Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

The Mars Volta

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Muzyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 20:53, 12 Sty 2009 Temat postu: The Mars Volta

WYDZIELONE Z "CZEGO TERAZ SŁUCHASZ?"

The Mars Volta - Wax Simulacra

Co za power!
Powoli, z dziwną (czyt. dziką) satysfakcją, zaczynam dochodzić do wniosku, że to mój ulubiony zespół. Tak, wyklarowało się. Bowie #1, Mars Volci absolutny #2, na mojej prywatnej liście... * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 21:18, 12 Sty 2009 Temat postu:

Simulacra? Czyżby Volci czytali P. K. Dicka?

Nick Cave & The Bad Seeds - John Finn's Wife
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 22:09, 12 Sty 2009 Temat postu:

Ty się lepiej zapytaj czego oni nie czytali/nie słuchali/nie oglądali... Widziałam i czytałam kilkanaście wywiadów z nimi i za każdym razem jestem urzeczona ich wiedzą w zakresie sztuki... Omar to wielki kinomaniak. W tekstach Mars Volty znajdzie się mnóstwo odniesień do filmów, literatury... Panowie czytają/piszą/kręcą/grają - czyt. są wszechstronnie utalentowani i mają mnóstwo zainteresowań. Podziwiam takich ludzi. Najlepszym przykładem jest sama nazwa: "Mars" od fascynacji science-fiction (i, ot, mamy tu Dick'a, jak nic) + termin "volta", którego Fellini używał do określenia zmieniających się klatek w swoich filmach... Historie powstawania poszczególnych albumów, ba, nawet poszczególnych utworów są bardzo ciekawe, a ich inspiracje - niesamowicie bogate. Chciałabym, żeby Volci wydali jakąś biografię... młody to-to band, ale już teraz jest o czym pisać... za kilka lat - takie wydawnictwo będzie pewnie miało kilka tomów * *

Się rozpisałam. U mnie nadal:

The Mars Volta - Inertiatic ESP

UWIELBIAM początek "De-Loused in the Comatorium"... "Son et Lumiere" + "Intertiatic..." to chyba najlepsze intro, jakie w życiu słyszałam... oO a przecież słyszałam niejedno...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 23:29, 12 Sty 2009 Temat postu:

Ja też postuluję w takim razie za powstaniem biografii Smile Od Boba jakoś się przełamałam w niechęci i wciągnęłam w czytanie tego typu książek.

U mnie ta sama płyta:
The Mars Volta - This Apparatus Must Be Unearthed

Przyszło mi do głowy, że Marsi są jakby nieco łagodniejszym w brzmieniu System Of A Down z ogromną domieszką psychodelii. Ot, taka luźna myśl Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 0:16, 13 Sty 2009 Temat postu:

Oh, biografie są świetne! Dobra, nie wszystkie... ale jednak. Weźmy np. Anthony'ego Kiedisa z RHCP - co prawda tłumaczenie jest troszkę dziwne i nieprecyzyjne miejscami, ale mimo wszystko, baaaaaaaaardzo dobra książka. W sumie nie przeczytałam, tylko połknęłam. Polecam, nawet jeśli fanką Red Hotów nie jesteś, bo to się, po prostu świetnie czyta.

A ja nadal katuje intro "De-Loused..." i nie mogę przestać oO ...

Mars Volta... hm, nie wiem, nie szufladkowałabym, nie próbowała porównywać... najczęściej mówię: "prog", ale to też nie do końca prawda. Progresywnie jest u nich bardzo często, ale z drugiej strony ich muzyka to mieszanka tak wielu stylów, że nie da się sensownie stwierdzić - MV to to i to... Jeżeli miałabym ich porównywać do jakichkolwiek zespołów to poszłabym raczej w stronę 60 i 70s. Brzmienie: King Crimson, Emerson, Lake & Palmer + wszyscy inni prog i psych Bogowie - oczywiście dużo, dużo nowocześniej, bo Volci nie stronią od najnowszych technologii, i bardzo dobrze... Wygląd: Led Zeppelin, Deep Purple. Mam tu na myśli nie tylko ich sceniczny look (który rzeczywiście przywodzi na myśl cudowne lata 70.), ale też sprzęt, którego używają... wszystko jest vintage Smile Znajdźcie mi drugi taki zespół teraz. I te stare gitary Omara... * * ach!

ZNOWU się rozpisałam! Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 0:28, 13 Sty 2009 Temat postu:

Nie szkodzi, podobno na tym forum długie posty są pożądane Wink

Ach, ach...! Oczywiście, że 60's 70's psychodela, progres i to wszystko inne. Ale pisząc 'luźna myśl' chciałam przekazać, że to był tylko taki przebłysk, nie (broń Bobie!) szufladka. Dla poparcia tego powiem, że słuchając teraz

The Mars Volta - L'Via L'Viaquez

przychodzi mi do głowy w połowie Buena Vista Social Club Smile Ale w samej tej piosence można się dosłuchać tylu stylów.... i tyle też przegapić. A to tylko jedna piosenka....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 0:39, 13 Sty 2009 Temat postu:

L'Via L'Viaquez! Jeden z pierwszych kawałków, które pokochałam, "Frances the Mute" to w ogóle moja ulubiona płyta MV, jak do tej pory Smile Omar zawsze swoje "salsa thing" tańczy, na koncertach, przy tym Laughing Cóż - bardzo wyraźnie słychać tu ich latynoskie korzenie, a wokal Cedrica po hiszpańsku brzmi jakoś tak drapieżnie, a jednocześnie magicznie, absolutnie unikatowo... hm. Dosyć "achów i ochów". Chyba zaraz włączę.

Ja wiem, ja wiem, że luźna myśl to to była Very Happy Ale tak sobie napisałam, żeby nie było. System of a Down znam w sumie słabo, więc możliwe, że masz rację.

EDIT
Słucham cały czas tego samego * * Laughing


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Wto 0:39, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 0:48, 13 Sty 2009 Temat postu:

Eh... Hiszpański wokal Cedrica (Cedrica. C e d r i c a, nie Omara Laughing) mnie rozbraja zupełnie w Asilos Magdalena, które właśnie włączyłam i słucham Very Happy
Szczególnie El inferno es unica verdad en mi vida.... i Estrellas de la manana i to co się potem dzieje.... Pozwolę sobie zacytować: * *


Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Wto 0:56, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 1:00, 13 Sty 2009 Temat postu:

Ja pozwolę sobie zalinkować: [link widoczny dla zalogowanych] I chyba nic więcej dodawać nie trzeba. A to tak zupełnie z innej beczki: [link widoczny dla zalogowanych] Twisted Evil

Aktualnie nie słucham nic, bo znowu coś mi się z last.fm zrobiło przedziwnego i nie scrobbluje. No nic, akurat zdołam posprzątać Laughing


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Wto 1:10, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 1:12, 13 Sty 2009 Temat postu:

Słucham więc (i oglądam)

Och... *rozpływa się* Ja też obiecuję ci moją krew, przysięgam...! * * Aaaaa...

edit: Drugi link - czysty obłęd. [Omar jest leworęczny!]
Sprawdź czy połączenia z Lastem nie blokuje Ci jakiś firewall, albo kontroler p2p, taki jak PeerGuardian. Jeśli tak jest to dane o tym czego słuchałaś nie odpływają w niebyt, tylko są 'magazynowane' w programie Last.fm w pamięci podręcznej (Pomoc -> Diagnostyka)


Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Wto 1:42, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 13:04, 13 Sty 2009 Temat postu:

Ciekawe, ciekawe Very Happy. Warto by było zobaczyć gig Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 17:51, 13 Sty 2009 Temat postu:

Last.fm się sam naprawił. Po prostu czasem takie numery odwala, przyzwyczaiłam się...

Tak, cały ten koncert jest niesamowity. Np. wykonanie intra do "De-Loused", czy "Drunkship...".

Słucham i oglądam: [link widoczny dla zalogowanych]

Imho, ta wersja jest powalająca... tyle w tym uczucia * * Nie przeszkadza nawet to, że Cedric miejscami zapomina tekstu. Ba, to nawet dodaję swojego rodzaju dramaturgii, pasji... Cholera - a wstęp brzmi, jak Pink Floyd w Pompejach! Shocked

Jezu, uwielbiam ich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 18:25, 13 Sty 2009 Temat postu:

No, ja oczywiście słucham tych linków, co Kaileena zapodaje Very Happy.

Nie no, muszę przyznać, że podobają mi się. Jak będzie ich gig, to pójdę Very Happy. Ale na razie nie ma nowych dat - zajrzałam na ich stronę i nic się nie wyświetla na 2009.

Jeszcze taki offtop - sprawdzałam se dzisiaj ceny na jakiś tam gig w Berlinie i rzucił mi się w oczy Bob Dylan Cool. Ma w ogóle trasę po Europie - ja bym korzystała, Savvy, na Twoim miejscu Cool.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 18:46, 13 Sty 2009 Temat postu:

Wiem, wiem, że jest w Europie i okropnie rozpaczam z powodu braku funduszy. Ale może coś się da z tym zrobić, oby tylko do tego czasu nie zniknęły bilety... [EDIT: A może sprzedam organy...? Wink]

Ja też poniuchałam na stronie Volciaków i też niczego się nie dowiedziałam oprócz tego, że byli dopiero co w Polsce. Nie prędko pewnie tu wrócą, pozostaje więc tylko zazdrościć Kaileenie Laughing

The Mars Volta - Son Et Lumiere


Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Wto 18:57, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 19:01, 13 Sty 2009 Temat postu:

Trasa do "The Bedlam in Goliath" się skończyła, Omar promuje aktualnie nową solową płytę (podobno w tym roku będzie grał gdzieś blisko, chyba w Niemczech, ale nie ma szans, żebym się wybrała... -.-') i MV na tą chwilę robią sobie krótką przerwę. Nie dziwię się, sporo koncertowali w 2008... Z drugiej strony: ŁO MATKO, JAK JA CHCEMMMMMMM! Tak, dobra, już się uspokajam... Laughing Jak do tej pory byli w 2005, teraz w 2008... wypadałoby, że następny raz będzie dopiero w 2011 * * Nie! Ja nie chcę czekać tak długo! Na nich nie można nie iść, skoro Omar gada takie rzeczy:

Cytat:
- Nie mogę się doczekać przyjazdu do Polski. Uwielbiam wasz kraj - powiedział nam Omar.

Gitarzysta The Mars Volta bardzo żałował, że grupie nie udało się przyjechać wcześniej, gdy promowali debiutancki album "De-Loused In The Comatorium" (2003).

- Niestety, nikt nas wtedy nie zaprosił. Nikt nie zadzwonił. A graliśmy w Chorwacji, Słowenii, Czechach. Byliśmy w okolicy, ale nikt nas nie zaprosił.

Na stwierdzenie, że tym razem polska publiczność ma szczęście, że zobaczy zespół na żywo, Omar zareagował gwałtownie.

- Nie! To my mamy szczęście! Muszę powiedzieć, że kilka moich ulubionych filmów pochodzi z Polski."Krótki film o zabijaniu" na przykład. Filmy Kieślowskiego są fantastyczne. Poza tym wczesne rzeczy Polańskiego, jeszcze te w języku polskim.

- Chciałbym poznać waszą muzykę, jazz z lat 60. i 70. Filmy, których nie znam. Mam nadzieję, że w Warszawie coś zdobędę. Musicie mi tylko powiedzieć co - powiedział Omar.


Wcześniej byli u nas jakoś pod koniec 90s, jeszcze jako At the Drive-In. No, ale wiadomo, że Mars Volta jest nieporównywalnia lepsza, bo to jedyny taki zespół obecnie Very Happy

Dobra, ciii, u mnie się L'Via L'Viaquez kończy właśnie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 20:01, 13 Sty 2009 Temat postu:

Och, Omar umie grać na polskich uczuciach jak na strunach... Wink No, no! Niechże ich ktoś po przerwie zaprosi, prooooszę...! Czytałam o tym nowym albumie Omara, zapowiadają się smakowitości. Odkładam więc na Boba, płytę, może (korzystając z pomysłu Eddie) przehandluję jakiś organ Laughing

The Mars Volta - Tira Me A Las Aranas

Jeszcze a propos ostatniego linka -> Omar dołącza do mojego panteonu jako bóg gitarowy i kompozytor. Jak tak stoi pod światło to można go pomylić z Jimim Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 21:16, 13 Sty 2009 Temat postu:

No ba Laughing Ale uwaga, uwaga... rzuciłam krótkie hasło na gronie: "kiedy nowa Mars Volta, ludzie?" i dostałam w odpowiedzi taki oto news dnia (dnia? dnia?! tyciąclecia!)...

Cytat:
w paru wywiadach, zarówno Omar jak i Cedric wspominali że nowy materiał jest już gotowy, a płyta ma być wydana chyba jeszcze w tej połowie roku


Shocked Mój świat się zawalił.

Cytat:
Jeszcze a propos ostatniego linka -> Omar dołącza do mojego panteonu jako bóg gitarowy i kompozytor. Jak tak stoi pod światło to można go pomylić z Jimim


Ho, ho. Prawda. Omar na koncertach bardzo przypominał Jimiego (teraz jednak trochę mniej, bo ściął afro). I do tego jest leworęczny... hmmm... trzeba przyznać, że z gitarą obchodzić się potrafi. Na niektórych jego solówkach opada mi szczęka. A przecież jestem jednak wielką miłośniczką klawiszy i wszystko, co posiada struny, jest mi obce Wink Rzadziej zwracam uwagę na to, co wyprawiają gitarzyści, więc fascynacja Omarem i jego umiejętnościami jest dla mnie czymś nowym. Facet jest naprawdę genialnym kompozytorem, ma świetny feeling... I coś jest w tym jego - nie do końca skromnym - stwierdzeniu, że jego muzyka ma brzmieć i brzmi, jak film... Słuchając Mars Volty, rzeczywiście, widzi się obrazy - wielobarwne, pełne ukrytych znaczeń.
Dobra, koniec rozkminy. Nie czas i miejsce to. Poważnie zastanawiam się nad założeniem panom oddzielnego wątku w naszym pięknym, muzycznym dziale, bo mam BAAAAARDZO dużo do powiedzenia na ich temat... Wink

The Mars Volta, jakiś niezidentyfikowany live - przefantastyczny * *
Akurat Drunkship of Lanterns leci...


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Wto 21:16, 13 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 21:51, 13 Sty 2009 Temat postu:

W TEJ połowie W TYM roku...? Oż... To i jakaś trasa musi się wykluć *zaciera ręce*
Kaileena_Farah napisał:
I coś jest w tym jego - nie do końca skromnym - stwierdzeniu, że jego muzyka ma brzmieć i brzmi, jak film...

Bogom wybaczam brak skromności Mr. Green tym bardziej jeśli mają rację. No nie mogę się doczekać już płyty Omara, całkowicie jego i tylko jego wizji muzyki - mniam! W ogóle mam ochotę rzucić się w wir poszukiwania informacji, czytania wywiadów, oglądania gigów, a tu jak na złość sesja za pasem Rolling Eyes Myślę, że możemy się szarpnąć na temat oddzielny, w końcu od kilku(nastu?) postów rozprawiamy tylko o MV, a wpisywanie 'czego teraz słuchamy' to bardziej pretekst, z resztą i tak dotyczący Volciaków Laughing Mimo ograniczeń czasowych postaram się, między nauką o metodzie wałeczkowania (takie babranie się w błocku Laughing ) a oscylatorem harmonicznym, popełnić w nowym temacie posta. Tym czasem liczę na Ciebie Kaileena i coś równie 'soczystego' jak o Bowie'm czy o Floydach Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Śro 0:30, 14 Sty 2009 Temat postu:

Nie, ja nie mogę * * Nie chcę mi się wierzyć... To zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe! Jak pisałam, Omar wydaję nowy, solowy stuff i z tego, co wiem - zamierza go promować. Gdzie tu czas i miejsce na nową Voltę? Cholera... Jeżeli to prawda, to ja już nie wiem! Zawsze zapowiadali premierę z wyprzedzeniem... Jak pomyślę o tym "na trzeźwo", to wydaję mi się to bardzo mało prawdopodobne, żeby to była TA połowa TEGO roku... Ehh. I jeszcze trasa oo' Jakby się przypadkiem przyplątali do Warszawy (ba, gdziekolwiek w Polsce - jadę), to pożrę ich w całości, razem z tymi ich marsjańskimi czuprynami.
Jestem zdesperowana, chcę Neutral Zabijcie mnie.

Cytat:
No nie mogę się doczekać już płyty Omara, całkowicie jego i tylko jego wizji muzyki - mniam!


Płyt Omar wydał już parę, sporo jego muzyki można znaleźć w internecie - myspace, youtube... Polecam. Przyznaję się bez bicia, że jeszcze nie przesłuchałam niczego w całości, poza jego duetem z Lydią Lunch. Podobało mi się, ale wiem, że to co robi na płytach sygnowanych tylko swoim nazwiskiem jest zupełnie inne, mocno jazzujące, awangardowe... Nową płytę zapowiada jako prog i psycho, czyli coś absolutnie w moich klimatach. Premiera tuż-tuż.

Cytat:
Myślę, że możemy się szarpnąć na temat oddzielny, w końcu od kilku(nastu?) postów rozprawiamy tylko o MV, a wpisywanie 'czego teraz słuchamy' to bardziej pretekst, z resztą i tak dotyczący Volciaków Laughing Mimo ograniczeń czasowych postaram się, między nauką o metodzie wałeczkowania (takie babranie się w błocku Laughing ) a oscylatorem harmonicznym, popełnić w nowym temacie posta. Tym czasem liczę na Ciebie Kaileena i coś równie 'soczystego' jak o Bowie'm czy o Floydach Smile


Cieszę się bardzo, że założyłaś ten temat, bo rzeczywiście, sporo żeśmy przegadały o MV w "Czego teraz słuchasz?" Wink Komu, jak komu, ale im oddzielny topic się należy. I, cholera, mam taaaaaaaaaaką ochotę napisać długaśny post, w którym zawrę przynajmniej 50% tego, co mam aktualnie do powiedzenia na temat ich muzyki i osobowości, jako zespołu... Tak, mam przypływ weny literackiej, tylko zero czasu, by dać jej upust Wink Niedobrze, niedobrze...
Mam w pogotowie kilka recenzji, które napisałam po koncercie w Stodole, ale to raczej szkice, szkielety gotowych tekstów... nic konkretnego. Spróbuję to odkopać i prawdopodobnie w weekend wrzucę jakieś swoje, pożal się Davidzie, refleksje Laughing

No, to coming soon, pozdrawiam z Marsa Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 16:24, 24 Sty 2009 Temat postu:

No ja bardzo czekam na te wrażenia z gigu Very Happy.

A tymczasem napiszę tak trochę swoje wrażenia z płyty Very Happy. Bo byłam akurat w Media po coś czego akurat nie było, a więc stwierdziłam, że kupię zamiast tego Voltów Very Happy. Padło na De-Loused In The Comatorium - jakoś najbardziej kojarzyłam ten tytuł - zapewne był wymieniany w postach Razz. Zazwyczaj oblookuję okładkę w kolejce do kasy, ale tym razem tego nie zrobiłam, bo byłam z kumpelą i gadałyśmy o pierdołach. I dopiero w domu.......... yyyyyyyyyyyy............. Mad Mad Mad zauważyłam - napisane wołami - że producentem jest Rick Rubin Mad Mad Mad. Fuck, jakbym to przeczytała w sklepie, to bym tego cdika nie kupiła Mad. Nie znoszę dziada Mad. Czy on musi produkować wszystko?! Rolling Eyes Szaleniec za konsoletą Rolling Eyes. Jak się dorwie do gałek i pokręteł, to wychodzą później takie kwiaty jak Def Magniotic Rolling Eyes. Chociaż nowa Meta jest, jak idzie o produkcję, poza jakąkolwiek kategorią (w sensie - brzmi naprawdę okropnie), ale już nawet pomijając to, heh, ten album (Mety) - to już przecież nie raz zdarzało mu się popełniać skandaliczne i karygodne płyty! Ja nie rozumiem czemu on jest tak popularny, po prostu tego nie pojmuję!

Okej, no ale nawet mimo tego wstrętu, wrzuciłam płytkę do odtwarzacza, no bo przecież trzeba przesłuchać jak się kupiło. Poza tym - pomyślałam - jeszcze nigdy jakoś nie umarłam od słuchania płyt sygnowanych przez RR, więc pewnie i tym razem nie umrę. No i nie umarłam Laughing. Ale produkcja mi się bardzo nie podoba - jest zpełnie bez sensu Confused. Znaczy się - nie udało mu się (Rubinowi) tak do końca zniweczyć tej muzy w stylu, w jakim tylko on potrafi, ponieważ sam charakter tych kompozycji tak jakby "z definicji" to wyklucza. Ale mimo wszystko - brzmieniu brakuje głębi, a tutaj przecież aż się prosi o więcej przestrzeni dla tych dźwięków. No nie podoba mi się to Confused. No plus jeszcze pełno jakichś tam szczegółów - w stylu "na Boga, głośniej tutaj klawisze - daj je na pierwszy plan" albo "przycisz ten wokal, tutaj powinien być cześcią tego chaosu, który rozgrywa się w warstwie instrumentalnej, a nie się tak wybijać" - no ale to już jakby mniej ważne - kwestia chyba gustu - w każdym razie taki fakt (że ja akurat "słyszę" [hehe, w swoim mózgu Laughing] nieco inną interpretację danego fragmentu) absolutnie nie przesądza o tym, że nagranie jest złe czy coś tam. Ale jeżeli chodzi tak ogólnie o całość - to będę się upierać, że ta muzyka bardzo dużo traci przez Rubina. Najchętniej bym posłuchała tego albumu (w sensie - tych samych utworów - w takiej samej formie i w tych smaych aranżacjach), ale wyprodukowanego przez kogoś innego RazzRazzRazz. Dobra, nieważne, to zapewne przez moje uprzedzenie do Ricków Rubinów Laughing.

Co do samej muzyki - to bardzo na plus Very HappyVery Happy. Na pewno dokupię pozostałe płytki (jakoś między tymi gigami - czyli nie wiadomo kiedy, ale dokupię Very Happy), bo jestem ciekawa co tam się dalej będzie działo Very Happy. W każdym razie - tutaj - utwory bardzo ciekawe - bardzo podoba mi się to, że angażują słuchacza - tej muzyki nie da się słuchać tak "w tle", bo przykuwa całą uwagę - brawa dla kompozytora Very Happy. Różnorodność brzmień po prostu powala, i gitarnik - cudo - sprawdza się we wszystkich tych technikach i klimatach Very Happy. Reszta instrumentalistów też daje radę - super sekcja rytmiczna w Drunkship Of Lanterns i w Cicatriz ESP, basik bardzo fajnie też chodzi w Take The Veil Cerpin Taxt Very Happy. Wokalista może nie do końca mnie przekonuje, ale to pewnie dlatego, że nie jestem fanką tego typu wokali, wolę nieco inne barwy (głosu), ale frazuje bardzo ładnie i w sumie wpisuje się w tę stylistykę, więc ogólnie też na plus Very Happy. Moje ulubione utwory to Roulette Dares (The Haunt Of), Drunkship Of Lanterns i Televators (ten ostatni - chyba najfajniejszy miks na płycie Very Happy) Very Happy.

Dobra, to by było na tyle Very Happy. Acha - tylko akurat nie słucham w tym momencie tej płyty i w sumie jeszcze jej za dobrze nie znam, więc mam nadzieję, że wpisałam tu tytuły utworów, o które rzeczywiście mi chodzi Laughing. Nie no, ale chyba tak Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 19:16, 24 Sty 2009 Temat postu:

Ja tylko krótko, bo czas mi się kurczy. Volci też za Rickiem nie przepadają, tak się złożyło, że to była pierwsza i ostatnia płyta przez niego wyprodukowana. A o De-Loused... pewnie nie tylko w postach czytałaś, bo z tego co zdążyłam się zorientować w krótkiej, acz intensywnej Wink karierze MV to ta płyta była nie lada wydarzeniem w światku muzycznym. No, pewnie więcej powie Ci Kaileena - chodząca encyklopedia Mars Volty Very Happy Powiem jeszcze, że dla mnie w De-Loused nie ma nic z bezsensu, o nieeee. Coś pięknego, niepowtarzalnego, eh... A już na pewno nie brak mi w tej muzyce głębi. Może po prostu mam amatorskie ucho, ale mnie ta płyta (i pozostałe) zachwyca.

Cytat:
tej muzyki nie da się słuchać tak "w tle", bo przykuwa całą uwagę - brawa dla kompozytora Very Happy

Ot, ot. Dla mnie jeden z sygnałów, że słucham czegoś wyjątkowego - nie mogę się skupić na czymś innym poza muzyką. Omar jest niesamowitym twórcą, no ale Cedric dodaje całości 'smaczku'. Też mnie zadziwiło to, że mnie porwał jego wokal, bo
Cytat:
nie jestem fanką tego typu wokali, wolę nieco inne barwy (głosu)

Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 1:33, 25 Sty 2009 Temat postu:

Savvy napisał:
Volci też za Rickiem nie przepadają, tak się złożyło, że to była pierwsza i ostatnia płyta przez niego wyprodukowana.


O! Very HappyVery HappyVery HappyVery Happy I to się nazywa porządny zespół Very HappyVery HappyVery Happy.

Savvy napisał:
A już na pewno nie brak mi w tej muzyce głębi.


Ale ja nie napisałam, że muzyce brak głębi, tylko, że brzmieniu na płycie - a to jest zasadnicza różnica Very Happy. Nie podoba mi się podejście Ricka - potraktował materiał Voltów jak taki trochę popik, co mnie mierzi dosyć Confused. No nie taką muzę! Ale z drugiej strony - nie ma co biadolić - znając inne wyczyny RR, wiem, że mogło być dużo gorzej Laughing.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 23:01, 26 Sty 2009 Temat postu:

Dobra. W porządku. Ok.
Długo przekonywałam siebie samą, że wreszcie nadszedł czas, by wcisnąć to cholerne 'odpowiedz' i cokolwiek napisać. Nie miałam zielonego pojęcia od czego zacząć. Nadal nie wiem. Zdążyłam już się wyżalić, że widzę jedynie obrazy, nic konkretnego. Zlepek kolorów, rozbłyski światła w równych odstępach, pulsujące morze twarzy i przedmiotów. Nie brzmi to sensownie i chyba sensownie brzmieć nie będzie, dlatego zebrałam się w sobie i - oto jestem. By uspokoić trochę stargane nerwy i uwolnić umysł od chaosu, w który wprowadza mnie The Mars Volta, w słuchawkach słyszę kojący głos Stevena Wilsona. Jednak to właśnie oni są tu najważniejsi. Dwaj niepozorni, wychudzeni faceci. Nie pozostaję mi nic innego, jak tępo - śliniąc się i mamrocząc - słuchać. Nie, przepraszam. Oglądać. Oglądać.

Niezawodna Wikipedia informuje:

Cytat:
The Mars Volta – zespół muzyczny założony w 2001 przez dwóch muzyków zespołu At the Drive-In, Cedrica Bixlera-Zavalę i Omara Rodrigueza-Lopeza (początkowo pod nazwą De Facto), do których dołączyli: Jeremy Ward i Isaiah "Ikey" Owens. Wkrótce At the Drive-In się rozpadło i muzycy skupili się już tylko na pracy nad pierwszym albumem The Mars Volta. Wcześniej jednak wydali 'EP Tremulant', zawierającą trzy utwory. Nazwa zespołu według jego członków wywodzi się z ich fascynacji science fiction (Mars) i filmami Federico Felliniego, który używa terminu volta na zmieniające się sceny w filmie.

Teksty The Mars Volta są śpiewane/recytowane po angielsku i hiszpańsku.


Bla, bla, bla. Jakie to wszystko proste, prawda? Tak, The Mars Volta to bez wątpienia zespół muzyczny. Zespół grający Muzykę (tak - M U Z Y K Ę), która dla mnie - przeciętnego zjadacza chleba - jest wręcz niemożliwa do zdefiniowania, przypisania konkretnemu gatunkowi. Może to i nic niezwykłego. Wierzcie jednak lub nie, ale na tym kończą się podobieństwa do normalnych kapel. Dalej jest tylko ogromna pustynia dźwięku, jazgotliwego hałasu, bolesnych wspomnień i najprawdziwszego, niezmąconego niczym geniuszu. Geniuszu powstałego z chaosu.
Uważajcie, bo teraz będzie najlepsze. Dwie czołowe postacie w zacnym składzie MV (który przez lata ulegał przeróżnym zmianom personalnym) - Cedric Bixler-Zavala i Omar Rodriguez-Lopez - bez wątpienia nie są ludźmi. Nie wyjaśnię Wam skąd pochodzą, co i dlaczego robią na Ziemi... Nie jestem w stanie. Ale jedno wiem na pewno - ich włosy to oddzielna forma życia. Przybyły z Marsa.

Historia ziemskich poczynań MV jest burzliwa. Niedopowiedzenia, dziwne wypadki, fatum nękające zespół podczas nagrań, nieprzeciętna filozofia, groteskowe, makabryczne teksty, szaleństwo, wreszcie - śmierć we własnej osobie. Nie zamierzam przedstawiać tu biografii zespołu 'w pigułce'. Myślę, że jest to zwyczajnie niemożliwe. Niuansów jest od groma, a poskładanie ich w sensowną całość - mija się z celem. Bo, co można powiedzieć o zespole, którego liderzy - ponadprzeciętnie inteligentni i bez wątpienia okrutni - skutecznie i od wielu lat unikają otwartej spowiedzi? Oczywiście, zgadzam się, najważniejsza jest Muzyka. I, jeśli mam być szczera... ona mówi, aż za wiele.

Mars Volta ma na swoim koncie cztery albumy długogrające, EP-kę poprzedzającą wydanie debiutu, jeden krążek zarejestrowany na żywo. Niezły wynik, jak na zespół działający zeledwie od kilku lat.
Ich pierwszy album - 'De-Loused in the Comatorium' - przez wielu okrzytnięty został najwybtniejszą płytą nowego wieku. Ja nie widzę przesady w stwierdzeniu, że sama Mars Volta jest jednym z najważniejszych zjawisk muzycznych w historii. Nie tylko w przeciągu ostatnich kilku lat.
Wracamy tu do punktu wyjścia, bo nie potrafię... nie potrafię...napisać niczego na temat zawartości ich albumów. Nie umiem sklasyfikować czegoś tak złożonego, czegoś tak dalece INNEGO, od wszystkiego czego miałam okazję słuchać w swym krótkim życiu. Omar i Cedric wymykają się wszelkim porównaniom, tworzą coś, czego ludzkie słowa nie są godne opisać. Brzmi to wszystko cholernie patetycznie, tak - zgadzam się. Ale najwidoczniej tak właśnie musi brzmieć. Być może kiedyś ochłonę na tyle, że będę w stanie spojrzeć na ich dokonania chłodnym okiem i ocenić je obiektywnie, ale to na pewno nie jest TEN moment. W tej chwili nie spodziewajcie się ode mnie niczego poza przeciągłym "aaaaaaaaaaach", tudzież piskliwym "yyyyyyyyych", przerywanym wymownym "ooooooooooooch". Panowie Marsjanie zdecydowanie źle na mnie wpływają.

Może lepiej nie traktujcie powyższego poważnie. Albo i traktujcie. Pozostawiam Wam wolną rękę.
Sama nie wiem, co myśleć o nagłym nawrocie choroby. Bo przecież to nie moje pierwsze podejście do MV, które zakończyło się szeroko pojętą 'fazą'. Ale może o tym, kiedy indziej... a wtajemniczeni i tak wiedzą.
Wrzucam ten post w gruncie rzeczy, tylko dlatego, by zaznaczyć swoją obecność. Nie jestem w stanie odpisać Eddie, która najwyraźniej jest wpełni trzeźwa po przesłuchaniu 'De-Loused' - co dla mnie jest rzeczą niewiarygodną. Być może kiedyś to zrobię, teraz przemilczę sprawę. Zresztą Savvy powiedziała dostatecznie dużo.
Czyli, powtórzę się, zaznaczam swoją obecność. Staram się śledzić temat. Może w najbliższej przyszłości uda mi się zamieścić tu cokolwiek konkretnego - na tą chwilę to niemożliwe.

Savvy - my wiemy.
No i kłaniam się, żeby nie było.

EDIT

Cytat:
I was on the band's message board (thecomatorium.com) and one member met the band recently at some kind of meet-and-greet type thing, and was told that they were mixing the album this week, and that it would be out by early summer, most likely slightly before. Seems legit to me.

And also, the new album is (supposedly) the band's "acoustic" album. Which, based on the two "acoustic" tracks they've put out, isn't a bad thing at all. I also highly doubt that the entire album will be acoustic only. And, whoever said that about the shorter song lengths, is right. I've been reading/hearing that everywhere.


+

Cytat:
New album will be out by summer. According to the band, they spent this week finishing up recording and mixing.


I chyba więcej dodawać nie trzeba.


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Wto 10:43, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 21:37, 27 Sty 2009 Temat postu:

Potrzebne mi było odniesienie, żeby móc tu coś napisać, a tymczasem dostałam hmm.... więcej - cudnie niewikipediowe kompendium tego, co o Marsach wiedzieć warto (na początku). Czytając chciało mi się krzyczeć "Tak! TAK! Tak, tak, tak!!!"
Cytat:
Nie pozostaję mi nic innego, jak tępo - śliniąc się i mamrocząc - słuchać. Nie, przepraszam. Oglądać. Oglądać.

Nic tylko śledzić voltę za voltą i próbować nie zwariować. A może zwariować właśnie, bo dla mnie ich muzyka jest niczym "rozprzężanie zmysłów" Rimbauda:

Poeta czyni się j a s n o w i d z e m przez długotrwałe, bezmierne i świadome r o z p r z ę ż e n i e w s z y s t k i c h z m y s ł ó w. Wszystkie formy miłości, cierpienia, szaleństwa; sam szuka i wyczerpuje w sobie wszystkie trucizny, by zachować z nich tylko kwintesencje. (...) Dociera do nieznanego i kiedy, oszalały, ma już utracić zrozumienie swych wizji - zobaczył je!

[fragment tzw. "Listu Jasnowidza" z 15 maja 1871]

Dlatego właśnie nie oczekuję od muzyki/sztuki jakiejkolwiek odpowiedzi, ale pytań. A to, co robią Volci stawia pytania i to tysiące w każdej sekundzie nagrania i poza nimi. Wystarczy dać się porwać - słuchać i porzucić zmysły, upoić się i wyruszyć na Marsa.
Cytat:

Bo, co można powiedzieć o zespole, którego liderzy - ponadprzeciętnie inteligentni i bez wątpienia okrutni - skutecznie i od wielu lat unikają otwartej spowiedzi?

Że są Bobem Dylanem '66. I to podwójnym. Dwieście procent (gorzkiego) cukru w cukrze. * * Już tłumaczę o co mi chodzi.
1. Są tak samo bezpardonowi w rozmowach z dziennikarzami.
2. Bywają okrutni wobec osób, które nie są w stanie ich pojąć
3. Ich życie owiane jest mgiełką tajemniczości wymieszanej z legendami.
4. Tworzą duuużo, dobrze i bardzo szybko, są niesamowicie płodnymi artystami.
4.
Cytat:
ich włosy to oddzielna forma życia. Przybyły z Marsa.
Wink
Miejmy tylko nadzieję, że Omar nie Samson Wink

Ale przede wszystkim:
5. Nie znoszą kiedy 'przeintelektualizowuje' się ich muzykę.
6. Będą legendą. Dla mnie już są, ale nie mam wątpliwości, że kiedyś zostaną okrzyknięci
Cytat:
jednym z najważniejszych zjawisk muzycznych w historii

bo tworzą coś co wymyka się dotychczasowym pojęciom i pojęciu. I pewnie mają tego świadomość, wiedzą, że tworzą coś niezwykłej wagi. Omar wie, w końcu jest takim strasznym narcyzem Rolling Eyes Very Happy Ale słusznie, bo jak często pojawia się muzyka którą można porównać w swojej niezwykłości i nowatorstwie do "Like a Rolling Stone"? Ktoś by się mógł obruszyć, że Volci nie są nowatorscy, oni po prostu łączą mnóstwo stylów. Cóż... Mars Volta to nie eklektyzm. To coś więcej.

Zatem wieszczę im wielką karierę nieliczoną w ilości sprzedanych płyt, a kręgach ludzi i twórców, których zainspirują, dla których staną się symbolem czegoś niezwykłego, wyjątkowego, rewolucjonizującego muzykę.

Pisałam ten krótki post prawie.... półtorej godziny Shocked a i tak nie oddaje nawet jednej milionowej tego, co ci Volci mi robią... Ech.
Cytat:

Savvy - my wiemy.

Uhm. Ale ja chcę żeby wiedział caaały świat Twisted Evil Wink

Nowy album - bawią mnie strasznie spanikowane głosy fanów rwących włosy z głowy, że jakoby ma być akustyczny. Znowu widzę tu podobieństwo do Boba, którego fani wygwizdywali za zamianę akustyka na elektryka Rolling Eyes Nawet jeśli Volci mieliby nagrać całą płytę nie chwytając ani na chwilę w dłoń gitar elektrycznych to i tak pewnie byłaby genialna. Ale nie nagrają, bo Omar wiele razy już dementował te pogłoski i tłumaczył, że mówiąc o 'akustycznych' kawałkach miał na myśli utwory bazujące na akustycznej podstawie (cokolwiek to znaczy Laughing ) a nie kompozycje pozbawione 'prądu'.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Śro 0:41, 28 Sty 2009 Temat postu:

Nadchodzęęęę!

Cytat:
Dlatego właśnie nie oczekuję od muzyki/sztuki jakiejkolwiek odpowiedzi, ale pytań. A to, co robią Volci stawia pytania i to tysiące w każdej sekundzie nagrania i poza nimi. Wystarczy dać się porwać - słuchać i porzucić zmysły, upoić się i wyruszyć na Marsa.


Porzucić zmysły, upoić się - TAK.
Jednocześnie ciężko dolecieć na Marsa, gdy co chwila sprowadzani jesteśmy na Ziemię jakimś gitarowym akordem, czy kilkoma słowami, które rodzierają - DOSŁOWNIE - rozdzierają ciszę. Ta Muzyka absorbuje, pozwala się wyłączyć, a jednocześnie nie otępia słuchacza. Prowadzi gdzieś wyżej. Może właśnie poprzez pytania? Popadam tu znowu w zbyt patetyczny ton, ale kiedy przychodzi, co do czego - inne słowa mi zwyczajnie nie pasują. Pewnie najlepiej byłoby wszystko to przemilczeć i, po prostu, delektować się doskonałym dźwiękiem.

Nastąpiło zwarcie w moich obwodach. Nie mogę więcej słuchać 'The Bedlam in Goliath', bo oszaleję. Zaczynam wierzyć, że ta płyta naprawdę jest nawiedzona. Trochę to nie na temat, ale proszę traktować ten post, jako ciąg luźno ze sobą powiązanych myśli, których jedynym punktem wspólnym jest Mars Volta. Amen. (cholera, przed chwilą zamiast 'amen' napisałam 'Omar'...... dziękuję, więcej nie piję.)

Cytat:
1. Są tak samo bezpardonowi w rozmowach z dziennikarzami.


Oh, to bez wątpienia. I najgorsze, że dzięki temu czerpie podwójną przyjemność z oglądania/czytania wywiadów z nimi. Nie twierdzę, że nie żal mi zdezorientowanych dziennikarzy i, że ja potrafiłabym zadać pytanie, które zelektryzowałoby panów Marsjan, ale satysfakcja z obserwowania Cedrica i Omara w akcji jest bezcenna. Miewają lepsze dni. Kiedy - i naprawdę nie wiem, która opcja przeraża mnie bardziej! - potrafią być sympatyczni i serdeczni. Brzmi abstrakcyjnie? I abstrakcyjnie wygląda.

Cytat:
2. Bywają okrutni wobec osób, które nie są w stanie ich pojąć.


'Bywają'. Toć często 'bywają', prawda? Ale im wybaczyć można. Należy się, wolno. Może to ich sposób na odreagowanie. Nie, ja ich wcale nie tłumaczę, haaa. Może spójrzmy na to z innej mańki... Nie powinno oceniać się ich samych po ich stosunku do tworzonych dzieł. Każdy artysta (brzydkie słowo) - czy się do tego przyznaję, czy nie - ma cholerny szacunek do swojej pracy i często zdarza mu się popadać w samozachwyt (tu wszyscy chórem zaprzeczamy!). Ja sobie doszłam do takiego pięknego wniosku, żeby wstępnie skończyć temat, że Cedric i Omar mają na tyle dużo przyzwoitości - wbrew pozorom - że nie szczerzą się sztucznie i nie wciskają nikomu kitu, że to, co robią to jakieś pitu pitu dla harcerzy. Znają swoją wartość i DOBRZE. I o to chodzi. Tak trzymać, panowie. A, że czasem jakiemuś śmiertelnikowi szpilę wsadzą... cóż. Ich boskie prawo.

Cytat:
3. Ich życie owiane jest mgiełką tajemniczości wymieszanej z legendami.


Ich życie to materiał na posta, który po wydrukowaniu miałby co najmniej pięć metrów długości. Ktoś się śmieje? Bo ja nie.
A tak w skrócie: każdy, kogo kontakt z Mars Voltą nie skończył się na pierwszych pięciu minutach 'De-Loused in the Comatorium' (zakładam, że to będą Son et Lumiere + Inertiatic ESP) i próbie 'przejrzenia' obu panów zza ich czupryn i pary szkieł - zdaję sobie chyba sprawę z tego, że nie ma do czynienia ze zwykłymi facetami. Oh, oh, znowu wyolbrzymiam sprawę. Problem w tym, że nie. To zabrzmi trochę dramatycznie i ktoś może uznać, że koloryzuje, ale to krótka historia z "życia wzięta":
Pierwsze zdjęcia Volty zobaczyłam w roku pańskim 2005, tuż przed bądź w trakcie wakacji. Zastanawiające, że dopiero później skojarzyłam, że "tego tam w okularach" pamiętam z jego wspólnych sesji z moją największą, ówczesną miłością - Johnem 'Fru' ('Froo'!) Frusciante. Pierwsze wrażenie (co pamiętam do dziś - rzecz dość niezwykła, jak na mnie) było następujące: oO. Bo chyba żadne słowa nie opiszą, co dokładnie zobaczyłam. W 2005, a mówimy o czasach 'Frances the Mute', o czasach ich pierwszego koncertu w Polsce (na którym - jeśli się tak dobrze zastanowić - miałam szansę być), o czasach, gdy chodzili wprost przygarbieni pod ciężarem swoich urokliwych fryzur. Po jednym przesłuchaniu 'De-Loused in the Comatorium' czułam się tak skołowana, że automatycznie utożsamiłam tą dwójkę z szaleństwem, śmiercią, narkotykami, tudzież absolutnym sfreakowaniem - na zdrowie, panowie!
I jaki z tego morał?
Nie minęłam się z prawdą.
Ktoś kiedyś rzekł następujące, mądre słowa: Wygląd świadczy o człowieku. Okrutne, ale widać udzieliło mi się już. W każdym razie, na cale trzy lata, Mars Volci utrwalili mi się gdzieś w podświadomości, jako dwóch dziwacznie - schludnie, bo schludnie - ubranych, młodych świrów, którzy szokują czymś, co wtedy było dla mnie absolutnie niepojęte. Szokują Muzyką tak świeżą, że aż bolesną.
I chyba właśnie w tym tkwi "tajemniczość". Tu ukryte są "legendy". Bo widok tych dwóch facetów, początkowy (szczątkowy) kontakt z tym, co robią, wywołał we mnie fale sprzecznych uczuć. Nie boję się nawet stwierdzenia, że mnie od nich odrzucało. Jestem prawie pewna, że nie byłam jedyną 'zdezorientowaną'.
Panowie są najzwyczajniej w świecie nawiedzeni. Ich filozofia - dziwaczna. Ich deklarowany wszem i wobec brak kontaktu z narkotykami - wątpliwy. Pisać o nich to, jak pisać o rzece, która ciągle zmienia swój nurt, skręca, wije się, drąży sobie nowe drogi. Niespokojnej, pełnej geniuszu rzece, o tak.

Cytat:
4. Tworzą duuużo, dobrze i bardzo szybko, są niesamowicie płodnymi artystami.


Chwała im za to. CHWAŁA IM ZA TO.

Cytat:
5. Nie znoszą kiedy 'przeintelektualizowuje' się ich muzykę.


Ale jakże można jej nie 'przeintelektualizować', skoro ona sama, aż kipi inteligencją? Jej esencja jest z góry 'przeintelektualizowana' przez maestro w osobie własnej. Bo on tak najwyraźniej lubi i tak nam robić będzie. Zły, zły Omar.

Cytat:
6. Będą legendą.


Będą. I w sumie więcej dodawać nie trzeba.
Ale wtrącę własne, małe, niewinne przemyślenie: Omar Alfredo Rodriguez-Lopez, w całej swojej narcystycznej wspaniałości, to nowy Frank Zappa i niech mu David w dzieciach wynagrodzi.

Cytat:
Ktoś by się mógł obruszyć, że Volci nie są nowatorscy, oni po prostu łączą mnóstwo stylów. Cóż... Mars Volta to nie eklektyzm. To coś więcej.


Jestem bardzo ciekawa, co sami mistrzowie mieliby do powiedzenia na ten temat. Pewnie spotkali się już z podobnymi stwierdzeniami, nie oszukujmy się - nie tylko my jedne się tu płaszczymy - ale, jeśli zadać to pytanie bez dozy (niezbędnego, cholera, niezbędnego) podniecenia - pokusiliby się zapewne o jakąś wyczerpującą odpowiedź. 'Mars Volta to nie eklektyzm' - piękne stwierdzenie. Problem w tym: skoro nie eklektyzm, to co? Jakieś chore poszukiwania.
A każdego, kto powie, że MV nie jest nowatorskie - zastrzelę. Bo zgoda, jasne. Wszystko już było. Byli Beatlesi, był Elvis, był Michael Jackson. A teraz, kuźwa, jest Mars Volta!!! I niech to ktoś podważy lub (co gorsza) śmie nie zrozumieć przesłania.

Cytat:
Zatem wieszczę im wielką karierę nieliczoną w ilości sprzedanych płyt, a kręgach ludzi i twórców, których zainspirują, dla których staną się symbolem czegoś niezwykłego, wyjątkowego, rewolucjonizującego muzykę.


Już inspirują. Czasem, aż zbyt dosadnie. Ale nie oszukujmy się - drugiego Cedrica i drugiego Omara nie ma i nie będzie. Z zespołów umiejętnie czerpiących z dokonań naszego afro duetu, wymieniłabym: The Sound of Animals Fighting ('Tiger & the Duke'!!!), Portugal. The Man, The Fall of Troy (kawałek A Man. A Plan. A Canal. Panama. - bezzwłocznie do 'must have, must hear'), Zechs Marquise... To w wielkim, telegraficznym skrócie. I dobrze. Tak, jak Pink Floyd miało (ma i mieć będzie) swoich naśladowców, tak samo Mars Volta. Nieuniknione to to i w gruncie rzeczy pozytywne zjawisko. Zawsze wyznawałam zasadę: 'jak już zżynać to z czegoś dobrego'. I, o, mamy dużo dobrego, neo-progresywnego grania z screamo wokalem. Miodnie.

Cytat:
Pisałam ten krótki post prawie.... półtorej godziny Shocked a i tak nie oddaje nawet jednej milionowej tego, co ci Volci mi robią...


Skąd ja znam ten ból, ha! Nie da się opisać, przeżyć trzeba, ludzie drodzy. Półtorej godziny to i tak wynik mieszczący się w granicach przyzwoitości. Ja nie chcę nawet wiedzieć ile czasu zajęło mi wyrzucenie z siebie powyższego. A i tak wydaję mi się, że gadam bezsensu. Bo pewnie gadam.

Cytat:
Uhm. Ale ja chcę żeby wiedział caaały świat


To się naukowo nazywa: 'silna potrzeba nawracania', wiesz? Już jesteś moim Omarem. Zostań także moim Jezusem, co Ci szkodzi... Nie żeby coś... xD

Cytat:
Nowy album - bawią mnie strasznie spanikowane głosy fanów rwących włosy z głowy, że jakoby ma być akustyczny. Znowu widzę tu podobieństwo do Boba, którego fani wygwizdywali za zamianę akustyka na elektryka Rolling Eyes Nawet jeśli Volci mieliby nagrać całą płytę nie chwytając ani na chwilę w dłoń gitar elektrycznych to i tak pewnie byłaby genialna. Ale nie nagrają, bo Omar wiele razy już dementował te pogłoski i tłumaczył, że mówiąc o 'akustycznych' kawałkach miał na myśli utwory bazujące na akustycznej podstawie (cokolwiek to znaczy Laughing ) a nie kompozycje pozbawione 'prądu'.


Oh, oh, co za przysłowiowe 'święte słowa', pod którymi mogę się z czystym sumieniem podpisać! Ja zacieram ręce. Akustyczna Volta... przyznaję - ciężko mi to sobie wyobrazić... mimo to wierzę, że będą miodności, jak zwykle. I 'prąd' też będzie, chyba, że im znowu zasilanie w studiu wysiądzie... Laughing Ale chyba tym razem nie bawili się w wywoływanie duchów, co? Anxious

Uff.


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Śro 0:42, 28 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Muzyka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin