Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Jaki film widziałeś ostatnio?

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Nie 12:06, 16 Lis 2008 Temat postu:

"The Rocky Horror Picture Show".

I, cholera, tu mogłabym zakończyć swój post, bo więcej dodawać nie trzeba. Kto widział - ten wie. Obojętnie wobec tego... czegoś... przejść się nie da. Zabójcza dawka śmiechu, perwersji, glamu i tylko David wie, czego jeszcze. Jestem... ABSOLUTNIE... na TAK.

To prawda. Jestem wręcz zboczona na punkcie musicali. Bo w końcu to jedyna, słuszna hybryda dwóch największych sztuk: Muzyki i Obrazu. "Rocky Horror" to rasowy przedstawiciel gatunku. A jednocześnie: dzieło jedyne w swoim rodzaju.
Bo przyznajcie sami - dużo powstało filmów o śpiewających transwestytach z kosmosu? No, ale, ale... Nie zdradzam fabuły, a raczej jej braku. Tu o piosenki chodzi! I to jakie piosenki!
"Rocky Horror" powstał na początku 70s, czyli w czasach, gdy na scenie triumfował najbardziej szalony odłam rocka - glam (bądź glitter, jak kto woli). Rolling Stonesi pozbyli się kwiatów i szerokich dzwonów na rzecz szczelnie obszytych cekinami ciuchów, David Bowie przefarbował się na red hot red i paradował na półmetrowej wysokości koturnach, a Marc Bolan kreował swój mocno kobiecy (i jakże zachwycający!) wizerunek. Oto i nadeszła słodko-kwaśna era w Muzyce i stylu. Granice kiczu, perwersji i geniuszu przenikały się, jak nigdy przedtem. Wtedy właśnie Richard O'Brien wpadł na pomysł swojego musicalu...
Z początku wystawiany na deskach teatru "Rocky Horror", odniósł gigantyczny sukces. Podzielił widzów i krytykę, ale jedno było pewne: specyficzna scenografia, wyraziste postaci i kosmiczna, doskonale wpasująca się w swój czas Muzyka, były skazane na sukces. Dlatego właśnie kilka lat później, a dokładnie w 1975 roku, dzieło O'Briena doczekało się ekranizacji...

"Rocky Horror" to doskonały przykład na to, jak zrobić coś z niczego. Bo, jak wcześniej napisałam: fabuła się tu kupy nie trzyma. Ale co z tego? Co z tego?, powtórzę, skoro mamy dr Franka-N-Furtera (GENIALNY Tim Curry), szalonego Riff Raffa (sam Richard O'Brien), Janet Weiss (młodziutka, debiutująca Susan Sarandon) + masę postaci pobocznych, na czele z dziwaczną Columbią i Magentą? Taka menażeria dziwadeł nie znajdzie się chyba w żadnym innym filmie!
Piosenki to prosty rock'n'roll ery glamu. Doskonale zaaranżowane i zaśpiewane przez samych bohaterów (trzeba przyznać, że wokale trzymają poziom). Kawałki wykonane przez Tima Curry'ego wbijają w fotel (zwłaszcza jego pojawienie się na Sweet Transvestite ... leżałam i kwiczałam, a to mi się - MIMO WSZYSTKO - rzadko zdarza). The Time Warp i Hot Patootie (epizod Meat Loafa) porywają. A zresztą... co ja się tu będę... Soundtrack jest, po prostu, FAN-TAS-TY-CZNY.

Podsumowując. W swoim gatunku, "Rocky Horror", to rzecz niezwykła, chociaż zachowuje wszelkie prawa, którymi rządzą się musicale. Postać Franka-N-Furtera to coś, co trzeba zobaczyć - Curry to klasa sama w sobie.
Dzieło O'Briena i Jima Sharmana przełamuje konwenanse, igra z widzem, balansuje na granicy dobrego smaku... a całość jest przezabawna, świetnie zgrana i przebojowa.

W swoim gatunku? 10/10. Ba, za Franka-N-Furtera mogę dać i 11.


Ostatnio zmieniony przez Kaileena_Farah dnia Nie 12:10, 16 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 22:03, 16 Lis 2008 Temat postu:

Zainspirowana Twoim powyższym postem, Kaileena obejrzałam w końcu Rocky Horror Picture Show i... umarłam ze śmiechu Very Happy Mimo że nie jestem wielką fanką takich klimatów, to "Rocky..." jednak mnie porwał. Frank zaiste genialny i niepowtarzalny. No i ten glam... mam jakiś do niego sentyment Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 8:07, 17 Lis 2008 Temat postu:

No, no, cieszę się, że zainspirowałam Cool Sama zbierałam się do "Rocky'ego..." więcej czasu niż ustawa przewiduje, więc w końcu TRZEBA było obejrzeć. Wkoło wszyscy krzyczą, że to takie chore i kiczowate... i narobili mi smaku Laughing Widziałam tylko raz, a już mam ochotę obejrzeć ponownie! Ostatnio długo nie łapałam fazy na żaden film, więc może w wreszcie?...
A propos wybuchów niekontrolowanej radości: w moim przypadku było to pierwsze pojawienie się Franka i sympatyczna kolacyjka Laughing Twisted Evil A zresztą... pełno tam świetnych tekstów.
A najbardziej zabawne, są oczywiście, piosenki Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 11:51, 17 Lis 2008 Temat postu:

Oooo, to widzę, że miałyśmy podobnie - też się zbyt długo zabierałam do tego filmu, aż nagle dostałam impuls Wink I może fazy we mnie nie rozpocznie (żyję sobie teraz w zupełnie innym świecie), ale w kontekście ostrych sporów o ten film ja znajduję siezdecydowanie po stronie rockyhorrorofili Wink Kolacyjka i "wejście" Franka wymiata, poza tym świetne jest też powitanie Janet i Brada przez Riff Raffa+Magentę, ale to chyba za względu na ten drugi, powalający duet.

Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Pon 11:51, 17 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 13:28, 17 Lis 2008 Temat postu:

Wczoraj oglądnęłam "To nie tak jak myślisz kotku" ubawiłam się do łez! Żart utrzymywany podczas całego filmu, no i Frycz! Uwielbiam go!! Jest rewelacyjnym aktorem, no i oczywiście Jacek Borusiński Laughing po prostu można się na nim popłakać ze śmiechu Laughing całe kino ryczało co chwilę podczas trwania filmu. I wbrew pozorom fabuła wcale nie taka banalna jakby się wydawało Wink POLECAM! Jedna z lepszych polskich komedii Wink

Oraz przede wszystkim oglądałam ostatnio "Quantum of Solance" aach Daniel Craig rozwala na łopatki!! Uwielbiam go w roli Bonda!! Twisted Evil Choć przyznam szczerze, że wyszłam z kina z lekkim niedosytem... teraz już jednak jestem totalnie za tym filmem i nie mogę się doczekać kiedy znów go oglądnę Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Pon 13:30, 17 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 18:01, 17 Lis 2008 Temat postu:

Savvy napisał:
Oooo, to widzę, że miałyśmy podobnie - też się zbyt długo zabierałam do tego filmu, aż nagle dostałam impuls Wink I może fazy we mnie nie rozpocznie (żyję sobie teraz w zupełnie innym świecie), ale w kontekście ostrych sporów o ten film ja znajduję siezdecydowanie po stronie rockyhorrorofili Wink Kolacyjka i "wejście" Franka wymiata, poza tym świetne jest też powitanie Janet i Brada przez Riff Raffa+Magentę, ale to chyba za względu na ten drugi, powalający duet.


I słusznie. Ja właśnie jestem po ponownym seansie (tym razem w towarzystwie) i - kurcze, naprawdę! - bawiłam się nawet lepiej niż za pierwszym razem! Very Happy Co za idiotyczny, pozbawiony sensu i absolutnie powalający film! Laughing Frank rozkochał mnie w sobie na dobre - jedna z najlepszych postaci, jakie kiedykolwiek widziałam na ekranie. Jego mimika, teksty, sposób poruszania się, wokal, do reszty odjechany look... kupił mnie tym, zupełnie! Very Happy
Na nowo przeżyłam też ostatnie sceny, tzw. "pokaz" (floor show). Upadłam. Klasyk, po prostu, klasyk. Gdy do sali wdzierają się Riff Raff i Magenta w swoich prawdziwych, kosmicznych strojach i oświadczają, że wracają na Transseksualną... uch... Riff Raff śpiewa wtedy: I'm your new commander...! - a ja mam CIARY Laughing Typowy, wysoki, glam rockowy głos - ach! No i Frankie i jego I'm Going Home...

Wielkie, ale to wielkie brawa dla O'Briena (Riff Raffa, ha!) za napisanie sztuki, a później realizację tego niesamowitego... czegoś Twisted Evil

Kocham!

Cytat:
Oraz przede wszystkim oglądałam ostatnio "Quantum of Solance" aach Daniel Craig rozwala na łopatki!!


Wybieram się w najbliższy weekend i już nie mogę się doczekać! "Casino Royale" to, imho, najlepsza część z cyklu, więc czekałam na "Quantum..." z niecierpliwością. Recenzje ma niezłe, więc kiedy tylko zobaczę, na pewno opiszę wrażenia! D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 18:40, 17 Lis 2008 Temat postu:

Chociaż jak dla mnie to Casino było lepsze, więcej zwrotów akcji, takiego... dynamizmu... w Quantum praktycznie też... ale jak dla mnie to trochę za mało. Trzeba jednak zaznaczyć że Quantum wiele wyjaśnia... jezu oba są boskie, nad czym ja się tu staram rozwodzić Laughing

Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Pon 18:41, 17 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Wto 23:07, 18 Lis 2008 Temat postu:

"Casino..." to dla mnie wzór dobrego kina sensacyjnego. Ogląda się z przyjemnością, jest widowiskowo, ale nie efekciarsko... Craig w roli Bonda jest świetny - chłodny, autentyczny i nie przerysowany (chociaż bez przesady - zażartować potrafi i ma w sobie mnóstwo - surowego, ale jednak - uroku, mimo iż urodą nie grzeszy). Fantastyczne kino rozrywkowe, na naprawdę, najwyższym poziomie! Mam nadzieję, że uda mi się iść na "Quantum..." w ten weekend, jak zaplanowałam... bo baaaaaaaaardzo chcę rozwiązania wątków z CR! Shocked Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 1:36, 19 Lis 2008 Temat postu:

Rozwiązania wątków? W drugiej części trylogii? Twisted Evil Tylko sobie apetytu narobić można! Za to jak pysznie się ogląda! Moim zdaniem, QoS to bardzo udana kontynuacja, oczywiście świetnego "Casino Royale", o czym mówić nie muszę, bo dwa lata temu napisałam tu dość kwiecisty pean na cześć tego filmu Smile. W skrócie:

Kaileena napisał:
"Casino..." to dla mnie wzór dobrego kina sensacyjnego. Ogląda się z przyjemnością, jest widowiskowo, ale nie efekciarsko... Craig w roli Bonda jest świetny - chłodny, autentyczny i nie przerysowany (chociaż bez przesady - zażartować potrafi i ma w sobie mnóstwo - surowego, ale jednak - uroku, mimo iż urodą nie grzeszy).


Warto też dodać, że CR subtelną kpiną odcina się od tradycyjnego wizerunku Bonda i dobrze, bo facetowi potrzebny był lifting Wink. W QoS - jeszcze więcej akcji, ale cieszy fakt, że Bond nie jest idiotą. Jego "ludzkie oblicze" jawi się jeszcze wyraźniej jakby i choć przesadą byłoby szukanie tu jakichś ukrytych sensów i przesłań, naprawdę miło popatrzeć na sensacyjne kino, któremu nie brak logiki i psychologicznej wiarygodności. Mamy tu też quantum of bitterness i choć krytycy trąbią, że to takie emo te współczesne mroczne i gorzkie produkcje - fuj, mierzi mnie ten podział - rozrywkowe, to cieszy mnie ten trend. Cieszy mnie, że zamiast prostej historii, w której zły spuszcza dobremu manto, ale w końcu ten drugi zwycięża, dostajemy coś w realistycznych odcieniach szarości, czasem coś przewrotnego - bo przecież takie bywa życie. I w QoS, pośród meandrów rozbudowanej akcji, pobrzmiewa ów realistyczny smutek. I świetnie, bo wreszcie mnie losy 007 obchodzą bardziej niż jego efektowny zegarek. Tak trzymaj, panie Bond!


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Śro 1:40, 19 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 17:19, 19 Lis 2008 Temat postu:

Podzielam dokładnie waszą opinię Wink ale muszę sprostować, Ana z tego co wiem, to Craig podpisał umowę na cztery części
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:33, 19 Lis 2008 Temat postu:

Nie wiem, na ile części podpisał umowę, ale czytałam, że obecne wątki zostały ujęte w trylogię. Może ta czwarta część to próba zaangażowania go w następne odcinki, co by mnie bardzo cieszyło Twisted Evil

O kurczę! Widziałam tyle filmów, którymi chciałabym się podzielić... kiedy ja znajdę trochę wolnego czasu, ech...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 2:30, 26 Lis 2008 Temat postu:

No joł. Chciałam tylko powiedzieć, że obejrzałam Rocky Horror. Właśnie przed chwilą i zastanawia mnie jedno - a mianowicie - co autor miał przez to na myśli? Shocked Fuck, zupełnie tego nie ogarniam Laughing. Nie wiem - raczej nic o tym filmie nie sądzę. Ale chyba chęć wyłowienia jakiejkolwiek myśli z tego steku bzdur skłoni mnie do obejrzenia jeszcze raz Laughing.

A Eddie to Meat Loaf Laughing.

W ogóle miałam farta, bo tak włączyłam sobie TV i skaczę po kanałach i szukam czegoś ciekawego. Zawsze wrzucam "pilot" i patrzę co w danym momencie leci i co będzie następne. No i tak wzięłam na Ale Kino - właśnie fart, bo tego kanału zazwyczaj nie oglądam - i patrzę - następne, za 15 minut - Rocky Horror Picture Show Very Happy. Na Ale Kino chyba powtarzają filmy, to sprawdzę w programie kiedy jeszcze będzie leciał, to może obejrzę Razz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 11:51, 07 Gru 2008 Temat postu:

No więc tak, oglądnęłam sobie wczoraj wieczorkiem "Wywiad z Wampirem", czekałam na ten film tydzień, liczyłam, że w końcu oglądnę sobie jakiś filmik z dreszczykiem, po za tym wampirzą tematykę bardzo lubię. Zaczęłam oglądać - od początku film wydawał się nudny, ale uparcie siedziałam wpatrzona w ekran, mając nadzieję, że w końcu się rozkręci... a tu puf, cały film mi przeleciał od początku do końca 2,5 godziny (jakoś tyle), bez żadnej akcji, dreszczyku, przerażenia czy czegokolwiek, czego oczekiwałam po oglądnięciu HORRORU! Zawiodłam się na całej linii, bo był nudny. Owszem przyjemnie się go oglądnęło, ciekawa tematyka (zawsze jakieś natchnienie do książki Very Happy), ale nic po za tym! Ja nie wiem, może jestem jakaś lewa, ale po prostu mnie ten film nie zachwycił, był taki jak inne nudne filmy, które ogląda się z braku laku. Jak się go oglądało, to (przynajmniej ja) nie było momentu, żeby człowieka zaczęła swędzieć szyja, na widok podgryzania wampirów... Ech... No, ale obsada całkiem całkiem, dało się zobaczyć inne spojrzenie na świat takich bestyjek... Reasumując, oglądnąć się da, ale nic po za tym. Przynajmniej takim moim skromnym zdaniem. Nie wiem czy ktoś z załogi oglądał ten film, ale jeśli tak, to koniecznie musi podzielić się ze mną wrażeniami, czy tylko ja jestem taka dziwna, że mnie nie poraził ten film, czy nie Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gochna
Piracki Lord


Dołączył: 14 Lip 2006
Posty: 1859
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tarnów
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 12:11, 07 Gru 2008 Temat postu:

Ja widziałam "Wywiad z Wampirem" oraz "Królową potępionych", ale jak lubię wampiry, tak te dwa filmy mnie nawet nie ruszyły, i przysypiałam na nich Laughing

Ja za to wczoraj łamane przez dzisiaj (do 1 w nocy Laughing) oglądałam "Planetę skarbów" Very Happy
Film zrobił na mnie spore wrażenie. Zwłaszcza efekty specjalne. No i te statki. Very Happy O dziwo połączenie S.F. z piratami mogło zaowocować czymś tak ciekawym i wartym uwagi, jak "Planeta Skarbów". Jeden z mniej znanych filmów animowanych Disney'a, ale sama historia jak i wykonanie tworzą coś fantastycznego. No i warto wspomnieć o muzyce. Utwory doskonale odzwierciedlają sceny z filmu, niektóre delikatniejsze, inne bardziej wprowadzające w napięcie, ale niemal wszystkie zawierają w sobie tę nutkę przygody, no i motywy pirackie. Dlatego tak mi się dobrze słuchało.
Zdecydowanie polecam! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 15:17, 07 Gru 2008 Temat postu:

Gochna napisał:
Ja widziałam "Wywiad z Wampirem" oraz "Królową potępionych", ale jak lubię wampiry, tak te dwa filmy mnie nawet nie ruszyły, i przysypiałam na nich Laughing


Ja to samo! Wlewałam w siebie tylko kawę, żeby nie zasnąć i wtykałam wykałaczki w oczy, żeby się powieki nie zamykały Laughing bo uparłam się, że dotrwam do końca Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 17:13, 07 Gru 2008 Temat postu:

Grr, próba posta numer dwa... Tym razem zapiszę przed wysłaniem i pozostałym radzę to samo przy dłuższych postach, bo klątwa Error 500 potrafi być wredna, jak się przed chwilą przekonałam. Kwasny
-----------------------------------------

Scarlett napisał:
Nie wiem czy ktoś z załogi oglądał ten film, ale jeśli tak, to koniecznie musi podzielić się ze mną wrażeniami, czy tylko ja jestem taka dziwna, że mnie nie poraził ten film, czy nie

Jakoś ciągle to omijam, więc o filmie nic nie powiem, ale ja podobnie odebrałam książkę. Od tamtej pory nie mogę zrozumieć dlaczego ta przeegzaltowana i zdecydowanie przegadana (narracyjnie) drętwizna ma tyle sequeli i fanów. W temacie wampirzym (auć, przepraszam za offtop...) już bardziej spodobał mi się "Ostatni rejs Fevre Dream" George'a R.R. Martina. Też nie Cud Literatury, ale jednak lepsze.

A żeby wyjść z offtopa, wreszcie upolowałam "Nieustraszonych braci Grimm" i daję, hmm, 7/10. Cóż za scenografia, cóż za zdjęcia, cóż za KLIMAT! Very Happy I jak zagrane! Ech, Heath... Sad
Nadal, mimo wszystko, hmm... może nie tyle stawiam wyżej, co prywatnie wolę Burtona i najmocniej kojarzące się w tym wypadku "Sleepy Hollow". Szczególnie wolę postacie Burtona; Gilliam wydusza z aktorów jakaś histerię, aż do przesady. Jednak nawet jeśli nie cały film, to przynajmniej wiele scen "Nieustraszonych..." to ten rodzaj zakręconej i cudownie, smakowicie, pięknie nakręconej wizji, jaki podpisana obok tygrysica uwielbia. Very Happy
Aktualnie chodzą za mną dwie myśli. Po pierwsze, tym bardziej chciałabym zobaczyć "Dobry omen" by Gilliam (z Deppem, oczywiście!).
Po drugie, to zabawne jak często aktorzy PotC spotykają się gdzie indziej. "Nieustraszeni bracia Grimm" - Jonathan Pryce i Mackenzie Crook. "Libertyn", oprócz Deppa, Jack Davenport i Tom Hollander.

-----------------------------------------------------------
No, oceniam że udało mi się odtworzyć stracony tekst w 95%.
Wysłać udało się za trzecim razem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pon 0:58, 29 Gru 2008 Temat postu:

Muszę się wtrącić, muszę.

Dzisiaj obejrzałam pierwszą część "Rodziny Addamsów", której nie widziałam... 7, 8 lat? Film mojego dzieciństwa.

Ogarnęła mnie nostalgia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 23:59, 29 Gru 2008 Temat postu:

Rodzina Adamsów! Wieki nie oglądałam... ale cudo.

---
Ostatnio oglądnęłam "Underworld", też temat wampirzy, który prześladuje mnie od dłuższego czasu... też niby horror, ale jak dla mnie to raczej bajeczka... choć ciekawa tematyka... polecam dla takich wielbicieli wampów i wilkołaków Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 18:18, 10 Sty 2009 Temat postu:

No więc, dzisiaj w ramach urodzinek zebrałam ekipę i poszliśmy na "Zmierzch", oczywiście poobgryzałam paznokcie równo z podekscytowania i pewnego rodzaju stresu, co też wymyślili autorzy.

Muszę wypowiedzieć się po jakby dwóch osobnych wrażeniach.

1. Odnosząc się do książki, pozjadali masę faktów, a wiele przekręcili, co mnie trochę zasmuciło, bo jakby dokładnie iść z fabułą książki, wyszło by na prawdę coś fajnego!

2. Film cudowny! Idealnie dobrani aktorzy, świetna charakterystyka - MUZYKA! Piękna, klimatyczna... gdybym nie czytała wcześniej książki w 100 % byłabym zachwycona. Ten film mogłabym oglądać bez żadnych przerw, po prostu non stop, tak samo jak czytanie sagi jak i oglądanie - no nie da się poprzestać na jednym razie. Film wzbudzał we mnie nieprzerwanie wiele emocji, od śmiechu po łzy (choć z tym drugim, to chyba tylko ja miałam kłopot Laughing ). Teraz tylko czekam aż Empik łaskawie zaopatrzy się w "Zmierzch" na dvd - choć na to będę sobie jeszcze musiała poczekać, jak i na to aż zamówią nową dostawę soundtracków, bo im brakło Crying or Very sad

Ech... niby się rozczarowałam, że po przekręcali wiele rzeczy, no ale w sumie zawsze tak jest, kiedy robią film na podstawie książki, więc generalnie nie mam się do czego przyczepić Very Happy jestem zachwycona, a oglądając mogłam przenieść się w ten inny świat... Ja gorąco go polecam, bo warto coś takiego oglądnąć, z tym że ja nie jestem obiektywna w kwestii oceny tej ekranizacji, więc... ech, oglądnijcie i podzielcie się waszymi spostrzeżeniami Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 2:41, 26 Sty 2009 Temat postu:

Za żadne skarby świata nie nadrobię zaległości, jakie poczyniłam w zeszłym roku odkładając wciąż na potem plan podzielenia się tu - choć króciutko - wrażeniami z obejrzanych filmów. Była ich w 2008 ponad setka, a może nawet i dwie. Z każdym kolejnym mówiłam sobie "napiszę tu coś, ale chwila, najpierw o tym co widziałam w zeszłym tygodniu..." i tak nie napisałam nic, o! A ja nie tylko się chcę dzielić, ale i muszę sobie wyrabiać nawyk formułowania myśli o kinie, więc nie rozpamiętując utraconych okazji do posta, składam raport z minionego tygodnia...

"Gomorra" Z całym szacunkiem, ale ja się nie nadaję do filmów o mafii, no chyba że to jest komedia gangsterska. Ja się gubię, a jak się pogubię to się nudzę śmiertelnie. Na "Gomorze" ("Gomorrze"?) wysiedziałam twardo do końca, bo o filmie było głośno już przed premierą, ale niestety, bez niespodzianek - wymęczyłam się, zwłaszcza, że film ma formę paradokumentalną. Jedyna scena, która zrobiła na mnie wrażenie, to zabójstwo kobiety (a Hollywood wmawia nam, że mafia nie zabija kobiet), której syn zdradził. Mafię oczywiście. Ogólnie - cały film jest chłodną wiwisekcją, odzierającą z mitów obraz mafii, ukazujący ją jako sprawnie prosperujące przedsiębiorstwo, w którym bynajmniej nie ma miejsca na efektowne historie dla Hollywood. Gorzkie, ponure, ale nie tego oczekuję od kina. Znacznie bardziej frapujący jest artykuł o mafii, który w związku z premierą "Gomorry" zamieszczono w styczniowym "Filmie" - lekturę polecam.

"Into The Wild" ("Wszystko za życie" - cóż za tłumaczenie!) Nie licząc "Benjamina Buttona", to pierwsze łzy przelane przeze mnie w tym roku przed ekranem. Doskonały! Piękna prostota. Proste piękno. Ten film ma niewiele wspólnego z "American Beauty", ale zostawił we mnie te same uczucia. Kino drogi oparte na faktach. Młody chłopak z bogatej rodziny, której się ziścił "american dream", po skończonym z doskonałymi wynikami collegu znika bez śladu. A konkretnie wyrusza w podróż, która najpierw wiedzie go do Meksyku, a później na Alaskę. Zrywa z dotychczasowym życiem, porzuca wszelkie wygody cywilizacji, pali oszczędności i szuka wolności absolutnej, jedności z naturą. Po drodze spotyka wielu ludzi, którzy kształtują jego drogę, odciskają piętno na osobowości. Podróż jest oczywiście jednocześnie rozrachunkiem z dotychczasowym życiem i owym "amerykańskim snem", który się okazuje równie koszmarny jak w American Beauty". Swój skarb Alexander aka Christopher odnajduje u kresu swej podróży i - jak to ze skarbami bywa - jest absolutnie prosty i absolutnie zaskakujący... Do myślenia, do płakania, rewelacyjne zdjęcia dzikich plenerów, świetna muzyka, w tym piosenki Veddera z hippisowskim zacięciem i na folkową nutę. Polecam i buntownikom i tym, co im się zdaje, że już znaleźli swoje miejsce...

"The Other Boleyn Girl" ("Kochanice króla" - kolejne genialne tłumaczenie Neutral) Zobaczyłam wreszcie. Szkoda, że nie w kinie, bo to taka wysmakowana wizja dworu Henryka VIII, piękne kostiumy, klimatyczne wnętrza... Gdybym zobaczyła ten film wiele lat temu, to pewnie by mnie poraził, tak jak poraziła mnie "Królowa Margot" (tematyka podobna - okres Reformacji, tyle że we Francji, a tu mamy Anglię). Reformacja to dla mnie jeden z najbardziej fascynujących okresów historii powszechnej. Swego czasu zaczytywałam się w podręcznikach, opracowaniach, ale nie przyszło mi wówczas do głowy sięgnąć po literaturę piękną czy film. A szkoda, bo jakkolwiek wiele jest w nich fikcji czy wręcz wykrzywiania faktów, to są pełnokrwiste postaci (a nie tylko nazwiska i daty) i ich dramaty, które mogły wydarzyć się naprawdę. Z tej perspektywy historia jest już nie tylko fascynującą pokerową rozgrywką. Jest grą bez reguł, w której pionkami są nawet królowie. Małgorzata De Valois w zakrwawionej sukni, z pełnym niedowierzania spojrzeniem, zakrywa dłońmi twarz... Jej oczami oglądałam wiele lat temu "Królową Margot". Dziś roszady tych pionków nie zrobiły już na mnie takiego wrażenia, ale przyznaję, doskonały scenariusz. A co najmniej pomysł na scenariusz (zdaje się zresztą, że adaptowany), bo niestety nie wykorzystano w pełni potencjału. Johannson i Portman świetnie zagrały swoje role, ale myślę, że mogłyby dać z siebie więcej gdyby pozwolił im na to scenariusz. Tak jak stało się to w "Złotym wieku". Fakty potraktowano dość luźno i tendencyjnie, stanowiły blade tło zaledwie dla rewelacyjnej roli Blanchett, która brawurowo nakreśliła portret Elżbiety rozdartej pomiędzy rolą królowej a pragnieniami kobiety. W "OBG" historii nie ma za grosz i jeśli ktoś nie wczytał się w podręczniki, pewnie nawet nie zrozumie sensu fabuły. Ale można by przymknąć na ten fakt oko gdyby ten brak rekompensował solidny dramat z pełnokrwistymi postaciami. A panny Boleyn są nieco zbyt jednowymiarowe, choć świetne w tym jednym wymiarze. Jeszcze gorzej wypada Eric Bana w roli Henryka, bo choć aktorsko tę postać może i udźwignął, to postać monarchy zajętego wyłącznie uleganiem wdziękom kolejnych szlachcianek jest dość groteskowa. Uderzyło mnie tylko, że i król jest pionkiem w tej rozgrywce, ofiarą manipulacji w nie mniejszym stopniu niż cała reszta ofiar dziejowej machiny. Reasumując - film dobry, ale pozostawia niedosyt. Nie to, żeby brzmiał fałsz jakiś, solidne widowisko kostiumowe, z klimatem i doborową obsadą, ale takie na pół gwizdka, a szkoda, bo potencjał ogromny.

"The Visitor" ("Spotkanie" - wreszcie tytuł adekwatniejszy nawet od oryginalnego Smile). Nominowany do Oscara Richard Jenkins w roli nieco zgorzkniałego profesora, którego życie odmienia para nielegalnych imigrantów. Wydaje się, że Akademia pokochała ten film, bo porusza aktualną kwestię - Arabowie w Stanach, lęk przed terroryzmem, aresztowania, deportacje... Ale obok poruszającej historii młodego Syryjczyka, który nie wadząc nikomu po prostu chciał żyć w Nowym Jorku i grać na djembe, to przede wszystkim prosta liryczna opowieść o człowieku (Jenkins), który przekroczywszy granice swej rutyny i światopoglądu, odkrywa na nowo (a może i po raz pierwszy) radość życia. Warto zobaczyć!

W minionym tygodniu zaliczyłam też obowiązkowy odcinek Bonda "Szpieg, który mnie kochał" i przyznać muszę, że - choć nie przepadam za serią z Moorem - bawię się coraz lepiej Very Happy.

No to do następnego!

EDIT:

Będziecie mnie tu musieli tolerować, czy Wam się podoba, czy nie Very Happy

Zapomniałam o "Perfect Storm" ("Gniew oceanu"), który w piątek nadał TVN i który bardzo lubię, choć taki hollywoodzki i przewidywalny. Ach, lubię czasem trochę popłakać nad tragedią w lukrze i już! Very Happy. Poza tym, tym razem moją uwagę przykuł William Fichtner - nie miałam pojęcia, że widziałam tak wiele filmów z jego udziałem, co oznacza, że grywa drugoplanowe i epizodyczne role. A szkoda, bo gra doskonale. Niech mu ktoś da jakiś pierwszy plan!

Wczoraj obejrzałam "Moonrakera" (kolejny Bond) i już mnie nie bawił, bo kiedy akcja dzieje się w kosmosie, zawsze zaczynam ziewać. Absurd wpisany jest w definicję Bonda, ale tym razem stężenie było za duże. Podobała mi się za to dziewczyna Buźki Very Happy.

Meldunek z dziś: wreszcie zobaczyłam "Tańcząc w ciemnościach" z rewelacyjną rolą Bjork... i nie mam słów. Niech się chowa całe kino mocnych wrażeń przy tym kameralnym dramacie - nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam coś tak WSTRZĄSAJĄCEGO. I pięknego zarazem. Zwłaszcza, jeśli ktoś uwielbia słuchać Bjork tak, jak ja. Tym razem Bjork śpiewa, tańczy i... nie widzi. Jest nieomalże niewidomą matką chłopca, który wkrótce będzie równie niewidomy co ona. Przyjechała do Stanów w komunistycznej Czechosłowacji i z pracy w fabryce (niewidoma!) odkłada pieniądze na operację, która uratuje synkowi wzrok. Po godzinach chodzi z koleżanką (piękna rola Catherine Deneuve) do kina "oglądać" musicale, które uwielbia... To jeden z tych filmów, po których jest się wyplutym z myśli, patrzy się w ciemny ekran i płacze - nie wiadomo dlaczego...


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Wto 20:29, 27 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 18:40, 29 Sty 2009 Temat postu:

Ostatnio sporo się tego nazbierało, bo postanowiłam w końcu ponadrabiać zaległości Laughing
Nareszcie obejrzałam "Pulp fiction" - według mnie, stanowczo najlepszy film Tarantino. Nie dziwię się, że film zrobił taką furorę, bo choć może sama jego fabuła nie jest niesamowicie-okrutnie-inteligentno-nieprzewidywalno-ambitna to jednak to jak ten film jest "złożony" podoba mi się niesamowicie Smile No i oczywiście teksty, które przeszły do historii... klasyka, klasyka, klasyka i Vincent i Jules rulezz Laughing

"Człowiek ringu" to film który obejrzałam hmmm... z nudów. Bo coś Internet przestał chodzić, a musiałam sobie znaleźć jakieś zajęcie Laughing brzmi strasznie, niemniej jednak nie żałuję tych ponad dwóch godzin. Z początku myślałam, że film będzie złożony z samego "mordobicia", a słowo "wzruszający" w jego recenzji kompletnie do mnie nie przemawiało (czuję, ze to trochę za sprawą tłumaczenia tytułu Wink). Niemniej jednak film wspaniały. Kompletnie ma się nijak do tego co podpowiadałby nam tytuł. Boks jest tu sprawą drugorzędną. Chodzi przede wszystkim o to, jak można walczyć z przeciwnościami losu i udowodnić sobie samemu, że nawet jeśli się już wypadło z gry jako przegrany, nigdy nie można być pewnym, że się do niej jeszcze nie wróci jako zwycięzca. Russell Crowe jak zwykle pokazał klasę i kunszt aktorski, jednak przede wszystkim ogromne brawa należą się Renée Zellweger, za rolę żony Jima Braddocka. Teraz, po obejrzeniu filmu, nie dziwię się, że nazwany został wzruszającym i pod tą oceną podpisuję się wszystkimi kończynami Smile

Nareszcie, dzięki TV4, udało mi się w końcu obejrzeć "Ptaśka". Szczerze powiedziawszy, bałam się trochę tej ekranizacji. Czytając książkę w głowie ułożyłam już sobie jej obraz. Słyszałam jednak, ze film jest bardzo dobry, więc tym bardziej cieszyłam się, że skoro pierwszy raz nie udało mi się go zobaczyć, to w końcu telewizja drugi raz nas nim uraczy. Powiem szczerze, że film podobał mi się okrutnie. Niesamowite przeniesienie książki na ekran z tym, że... no właśnie, mam tylko jedno "ale". W filmie pokazano całą historię Ala i tylko połowę historii życia Ptaśka. Wg. mnie ta części historii , która została pominięta była jedną z najważniejszych. Niemniej jednak jak dla mnie, cel został osiągnięty – w filmie udowodnione było, że warto dążyć do spełnienia swoich marzeń, ale nie zawsze warto je spełniać, bo wtedy tracą swoją niepowtarzalną magię i, w pełni spełniania naszych pragnień, możemy się zawieść. Krótko mówiąc Alan Parker odwalił kawał dobrej roboty. W ciągu 2,5 godziny umieścił w filmie prawie całą książkę i podziałał ma emocjach widza. Jeśli jednak jestem w temacie tych dwóch i pół godziny to przyznam szczerze, że byłam zdziwiona, kiedy po tym czasie zobaczyłam już ostatnią scenę z książki. Spodziewałam się, ze film potrwa jeszcze PRZYNAJMNIEJ z 40 minut, a tu bum! i zakończenie. Byłam na tyle zdziwiona, że siedziałam przez dłuższą chwilę i zastanawiałam się, czy to już aby na pewno koniec...? Laughing

Aż wstyd się przyznać, ale dopiero w zeszłym tygodniu obejrzałam "Forresta Gumpa”. Myślę, że każdy kto film widział, nie ma wątpliwości, że jest wyjątkowy. Zamknięta w klamrę historia niesamowitego chłopca, a później dorosłego mężczyzny nie bez powodu jest w czołówce najlepszych filmów. Film ogląda się jakby podziwiało się wyczyny superbohatera. Bez problemu można później wymieniać się wrażeniami z jego „najlepszych przygód”. Tom Hanks jak zwykle pokazał klasę i – mówię szczerze – nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Forrest w swojej prostocie, naiwności i ogromnym sercu jest genialną postacią. No i oczywiście jak zwykle na podobnych filmach musiałam się wzruszyć... Ach, więcej takich poproszę, więcej! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Princess Maron
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 21 Sty 2009
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: znad morza
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 21:23, 29 Sty 2009 Temat postu:

Cinderella Man... Człowiek ringu.. mój film!! oglądałam go kilka razy i za każdym razem rozumiem z niego więcej. dla mnie film jest po prostu piękny.

a poza tym lubię boks - w ogóle przecież trenowałam bardzo intensywnie przez rok, coś ci się nie podoba? Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 23:18, 29 Sty 2009 Temat postu:

Też ogromnie podobał mi się "Człowiek ringu". Jedna z najlepszych ról Crowe'a, moim zdaniem. ale przede wszystkim piękna, poruszająca historia, którą powinien wziąć sobie do serca każdy malkontent, zwłaszcza, że to nie hollywoodzki kiczyk z happy endem, tylko obraz oparty na faktach.

Mrs Sparrow! Narobiłaś mi apetytu na powrót do "Ptaśka" Smile. Widziałam ten film wiele lat temu i pamiętam tyle tylko, że mnie ogromnie poruszył, choć też miałam jakiś niedosyt jak chodzi o porównanie z wcześniej przeczytaną książką. Największy niedosyt dotyczył zakończenia, w którym w książce pada jeden z moich ulubionych literackich cytatów, a w filmie - ani mru mru. Ale i tak się spłakałam. Muszę sobie przypomnieć...

Dziś obejrzałam "Frozen River". Mrożące. Choć to... kobiecy film. O dwóch matkach, które straciwszy oparcie w swych mężczyznach, walczą o byt dla swoich dzieci ...przemycając ludzi. Dwóch zdesperowanych kobietach, które w surowej scenerii zimy w rezerwacie Mohawków, parając się zajęciami ociekającymi od testosteronu, zdołały wykrzesać iskrę, która roztopiła ten lód w finale... Bardzo dobra rola Melissy Leo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 18:21, 31 Sty 2009 Temat postu:

Princess Maron napisał:
a poza tym lubię boks - w ogóle przecież trenowałam bardzo intensywnie przez rok, coś ci się nie podoba? Twisted Evil

Ależ oczywiście, że nie! Very Happy tylko nie uważam, ażeby boks był wzruszający Laughing

Anajulio, dokładnie o to mi chodzi. Zabrakło mi mojego ulubionego cytatu. Tego takiego małego elementu, który przypieczętowałby mi cały film. Ale swoją drogą, dzięki temu upewniłam się jedynie w przekonaniu, że przed obejrzeniem "Ptaśka" koniecznie należy przeczytać książkę Wink

No więc nadrabiania ciąg dalszy... Very Happy
Na pierwszy ogień poszła "Elizabeth: Złoty wiek". Wiem, wiem - jak zwykle z nie za szybkim zapłonem, ale w końcu obejrzałam Laughing Obiektywna to chyba za bardzo nie będę, i to z dwóch powodów: kostiumy i obsada Rolling Eyes Film świetny i chyba każdemu kto go widział, nie trzeba tego udowadniać. Co prawda nastawiałam się w z początku na jakieś większe rozwinięcie wątku toczenia wojny, który tak naprawdę rozegrał się już pod sam koniec. Niemniej jednak nie zawiodłam się. Wszystkie intrygi i przede wszystkim ogromna siła, a zarazem wdzięk Elizabeth - wbija w fotel. Film stanowczo należał do Kate Blanchett. Czuję, że będę musiała obejrzeć raz jeszcze pierwszą część, a później ponownie zapoznać się z tą... Rolling Eyes

Wczoraj wieczorem (i to dość późnym już ') obejrzałam "Middletown" - ajjjj, opłacało się siedzieć do drugiej nad ranem, żeby zobaczyć pana Darcy'ego w sutannie! Laughing No ale nie spłycając już tak bardzo mojego gustu filmowego... Laughing Typowy brytyjski film - ostro, szokującą i nie długo. Nieco przerażająca historia chłopca wychowanego we wiosce Middletown, który po latach wraca do niej jako ksiądz i - zobaczywszy, że miasteczko przerodziło się w typową Sodomę i Gomorę - postanawia nawracać. Stosuje niesamowity szantaż psychiczny, a w końcu, w ostateczności - fizyczny. Podczas filmu nie raz siedziałam przed ekranem ze szczęką przy podłodze i dziwiłam się przebiegowi akcji. Świetny film, szkoda tylko, że raczej mało znany. Co do obsady - raczej nie będę się wypowiadać, bo jeśli chodzi o niejakiego Matthewa Macfadyena, to tym bardziej obiektywizmu mi brakuje... Laughing

Dzisiaj z czystej ciekawości obejrzałam francusko-włosko-rumuńską produkcję pt. "W poniedziałek rano" i jestem nią bardzo pozytywnie zaskoczona. Tak naprawdę film jest o życiu, o istnieniu, o takiej sobie ot po prostu egzystencji i codzienności. Opowiada historię mężczyzny, który na co dzień pracuje w fabryce jako spawacz. Pewnego dnia nie idzie, a raczej nie zdąża, czy może jeszcze trafniej - sam rezygnuje z pójścia do pracy i zagospodarowuje sobie ten czas inaczej. Postanawia odwiedzić swojego ojca, a ten proponuje mu zrobić coś na co Vincent naprawdę ma ochotę. Mężczyzna wyrusza więc do Wenecji, nic nikomu nie mówiąc. Niesamowity film bo tak naprawdę... nie opowiada o niczym specjalnym. Ogląda się go bardzo miło. Nie jest gwałtowny, nie szokuje, nie ma w nim wielu dialogów. Po prostu jest, tak samo jak jest Vincent, który postanowił zrobić coś, o czym od dawna marzył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 23:42, 04 Lut 2009 Temat postu:

Krótki wtręt, bo mnie mogę pozbierać myśli, żeby jakoś odnieść się do poprzednich postów:

"Into the wild" - tytuł odpychający, pretensjonalny jakiś, ale obejrzałam, bo trafił na listę 'najlepszych filmów ubiegłego roku' stworzoną przez jakieś 'megaautorytety'. W każdym razie powód banalny i głupi, ale.... O rrrany! Co ten film mi zrobił.... Droga.... Homo viator... i ta puenta.... Nie mogłam się nie zakochać w tym filmie, tym bardziej, że moje odkrycie, którego dokonał Chris jest jeszcze świeże. Plus hipisi i cudowny głos Eddiego idealnie pasujący do nastrojowych, folkowych ballad. Na razie, jedyne sensowne podsumowanie tego filmu to płacz, płacz, płacz - łzy doświadczania piękna. AAA!

Oprócz tego dzisiaj zafundowałam sobie "The Wrestler" (z tej samej 'listy' Rolling Eyes ) - nie wgniótł mnie w ziemię, ale doceniam. Trochę mnie uraziła linijka The eighties fucking ruled, man, until that pussy Cobain came and fucked it all up. Wink no ale starając się być ponad takie nieporozumienia Wink muszę przyznać, że jest to film, który potrafi zaskoczyć kontrastami. Mnie nie szokuje, ani nie też nie jest w stanie utkwić mi w głowie, ale grzechem byłoby nazwać go banalnym. Ot.

Into the wild....... Shocked
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 19, 20, 21  Następny
Strona 12 z 21


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin