanim amorek się tym nie zajął, a potem to też nie był wzór szczęśliwego małżeństwa, ale aniołom (zresztą Piekło też dołożyło swoje trzy grosze) zależało tylko na pomyślnej krzyżówce. Winchesterowie są "natural born vessels", Dean dla Mikaela, Sam dla Lucyfera. Dodatkowo jest cały szereg analogii - młodszy Sam jest rodzinnym buntownikiem, sprzeciwiającym się ojcu i próbującym iść własną drogą, choćby porzucając rodzinę; starszy Dean odwrotnie, struga buntownika bez powodu wobec wszystkich z wyjątkiem ojca, "Yessir". No i pozostaje ten techniczny drobiazg ze zgodą vesseli... A Winchesterom "zaszczyt" niespecjalnie się uśmiecha, bo raz, że którykolwiek wygra, drugi zginie, a dwa, że Mikael i Lucyfer nie będą grać w bierki, tylko jak skończą, to z Ziemi nie będzie co zamiatać.

Teraz tak, z powyższego retelling Kainowy (i Kain jako postać) pojawia się w dziewiątym sezonie, ale reszta to jest nadrzędna fabuła sezonów 1-5, czyli całego serialu w tym pierwotnym zamyśle. Całość jest prowadzona z punktu widzenia Winchesterów, którzy na początku wiedzą tylko, że demon zabił ich matkę, ale dlaczego, licho wie, dosłownie. Stopniowo się okazuje, że Azazel, z osobistą misją od Lucyfera, wybrał całą grupę dzieci, które po kolei wizytował, gdy kończyły sześć miesięcy, dawał im trochę własnej krwi i palił na sufitach ich matki (w sumie nie wiadomo czemu to ostatnie, pewnie dla lepszego wrażenia). Dorastając, "dzieci Azazela" odkrywają u siebie nadprogramowe zdolności. Jeden jest telekinetykiem, drugi wpływa na ludzi, żeby robili co im powie... Większość wolałaby tego nie mieć, jak jedna, która zabija ludzi szokiem elektrycznym, co odkryła, gdy dotknęła swojej dziewczyny. Sam też ma trochę telekinezy, ale głównie przewiduje, kiedy ktoś ma zginąć, a potem okazuje się też, że potrafi egzorcyzmować i zabijać demony siłą woli, pod warunkiem, że najpierw napije się krwi demona (czyli w praktyce opętanego vessela). Nie jest jasne, czy Azazel wiedział, że Lucyferowi zależało wyłącznie na Samie, bo pod koniec drugiego sezonu porywa wszystkich, zbiera razem i obiecuje dowodzenie piekielną armią i ogólnie mgliste zaszczyty temu, kto zostanie żywy. Sam ma podejście "Dajcie spokój, lepiej współpracujmy", ale ci, którzy się zgadzają, szybko giną. Sama zabija ostatni, któremu zresztą chwilę wcześniej Sam darował życie. W drugim sezonie takie sceny jeszcze robiły wrażenie... Rolling Eyes Po paru godzinach płakania nad zwłokami Dean jedzie na rozstajne drogi, wzywa demona (nie Mr.C, on wchodzi dwa i pół sezonu później) i sprzedaje duszę za Sama z powrotem. Standardowa umowa ma dziesięcioletnie odroczenie spłaty; Dean dostaje rok, no i ląduje w Piekle z końcem trzeciego sezonu, tamta scena co oglądałaś. Czego Winchesterowie nie wiedzą, to że Piekło (i pośrednio Niebo) ma Deana dokładnie tam, gdzie od początku planowało (a wcześniej też Johna, który na początku drugiego sezonu oddał Azazelowi duszę za życie Deana, któremu na pożegnanie powiedział, że ma uratować Sama [nie żeby powiedział od czego właściwie Kwadratowy ], a jeśli się nie uda, to zabić; od tego punktu Dean pierwszy raz w życiu zaczął kwestionować, co mówi Tatko). Dean wraca cztery miesiące później (ziemskie; w Piekle minęło czterdzieści lat; ogólnie kanoniczna rachuba wieku Winchesterów jest dość skomplikowana), wyciągnięty przez Castiela, który zresztą mu [link widoczny dla zalogowanych] (ale jakoś nie pomyślał, żeby po wsadzeniu duszy z powrotem na miejsce przenieść całość jeszcze te dodatkowe sześć stóp wyżej, więc Dean obudził się w grobie i musiał się wygrzebać. Anioły... Rolling Eyes Nie, wróć. Castiel... Rolling Eyes ). Wtedy też Winchesterowie się dowiadują, że anioły istnieją i że nadciąga Apokalipsa, aktualnie zarządzana przez Lilith (Azazela Dean zabił niedługo po odzyskaniu Sama), która była też właścicielką Deanowej umowy, przez co Sam jej poprzysiągł ubicie kiedy jeszcze Dean był na dole. Poza tym obaj są przekonani, że osobiście odpowiadają za Apokalipsę. Żeby wypuścić Lucyfera z klatki, trzeba zdjąć ileś tam pieczęci. Deana w Piekle demony kroiły, składając mu codziennie ofertę: uniknie noża, jeśli sam zabierze się do sprawiania innych dusz. Dean pęka po trzydziestu latach, co - jak się dowiaduje później - było pierwszą pieczęcią: "when a righteous man sheds blood in Hell". Na końcu czwartego sezonu Sam zabija Lilith, przekonany, że powstrzyma Apokalipsę, tymczasem okazuje się, że śmierć najstarszego demona była ostatnią pieczęcią. Na początku piątego sezonu wreszcie się dowiadują, do czego właściwie są "wybrani" i stwierdzają "A takiego wała!", do czego anioły w ogólności nie są przyzwyczajone. Zazwyczaj upatrzony vessel na pytanie, czy chce mieć udział w bożym dziele, robi minę jak z obrazka w katechizmie i woła "Ach, bierzcie niegodnego sługę!". W SPN religijność to coś jak genetyczna skłonność do raka; jak się człowiek zaczyna orientować, co jest grane, to już za późno... Przez cały piąty sezon próbują ich przekonać mało wybrednymi metodami wszystkie anioły, w tym Lucyfer w tymczasowym vesselu, który mu się stopniowo sypie, i nawet Gabriel. Wyjątkiem jest pomagający im się ukrywać Castiel, który zmienił front pod koniec czwartego sezonu i od tamtej pory twierdzi, że Winchesterowie go nauczyli, że można mieć własne zdanie. W końcu Sam decyduje się wpuścić Lucyfera, żeby potem spróbować przejąć kontrolę i zamknąć go z powrotem w Klatce. Tymczasem reszta aniołów wdraża plan awaryjny i wyciąga z grobu Adama (który zginął w swoim pierwszym odcinku), który co prawda jest tylko w połowie po Ablu, ale jako towar drugiej kategorii też się nada. Nie bez problemów (jakżeby inaczej), ale ostatecznie Sam z Lucyferem skacze do Klatki, przy okazji wciągając Adama z Mikaelem.

Osobiście mam teorię, że oryginalnie mieli skoczyć obaj, Dean z Mikaelem i Sam z Lucyferem, end of story, idziemy płakać. Ale nadal była oglądalność i był fandom, mimo że już nie było historii (i Kripkego, który się odmeldował z ekipy z końcem piątego sezonu). Trzeba było zrobić furtkę do jakiegoś dalej, więc scenarzyści metaforycznie i literalnie ekshumowali Adama (co pozwoliło pozbyć się Mikaela, ale zostawić Deana na Ziemi), zresztą tylko po to, bo od tamtej pory o nim głucho (wyjąwszy tamtą wzmiankę w dwusetnym "Fan Fiction", mówiącą o tym, że o nim głucho). W Klatce dwa znudzone archanioły nie mają nic do roboty, za to mnóstwo powodów, żeby nie lubić Sama, więc następuje mocno fanfikogenne półtora roku (z czego rok między sezonami, a pół w trakcie szóstego), pozostawione głównie w sugestiach, choć podlewane [link widoczny dla zalogowanych], a potem szósty sezon i kolejne. Ale to już całkiem inna historia, wleczona za uszy i zygzakami.

Żyjesz? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 14:35, 19 Cze 2015 Temat postu:

Aletheia napisał:
widziałam gdzieś czyjeś spostrzeżenie, że ten detal to akurat odwołanie do płaszcza maga

Interesujące.

Aletheia napisał:
Osobiście dodałabym też, że zamaszyste rzeczy Robią Wrażenie (zresztą stąd peleryny i inne takie są mundurami magów też w nie-urban fantasy), a samemu noszącemu dodają +100 do poczucia "Hell yeah!" (tak, wiem po sobie Mr. Green ), ale o ile kobieta w takim wypadku ma szeroki wybór - suknie, spódnice, poncha, chusty, plus wszystko co wolno facetowi - to mężczyźnie w niehistorycznym kostiumie zostaje tylko płaszcz.

Tak, zdecydowanie. Płaszcz Sherlocka (tego z BBC), płaszcz Jacka z PotC, z pewnością znajdzie się więcej przykładów.
Trzeci Doktor nosi [link widoczny dla zalogowanych], wygląda kretyńsko, ale czego się nie zrobi dla powiewania Rolling Eyes

Aletheia napisał:
osobliwym przypadkiem (przypadkiem Question) Castielowe zmiany ubrania pokrywają się z jego zmianami poziomu mocy i/lub stanu umysłowego

To Castiel się przebiera? Very Happy


Aletheia napisał:
Drugą próbą były anioły

A co się Bogu nie podobało w aniołach?

Aletheia napisał:
Nie żeby to cokolwiek Lucyferowi robiło, ale to rozrywkowy typ, więc złożył Kainowi ofertę - gwarancja Nieba dla Abla za cenę duszy Kaina, pod jednym warunkiem: że Kain wyśle brata do Nieba osobiście.

Fajne Smile

Aletheia napisał:
pigwa, jeśli wierzyć Mr.C



Aletheia napisał:
Tymczasem Bóg stwierdził, że ma potąd życia rodzinnego i wyniósł się bez pożegnania na Ziemię, gdzie zażywa wczasów incognito, a petentom odpowiada (w tych unikalnych wypadkach, kiedy odpowiada, jak dotąd cały jeden raz, też zresztą nie osobiście, a przez posły), że ma to wszystko gdzieś i dajcie mu wszyscy święty spokój.

Czyli Bóg nie wie, co się ogólnie dzieje w serialu? Czy wie, ale wszystko mu jedno, nawet, że mu apokalipsa zmiecie pensjonat?

Aletheia napisał:
Kwestia, czy to Chuck jest Bogiem, pozostaje kanonicznie nierozstrzygnięta, ale powszechnie przyjęta i przyklepana poprzez czwartą ścianę.

Myślałam, że on się uważał za Boga, a był prorokiem, bo miał "wizje".

Aletheia napisał:
W tatusia wyraźnie wdał się najmłodszy archanioł, Gabriel, który od tysiącleci starannie ukrywa pierze i przeskakuje między kolejnymi religiami jako bóg-trickster, między innymi Loki.

Czyli ten, kto Sama i Deana wsadził do telewizora albo zabijał Deana sto razy?

Aletheia napisał:
Podstawowy problem dla obu archaniołów jest taki, że do walki potrzebują vesseli.

Pytanie techniczne na marginesie Smile Jak rozumiem, gdy anioł okupuje vessel, ten człowiek tam też jest w środku, "stłumiony". Jeśli szczęśliwie dożyje opuszczenia, pamięta coś z tego?

Aletheia napisał:
Im silniejszy anioł, tym trudniej znaleźć mu stabilny vessel, więc archanioły mają już całkiem przechlapane.

Castiel jest aniołem czy archaniołem? Wysoko stoi w hierarchii? Smile

Aletheia napisał:
Dlatego Niebo wdrożyło długoterminowy plan hodowlany

Tylko z powodu apokalipsy czy anioły przyjmowały też ludzkie formy dla innych celów? Wspominałaś wcześniej o tym, że anioły miały pomagać ludziom, było coś powiedziane o tym, jak to wyglądało/miało wyglądać?

Aletheia napisał:
Całość jest prowadzona z punktu widzenia Winchesterów

Kurczę, wcześniej było jasno i po kolei, teraz się zaczną schody Very Happy

Aletheia napisał:
palił na sufitach ich matki (w sumie nie wiadomo czemu to ostatnie, pewnie dla lepszego wrażenia

No nie, akurat coś, co widziałam i chętnie bym się dowiedziała odpowiedzi.

Aletheia napisał:
Przez cały piąty sezon próbują ich przekonać mało wybrednymi metodami wszystkie anioły, w tym Lucyfer w tymczasowym vesselu, który mu się stopniowo sypie, i nawet Gabriel.

Aha, czyli dla obu potrzebna była zgoda. Wciąż mi się myli, że Lucyfer jest demonem...

Aletheia napisał:
Osobiście mam teorię, że oryginalnie mieli skoczyć obaj, Dean z Mikaelem i Sam z Lucyferem, end of story, idziemy płakać.

To by było dobre zakończenie.

Aletheia napisał:
Żyjesz?

Ledwo... Laughing Spodziewałam się ciut bardziej rozbudowanego "apokalipsa, Sam jako vessel jednej strony, a Dean drugiej, zasadniczo jej nie chcą" Laughing Ale tak opowiadana, podoba mi się ta historia. Przynajmniej do tego momentu, co powiedziałaś, sensowna i spójna. No i jaka to musiała być radość, jak się po takim czasie zaczęło coś wyjaśniać Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 0:28, 22 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
płaszcz Jacka z PotC

Jasne, że o tym też myślałam. Co przy okazji jest pięknym przykładem, że sam płaszcz jeszcze nie wystarczy. Na Johnnym kostiumy ciężko pracują, Jack tańczy każdym krokiem. Very Happy Daje do myślenia już choćby to, że ten sam kostium na wystawach rekwizytów, bez Johnny'ego w środku, ciężko w ogóle rozpoznać. Tymczasem na Mishy to jest po prostu kawałek bezkształtnej szmaty. Zdaje się zresztą, że przyznał kiedyś, że tamten pierwszy płaszcz był na niego trochę za duży czy coś. Nie spodziewał się, że długo zostanie w serialu, więc nie chciało mu się długo mierzyć albo po prostu dostał byle co. Mgliście pamiętam jeszcze wzmiankę, że z krawatem też się wkopali - wzięli pierwsze co się tanio nawinęło w supermarkecie, a potem się okazało, że nie mogą nigdzie dostać takich samych, więc trzeba dorabiać na zamówienie i to hurtem, bo zużywają przynajmniej jeden w każdym Castielowym odcinku, "krew" i tak dalej...

Marta napisał:
Trzeci Doktor nosi Inverness capes, wygląda kretyńsko, ale czego się nie zrobi dla powiewania

Ehm, w sumie nawet nie takie najgorsze... Laughing

Marta napisał:
To Castiel się przebiera? Very Happy

Gdzieś nawet napisałam, że wysyp Castielowych cosplayerek to cudownie ironiczny, nawet jeśli nieplanowany, komentarz do tego, że Castiel w kanonie częściej zmienia płeć niż ubranie. Laughing Tak naprawdę ubranie jednak częściej, ale niewiele. Na początku siódmego sezonu płaszcz to jedyne, co z niego zostaje (mały incydent z lewiatanami). Dean sponiewieraną szmatę zabiera i od tej pory wozi w bagażniku. Kilkanaście odcinków dalej okazuje się, że Castiel jednak żyje, więc Dean mu oddaje płaszcz, a że na tapecie była też akurat wtedy amnezja i Castiel odzyskuje pamięć w tej samej scenie, więc wyszło dosyć symbolicznie. Potem przez jakiś czas nosi [link widoczny dla zalogowanych]. Większość ósmego sezonu spędza znowu w starej wersji, a w dziewiąty sezon wchodzi jako człowiek, co oznacza, że spada na niego okropna ludzka fizjologia, o której wcześniej miał dość mgliste i teoretyczne pojęcie. Wtedy następuje jedna z jego nielicznych dobrych scen. Pierwszy płaszcz, krawat i reszta odmeldowały się z serialu właśnie wtedy, a żyjąc jako człowiek Castiel ma tylko to ubranie ukradzione w pralni, [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych]. Aniołem znowu zostaje w połowie sezonu i skądś sobie organizuje nowy płaszcz, a w dziesiątym sezonie do tego nowy krawat (ktoś ważny dla niego mu powiedział, że lepiej wygląda z krawatem). [link widoczny dla zalogowanych] jest okropna. Wstyd

Marta napisał:
A co się Bogu nie podobało w aniołach?

Trudno powiedzieć... Dean pyta Annę, dlaczego wolała przestać być aniołem i zostać człowiekiem.
Cytat:
D: Why would you fall? Why would you want to be one of us?
A: You don't mean that.
D: I don't? A bunch of miserable bastards... Eating, crapping, confused, afraid.
A: There's loyalty, forgiveness, love.
D: Pain.
A: Chocolate cake.
D: Guilt.
A: Sex.
D: Yeah, you got me there.
A: I mean it. Every emotion, Dean, even the bad ones... It's why I fell. It's why I'd give anything not to have to go back. Anything.
D: Feelings are overrated, if you ask me.
A: Beats being an angel.
D: How's that possible? You guys are powerful and perfect. You don't doubt yourselves or God or anything.
A: Perfect, like a marble statue. Cold... no choice, only obedience.

W praktyce scena, chociaż ładna, wisi w próżni, bo większość aniołów nie różni się od ludzi we wszystkim powyższym, przynajmniej w tym co jest pokazywane, zamiast mówione. Stosunkowo najmniej ludzki jest Castiel, bo Misha przynajmniej próbuje zaznaczyć inność, ale scenarzystom przypomina się tylko od czasu do czasu. W dziewiątym sezonie, po powrocie do anielskości, Castiel próbuje zjeść kanapkę, jak wtedy gdy był człowiekiem, po czym z żalem stwierdza, że teraz to "smakuje jak molekuły". Znów, fajna scena, ale na tle reszty bezsensowna, skoro Gabriel zawsze ma batoniki po kieszeniach, Balthazar prawie nie pojawia się bez kieliszka w ręce (a pojawiwszy się, narzeka "Czego znowu. Przerwałeś mi menage a... jak jest dwanaście po francusku?"), a po przymusowym lądowaniu na Ziemi pewna anielica [link widoczny dla zalogowanych]. Może znowu pójdę na łatwiznę i się przekleję z innej dyskusji: "...jeśli potrzebuje się modelowego anioła do wnioskowania o kanonicznym anielskim czymkolwiek, to na Castiela należy patrzeć na ostatku, a najlepiej w ogóle... Z Castiela o aniołach wiemy że: są drętwe, nie interesuje ich jedzenie, picie i wszelkie odczucia zmysłowe, nie rozumieją ludzkiej kultury. Wszystkie, oczywiście. Z wyjątkiem Gabriela. I Balthazara. I Zachariaha, i różnych randomowych aniołków zapychających lody w cukierni, i jeszcze wszystkich poza Castielem w tym [dziesiątym] sezonie, i jeszcze Metatrona i... (...) ...co kolejny anioł, to następny wyjątek - na przykład nieposłuszeństwo i własne zdanie są wbrew najgłębszej naturze anioła, dlatego buntuje się tylko co drugi, a reszta dopiero przy następnej okazji - aż w końcu na tle reszty to Castiel okazuje się najbardziej wyjątkowy... Ja to widzę tak, że Castiel był w kanonie pierwszy, więc siłą rzeczy odczytaliśmy go jako reprezentatywnego - z wejściem Castiela domyślnie wchodzą wszystkie anioły niejako w pigułce, byłoby zupełnie inaczej, gdyby był po prostu którymś kolejnym - tak było na przykład przy Annie, została wprowadzona właśnie jako nietypowa. A Misha miał pewną koncepcję, którą z jednej strony fandom radośnie łyknął, a z drugiej - w reakcji na reakcję fandomu - scenarzyści zaczęli eksploatować do oporu, do tego raczej w doraźny sposób, od jednej "zabawnej" sceny do drugiej, bo po prostu nie mieli żadnej nadrzędnej koncepcji (...). W ten sposób z tajemniczego-ale-potężnego bytu z początku czwartego sezonu stopniowo został socially awkward pajac, przestawiany po scenariuszowej planszy w te i wewte, gdzie któremu autorowi akurat pasuje. Meanwhile, kolejni aktorzy aniołów nie zawracali sobie głowy spójnością z pierwszym wprowadzonym, tylko grali tak, jak graliby ludzi... No i teraz mamy co mamy. Czyli nawet nie bardzo wiemy co właściwie mamy."
Ogółem, jak na istotny element uniwersum, cała koncepcja aniołów jest zbyt słabo przemyślana i niekonsekwentnie prowadzona.

Marta napisał:
Czyli Bóg nie wie, co się ogólnie dzieje w serialu? Czy wie, ale wszystko mu jedno, nawet, że mu apokalipsa zmiecie pensjonat?

No, tamto, co powiedział przez posły, to jest, przez jednego posła, brzmiało: "Back off. He knows already. Everything you want to tell him. He knows what the angels are doing. He knows that the Apocalypse has begun. He just doesn’t think it’s his problem." Rolling Eyes

Marta napisał:
Myślałam, że on się uważał za Boga, a był prorokiem, bo miał "wizje".

W zasadzie tak. Ale wraca w finale, czyli 5.22, jako narrator z offu, po czym... 3:35-3:55 W dwusetnym odcinku miał cameo i całe dwa słowa. Jedno i drugie jest powszechnie interpretowane jako sugestia autorstwa więcej niż serii książek, bo całego uniwersum (plus w dwusetnym jako ukłon od twórców dla fandomu). Zarazem jednak niespecjalnie zgrywa się to z cytatem wyżej. Z trzeciej strony, jeśli dodać, że Castiel jest przekonany, że to Bóg ciągle go przywraca do życia (co jest potwierdzone dla pierwszego razu, ale nie dla kolejnych), to całość jest mocno niespójna. Tu się wtrąca, tu olewa... Osobiście uważam, że dobrym rozwiązaniem mogłaby być interpretacja z Trójcą. Jeśli przyjąć boskie rozszczepienie jaźni, to Chuck pasowałby mi na inkarnację Chrystusa. Doskonale się to wpisuje w całe SPN, gdzie synowie przeważnie mają więcej rozumu od ojców i muszą żyć z bajzlem, który dostali w spadku, nieraz świecąc za tatusiów oczami... Rolling Eyes

Marta napisał:
Czyli ten, kto Sama i Deana wsadził do telewizora albo zabijał Deana sto razy?

Ten sam. (3:40) Według niego, to wszystko miały być lekcje grania przydzielonej roli i korepetycje z przyjmowania przeznaczenia. Zaraz, to znaczy, że już widziałaś Changing Channels?

Marta napisał:
Jak rozumiem, gdy anioł okupuje vessel, ten człowiek tam też jest w środku, "stłumiony". Jeśli szczęśliwie dożyje opuszczenia, pamięta coś z tego?

Różnie bywa... Tam wyżej linkowałam, jak to wygladało z punktu widzenia Sama z Gadreelem, czyli - anioł trzyma go wewnątrz snu, nieświadomego, że śni i co się dzieje z ciałem. Ale to dopiero, gdy Gadreel zdecydował się "ukraść" Sama i zwiać z nim. Wcześniej siedział cicho i udawał, że go nie ma, wychylając się tylko momentami tak, że Sam nie był świadomy, że miał przerwę w życiorysie (1, [link widoczny dla zalogowanych]). Możliwa jest też wersja, gdy anioł celowo utrzymuje duszę vessela świadomą (Sam i Lucyfer). Najczęściej jednak anioł w ogóle sobie stanem świadomości vessela nie zawraca głowy i człowiek pozostaje mniej więcej przytomny, chociaż niekoniecznie wszystko pamięta. Vessel Castiela opisuje to jako "being chained to a comet". Zależy też, jaki anioł... Porzucony vessel Rafaela ledwo pamięta jak nie spaść z krzesła i spędza czas głównie na ślinieniu i gapieniu w ścianę.
Vessele demonów są świadome (lub nie) mniej więcej tak samo. W większości wypadków człowiek jest w pełni przytomny (nieraz demon uważa to za niezbędny element zabawy - w moim "Right Back at Men" jest fragment, jak diablica Abaddon opisuje Deanowi, co z nim zrobi, a raczej co NIM zrobi), ale na przykład gdy Meg porwała Sama, obudził się po tygodniu, nie mając pojęcia co robił.

Marta napisał:
Castiel jest aniołem czy archaniołem? Wysoko stoi w hierarchii? Smile

Są cztery archanioły, od najstarszego - Mikael, Lucyfer, Rafael i Gabriel. To jest, nigdy nie było wyraźnie powiedziane, że tylko cztery, ale też nie było więcej. Aktualnie Mikael i Lucyfer siedzą w Klatce, a Rafael i Gabriel nie żyją, więc w praktyce w serialu archaniołów już nie ma. Castiel zaczyna jako anioł "podstawowej" klasy, czyli na dnie regularnej hierarchii (niżej są kupidyny i prawdopodobnie reapery, których być-może-anielski status jest niejasny). Jest dowódcą garnizonu obserwującego Ziemię, a Anna przed swoim upadkiem była jego szefową, ale spokojnie można o tym zapomnieć, bo nie jest później do niczego potrzebne i nijak nie wraca. Pod koniec piątego sezonu ginie (drugi raz) i wraca jako serafin, czyli klasa wyżej. To jest, wtedy wiadomo tylko, że oprócz powrotu dostał jakieś doładowanie, a nazwa pojawia się dopiero w ósmym sezonie. Wyżej, jak się zdaje, są już tylko archanioły. Aktualnie chyba wciąż jest na poziomie serafina, nie żeby to miało (teraz) jakieś praktyczne znaczenie... Oprócz tego należy pamiętać, że klasy/poziomy mocy swoją drogą, a hierarchia swoją, bo anielska polityka jest coraz bardziej skomplikowana. W praktyce najwyżej w hierarchii jest ten anioł, który w danym momencie ma za sobą największą armię innych aniołów, co się zmienia praktycznie co sezon albo częściej. Aktualnie dowodzenie Niebem trzyma Hannah (nie mylić z Anną, która dawno nie żyje), głównie chyba z chwilowego braku konkurencji.

Marta napisał:
Tylko z powodu apokalipsy czy anioły przyjmowały też ludzkie formy dla innych celów?

Vessela potrzebuje każdy anioł, który chce z dowolnego powodu być na Ziemi, choćby dlatego, że woli Ziemię niż Niebo (jak Gabriel). Ale nie było mowy o tym, żeby sterowana hodowla vesseli była powszechną praktyką. Wydaje się, że Winchesterowie to wyjątkowy przypadek.

Marta napisał:
Wspominałaś wcześniej o tym, że anioły miały pomagać ludziom, było coś powiedziane o tym, jak to wyglądało/miało wyglądać?

To kolejna z tych rzeczy, które są dopisywane dość przypadkowo i niekonsekwentnie... Archanioły mają chronić proroków, co polega na tym, że jeśli coś zagraża prorokowi, pojawia się archanioł i pozbywa się zagrożenia, nawet jeśli to inny anioł. Gadreel był strażnikiem Raju,* a w 9.23 mówi "...the mission - protecting those who would not and cannot protect themselves - the humans". W 10.07 Hannah mówi "We always said the humans were our original mission." Ale to wszystko właśnie takie miniwzmianeczki pojawiające się na ogół w kontekście "Zapomnieliśmy o naszej misji, zajęci kłótniami między sobą".
* Czyli był na tym miejscu, co w Good Omens Azirafal. Interesujący drobiazg: na długo - lata - zanim Gadreel pojawił się w SPN, widziałam w fandomie Good Omens fan-teorię, że Gadre'el mogłoby być prawdziwym, pierwszym, imieniem Crawly'ego/Crowleya. Ale to nie był popularny fanon, tylko drobna wzmianka w jednym i tylko jednym miejscu, nie pamiętam gdzie, ale daleko od centrów fandomu...

Marta napisał:
No nie, akurat coś, co widziałam i chętnie bym się dowiedziała odpowiedzi.

Dla ścisłości, Mary spotkała Azazela wcześniej i zawarła z nim umowę - za przywrócenie do życia Johna (którego zabił chwilę wcześniej) będzie mógł odwiedzić jej dom za dziesięć lat. Nie powiedział po co, ale obiecał, że nikomu nic się nie stanie, jeśli nikt mu nie przeszkodzi. Wydaje się, że tamtego dnia o tym nie pamiętała (Mikael wytarł pamięć im obu, Mary i Johnowi, co prawda nieco później, ale trudno powiedzieć, co zostawił, jeśli cokolwiek), ale pamięta później, jako duch.

Marta napisał:
Aha, czyli dla obu potrzebna była zgoda. Wciąż mi się myli, że Lucyfer jest demonem...

No, większość czasu spędza w Piekle... Laughing Ale pozostaje archaniołem, we wszystkich aspektach - zależności rodzinne, moc, możliwości i ograniczenia...

Marta napisał:
To by było dobre zakończenie.

Na konwentach, a ostatnio już nawet otwartym tekstem w kanonie, dawno mówi się, że najlepsze i zarazem jedyne możliwe zakończenie, to zabić Winchesterów razem, bo inaczej zawsze ten, który pozostanie, nie odpuści, aż nie będzie miał drugiego z powrotem. Choć raz już w kanonie zginęli jednocześnie. Jedna z najmocniejszych scen całego serialu w moim prywatnym rankingu...

Marta napisał:
Spodziewałam się ciut bardziej rozbudowanego "apokalipsa, Sam jako vessel jednej strony, a Dean drugiej, zasadniczo jej nie chcą" Laughing

Starałam się maksymalnie streścić, aż się bałam, że za bardzo... Laughing

Marta napisał:
Przynajmniej do tego momentu, co powiedziałaś, sensowna i spójna. No i jaka to musiała być radość, jak się po takim czasie zaczęło coś wyjaśniać Laughing

Owszem, jako historia to jest wcale niezłe. Fajne jest, że pojedyncze odcinki swoją drogą, ale całość jednak ma jakiś sens. No i podoba mi się przewrotne podejście do motywu bycia, och ach, wybrańcem. Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 23:37, 22 Cze 2015 Temat postu:

Aletheia napisał:
Daje do myślenia już choćby to, że ten sam kostium na wystawach rekwizytów, bez Johnny'ego w środku, ciężko w ogóle rozpoznać.

Tak, to prawda. W ogóle udawanie Jacka - powiedzmy, bez mówienia - to jest w małej części kostium, a w ogromnej ruchy; tak, że opanowawszy ruchy nie trzeba chyba stroju w 1:1 Jackowego.

Aletheia napisał:
Tymczasem na Mishy to jest po prostu kawałek bezkształtnej szmaty.

Więc to nie jest tylko moje wrażenie? Very Happy

Aletheia napisał:
Nie spodziewał się, że długo zostanie w serialu, więc nie chciało mu się długo mierzyć albo po prostu dostał byle co.

Zdaje się, że niedługo po premierze "Sherlocka" Belstaff przestał produkować model płaszcza, który nosi Holmes. Ponoć przed trzecim sezonem produkcja dostała nowe, cieńsze (kręcili latem), ale Benedict wolał grzać się w tamtych - to się nazywa zgranie z kostiumem Very Happy W zeszłym roku Sue Vertue powiedziała, że nie wiadomo, na ile im jeszcze wystarczą te trzy kupione wtedy płaszcze, przy tylu scenach kaskaderskich; na moje oko, ktoś tu przegapił niezły biznes, biorąc pod uwagę zainteresowanie, jakim cieszą się podróbki...

Aletheia napisał:
Mgliście pamiętam jeszcze wzmiankę, że z krawatem też się wkopali - wzięli pierwsze co się tanio nawinęło w supermarkecie, a potem się okazało, że nie mogą nigdzie dostać takich samych, więc trzeba dorabiać na zamówienie i to hurtem, bo zużywają przynajmniej jeden w każdym Castielowym odcinku, "krew" i tak dalej...

A krawata nie mogli wymienić? Domyślam się, że Castiel raczej go nie prał co odcinek.

Aletheia napisał:
Ehm, w sumie nawet nie takie najgorsze...

W latach siedemdziesiątych? Wśród ludzi w mundurach i garniturach? A on się dziwi, że nikt go nie bierze poważnie... Rolling Eyes
Z drugiej strony w konkursie na najgorzej ubranego Doktora nie mógłby narzekać na brak konkurencji. Lata osiemdziesiąte nie były łaskawe dla Doktora Who... [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych].

Aletheia napisał:
Wtedy następuje jedna z jego nielicznych dobrych scen.

Priorytety Very Happy

Aletheia napisał:
mundurek FBI.

Nie wygląda źle Wink

Aletheia napisał:
Aktualna całość jest okropna.

Płaszcz wygląda na nieudaną próbę cosplayu... Nie, to obraza dla cosplayerów. Po tym zdjęciu bym się nie zorientowała, że patrzę na jedną z najważniejszych postaci serialu, a nie na gościa na jeden odcinek. Gdzie temu do pierwszego płaszcza, za krótkie to, niegustowne, a krawat wybrał pierwszy lepszy? Confused

Aletheia napisał:
W praktyce scena, chociaż ładna, wisi w próżni, bo większość aniołów nie różni się od ludzi we wszystkim powyższym, przynajmniej w tym co jest pokazywane, zamiast mówione. Stosunkowo najmniej ludzki jest Castiel, bo Misha przynajmniej próbuje zaznaczyć inność, ale scenarzystom przypomina się tylko od czasu do czasu. W dziewiątym sezonie, po powrocie do anielskości, Castiel próbuje zjeść kanapkę, jak wtedy gdy był człowiekiem, po czym z żalem stwierdza, że teraz to "smakuje jak molekuły". Znów, fajna scena, ale na tle reszty bezsensowna, skoro Gabriel zawsze ma batoniki po kieszeniach, Balthazar prawie nie pojawia się bez kieliszka w ręce (a pojawiwszy się, narzeka "Czego znowu. Przerwałeś mi menage a... jak jest dwanaście po francusku?"), a po przymusowym lądowaniu na Ziemi pewna anielica ma wyraźnie sprecyzowany cel życiowy.

Faktycznie niekonsekwentnie.

Aletheia napisał:
Meanwhile, kolejni aktorzy aniołów nie zawracali sobie głowy spójnością z pierwszym wprowadzonym, tylko grali tak, jak graliby ludzi...

Jeśli w scenariuszu mieli choćby to jedzenie, to chyba nie ma co winić ich, tylko scenarzystów...

Aletheia napisał:
He knows that the Apocalypse has begun. He just doesn’t think it’s his problem.

Aha. "Widzisz i nie grzmisz" chyba nigdy nie pasowało bardziej Wink

Aletheia napisał:
Ale wraca w finale, czyli 5.22, jako narrator z offu, po czym... 3:35-3:55

Ooo Wink

Aletheia napisał:
Osobiście uważam, że dobrym rozwiązaniem mogłaby być interpretacja z Trójcą. Jeśli przyjąć boskie rozszczepienie jaźni, to Chuck pasowałby mi na inkarnację Chrystusa. Doskonale się to wpisuje w całe SPN, gdzie synowie przeważnie mają więcej rozumu od ojców i muszą żyć z bajzlem, który dostali w spadku, nieraz świecąc za tatusiów oczami...

Fajne, podoba mi się Smile

Aletheia napisał:
Zaraz, to znaczy, że już widziałaś Changing Channels?

Już nawet nie pamiętam, kiedy, ale widziałam. Pewnych rzeczy się nie zapomina Laughing

Aletheia napisał:
Na konwentach, a ostatnio już nawet otwartym tekstem w kanonie, dawno mówi się, że najlepsze i zarazem jedyne możliwe zakończenie, to zabić Winchesterów razem, bo inaczej zawsze ten, który pozostanie, nie odpuści, aż nie będzie miał drugiego z powrotem.

"Jak się do tej pory udawało, to czemu miałoby się nie udać następnym razem". Ale czy muszą ginąć?

Aletheia napisał:
Starałam się maksymalnie streścić, aż się bałam, że za bardzo...

Nie jest łatwo pisać streszczenie. "O tym trzeba powiedzieć, o tym też, to też jest ważne...!" Very Happy

Aletheia napisał:
No i podoba mi się przewrotne podejście do motywu bycia, och ach, wybrańcem.

Pamiętam, jak w liceum na polskim mówiliśmy o Abrahamie. Padło pytanie, żeby go ocenić, to ktoś powtórzył coś tam z religii, nie myśląc, że Bóg, że próba i te sprawy, na co polonistka spojrzała na nas jak na bandę kretynów i zapytała, czy naprawdę uważamy, że to w porządku, że facet postanowił zabić syna, bo mu "głos z nieba" kazał. I większość z nas zaczęła się po raz pierwszy tak porządnie zastanawiać nad tą znaną przecież historią. To był jeden z takich momentów, że człowiek faktycznie czuł, że wyszedł ze szkoły mądrzejszy Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 19:03, 23 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Więc to nie jest tylko moje wrażenie? Very Happy

Nie wydaje mi się, żeby było bardzo powszechne (jeśli mówimy o pierwszym płaszczu), ale ja byłam i jestem rozczarowana.

Marta napisał:
W zeszłym roku Sue Vertue powiedziała, że nie wiadomo, na ile im jeszcze wystarczą te trzy kupione wtedy płaszcze, przy tylu scenach kaskaderskich; na moje oko, ktoś tu przegapił niezły biznes, biorąc pod uwagę zainteresowanie, jakim cieszą się podróbki...

Ha... Zastanawiam się, czy naprawdę tak trudno po prostu uszyć dokładnie taki sam. W końcu jeśli tylko uda się zdobyć możliwie podobny materiał...?

Marta napisał:
A krawata nie mogli wymienić? Domyślam się, że Castiel raczej go nie prał co odcinek.

Może pamiętasz, że cerowanie było potrzebne już [link widoczny dla zalogowanych], po przywitaniu, jakie dostał. Większość aniołów, a już na pewno Castiel, wydaje się traktować ubranie jako część vessela. Załatać dziurę w skórze czy w koszuli, co za różnica... Odplamianie to też obejmuje. W Czyśćcu, który czysty jest raczej metaforycznie, Castiel wygląda [link widoczny dla zalogowanych], po czym gdy stamtąd wraca, znika w łazience i nie wiadomo co tam robi, ale parę minut później wychodzi [link widoczny dla zalogowanych]. W tamtej scenie prawdopodobnie pierwszy raz w życiu spróbował użyć pralki...

Marta napisał:
Szósty

Aww. Ale jeśli ten też potem narzekał, że go nikt nie bierze poważnie... Rolling Eyes

Marta napisał:
Siódmy

Ugh... Chyba ich wszystkich za wszelką cenę próbowali wyróżnić z tłumu. Z drugiej strony, gdyby Trzeci miał się NIE wyróżniać, to mogłoby oznaczać żaboty i fioletowe dzwony. To już lepiej wyróżnianie z Inverness... Laughing

Marta napisał:
Priorytety Very Happy

Ej no, to epicko tragiczny moment jest! Very Happy On nie ma więcej pieniędzy, a tu się okazuje, że ludzie muszą jeść - zdumiewająco często - i muszą mieć bezpieczne miejsce do spania, i deszcz jest zimny i mokry...

Marta napisał:
Nie, to obraza dla cosplayerów. Po tym zdjęciu bym się nie zorientowała, że patrzę na jedną z najważniejszych postaci serialu, a nie na gościa na jeden odcinek.

Ha.

Marta napisał:
Jeśli w scenariuszu mieli choćby to jedzenie, to chyba nie ma co winić ich, tylko scenarzystów...

Owszem, też. Ale już Uriel, który pojawia się drugi po Castielu, zachowuje się zupełnie ludzko, niezależnie od scenarzystów. [link widoczny dla zalogowanych] można było różnie zagrać - drwiąco, jak tutaj, albo zupełnie serio i bez dawania postaci świadomości ironii - jak Misha.

Marta napisał:
Aha. "Widzisz i nie grzmisz" chyba nigdy nie pasowało bardziej Wink

*kiwa*

Marta napisał:
Ooo Wink

Zapomniałam dodać, że powszechnie przeprowadzana jest też argumentacja po linii "Skoro Kevin był prorokiem, a Chuck nadal żyje, to Chuck nie mógł być prorokiem". (W siódmym czy ósmym sezonie się okazuje, że kiedy prorok ginie, "budzi" się kolejny, i że może być tylko jeden naraz - Castiel wręcz mówi, że to wskazuje na prawdopodobną śmierć Chucka. Co prawda, z kolei po śmierci Kevina nie było mowy o następcy. Można się ewentualnie uprzeć, że nowy obudził się gdzieś tam i po prostu Winchesterowie o nim nie wiedzą.) Poza tym aluzje do boskości Chucka są też popularne poza kanonem - tamten klip Kings of Con, z Robem w Niebieskim Szlafroku, Richard mu mówi, żeby nie narzekał, przecież gra Boga, a Rob na to, jasne i zabili mnie! (tylko że nie).

Marta napisał:
Już nawet nie pamiętam, kiedy, ale widziałam. Pewnych rzeczy się nie zapomina Laughing

I nic nie mówiłaś! Szczególnie skoro było warte pamiętania. Very Happy

Marta napisał:
Ale czy muszą ginąć?

Jest przyjmowane jako oczywistość, że zakończenie, jeśli kiedykolwiek nastąpi, powinno być mocne, a spokojna emerytura jakoś nie jest popularną opcją. Very Happy

Marta napisał:
I większość z nas zaczęła się po raz pierwszy tak porządnie zastanawiać nad tą znaną przecież historią.

Oh my Chuck,* nauczycielka, która zachęca do krytycznego spojrzenia i to nie jako pustego hasła do odfajkowania programu. Shocked Więc cuda się zdarzają...
* Fandomowe.
Gdzieś czytałam opis (nie jako pełny raport, po prostu krótką wzmiankę w innym tekście) badań przeprowadzonych gdzieś tam (chyba w Izraelu, ale nie jestem pewna) ze szkolnymi uczniami, którzy najpierw dostali do oceny opowieść o dowódcy, który kazał wyrżnąć wszystko, co żyło w podbitym mieście, wliczając beczący i muczący inwentarz. Ogromna większość dzieci go potępiła. Następnie (chyba już nie ci sami? ale też nie jestem pewna) dostali to samo w wersji "Jozue, Jerycho, rozkaz Boga". Tym razem prawie wszystkie dzieci uznały, że wszystko OK, Jozue porządny chłop, pozytywna postać, no bo przecież był posłuszny Bogu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 19:14, 24 Cze 2015 Temat postu:

Cytat:
Ha... Zastanawiam się, czy naprawdę tak trudno po prostu uszyć dokładnie taki sam. W końcu jeśli tylko uda się zdobyć możliwie podobny materiał...?

Nie wiem, ale mam nadzieję, że płaszcz zostanie.
Jest taka scena w trzecim sezonie, której prawdziwość pozostaje pod znakiem zapytania i fakt, że Sherlock stwierdza w niej: "I've got lots of coats" jest dla mnie najbardziej przekonującym argumentem, że coś w niej nie gra - bo wszyscy wiedzą, że ma dokładnie trzy i to na spółkę z dublerami Very Happy Jestem pewna, że to zdanie nie ma mieć takiego znaczenia, ale nie potrafię o nim myśleć inaczej, nie w odcinku, w którym co drugie zdanie to przełamywanie czwartej ściany. Wink

Cytat:
Większość aniołów, a już na pewno Castiel, wydaje się traktować ubranie jako część vessela. Załatać dziurę w skórze czy w koszuli, co za różnica...

Myślałam, że mniej wysiłku by go kosztowało wzięcie sobie innego krawata, ale jeśli co odcinek musiałby szukać kompletu ubrań, to faktycznie magiczne pranie i cerowanie jest wygodniejsze. Winchesterowie go czasem nie odwiedzają z wielkim workiem? Very Happy

Cytat:
Ale jeśli ten też potem narzekał, że go nikt nie bierze poważnie...

Tego jeszcze nie wiem, ale nie zdziwiłabym się. Najbardziej chyba szkoda mi aktora, bo stworzyć w takim stroju postać inną niż klauna...

Cytat:
Chyba ich wszystkich za wszelką cenę próbowali wyróżnić z tłumu.

[link widoczny dla zalogowanych] wyglądał normalnie Very Happy [link widoczny dla zalogowanych] wedle swoich słów celował w prostotę, ale "obawiam się, że wyszedł mi magik".

Na znaki zapytania wpadli przy [link widoczny dla zalogowanych] i najwyraźniej nie potrafili się pozbyć pomysłu. Odgrywający Siódmego Sylvester McCoy miał zaproponować parasol z rączką w tym kształcie, żeby uniknąć znaku na ubraniu, więc oprócz parasola dostał tę wysadzaną znakami kamizelkę ze zdjęcia. Rolling Eyes Że się da ten znak umieścić subtelnie, okazało się niedawno - jak się bardzo przypatrzeć, to dziury na [link widoczny dla zalogowanych] układają się w znak zapytania Smile

Cytat:
On nie ma więcej pieniędzy, a tu się okazuje, że ludzie muszą jeść - zdumiewająco często - i muszą mieć bezpieczne miejsce do spania, i deszcz jest zimny i mokry...

No, ale ciuchy skombinował, wierzę, że z resztą też sobie poradził Smile Po tak długim przebywaniu na Ziemi jedną czy dwie rzeczy dotyczące życia musiał podłapać.

Cytat:
Ale już Uriel, który pojawia się drugi po Castielu, zachowuje się zupełnie ludzko, niezależnie od scenarzystów. To można było różnie zagrać - drwiąco, jak tutaj, albo zupełnie serio i bez dawania postaci świadomości ironii - jak Misha.

Racja.

Cytat:
I nic nie mówiłaś! Szczególnie skoro było warte pamiętania.

Myślałam, że to był inny odcinek, ale japoński teleturniej mi uświadomił, że już go widziałam (co się raz zobaczyło, nie może zostać odzobaczone) Laughing Z Doktorem Sexy podobał mi się kawałek z butami - tworzysz kopie, uważaj na detale Wink No i jak sobie teraz obejrzałam na podglądzie, to dopiero teraz zrozumiałam końcówkę. Odniesienie ról z telewizora do ról vesselowych jest szyte baaardzo grubymi nićmi - taak, wcale nie chodzi o to, żeby sobie porobić jaja Very Happy - a "chciałbym, żeby to był serial, a nie rzeczywistość" wydawało mi się trochę zbyt nachalne, aczkolwiek sugerowało, że "proste rozwiązanie" się znajdzie.

Cytat:
Jest przyjmowane jako oczywistość, że zakończenie, jeśli kiedykolwiek nastąpi, powinno być mocne, a spokojna emerytura jakoś nie jest popularną opcją.

Moim zdaniem nieszczęśliwe zakończenia są przereklamowane Smile

Cytat:
Oh my Chuck,*

Fandom Sherlocka ma "Oh My Croft" (Mycroft - brat Sherlocka, brytyjski rząd) Very Happy

Cytat:
nauczycielka, która zachęca do krytycznego spojrzenia i to nie jako pustego hasła do odfajkowania programu.

Domyślam się, że było jej to potrzebne, bo później mieliśmy wiersz z reinterpretacją mitu, ale można było się prześlizgnąć po temacie i podyktować wnioski albo zrobić go porządnie.


[link widoczny dla zalogowanych].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 18:38, 25 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
Winchesterowie go czasem nie odwiedzają z wielkim workiem? Very Happy

Najpierw musieliby pomyśleć (cała ta wielka przyjaźń i "profound bond" to kolejna z rzeczy bardziej deklarowanych niż pokazywanych; na ogół myślą o nim, jak im potrzebny), a potem jeszcze mieć GDZIE odwiedzić. Very Happy Anioły nie miewają tajnych kwater ani hobbitowych nor, jeśli nie liczyć kawałków Nieba (chociaż te, które lubią życie na Ziemi dla niego samego, jak Gabriel albo Balthazar, mogą mościć sobie jakieś tymczasowe gniazdka), są raczej jak wiecznie pływające rekiny albo, cytując kanon, "multidimensional wavelength of celestial intent". Jak się czegoś chce od anioła, to się do niego nie idzie, tylko go wzywa.

Marta napisał:
Dziewiąty wyglądał normalnie Very Happy

To jest Doktor? Nie wiem, dla mnie wygląda, jakby miał za chwilę zaproponować prawie prawdziwe Rolexy w okazyjnej cenie spod kurtki... Dwunasty mi się podoba, chociaż jeśli miał być sympatyczny, to nie wyszło. Laughing Pomysł z parasolem jest fajny, zwróciłam właśnie na niego poprzednio uwagę i szkoda mi, że zarżnęli subtelność kamizelką.

Marta napisał:
No, ale ciuchy skombinował, wierzę, że z resztą też sobie poradził Smile Po tak długim przebywaniu na Ziemi jedną czy dwie rzeczy dotyczące życia musiał podłapać.

Hahaha. Haha. Nie. Kwadratowy Jednym z najczęściej powtarzanych w fandomie pytań, raczej beznadziejnie retorycznych, jest "Ale jakim cudem po sześciu latach na Ziemi (plus nie wiadomo ilu wiekach na posterunku obserwacyjnym) on ciągle może tak nic nie łapać?". Do tego należy doliczyć pół siódmego sezonu życia między ludźmi i z ludzką kobietą, w nieświadomości, że jest aniołem (rekord antyspostrzegawczości...), zresztą wątek zajmujący w całości jakieś ćwierć odcinka, a potem totalnie wymazany i zamieciony pod dywan w sekundzie, gdy Castiel odzyskuje pamięć. Do tego przecież ma cały czas dostęp do, jeśli nie umiejętności, to w każdym razie pamięci, a więc i doświadczenia vessela. Ale scenarzyści najwyraźniej trzymają go w szufladce, do której się doraźnie sięga, gdy potrzebny jest Element Komiczny, a gdy raz na te kilka sezonów mają napisać odcinek Castiel!POV, to nie potrafią wyjść z tej koleiny ogólnego nieogarnięcia w ludzkiej kulturze i ludzkich realiach. Ciągle go piszą, jakby zleciał z Nieba wczoraj i jeszcze nie całkiem otrzeźwiał po przyglebieniu.
Po tamtej scenie przez kolejne dni błąka się po ulicach, parę odcinków później ma już pracę, a potem samochód. Pewna fanka nie zdzierżyła i napisała jeden z ciekawszych ficów fandomu, w nader obszernym komentarzu odautorskim wyjaśniając, że ktoś musiał dopisać wszystko, nad czym scenarzyści się magicznie prześliznęli (mimo że [link widoczny dla zalogowanych]). Ale w przeciwieństwie do nich użyła logiki i nieco researchu, i wytknęła między innymi, że:
- osadzili akcję w miesiącach od wczesnej jesieni do wczesnej zimy;
- oraz w mieście, które akurat ma praktycznie nieistniejącą infrastrukturę pomocy dla bezdomnych;
- za to jest miastem uniwersyteckim, gdzie studenci o tej porze zajmują wszystkie tańsze kwatery i stanowiska pracy nie wymagające kilometrowych CV z referencjami;
- nawet na takich stanowiskach pytają o ubezpieczenie i takie tam papierki, które Winchesterowie rutynowo załatwiają podrabianymi dokumentami, ale Castiel jest sam i nawet nie ma pojęcia co to jest;
- nawet nie licząc wszystkiego powyższego, trzeba cudu (znanego też jako kreatywne scenopisarstwo), żeby na kasie stacji benzynowej w parę tygodni zarobić na garnitur i samochód, nie licząc codziennego przeżycia.
Co prawda, stosowanie przesadnego myślenia akurat w tym miejscu nie ma może większego sensu w odniesieniu do serialu, gdzie Chevrolet Impala ma najwyraźniej bagażnik wielkości frachtowego kontenera, głowy z karków zdejmuje się jednym ciachnięciem, a policja jest albo nieistniejąca, albo słabuje na umyśle i niedowidzi. Jednak warto było, bo rezultat ślicznie pokazał ironię tego, że ktoś znający wszystkie języki świata może w środku cywilizacji umrzeć z głodu i zimna, oraz że scenarzyści mieli w rękach fabularną żyłę złota, przy której wykazali się jednak ogarnięciem zbliżonym do Castielowego...
Chichramy się tu, ale tamta scena w pralni naprawdę nie była do śmiechu i - co w scenach Castielowych wyjątkowe - wyglądała na taką, zamiast zostać kolejną pseudośmieszną żenadą. Smile

Uff, no to dobrze, że nam się zgadało o Changing Channels! Jeśli chcesz, [link widoczny dla zalogowanych] masz jeszcze przypisy do odcinka. Jakby jeszcze kiedyś coś było niejasne, to pytaj. Very Happy

Cathia [link widoczny dla zalogowanych] z koncertu Doktorowego w Londynie.

Marta napisał:
TARDIS Mistrza z zewnątrz. Kamuflaż: 10. Efektowność: 0.
TARDIS Mistrza z zewnątrz. Kamuflaż: 10. Efektowność: 10.
Kamuflaż: co to jest kamuflaż? Efektowność: 12

Very Happy

Marta napisał:
Pierwsze wystraszenie w Classic Who – zaliczone.

A czym? Very Happy

Marta napisał:
Bardzo Jameso-Bondowy odcinek: strzelanina za strzelaniną (ile osób zginęło w tym odcinku, sto?), helikoptery, Pokojowa Konferencja, zagraniczni dyplomaci, rakiety… Bonda nie oglądam nie bez powodu, więc nie byłam tym zachwycona.

I feel your pain... (Jakby zostawić same helikoptery i rakiety, to jeszcze, może, ewentualnie...)

Marta napisał:
Wygląda na to, że zniszczenie Gallifrey naprawdę sporo zmieniło w jego moralności i zdefiniowało go na nowo

W sensie, że zreflektował się wstecznie i zaczął żałować, a wcześniej nie potrafił się zreflektować naprzód, bo to wciąż było teoretyczne i abstrakcyjne?

Marta napisał:
A więc broń, której posiadanie jest nielegalne, jest przewożona w biały dzień nawet bez kawałka płachty? Tak tylko pytam.

Może wszyscy zakładają, że skoro na widoku, więc to na pewno nie to, tylko może atrapa? Najciemniej pod latarnią, te sprawy. Jak z włażeniem do budynków z ochroną - wyglądaj na zajętego i idź, jakbyś wiedział gdzie. Very Happy

Marta napisał:
Jak wiadomo, UFO zawsze ląduje w USA. Z wyjątkiem Doktora Who, tam zawsze wybiera Wielką Brytanię.

Brytyjskie UFO ma lepszą nawigację. Na USA wystarczy spaść, w Brytanię trzeba trafić.

Marta napisał:
Czy w erze Trzeciego Doktora każdy odcinek musi się opierać na źródle mocy/energii? Era pierwszego to odmienianie przez wszystkie przypadki słowa „promieniowanie”, a Trzeci to non stop „power-energy-power-energy-nuclear!”.

Dekady powojenne to panika na tle zimnej wojny lada dzień zamieniającej się w nuklearną, a potem gorącym, nomen omen, tematem były elektrownie atomowe (Pratchett był rzecznikiem prasowym elektrowni jakoś tak w latach 80, dobrze mi się zdaje?). Dzisiaj w Doktorze jest pewnie więcej biotechnologii na przemian z rzeczywistością wirtualną? Albo przynajmniej można by przez analogię oczekiwać.

Marta napisał:
„It seems that I am some kind of a galactic yo-yo.”

Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 22:04, 25 Cze 2015 Temat postu:

Cytat:
Jak się czegoś chce od anioła, to się do niego nie idzie, tylko go wzywa.

No tak, zapomniałam o "modlitwach" Deana Very Happy

Cytat:
To jest Doktor?

Prawda, że przy pozostałych nie wygląda? Very Happy Christopher Eccleston potrafił zagrać Obcego bez torturującego zmysł estetyczny kostiumu (i również bez przesady - nie lubię, gdy Doktor jest takim zupełnym Obcym). Niektórzy mówią, że brakowało mu jakiegoś charakterystycznego elementu, ale moim zdaniem lepiej przesadzić w tę stronę niż w drugą *coughJedenastycough*.

Cytat:
Dwunasty mi się podoba, chociaż jeśli miał być sympatyczny, to nie wyszło.

Nie miał Laughing Dwunasty jest [link widoczny dla zalogowanych] (z drugiej strony - [link widoczny dla zalogowanych] było dobre), ma problemy z opanowywaniem gniewu i nie przywiązuje się do ludzi, ale obstawiam, że powtarzają z nim trochę historię Pierwszego i jeszcze się stanie bardziej ludzki.

Cytat:
Do tego należy doliczyć pół siódmego sezonu życia między ludźmi i z ludzką kobietą, w nieświadomości, że jest aniołem (rekord antyspostrzegawczości...)

Jeśli myślisz, że jesteś nieogarem, pamiętaj o Castielu. Wink

Cytat:
nawet nie licząc wszystkiego powyższego, trzeba cudu (znanego też jako kreatywne scenopisarstwo), żeby na kasie stacji benzynowej w parę tygodni zarobić na garnitur i samochód, nie licząc codziennego przeżycia

Laughing American Dream Very Happy

Cytat:
Cathia raportuje z koncertu Doktorowego w Londynie.

*idzie czytać*

Cytat:
A czym?

Autonem za drzwiami. Wystraszenie takie, jak wtedy, gdy się na kogoś niespodziewanie wpadnie, nie umywa się do wystraszenia właściwego, ale przy miejscami pełznącej akcji zawsze coś.

Cytat:
W sensie, że zreflektował się wstecznie i zaczął żałować, a wcześniej nie potrafił się zreflektować naprzód, bo to wciąż było teoretyczne i abstrakcyjne?

W podobnej sytuacji Dziewiąty (czyli już po wojnie), gdy może zniszczyć armię Daleków, ale wraz z nimi Ziemię, nie robi tego, choć nie ma żadnej innej możliwości ich powstrzymania (-What are you, coward or killer? -Coward, any day). Z drugiej strony, Dziesiąty w swoim ostatnim odcinku powstrzymuje powrót Władców Czasu, bo zniszczyliby cały wszechświat i pojawiająca się na chwilę jego matka upewnia go, że tak należy (i w domyśle należało wtedy) zrobić. Z trzeciej Jedenasty w "A Town Called Mercy" wyraźnie nie może sobie tego wybaczyć, a jego towarzyszka twierdzi: He regrets it. I see it in his eyes every day. He'd do anything to change it. Ogólnie rzecz biorąc, żałuje, ale wie, że nie miał innego wyjścia. Aż cofa się w czasie (w pewnym sensie), uznaje, że opcja z wybuchem też odpada i łamiąc wszystkie prawa w serialu, znajduje inne wyjście.

Ale bardziej chodziło mi tam o to, że zaczęłam oglądać serial w pewnym momencie życia Doktora i wydawało mi się, że on zawsze taki był - znaczy, że takim go wymyślili: naznaczonym Złym Czynem, walczącym o każde życie pacyfistę, nawet najgorszym proponującym układy ("opuście Ziemię, a znajdę wam planetę, na której możecie żyć, nie krzywdząc nikogo"). Tymczasem mogę go obserwować, jak zachowuje się z mojej perspektywy out of character Very Happy i dopiero wydarzenia go kształtują; ostatnim ważnym wydarzeniem będzie Wielka Wojna i zniszczenie Gallifrey, i pojawi się ten Doktor, którego znam.

Cytat:
Może wszyscy zakładają, że skoro na widoku, więc to na pewno nie to, tylko może atrapa? Najciemniej pod latarnią, te sprawy.

Nie podejrzewałabym tej organizacji o takie sprytne metody Laughing

Cytat:
Dekady powojenne to panika na tle zimnej wojny lada dzień zamieniającej się w nuklearną, a potem gorącym, nomen omen, tematem były elektrownie atomowe

Jasne, ale robić z tego temat każdego odcinka?
Można na przykład zauważyć, bo to kontrastuje ze współczesnym podejściem, brak zaufania do komputerów - ale komputer jako zagrożenie był tematem jednej historii, a tak to tylko Doktor raz czy dwa wspomniał, że komputer niech jest, a on sobie coś tam przeliczy sam.

Cytat:
Dzisiaj w Doktorze jest pewnie więcej biotechnologii na przemian z rzeczywistością wirtualną? Albo przynajmniej można by przez analogię oczekiwać.

Zdarzają się - "Almost people" z takimi gorszymi klonami albo odcinek o wi-fi - ale to są pojedyncze odcinki poświęcone temu tematowi, w pozostałych nawet jeśli się pojawia na przykład biotechnologia, to dlatego, że jakieś technologie muszą cywilizacje mieć (jedna z moich ulubionych wzmianek to non-technological technology of Lammasteen Very Happy), a odcinki są zupełnie o czymś innym i trudno znaleźć dwa podobne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 22:38, 25 Cze 2015 Temat postu:

Marta napisał:
No tak, zapomniałam o "modlitwach" Deana Very Happy

A, to też znasz? Very Happy (Zaraz, albo to ja Ci cytowałam...? Niepewny )

Marta napisał:
lepiej przesadzić w tę stronę niż w drugą *coughJedenastycough*.

Mucha? Czy fez? Gwizdze..

Marta napisał:
"against hugging"

No cóż... [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych] Laughing Ale Doktor ma przynajmniej powody, gdy Castiel ma tylko nieogarnięcie. Chociaż możliwe, że to [link widoczny dla zalogowanych]. Laughing

Marta napisał:
Jeśli myślisz, że jesteś nieogarem, pamiętaj o Castielu. Wink

Trzeba tę interpretację podpowiedzieć narzekającej części fandomu - Castiel to akcja afirmacyjna, absolutnie. Rolling Eyes

Marta napisał:
Laughing American Dream Very Happy

O, widzę, że ogólnie bardzo się wczułaś w akcje afirmacyjne. Laughing

Cytat:
-What are you, coward or killer? -Coward, any day



Marta napisał:
wydawało mi się, że on zawsze taki był - znaczy, że takim go wymyślili: naznaczonym Złym Czynem, walczącym o każde życie pacyfistę, nawet najgorszym proponującym układy ("opuście Ziemię, a znajdę wam planetę, na której możecie żyć, nie krzywdząc nikogo"). Tymczasem mogę go obserwować, jak zachowuje się z mojej perspektywy out of character Very Happy

Dla fana frustrujące i fascynujące jednocześnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17, 18  Następny
Strona 16 z 18


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin