Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Skarby a.d. 2008

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Załoga
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 17:45, 28 Gru 2008 Temat postu: Skarby a.d. 2008

Minął kolejny rok na Czarnej Perle. Już trzeci. Tak się składa, że kończy się też rok 2008. To zatem okazja po dwakroć dobra do podsumowań. I zapewne większość z Was oddaje się mniej czy bardziej systematycznej refleksji nad tym minionym rokiem - co nowego przyniósł? czego nauczył? co nas fascynowało? co rozczarowało? co najmocniej wbiło się w pamięć?... Wszystko to skarby (nawet te bolesne doświadczenia - przecież czegoś nas nauczyły), które Załoga zdobyła w minionym roku Smile. Te najcenniejsze chciałabym umieścić w luku. Żebyśmy mogli zawsze tam zajrzeć i pomyśleć, jak jesteśmy bogaci. Dlatego przytargałam [link widoczny dla zalogowanych]. Nie jestem z niej w pełni zadowolona, zwłaszcza, że pełna jest skarbów banalnych, ale sądzę, że możemy ją stopniowo z nich opróżniać i wkładać swoje Very Happy (a może ktoś znajdzie szybko lepsza skrzynkę?). Skrzynia jest pokaźna, żeby się do niej dużo zmieściło Smile.

Jak umieszczamy skarby? Jak spośród całego bogactwa minionego roku wybrać to, co chcemy zachować w skrzyni? Podzielę się z Wami swoim pomysłem na porządkowanie skarbów, z którego z powodzeniem korzystam od jakiegoś czasu. Wszyscy tutaj kochamy ankiety, prawda? Wink Rzecz w tym, by skarby ułożyć w porządku alfabetycznym. Co może być skarbem? Nowa miłość, odzyskana przyjaźń, film, który zmienił życie, piosenka, która snuła się za nami długie miesiące, podróż zagraniczna, nieszczęśliwy wypadek, po którym przewartościowały się różne sprawy, zdany egzamin... wszystko, co było ważne. Proponuję jednak ograniczyć ten zbiór do około 25 pozycji Smile. Przykład?

A jak Aletheia - bo długaśne epistoły pisane do niej wypełniły mi sporo czasu w minionym roku, sprawiły niemało radości, zmuszały do myślenia...
B jak Batman - bo...
P jak Prawo jazdy, za które wreszcie się wzięłam w październiku
R jak...
S jak Sweeney Todd...

i tak przez cały alfabet. Każdą literę alfabetu wykorzystujemy tylko raz. Mile widziane uzasadnienia, bo w przeciwnym razie skarby nie będą miały blasku Wink. Sama jeszcze muszę poszukać tych 25 rzeczy Smile. A 5 najważniejszych - w postaci obrazka, linka czy innej wizualizacji - wklejamy do skrzyni, jak na choinkę.

No to do dzieła!


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Nie 18:30, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 4:32, 29 Gru 2008 Temat postu:

Nie będę edytować poprzedniego posta, bo był tytułem wstępu. Widzę, że wyraziłam swój zamysł nie dość jasno, albo... dałam do myślenia Wink. To ja zacznę, jeśli chodzi jednak o to pierwsze...

Aletheia. Wiele w tym roku prowadziłam fascynujących rozmów ze wspaniałymi ludźmi, ale jak chodzi o zawarte od 28 grudnia 2007 znajomości, ta z pewnością okazała się najbardziej znamienna. Barwna osobowość. Niekończące się epistolarne polemiki. Wieczory pisania i myślenia, przełamywania schematów, inspiracji (między innymi do literki O)... dziękuję Smile

Batman. Odkryty wreszcie. Nieczęsto kino sprawia mi tyle radości. A Nolanowy "Batman" w dodatku przyprawił mnie o dreszcze, wbił w fotel, wywołał tyle refleksji i wzruszeń. "Mroczny rycerz" zdecydowanie znajduje się w pierwszej trójce moich filmów a.d. 2008.

Chomik. Gryzoń wirtualny. Karmiony od roku paszą dźwiękowo-wizualną, co zajęło mi długie godziny, sprawiło niemało radości i przysporzyło kilku nowych znajomych.

Demoniczny golibroda z Fleet Street. Skradł mi duszę na długie tygodnie. Zachwycił formą, zabił treścią. Przykuł do klawiatury, bo każdy pretekst był dobry, by myśleć, pisać, rozmawiać... o Sweeney'u T. i jego uroczej sąsiadce Wink. Mój numer jeden pośród filmów minionego roku.

Eddie. Znamy się chyba ze dwa lata, ale dopiero tego roku przyprawiła mnie o tyle emocji Very Happy. Niewiele było rzeczy równie ożywczych co konwulsyjny śmiech nad jej postami. Albo łamanie sobie zwojów mózgowych o jej pokrętną, a jednak żelazną logikę.

Filmy. Pasja się wzmaga. Wreszcie mam jakieś hobby! Nie abstrakcyjną pasję, lecz coś, co można zbierać, na czym można się znać, się wymieniać, dzielić, prasę czytać, a może i pracę znaleźć na miarę zainteresowań. Ten rok jak żaden był wypełniony filmami. Oddycham nimi, myślę, czuję...

Green is the colour of her kind... śpiewał Gilmour i często snuł się za mną ten wers w minionym roku, albowiem mam od jakiegoś czasu nieskończony głód zieleni. Wszystko wybieram zielone. Mój kolor Smile.

Hipnoza. Totalna hipnoza. Pierwsze co przyszło mi na myśl - jak już mogłam zebrać myśli - po zawarciu znajomości z niejakim Johnem Prestonem. Kolejne znajomości z bohaterami Krystka utrzymywały mnie długo w owym radosnym stanie Very Happy. Obecnie - wciąż zahipnotyzowana choć na odwyku Wink. Czekam na "Public Enemies"...

Irytacja. Pod znakiem irytacji upłynęła mi wczesna wiosna. Chyba nigdy nie byłam równie mocna zirytowana, sfrustrowana, zmęczona, skłonna do wybuchów agresji (ja!) jak w tym okresie, kiedy to niepostrzeżenie praca odmóżdżyła mnie i pozbawiła wszelkiej radości życia.

Jazzzda! Ja jeżdżę!!! Very Happy Kulawo na razie, ale na wiosnę powinnam zrobić wreszcie prawo jazdy. Koniec koszmarów sennych, w których muszę jechać, a nie potrafię. Koniec niewoli na moim końcu świata. I jaka to frajda tak sobie jechać!

Kot. Kot Behemot. Wreszcie się znaleźliśmy Smile. Wiedźma ma swego Behemota. Ma obecnie osiem miesięcy (z czego razem przeżyliśmy siedem) i jest najcudniejszym czworonogiem, jakiego kiedykolwiek znałam.

Ludzie. Żadna to nowość, że życie mam wypełnione dziesiątkami ludzi i setkami ich spraw. Ale nigdy jeszcze nie żyło mi się z ludźmi tak dobrze, w takiej harmonii. Co więcej, ten rok wprost obfituje w odkurzanie starych znajomości, spotkania z przyjaciółmi, których nie widziałam całe lata. I jak mnie to cieszy!

Łódź. Nie witała mnie w tym roku najserdeczniej. Raczej falami irytacji i zmęczenia. A jednak wspominam ciepło kilka chwil, tak innych od całej reszty podobnych do siebie. Tak jak poprzednie lata, i 2008 zapisze mi się wspomnieniami z 2-3 wizyt w Łodzi. Szczególnie czasem spędzonym z Zośką (patrz -> Z).

Małgorzata. Wraz ze swoim Mistrzem, z Wolandem i jego cudną świtą. Ale szczególnie Małgorzata. Wylatując przez okno na miotle przypomniała mi, kim jestem. Pomogła pojąć sens jednego z najważniejszych w moim życiu doświadczeń (i świat wypełnił się sensem), dała siłę, wiarę i pogodę ducha, na zawsze (oby!) pozbawiając mnie dojmującego uczucia irytacji. Jestem niewidzialna...

Norwegia. Bleeee. No piękna. Latem zaskakująco upalna. Ale ileż można czasu spędzić na E6!!! W tym roku byłam w Skandynawii z 25-30 razy. Pomijając narty (ja jadę! Very Happy) i oszołamiającą drogę do Molde, tę za pierwszym razem, chyba nie chcę niczego pamiętać. A jednak to kawał minionego roku...

Opus magnum albo Obraz. Obraz, który - za sprawą Alethei - zainspirował mnie, by wreszcie przymierzyć się do dzieła życia, książki, którą winna jestem światu i powinnam popełnić ją już dawno temu. Kilka tygodni tworzyłam szkic kilku myśli, które muszą się w niej znaleźć. Twór to daleki od poczytnej literatury, ale zasiałam ziarno...

Prestiż. "The Prestige". Abracadabra. Zaczarowana. Kolejny z trójki moich filmów a.d. 2008. Z tych co spędzają sen z powiek i nie dają o sobie zapomnieć. Co wciągają bez reszty w swój świat i zmuszają do szukania odpowiedzi. A ona wciąż się ukrywa...

Quiz. Pierwszy kwartał 2008 zapisał się w moim życiu zwłaszcza quizem Very Happy. Godziny poszukiwań i kombinowania. Pięć minut satysfakcji o 20.00 Very Happy. Bycie z Wami, radość ożywienia w tym jednym z najlepszych okresów naszego rejsu. Ja chcę jeszcze raz!

Rower. Zwłaszcza na początku lata. Jazda rowerem po plaży przy leniwych, słonecznych dźwiękach soundtracku z "Miłości w czasach zarazy". Te rowerowe obrazki wbiły mi się w pamięć. Bo przecież to właśnie jest...

Szczęście. Przyszło cicho, bez wyraźnej przyczyny. Wreszcie prawdziwe, wolne od warunków i roszczeń. Proste, zajęte smakiem chwili, która trwa. Niezniszczalne w swojej prostocie. Zawsze wiedziałam, że jest subiektywne. A teraz się go nauczyłam. I nie znam osoby szczęśliwszej ode mnie. Szczęśliwej "pomimo", a nie "dlatego że".

Tłumaczenia. Filmów. Cały rok minął mi na tłumaczeniu. Bo co robić na E6? Very Happy Najpierw "Sweeney Todd", z palącej potrzeby. A potem - bo już od dawna chciałam to zrobić - wszystkie części POTC. Lubię tłumaczyć Smile.

Uzębienie. Od maja moje życie kręciło się wokół zębów. Najpierw tygodnie leczenia. Potem męki (głównie psychicznej) związanej z rwaniem zdrowych Neutral zębów. Następnie jeszcze gorszej męki przyzwyczajania się do aparatu. Melduję, że dwójki są już proste Smile

Wrocław. Styczeń spędziłam we Wrocławiu i błogo wspominam ten czas. Niespieszny. W kafejkach. Na zakupach. W kinie (na "Złotym wieku"! - w pierwszej dziesiątce roku). W wypożyczalni DVD. Takie zatrzymanie biegu planet.

Yuma. "3.10 do Yumy". Nie tyle dla porywającej fabuły, nie tyle dla Dana, co dla muzyki. Muzyki roku bezapelacyjnie. Wspaniałych, nostalgicznych dźwięków wyczarowanych przez Marco Beltrami'ego. 2008 to "Bible Study". Ma te kolory, ten zapach. Bo dla mnie dźwięki mają zapachy i kolory Wink.

Zośka. Siostra ścienna. Znamy się niemal od urodzenia. To skandal, że przez tyle lat rozmawiałyśmy dwa razy do roku, tak niewiele w konsekwencji wiedząc o sobie, tak daleko będąc swoich spraw. W tym roku spędziłyśmy razem mnóstwo czasu. I to jakiego czasu! AAA! Odzyskałam siostrę!

Yes, it was a worthwhile experience...

[link widoczny dla zalogowanych]

I jeszcze Piąty Element, czyli "skrzynka" na linki (nie wiem jak wkleić efektywnie w obrazek):

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Pon 17:51, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 21:53, 29 Gru 2008 Temat postu:

Ajjj, nie wiedziałam, że to takie trudne i tyle czasu mi zajmie! Very Happy.
Ta - dam!

A - Anajulia. Ważna osóbka w moim życiu. Wiele jej zawdzięczam. Ważne rozmowy, wywody, listowe niespodzianki (Very Happy), pomoc...Dziękuję Smile.
B - Bratnia dusza. Moja polonistka. Lubię wszystko co ona, wszystkich co ona. Ten sam gust, ten sam styl, ten sam charakter. Cała ja. Uwielbiam kobietę.
C - Cecylia. Moje przyszłe III imię, z ktorego jestem dumna (św. Cecylia jest patronką muzyki!). Poza tym...bardzo ładne Smile.
D - Dom. Miejsce przeraźliwe ważne i potrzebne. Nie wyobrażam sobie braku domu - niekoniecznie nawet jako budynku, ale duchowej więzi z poszczególnymi członkami rodziny. Dom to prawdziwy skarb.
E - Enya. Zawsze mi bliska, w tym roku szczególnie. Jej muzyka towarzyszy mi w każde zimne i szare wieczory, w chwilach smutku i melancholii. Ratuje mą elfią naturę przed wygaśnięciem! Jak jej słucham, jestem elfem całą duszą! Very Happy
F - Fin. Po prostu. Fin.
G - Gusia. Przyjaciólka. Utracona na 10 miesięcy przez wyjazd do Portugali, odzyskana z powrotem. Istna Czarownica, bez ktorej życie straciłoby kilka ważnych barw.
H - Historia. Pasja ? Zakuwanie ? Generalnie nauka. Lubię wiedzieć, co było i dlaczego było. Siedzę od kilku miesięcy w II Wojnie Światowej - do olimpiady. Kawał tego roku spędzam w przyjaźni z podręcznikami. Po prostu lubię historię Smile.
I - Islandia. Gadam o niej dość często, więc niczego odkrywczego tutaj nie zarzucę - wszyscy wiedzą, że Islandia domem mym jest i już.
J - Jestestwo. Nooo...ja żyję! Słuchajcie, przeżyłam w zdrowiu kolejny rok swej egzystencji. Ja rosnę, ja zdobywam wiedzę, ja szukam swej drogi! Very Happy Very Happy To mnie cieszy - taka infantylna euforia.
K - Klasa. Uwielbiam tych ludzi, uwielbiam moją klasę. Grono najbliższych 'współpracowników' w moim życiu. Bohaterzy dnia codziennego. Kochane dzieciaki Very Happy.
L - Last.fm. Nie mam nic do powiedzenia, po prostu cieszę się, że last istnieje Kwadratowy.
M - Mroczny Rycerz. No musiałam, musiałam po prostu. Bo bardzo mi się film podobał Smile.
N - Nadzieja. Zawsze umiera ostatnia. Wiele było i jest rzeczy związanych z tym słowem. Niech nigdy mnie nie opuszcza.
O - Odpowiedź. A to tak refleksyjnie, bo ileż ja w tym roku miałam pytań, ileż dociekań i przemyśleń. Cały czas szukam jakiś odpowiedzi i tyle ich dostaję! Niesamowite, ile wiedzy otrzymałam dzięki tym odpowiedziom Very Happy.
P - Poezja. Obudziła się na nowo we mnie tego roku. Długie lata leżała gdzieś głęboko zamknięta, by teraz rozkwitnąć. Cieszę się, że znów zaczęłam pisać! Smile.
R - Rarog. Wczesnośredniowieczna drużyna, do której dołączyłam. Bardzo ważny moment. Dosyć przełomowy. Masa nowych doświadczeń, gromadka wartościowych ludzi, sporo ważnych wydarzeń. Ciekawe co z tego dalej będzie Wink.
S - Sigur Rós. Islandzki zespół, w którym mocno się zasłuchałam w tym roku. Zimne tchnienie północy, szczypta magii i...ach!. To jest to, co kocham.
T - The Other Boleyn Girl. Film, po ktorym długo nie mogłam się otrząsnąć. Zrył mi mózg i jestem mu za to wdzięczna, bo wart jest tego Smile.
U - Urodziny. Moment, w którym złączyłam wiele historii, połączyłam masę osobowości i charakterów. Na kilka godzin złączyłam dwa bieguny znajomych - z bardzo pozytywnym skutkiem, dla obu stron.
W - Wolność. Zaznałam jej w tym roku. Dorastam, usamodzielniam się i tym samym dostaję więcej swobody, tej wolności, która jak powietrze pozwala mi biec dalej.
Z - Znajomi. Ot, po prostu ludzie wokół, którzy wiele wnoszą lub ujmują - a wszyscy są potrzebni. Zawdzięczam im masę doświadczeń, wrażeń, zdarzeń. Byli prawdziwymi skarbami w tym roku, nie wszyscy złoci i błyszczący, ale jednak prawdziwe skarby, bo rozwijający.

Uff, no. Oto skrzynia:
[link widoczny dla zalogowanych]

W skrzyni:
* elfka, z którą się bardzo zżyłam i która ważnym jest dla mnie obrazkiem.
* Sigur Rós.

EDIT.
Anajulko, u mnie też NAJlepsiejszym utworem z Yumy jest Bible Study! Very Happy Smile


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 21:55, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 22:45, 29 Gru 2008 Temat postu:

Anajulia napisał:
Demoniczny golibroda z Fleet Street


Dobrze, że wspomniałaś o sąsiadce Mr. Green. Ale dla mnie też, dla mnie też to był najlepszy film w tym roku! Very HappyVery HappyVery Happy Jedna z tych rzeczy, które bym umieściła pod "S" Very Happy. Ale najlepsze było w tym wszystkim to, że na Forum mogłam gadać o tym filmie z A. i A. Very Happy. I tak dogłębnie go analizować, a nie w stylu: "no i jak film?"; "fajny, mi się podobał"; "no mi nie bardzo" i tyle Laughing.

Anajulia napisał:
Eddie


Och, dziękuję Very Happy. Czuję się zaszczycona Very Happy.

Anajulia napisał:
Norwegia. Bleeee. No piękna.


Urzekający opis Laughing.
Ale potwierdzam, że Skandynawia jest bardzo gorąca Very Happy. Jak tam byłam, to normalnie tropiki Laughing. Niezły taf, tego akurat najmniej się spodziewałam Very Happy.

Anajulia napisał:
Bo dla mnie dźwięki mają zapachy i kolory .


Diagnozuję synestezję Mr. Green.

Elizabeth napisał:
C - Cecylia


Ja tak mam na trzecie Mr. Green. No właśnie - dlatego, że muza Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 23:48, 29 Gru 2008 Temat postu:

Nio to jeszcze ja:

Agent 007 - nie kto inny jak James Bond, na którego naprowadziła mnie Kathy jeszcze przed wakacjami Wink

Basia - przyjazd mojej kochanej kuzynki na święta i Nowy Rok, za którą bardzo tęskniłam i z którą nie miałam kontaktu przez całe pół roku.

Cheerleadering - w końcu spełniłam swoje największe marzenie, jakim było założenie drużyny "Shadows".

Dominiczka - moja imienniczka, wspaniałe dziewczę, należące do mojej drużyny, które potrafi rozbawić człowieka do łez.

Emilia - domek letni w Strzeszycach, dziękuje za niego rok po roku, bo co to by było za lato, gdybym tam nie przyjeżdżała i nie czerpała inspiracji z zapachów natury i cudownej, kojącej ciszy.

Francja - cudowna, kochana, wspaniała, klimatyczna... ach no po prostu jednym słowem Francja, w której byłam cudowny tydzień, którego nigdy nie zapomnę i do której z chęcią wrócę (mam nadzieję, że już na stałe...).

Głupawki - wiele godzin prześmianych wraz z Kathy i Kate, cudowne chwile pełne łez i bólu przepony Very Happy

Horrory - po wielu latach, przekonałam się do nich, co mnie bardzo zadowoliło, gdyż znajomi mają na ich punkcie niezłego bzika, a mi tak smutno było, że byłam odosobniona Very Happy

Inność - byłam, jestem i będę... a co mnie ucieszyło w tym, to fakt, że się z tym pogodziłam i mnie to już nie martwi Smile

Jack! Jack! Jack! Jack! Co roku mogłabym to powtarzać, więc co mi tam Very Happy

Klimat - bardzo mi odpowiadał tego roku, czasem ponuro, czasem słonecznie... nie chodzi mi tu szczególnie o pogodę, a o to co się działo, gdzieś tam, w moich zamotanych myślach...

Lenistwo - ach błogie wakacyjne lenistwo! Pierwsze takie przeleniuchowane wakacje Very HappyVery Happy po prostu cud, miód i orzeszki Very Happy

Mrok - w końcu odkryłam swój ulubiony styl... mieszały mi się długo, ale dopiero w tym roku zrozumiałam, że gothic to po prostu ja...

Normandia - chwaliłam już cudowną Francję, ale dla Normandii należą się osobne brawa, tak cudownego regionu w życiu nie widziałam... wspaniałe wybrzeża, miasteczka (Mount St Michelle, St Mallo) cudo! I świadomość, że ciążącej na tej ziemi znamiona walki i litrów przelanej krwi za wolność.

Ochrona - czułam się bezpieczna, otaczając się wieloma przyjaznymi, bratnimi duszami, chłopakami, którzy traktowali mnie jak młodszą siostrę, którą muszą obronić, przed całym złem tego świata...

Pewność siebie - znalazłam ją w sobie, zyskałam dzięki pewnej osobie, której tego nie zapomnę i mam wobec niej dług wdzięczności...

Quantum of Solace - świetna produkcja, wspaniały Daniel Craig... no lodzio miodzio Very Happy

RHCP - odkryłam i szczerze przyznaje, że się zaraziłam Very Happy

Sweeney Todd - no tego to chyba nie trzeba tłumaczyć Very HappyVery Happy wspaniały, niezapomniany, w bliskim mi klimacie i muzyka... ach ta muzyka... to cudo!

This is Halloween - i Marylin Manson... taaak to jest to Very Happy

Ubrania - dużo, bardzo dużo, mega dużo - nowych ciuchów Very Happy

Wena - niesamowity przypływ weny! Zaplamienie atramentem wielu kartek, morze wylanego tuszu do drukarek... nowe historie... tak to wielki plus Very Happy

Yzma - moja śliczna świnka morska, która po pół roku musiała zostać przechrzczona, gdyż okazała się panem świnką... Very Happy

Zwierzaki - cóż w tym roku to było jakieś apogeum, 9 szczeniaków + cztery dorosłe psiaki... jak sobie z tą sforą poradziliśmy... ee... sama nie wiem Very Happy

No puff udało się Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Pon 23:49, 29 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:08, 31 Gru 2008 Temat postu:

Cały temat czyta się jak literackie felietony. Smakowite. Wink

Wreszcie udało mi się zebrać wszystkie litery, ale... potem pewnie będą mi wpadać co chwilę rzeczy, które pasowałyby jeszcze lepiej, a o których nie pomyślałam. Rolling Eyes

Anajulia
…i właściwie mogłabym przepisać wszystko to co ona przy swoim A. Jej avatar jest moim najwcześniejszym skojarzeniem z tym forum; jej posty były chyba powodem mojej rejestracji. A żebym ja się gdzieś zarejestrowała, musi wystąpić bez mała coś w rodzaju specjalnego układu planet raz na millenium... Jestem typem apacza, obserwującego z bezpiecznego kąta. Anajulii zawdzięczacie lub możecie ją winić, zależnie od zapatrywań, Laughing że wyszłam z mojego kąta i nie daję Wam spokoju od prawie roku. A epistoła byłaby osobnym hasłem, gdyby E nie było już zajęte. Wink Mam nadzieję, że ostatnia którą wysłałam, nie będzie… no, ostatnią. Niepewny

Busy
Już kolejny rok, kawał życia spędzam wciśnięta w różnej czystości fotele, telepiąc się różnej jakości wehikułami po różnej jakości drogach… Zawsze lubiłam jazdę i umykającą drogę, ale zawsze też lubiłam chodzić, po prostu iść przed siebie. I ostatnio to drugie przeważa (w chęciach). Zaczynam każdą okazję do przejścia choć kilometra w wolnej chwili traktować jak wyrwany skarb i osobiste zwycięstwo nad zmorą busów.

Czas
Co roku biegnie szybciej i koniec każdego roku budzi zdumienie… to już? Rewers Czasu jest przyjemnością, Czekaniem. Awers jest duszącym Terminem. Brak czasu i poczucie marnowania czasu, jednocześnie… Czas jest wodą mojego rejsu, chcę czy nie.

DeviantART
Dla takiej jak ja, to wcielone marzenie o Raju. Very Happy W tym roku spędzałam tam coraz więcej czasu, zarejestrowałam się wreszcie, tylko dla dodatkowych opcji… ale tych opcji i chęci przybywało, sięgałam i sięgam po coraz więcej i w końcu otwarłam własną galerię przy tamtej nieskończonej Alei Muz. I czuję się tam coraz lepiej. Czuję, że to moje miejsce.

Eddie
Nikt inny nie potrafi tak rzucić postem jak świecącą żarówą, buchającą energią i radością! Diablo zaraźliwą. Very Happy Twisted Evil Very Happy

Fanarty & Fanfiki
Rolling Eyes… Rok temu bym tego palcem nie dotknęła, ale… Jak mówią, chodzenie po bagnach wciąga. Macha do Was pożegnalnie tonąca w świecie Fandomu (ów?), nie rzucajcie liny… Rolling Eyes Ostatnim krokiem jest pisanie? No to przepadłam.

Good Omens
Czyli oryginalny tytuł “Dobrego omenu”. Powieści, którą znałam jeszcze przed PotC, w ostatnim roku przemykała mi dyskretnie gdzieś w tle, a niedawno jakoś wróciła mocniej. To dziwne, bo ostatni raz czytałam to co najmniej dwa-trzy lata temu, więc wraca takie nieprzypomniane, samo z siebie… coś w tym musi być. A przecież nawet nie mam tego na półce, powstrzymuje mnie aktualne koszmarne tłumaczenie i jeszcze bardziej koszmarna aktualna polska okładka… a jednocześnie czuję, że mi to potrzebne. Uch, okropność.

Chyba nie da się tego wepchnąć gdzie indziej, Laughing ale Photoshop…
…to jedna z rzeczy, na które w tym roku jednak brakło mi czasu.

Internet
Równoległy świat, równoległe życie? A może po prostu część świata i życia? Oczywiście. Bardzo istotna, żywotna część. Źródło i ujście, miejsce czerpania i oddawania.

Język angielski
…znacząco szlifnięty w minionym roku, nawet jeśli głównie w postaci pisanej. Na tyle, żeby zaczął przynosić radość, nie tylko trudności i wymuszone korzyści.

Kot
To akurat punkt niezmienny w mijających latach. Kocia połowa mojego ava nie jest tylko ozdobą, kocia jest znacząca część mojej duszy. Koci mam w sporej części charakter i kocie upodobania. Wliczając, jasna rzecz, same koty.

Ładownia
Projekt, który nieco przerósł początkowe założenia, na co po cichu liczyłam. Co prawda, nie jestem pewna od kiedy liczyć początek planów. Chwilowo z przyczyny mojego zagonienia uśpiony, ale kluczowe jest tu słowo „chwilowo”. Mam nadzieję. Ale przede wszystkim mam nadzieję, że Ładownia okaże się przydatna.

Mp3 i Muzyka
Spośród rzeczy, które zawdzięczam Anajulii, zarażenie powyższym jest gdzieś na pierwszych miejscach listy. Smile

Notoryczne niedospanie i nieodparta senność…
…najbardziej na wykładach i w autobusach… W tym roku moja poduszka zbyt często za mną tęskniła… a przynajmniej ja za nią tęskniłam.

Ołówek
Chwytając go raz na parę miesięcy i tak odpracowuję kilkaset procent normy z ostatnich kilku lat. I mimo zgrzytania zębami i walki z oporną materią, ostatecznie mam z tego dziką radochę i chcę więcej…! Laughing

PotC
Unikam pisania “trylogia”, jakkolwiek ładnie to brzmi. Tak w ramach zaklinania rzeczywistości… Zatem – świat. No cóż, w mojej przeglądarce linki PotCowe są w folderze „światy”. Świat filmu, świat planu za kulisami tego filmu, świat fandomu wreszcie… Częściowo odtworzyłam tą strukturę w Ładowni. Bo tym właśnie z czasem stało się dla mnie uniwersum PotC – nie tylko filmem, ale też miejscem spotkań i porozumienia. Głównie w czasie ostatniego roku.

Rozmowy
W tym roku nagadałam się jak nigdy w życiu. I liczę na więcej. Wink

Sweeney Todd, Sierociniec…
…reszta nie jest na S. Ale i tak największe wrażenie wywarły na mnie te dwa, spośród najmniejszej w życiu sumy rocznej obejrzanych filmów. Zamieniłam ekran na monitor? No, telewizyjny ekran na pewno. Tego akurat nie żałuję.

Tworzenie
W poczuciu nieustannego zabiegania i braku czasu, mimo niedokończonych projektów, mimo porzuconych pomysłów… podsumowanie roku jest jednak chyba całkiem niezłe.

Ustrojstwa
Brakuje mi genu gadżeciarstwa. Komórkę musiałam kiedyś dostać w prezencie, bo rodzina chciała mieć ze mną kontakt; sama bym pewnie nie ruszyła palcem… i nadal, po paru latach, w sklepie mojego operatora nie potrafią zrozumieć, jakim cudem klawisze mam wciąż nie wytarte, i o zgrozo! jak mogę nie chcieć Nowego Wspaniałego Modelu…! A jednak… nie wiem czy często spotyka się dziewczyny, które uważają że prawie stówa za sweter to niezrozumiałe zdzierstwo i chwilę później bez mrugnięcia okiem wydają o wiele więcej na łącze bezprzewodowe. Zakochuję się w zabawkach za to co rzeczywiście oznaczają, a nie za milion nigdy nieużywanych funkcji. Tak jak w tym roku zakochałam się w mojej mp3 i laptopie.

Vista
Ze zdumieniem i lekką obawą, bo kto wie co jutro i jak skoczysz to też nie mów hop, zobacz najpierw w co wskoczyłeś i tak dalej… ale rozglądam się i stwierdzam, że jestem w jednoosobowym (?) klubie początkujących wielbicieli Visty. Ładny wygląd i nic więcej, mówicie… Ale u mnie wygląd to już pół sukcesu, a i reszta jakoś zaczyna mi coraz bardziej pasować. I tylko Nowy Ólepszony Word budzi we mnie krwiożercze fantazje z programistami w rolach głównych… Kwasny ale to już wiedziałam rok temu.

X
…koleżanka, z którą straciłam regularny kontakt w połowie roku. Brakuje mi jej. Sad

Zasadniczo, to tyle…
…ale „zasadniczo” już zawsze będzie kojarzyć mi się z tym forum. Laughing

-------------------------------------------------------

W --> [link widoczny dla zalogowanych] <--
PotC, czyli forowa Perła, taka jaką poznałam, czyli jeszcze niezacerowana Wink , z moją ulubioną trójką: Jack Sparrow, James Norrington i Anamaria. Zdjęcia które kleiłam dla listy Ładownianej, wyjątkiem jest Jack, dla którego użyłam ava Anajulii.
W środku moja mp3.
A z boku, już na krawędzi skrzyni chwieje się pierwsze co dał Google dla "english language". Nawet pasuje. Laughing

I jeszcze dwa linki:
[link widoczny dla zalogowanych], z zaczątkiem skrzynki skarbów w Faves.
I mój ulubiony [link widoczny dla zalogowanych].


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 22:14, 31 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 0:32, 02 Sty 2009 Temat postu:

Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że mnie tu przywieje z wypisywaniem własnych skarbów. Raz - nie znoszę ankiet (chociaż ten temat tak naprawdę na ankietę mi nie wygląda, jest bardzo fajny Very Happy) i jako, że słowo to zostało wspomniane w tytule, zapaliła mi się w mózgu czerwona lampka Laughing. Dwa - strasznie ciężko jest mi ogarnąć tak długi okres czasu jak rok! Praktycznie od urodzenia czas bardzo mi się dłuży i część rzeczy, które wydarzyły się w (jak się okazuje) 2008 roku, to dla mnie to już jakiś mezozoik Laughing (przykładowo - przeżyłam lekki szok widząc w alfabecie Anajulii Sweeney'a Todda Very Happy). Zapewne dlatego w moim zestawieniu znalazło się nawet sporo rzeczy z ostatniego tygodnia Laughing. I trzy - nie jestem typem, który jakoś specjalnie rozpamiętuje przeszłość. Zdecydowanie częściej myślę o tym co jest lub będzie niż o tym co było Very Happy. No ale - ustaliłam sama z sobą, że jeśli Aletheia napisze tutaj posta (a wydawało mi się, że nie napisze, bo myślałam, że nie lubi ankiet, bo, zdaje się, nie wypełniła ani jednego ankietowego tematu na Forum - chyba, że coś przeoczyłam), to ja też Very Happy. Tak więc - oto jestem Very Happy. Och, i jeszcze bardzo się cieszę, Aletheia, że uwzględniłaś mnie w swoim alfabecie Very HappyVery Happy. Takie posty pisać bardzo łatwo - wystarczy wstawiać dużo emotów Very HappyVery HappyVery Happy.

Awiacja. Moja nowa pasja Very Happy. Rozwinęła się w tym roku dzięki kumplom, którzy na każdym lotnisku robili notatki do Flight Memory (bardzo mnie to intrygowało Very Happy), dzięki Becurowi Very Happy, który jest pilotem (czyli samoloty muszą być fajne - wyjścia nie mają Laughing) i również po prostu dzięki temu, że szalenie podoba mi się latanie, zawsze mi się podobało - uwielbiam to uczucie Very Happy. Kiedy wróciłam z wakacji, zaczęłam zagłębiać się w temat i coraz bardziej mnie to wszystko wciągało Very Happy. Interesują mnie przede wszystkim pasażerskie odrzutowce Very HappyVery Happy. Cudowne jest również to, że przy tej okazji mogę nauczyć się wielu ciekawych słówek typu statecznik pionowy, czy odwracacze ciągu Very HappyVery HappyVery HappyVery HappyVery Happy.

Becur. .

Cofnięcie się w rozwoju. Takie ogólne odnoszę wrażenie, że w tym roku mocno się cofnęłam. We wszystkim, a już w hiszpańskim w szczególności, ale w sumie też w angielskim - ogólnie - w rozwoju chyba każdym Laughing.

Dreaming. Bardzo lubię śpiuchnać i jak mi się coś śni Very Happy. Zauważyłam, że w tym roku - w ostatnich miesiącach szczególnie - bardzo poprawiła mi się pamięć snów, z czego naprawdę strasznie się cieszę Very Happy. Okej, nie będę się tutaj rozwodzić, bo mogłabym o śpiuchaniu gadać godzinami, tylko powiem, że mój pierwszy sen w Nowym Roku był tak niezwykły, że aż nie mogłam uwierzyć, że w ten sposób może się coś śnić Very Happy. Chyba muszę pić więcej tego co w Sylwestra Laughing. W każdym razie - no w snach zazwyczaj się coś dzieje - ale tutaj była cała intryga Very Happy - tak skomplikowana i zawiła jak w jakimś filmie Very Happy. To był w ogóle strasznie filmowy sen - cała akcja i sposób w jaki to wszystko widziałam i rozłożenia napięcia, no dosłownie jakieś kino. Ale najlepsze było to, że musiałam rozwiązywać tę zagadkę co tam była i cały czas wypływały na jaw nowe fakty i szczegóły, które się ze sobą logicznie łączyły. Coś naprawdę bardzo dziwnego. I niesamowitego. Nie umiem nawet tego opisać. Ale nie dośniłam tego snu do końca - za bardzo się bałam. Bo w pewnym momencie akcja doszła do takiego punktu, w którym stwierdziłam, że już dłużej tego nie wytrzymam. Tak więc z bólem i wielkim żalem zdecydowałam, że otworzę oczy i z tym skończę Sad.

Estocolmo. Czyli Sztokholm po hiszpańsku. Zawarłam go tutaj, bo to chyba jedyny przypadek w całym moim życiu, że z wycieczki nie wyniosłam kompletnie nic. To naprawdę niedorzeczna sytuacja, bo ja zawsze zwiedzam bardzo uważnie i z wielkim zainteresowaniem. A tutaj było mi zupełnie obojętne gdzie jestem i co się wokół mnie dzieje. Pamiętam jedynie, że umierałam z gorąca i niewyspania i w ogóle jak o tym wszystkim pomyślę, to kręcą mi się w głowie te kolorowe domki, które tam występują. Prawie jakbym w ogóle nigdy nie była w tym mieście Smile. Wcześniej nigdy nie przydarzyło mi się nic podobnego Smile.

Forum. Wiecie, że Was kocham Very HappyVery HappyVery HappyVery HappyVery Happy.

Goteborg. Dużo tam rzeczy do pozdrawiania Very HappyVery Happy. Ullevi, nasz hostel, Skansen Lejonet, Tradgarn, Radisson Sas, The Dubliner, Posejdon, wszystkie kyrkor i inne zabytki, ten żaglowiec co tam w porcie stoi, centrum handlowe, w którym są ryby z Jeziora Malawi i wszystkie Volva, które jeżdżą na wóde za 2,90 za litr Very Happy. Acha, no i oczywiście lotnisko (najmniejsze na jakim byłam) Very HappyVery Happy. Co również należy wyszczególnić to to, że wywodzi się stamtąd kwik szauer Laughing.

Heksakosjoiheksekontaheksafobia. Cóż rzec mogę? Cieszę się, że jej nie mam Very Happy. Bo gdybym miała, to prawdopodobnie nie mogłabym uczestniczyć w koncertach Maiden, ani słuchać albumu The Number Of The Beast Laughing. Co byłoby niepowetowaną stratą, bo krzyk Becura w tytułowym kawałku jest wprost fenomenalny Very Happy. Słowo to poznałam w tym roku, w grudniu po południu, jakieś trzy tygodnie temu, myślę Very HappyVery Happy. I sądzę, że jest naprawdę urocze Very Happy.

Iron Maiden. Spośród wielu rzeczy, które mnie opisują, to właśnie ten zespół i wszystko co się z nim w moim życiu wiąże, jest zdecydowanie na pierwszym miejscu. I najśmieszniejsze, że dopiero w tym roku tak naprawdę zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele to wszystko dla mnie znaczy. Wcześniej nie wiedziałam Smile.

Jeff Beck. Ostatnio biadoliłam, że nigdy nie byłam na koncercie Jeffa Becka. Ale nie mówiłam tego na głos, tak w duszy sobie łkałam Smile. I mój stary chyba to usłyszał, bo kupił koncert Jeffa na DVD Very Happy. Znaczy się - nie to żeby dla mnie Laughing - w mojej pogańskiej rodzinie nikt nikomu nic na gwiazdkę nie kupuje Laughing - tak tylko - żeby był... No i jest Smile. I mogę go oglądać Very Happy. Cudnie po prostu Very Happy. Ach, jak ten facet gra...

Koncert w Splicie. Byłam w te wakacje na sześciu gigach Ironsów, ale to ten zasługuje na szczególne wyróżnienie Very Happy. Dokładnie 24 lata po tym jak moje uszy (o ile je wtedy miałam Laughing) po raz pierwszy usłyszały tę cudowną muzykę Very Happy. I śpiew! Becura! Very HappyVery Happy Tak Laughing. Moja stara poszła kiedyś na Maiden, jak byli w Łodzi. Byłam tam wtedy z nią. Miałam -4 miesiące Laughing. Koncert w Splicie był po prostu fantastyczny Very Happy. Świetnie zmiksowany i wszystko było słychać bez zarzutu (o co normalnie raczej trudno w tym akurat miejscu, gdzie ja stoję na Maiden) i wokal Becura - głośno jak nigdy - jak na zamówienie Very Happy. Dodam też, że był to pierwszy raz kiedy wypadła mi z oka soczewka Smile. Wcześniej nie sądziłam, że takie rzeczy naprawdę się zdarzają Smile.

Libertine, The. Dziwne to bardzo, ale pewnej nocy postanowiłam zapuścić sobie ten film. Nigdy go przecież nie lubiłam - a wręcz męczył mnie on, nudził i irytował. Jednak tym razem poczułam coś na kształt zachwytu Very Happy. Nie mogłam spać do rana Smile. No i co? No i koniec Laughing. Przekazaliśmy sobie znak pokoju Laughing.

Łyżwy. Coś, co uwielbiam i co również strasznie zaniedbałam w tym roku. Ale teraz, od tego weekendu, sobotnie i niedzielne wieczory spędzam na lodowisku i reszta świata już mnie nie obchodzi Twisted Evil.

Magisterka. Mad. Bleee.

Nasza klasa. Którą wreszcie sobie założyłam i te kontakty odnowione po latach, bla, bla, bla...

Omar. Moja miłość z Paryża Mr. Green.

Paryż. I <3 Paris - jak głosi napis na koszulce, którą dostałam od pana O. Laughing.

Rozstanie z glanami. Moje długie glany kupiłam, zdaje się, pod koniec 2000 roku. W 2008 postanowiłam, że nasze drogi wreszcie muszą się rozejść. Zostawiłam je w Chorwacji, na skwerze przed domem, w którym mieszkaliśmy. Nie wiem dokąd poszły Smile. Życiorys miały, jak na buty, niezwykle barwny - kawał świata zwiedziły i na wielu koncertach były Smile.

Sweeney Todd. Nigdy nie przypuszczałam, że film może mieć aż taką siłę rażenia!

Travels. Lubię bardzo Smile.

Ugotowanie spaghetti z sosem pomidorowym. Bardzo się cieszę, że pewnego letniego dnia spłynęła na mnie inspiracja żeby ugotować spaghetti z sosem z prawdziwych pomidorów. Danie to stało się - obok McDonaldsa i pitcakatów - podstawą mojego wakacyjnego menu. Ma różne warianty. Gotuję je do dzisiaj, ale, jako, że mamy teraz zimę, używam pomidorów z puszki. Laughing.

Vienna. I Wolfi! W każdym sklepie z badziewiem!!! Shocked

WALL-E i piosenka Put On Your Sunday Clothes. Byłam na tym w kinie Very Happy. Bez wątpienia wielkie to wydarzenie. Fakt tym bardziej godzien odnotowania, że mogłam tego dnia jechać z chłopakami na wycieczkę do Dubrovnika (tu jest po drodze taki bonus, że przejeżdża się przez Bośnię i Hercegowinę, która ma dostęp do morza na odcinku niecałych 20 kilometrów Very Happy), no ale nie - ja wolałam zostać w Splicie i pójść z D5 do kina Laughing. Udało nam się jakoś wybłagać bilety (tam trzeba było błagać - serio - tak było napisane Laughing), chociaż pani w okienku próbowała odwieść nas od tego szalonego zamiaru, ostrzegając, że film jest w języku chorwackim Laughing. No ale dzięki temu, że D5 biegły jest w tej ich egzotycznej mowie (żartuję oczywiście - po prostu widział to wcześniej w Polsce) i wszystko mi tłumaczył, jakoś udało mi się zakumać tę bajkę Laughing. Dodatkowo pomagał fakt, że - ogólnie - niewiele tam dialogów Laughing. Co zostało mi w mózgu na wiele tygodni, to wkomponowana w soundtrack piosenka z musicalu Hello, Dolly!, której namiętnie słuchał WALL-E Very Happy. Stale do niej wracam Very Happy. I o ile śpiewające samice raczej nieczęsto wprawiają mnie w zachwyt, tak tutaj, wokal Barbary Streisand naprawdę mi się podoba Very Happy. Myślę nawet, że w przyszłości sięgnę po jakieś jej płyty Very Happy.

Yesternight. Czyli ubiegła noc Very Happy. Mam tu na myśli oczywiście Sylwestra Very Happy. Ach Very HappyVery Happy. Uwielbiam Very HappyVery HappyVery Happy. Właśnie wymyśliłam coś, co bym dodała do mojej mapy Very Happy. Żeby polecieć kiedyś na Sylwestra na Kiribati Very Happy. Bo mieszkańcy tych wysp witają Nowy Rok jako pierwsi Very Happy. O, albo ciekawe czy da się zrobić tak, że najpierw na Kiribati, a zaraz potem na Hawaje i zaliczyć dwa Sylwki Very Happy. Czasowo myślę, że by się zdążyło, tylko ciekawe czy coś lata z jednych wysp na drugie akurat tak, żeby się wyrobić Laughing. Muszę to kiedyś obadać Laughing

Zabawa Ivoną. Noo - to jest wielka radość dla mnie i mojej siostry Laughing. Oglądałyśmy kiedyś wcześniej na YouTubie jakieś Muminki, czy coś tam, przerobione Ivoną Laughing. Miałyśmy straszną bekę z tego głosu Laughing. Później Aletheia dodała Ivonę do Ładowni Laughing. I mi się przypomniało o tym w Sylwestra, że miałam to Guśce pokazać Laughing. Ona akurat coś jadła, a ja do niej: "nie jedz, bo się otrujesz" - głosem Ivony Laughing. No i od tej pory - od 3 dni rozmawiamy ze sobą za pośrednictwem Ivony (głosem Jacka konkretnie) Laughing. Opowiadamy sobie co działo się u każdej w przeciągu dnia, układając debilne i pozbawione sensu rymowanki Laughing. I po prostu wyjemy ze śmiechu, łzy lecą po policzkach i bolą brzuchy Laughing. Taką mamy zabawę Ok!. Nic tam, że jak dzieci w podstawówce Laughing.


Skrzynia:
[link widoczny dla zalogowanych]
W centrum zdjęcie Becura Very Happy. Sądzę, że łatwo było się tego domyslić Laughing. Panią Lovett też chyba poznajecie Very Happy. Zostaje jeszcze śliczne zdjęcie przestworzy z sylwetką odrzutowca, które rzecz jasna, ilustruje moje zainteresowanie lotnictwem cywilnym Very Happy. No i jeszcze fotka ze Splitu Very Happy. Zasadniczo (Laughing) symbolizuje Split, o którym pisałam w tych notkach, chociaż nie konkretnie pod "S" Very Happy.

Zbliżenie jednego obrazka:
[link widoczny dla zalogowanych]
SPU - najbardziej fantastyczne lotnisko, na jakim zdarzyło mi się być Very Happy. Podświetlone w nocy wygląda nieziemsko Very Happy.

Dodaję jeszcze link z piosenką:
http://www.youtube.com/watch?v=Rqzustj6u1w
W filmiku jeżdżą pufy Very Happy. Co w jakiś tam sposób nawet pasuje, ponieważ jest w piosence motyw wsiadania do pociągu Very Happy. Fajnie jest jak jedna pufa jadąc wypuszcza dym w kształcie kółek Very HappyVery Happy.


Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Sob 0:06, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:50, 02 Sty 2009 Temat postu:

To już, czy jeszcze na coś czekać? Wink

Bardzo fajna fotka, chętnie bym się tam przeszła. Co to jest H.. He... (fajne! Very Happy Think ) Co do Ivony mam pewne podejrzenie... Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:02, 02 Sty 2009 Temat postu:

Nie no - zaraz będę pisać i wyjaśniać o co chodzi Very Happy. Wczoraj nie miałam już czasu, ale napisałam ten alfabet, bo z taką datą jaka jest w tamtym poście yesternight oznacza Sylwestra Very Happy. A to była jedyna rzecz, którą byłam w stanie wymyślić pod "y" Very Happy. Też sądzę, że wiesz co to za Ivona Laughing. Zaraz zedytuję tamtego posta Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 13:52, 03 Sty 2009 Temat postu:

Eddie napisał:
ustaliłam sama z sobą, że jeśli Aletheia napisze tutaj posta (a wydawało mi się, że nie napisze, bo myślałam, że nie lubi ankiet, bo, zdaje się, nie wypełniła ani jednego ankietowego tematu na Forum - chyba, że coś przeoczyłam), to ja też

Święty Maelstromie... jaka odpowiedzialność...!!! A ja nic nie wiem...!!! Przestraszony Very Happy A wyglądało że będę dłużej kombinować nad listą, ale machnęłam ręką i puściłam jaką była... Okazuje sie, że całe szczęście, jeszcze by Eddie straciła cierpliwość...! Very Happy
Żadnej ankiety...? Zdaje się, że w czymś tam głosowałam... A może nie. Ale jeśli idzie o takie psychozabawy, to faktycznie, nie chciało mi się. Głównie chyba dlatego, że to tematy w których się wiesza swoją listę i na tym koniec. Nie wiadomo kto przeczytał i co myśli... Eddie ma rację, że trzeba komentować. Very Happy

Eddie napisał:
Takie posty pisać bardzo łatwo - wystarczy wstawiać dużo emotów Very Happy Very Happy Very Happy

Wcale nie! Very Happy Kwestia indywidualności stylu pisarskiego to akurat mój prywatny fioł - różnice między pisarzami, używane frazy i charakterystyczna składnia, nastrój tekstu, odbicie charakteru w tekście... itede, te rzeczy. Po długoletnich (czytaj: całożyciowych Laughing ) studiach zagadnienia (czytaj: czytaniu czego popadnie i wybieraniu ulubioności pod kątem stylu) mogę autorytatywnie Laughing zapewnić: nie ma dwóch ludzi z identycznym stylem i da się rozpoznać człowieka po stylu jak po charakterze pisma i odciskach palców. Very Happy

Eddie napisał:
dzięki Becurowi Very Happy , który jest pilotem (czyli samoloty muszą być fajne - wyjścia nie mają Laughing )

No nie mówię?! Nie mówię?! Taki styl musi być niepowtarzalny, wyjścia nie ma! Laughing

Dreaming. Rzecz bardzo ciekawa, może by tak założyć temat o snach?

Libertine. Anajulia się ucieszy. Wink To był znak pokoju na pożegnanie, czy wstęp do rozgryzania jak przy ST? Zdaje się, ze jest tam gdzieś odpowiedni temat...

Rozstanie z glanami. Oż... Jakieś niesamowite, nastrojowe, fabularne, filmowo-literackie coś... Ci wyszło, ledwo zasygnalizowane w kilku wersach. Nie, wcale nie domagam się rozwinięcia, tylko... no, to niezwykłe.

Yesternight to wyjątkowo piękne słowo! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 19:15, 03 Sty 2009 Temat postu:

Jeszcze ja, jeszcze ja! Przedsięwzięcie to nie lada i pewnie tak jak Aletheia już po spisaniu skarbów będę co chwilę uderzać się dłonią w czoło i nie mogąc uwierzyć jak mogłam o czymś takim zapomnieć...! Wink

Artischocke - bratnia dusza zgubiona (znowu) i odzyskana (znowu). Bezcenna, czasem przytłaczająca swoją osobowością, ale zawsze inspirująca, mądra, wrażliwa, niezbędna do życia Smile

//edit:
No i zapomniałam.... Nie wiem czy można Wink ale dodaję alternatywną (b. b. b. ważną) wersję "A" i wrzucam ostateczną, uaktualnioną skrzynię.


A
bracadabra - czyli Krystek, Prestiż i wszystko co poza nim, a przede wszystkim cios jaki ten film zadał mi prosto w twarz. Otóż... tylko mi się w y d a j e, że patrzę uważnie. Wciąż nie mogę się do końca pozbierać. Do skrzyni wrzucam więc "just a rubber ball".
//

Bob Dylan - mogłabym nim wypełnić cały ten alfabet. Na Boba, co ja plotę...! W s z y s t k i e alfabety świata! Wink Pojawił się w końcówce tego roku, ale nieźle namieszał, przyprawił o zawrót głowy jakiego dawno już nie czułam. Doświadczyłam mojego własnego, prywatnego Newport Festival '65 - Bob przewartościował mi oczekiwania wobec muzyki hmmm... rozrywkowej, tak ją sobie nazwijmy. A poza tym, przede wszystkim (ale nie jedynie) otworzył mnóstwo drzwi do innych światów i snów.

Cracovia - miasto-muzeum. Przeprowadziłam się, zgorszyłam, ale próbuję pokochać

Decyzje - pełno ich było w tym roku, szczególnie tych niezwykle ważnych, za które ponoszę odpowiedzialność ja i tylko ja.

Español - zaczęłam się go uczyć co prawda w zeszłym roku, ale kojarzy mi się bardziej z tym (minionym). Od dawna marzyłam żeby móc nim władać, jest piękny, śpiewny, mówi w nim koło 400 mln ludzi, a przede wszystkim to klucz to wyjątkowej kultury (kultur).

Friends - przeżyli renesans w tym roku. To zdecydowanie mój serial wszech czasów, nie za mądry, czysto rozrywkowy, niektórzy twierdzą że głupi, ale nic to! Dopóki będę płakać i tarzać się po podłodze ze śmiechu, utożsamiać z szaleństwami Phoebe i przejmować do głębi złamanym sercem Rossa, dopóty Przyjaciele zostaną w mojej skrzyni! Very Happy

Gitara - odkurzyłam, zmieniłam struny na metalowe, wytrzymały tylko dwie, ale twardo próbowałam na nich grać. Potem przeraziłam się, że przyprawię mostek o kontuzję więc w panice zdjęłam struny, założyłam z powrotem nylonowe i zaprzestałam grania Laughing (nigdy nie lubiłam tego jak brzmią te plastiki okropne).

High-heeled shoes - nauczyłam się wreszcie w nich chodzić, nawet tańczyć. Polubiłam szpilki, przełamałam pogardę wobec nich (chociaż nie wszystkich), ale nadal nie za bardzo mam je do czego nosić Laughing Mimo to uznaję to za jeden skarbów, bo o butach myślę (niepoprawnie) jak o wyznaczniku pewnego rodzaju świadomości, mocno się przywiązuję do obuwia ( w szczególności do trampek). Dlatego też doskonale rozumiem magię "R" Eddie.

Indygo - taki miał kolor mój miniony rok

Jack Sparrow - zaginął, może nie zupełnie, ale zniknął jakoś z mojego horyzontu, brakuje mi go.

Kuglarstwo - stara miłość nie rdzewieje, a w tym roku odrodziła się i zaawocowała nauką żonglerstwa oraz kilku nowych trików na poi. Przede wszystkim przypomniała mi beztroskie, (wcale nie takie) stare dzieje i fakt, że jeśli tylko chcę to potrafię.

Las podmonachijski - byłe tereny łowieckie królów bawarskich, w tym roku dały mi schronienie i ukojenie, muzyczno-rowerowy azyl od nudnej codzienności i przygnębiającej pracy.

Matura - bardzo przydatna wymówka Laughing Zero obowiązków w domu (bo przecież uczę się do matury), w szkole prawie brak lekcji (lub mojej na nich obecności - bo przecież uczę się do matury Very Happy ), godziny przesiadywania w chińskiej herbaciarni nad otwartym repetytorium z geografii i rozmyślania o wszystkim tylko nie o wiedzy w nim zawartej Very Happy

Norwegia - zaledwie zasmakowałam, ale utkwiła mi w głowie, zakochałam się w widoczkach (wiadomo), mentalności, języku. Wymarzony kraj na emeryturę.

Obrazy, czyli klisze, krótkie wizje, urywki - fragmenty dialogów, jakiś dźwięk, widok, sytuacja, kolor, emocja... Wszystkie fragmentaryczne myśli, których nie sposób połączyć w jakąś logiczną całość, np. opowiadanie, rysunek, scenariusz..., ale które nie zasługują na zapomnienie. Na reszcie zaczęłam je spisywać, idzie jak po grudzie, bo ich podstawową cechą jest ulotność i raczej rzadko da się je opisać Smile No ale odważyłam się, zaczęłam i to jest najważniejsze.

Pomoc - przeróżna, od wielu ludzi, ale w szczególności chciałabym skłonić się przed Anajulią, jak widzę wielokrotnie już wymienianą wśród skarbów. Złoty z Ciebie człowiek Smile

Quiz - patrz "Q" Anajulii Very Happy

Rżąka - moje nowe ulubione słowo, które wyparło długo trzymający się u szczytu "tętent" Wink

Samobójstwa - kilka razy się zabijałam, żeby móc popełnić czyny ogólnie uznawane za niestosowne lub nierozsądne. Uwielbiam samobójstwa, nigdy jeszcze żadnego nie żałowałam Laughing, pomagają rozwiązać błyskawicznie wiele problemów i wyjaśnić uciążliwe niedomówienia.

Trip - niezwykła wyprawa przez kawałek Europy. Przyjaciele, auto, mnóstwo wspomnień, pięknych zdjęć i przede wszystkim odkrycie najpiękniejszego dla mnie sposobu podróżowania (po lądzie Wink ) - gdzie jedynym ograniczeniem są własne marzenia.

Uszaty facet w rajtuzach, czyli Batman - nigdy nie sądziłam, że będę mogła go wziąć na poważnie, tym czasem ten rok nie tylko zmusił mnie do odrzucenia drwiny, ale też do zachwytu. Kolejna znaleziona w odpadkach perełka do skrzyni.

Volkswagen Polo - R.I.P., moje ukochane auto, niestety już nie moje. Okropnie toporne, zupełnie nie-kobiece, bez wspomagania i z wieeeelkim promieniem skrętu, hamulcem ręcznym, który trzeba zaciągać obydwiema rękoma... Brak mi cię, poltku Sad

Wakacje życia - ponoć. Niezaprzeczalnym faktem jest jednak ich niezwykła, niepowtarzalna długość: prawie 5 miesięcy. Następne takie to dopiero na urlopie macierzyńskim Laughing

Yyyy - "- To gdzie idziemy? - Yyyy..." standardowa rozmowa kiedy spotykając się z kimś próbujemy ustalić do jakiego pubu/klubu idziemy. Zwrot(?) nadużywany szczególnie przeze mnie w Krakowie Wink

ZMP - certyfikat z j. niemieckiego, nareszcie zdany. Cieszy mnie to tym bardziej, że powinnam była zamknąć nim gimnazjum, ale jakoś nie mogłam się zebrać przez te trzy lata, a mój niemiecki coraz bardziej podupadał.


Arrow Skrzynia
[link widoczny dla zalogowanych]

Arrow Skarby w powiększeniu:

Czarodziej z kotem - Dylan:
[link widoczny dla zalogowanych]
Friends:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Sob 21:31, 03 Sty 2009, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 20:47, 03 Sty 2009 Temat postu:

Savvy napisał:
zgorszyłam

Czym? Czym? Very Happy

Savvy napisał:
Jack Sparrow - zaginął, może nie zupełnie, ale zniknął jakoś z mojego horyzontu, brakuje mi go.

Skoro brakuje, to jednak gdzieś tam jest. Anajulia mówi, że on wraca. Wink

Matura. Zawsze twierdziłam, że szkoła uczy wyłącznie tego jak przejść szkołę. Teraz dodam, że jeszcze i rozwija... sposoby jej unikania. Laughing

Quiz. Mam rozumieć, że pasuje również ostatnie zdanie Anajulii? To pora chyba wrócić do Kajuty? Very Happy

Uszaty...? Zaczynam uważać, że fakt że w tym roku nie starczało mi czasu i chęci na kino, miał swoje korzyści - nie zmieściłabym chyba kolejnej pasji. Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 21:30, 03 Sty 2009 Temat postu:

Zgorszyłam się - w skrócie - hermetycznością, konserwatyzmem, pseudo-alternatywnością i nieprzyjaznym tłumem.

Cytat:
Mam rozumieć, że pasuje również ostatnie zdanie Anajulii?

Budzi we mnie mieszane uczucia, ale jednak mój masochizm zyskuje nad nimi przewagę Laughing Ależ ja bywam w Kajucie, tylko... milczę Very Happy Jeśli się nie ma nic mądrego do powiedzenia to lepiej nic nie mówić Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 23:10, 03 Sty 2009 Temat postu:

Aletheia napisał:
może by tak założyć temat o snach?


Jeśli by się komuś chciało o tym gadać, to czemu nie Very Happy. Ja chciałam w UFO napisać coś o snach, a konkretnie o paraliżu, ale nikt nie dopisał tam posta Laughing.

Aletheia napisał:
To był znak pokoju na pożegnanie, czy wstęp do rozgryzania jak przy ST?


To był taki znak pokoju, że teraz już się lubimy Very Happy. Myślałam o tym filmie całą noc, aż do rana i pamiętam, że wymóżdżyłam wtedy coś na kształt interpretacji. Ale teraz już wszystko zapomniałam Laughing. Musiałabym jeszcze raz obejrzeć Very Happy. Pewnie kiedyś, jak mnie najdzie, dopiszę się w stosownym temacie Very Happy.

Aletheia napisał:
Yesternight to wyjątkowo piękne słowo!


Prawda? Very Happy Tyle tylko, że rzadko używane - wszyscy zawsze mówią "last night".

Acha, jestem też bardzo ciekawa czego słuchasz na swojej mp3? Twisted Evil

Savvy napisał:
nigdy nie lubiłam tego jak brzmią te plastiki okropne


Może nigdy nie trafiłaś w swoje struny? Very Happy Mi na przykład, jak kiedyś grałam, jedne odpowiadały, a inne nie. Pamiętam, że najbardziej lubiłam Luthiery. Bardzo mi się podobało ich brzmienie Smile. Zależy też co grasz na tej gitarze Very Happy. Ja akurat grałam stricte klasykę - więc tylko gitara klasyczna Very Happy. Nie znosiłam natomiast grania akordowo z biciem i jak już musiałam grać jakieś piosenki wakacyjne albo inne kolędy, to i tak wszystko przerabiałam na takie tiru riru Laughing. Ale pewnie grasz akordowo - tutaj rzeczywiście ładniej brzmią struny stalowe - tak dźwięczniej Very Happy. Ale to trzeba gitarę zmienić - nie wolno przekładać strun Very Happy. Aż mi krew w żyłach zmroziło jak przeczytałam, że poczyniłaś taki eksperyment Very HappyVery Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 0:04, 04 Sty 2009 Temat postu:

Eddie napisał:
Acha, jestem też bardzo ciekawa czego słuchasz na swojej mp3?

Na wszelki wypadek zastrzegam, że to nie jest offtop, bo nie mogę na to odpowiedzieć w "Czego teraz słuchasz". Mam niejakie wątpliwości, czy cały (no, jakoś tak od marca czy kwietnia) zeszły rok to "teraz". Laughing

Najczęściej PotC, nieraz ST... Przez jakiś czas "Atom Hearth Mother", "Echoes"... I "Firth of Fifth" (no tak pojedynczymi kawałkami, co poradzę Laughing ). Przez miesiąc czy dwa, garść Irlandszczyzny od Anajulii... A ostatnio (u mnie ostatnio to jest jakiś miesiac czy dwa temu) przypomniało mi się, że wielbię Katarzynę Groniec. A propos, ma ktoś "To nic że to sen"? (tylko żeby Groniec! nie Geppert!!!) ...bo jeszcze trochę i zdecyduję się kupić całe "Satanorium" dla jednej piosenki... Rolling Eyes chociaż reszta płyty też jest warta słuchania i noszenia przy sobie, więc może jednak...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 12:17, 04 Sty 2009 Temat postu:

Eddie napisał:
Może nigdy nie trafiłaś w swoje struny?

Całkiem prawdopodobne, zważywszy na kryterium, którym się kierowałam przy ich wyborze, czyli ceną, nie jakością Laughing
Eddie napisał:
Aż mi krew w żyłach zmroziło jak przeczytałam, że poczyniłaś taki eksperyment Very HappyVery Happy.

Mi też, jak zobaczyłam przelatującą przez pół pokoju zerwaną strunę metalową Very Happy Uderzyło mnie wtedy (razem z kolejną struną Wink ) że moja biedna guitarra może nie przetrwać tego eksperymentu. Mam klasyka właśnie i właściwie też nie przepadałam do tej pory za graniem akordami, przede wszystkim dlatego, że ciężko mi chwycić na tak szerokim gryfie bare Laughing poza tym, jak napisałaś, na takiej gitarze takie "plumkanie" lepiej brzmi niż jakiekolwiek bicie. Ale od kiedy pojawił się w mojej głowie Bob jestem zdesperowana, żeby zostać piosenkarką folk, a tu bez akustyka ani rusz Laughing Misja upgradu mojej gitary klasycznej do niby-akustycznej nie udała się, więc jestem skazana na nylon, albo wymianę. Nie chciałby się może ktoś ze mną zamienić na instrumenty? Wink
Eddie napisał:
Ale teraz już wszystko zapomniałam

Też tak mam - wiem, że kocham ten film, ale mam jedynie mętne pojęcie dlaczego Very Happy Pamiętam, że kilka razy miałam całkowitą jasność, ale za każdym razem zapominałam. I dobrze, bo mam pretekst żeby oglądać Libertyna w kółko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KresKa
Piracki Lord


Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim

PostWysłany: Nie 13:59, 04 Sty 2009 Temat postu:

Jeszcze moja skarby!! xD

Anna - moja przyjaciółka, którą co prawda poznałam 1,5 roku temu, ale to przez ostatni rok dorstałyśmy do naszej przyjaźni. Jedna z najważniejszych osób na tej planecie.

Blackpearl.fora.pl - Wink miejsce zaniedbane przeze mnie w mijającym roku, ale zawsze najważniejsze w Sieci Wink

Ciepło - stanowczo za ciepło było w tym roku! Żebym w okresie zimowym chodziła w jesiennej kurtce i butach, pf!

Dom - ponoć z niego uciekam i mało w nim przebywam.... Nieprawda, ale rodzice wiedzą swoje...

Eternal xD Herbata. Osobiscie wolę Liptona, ale ta też ujdzie xD Hm. Hm. Kocham herbatę, taaak... Jak kilka bliskich mi osób xD Wiele litrów wypitych nad książkami.

Fotografowanie - tak, na punkcie cyfrówki i latania z nią, zawsze miałam bzika, w tym roku ujawniał się szczególnie, co można zaobserwować na dA

Gitara - duuuuużo godzin spędzonych brzdękając w struny... Dobry kawał czasu 'straconego', chwytanie za gitarę, aby tylko odwlec moment sięgnięcia po książki... Kocham gitarę, jeju kocham strasznie. Chwile gdy sobie brzdękasz byle co, ale co jest muzyką... Kurka, z pewnością rzecz, którą musiałabym zabrać na bezludną wyspę...

Hipochondria - to powszechnie wiadome, że mnie nęka. Od zawsze. Od urodzenia byłam przewrażliwiona na punkcie własnego zdrowia. I tak już pewnie zostanie...

Impertynencja - taaa... ja?? niee, nigdy... xPP

John. John Frusciante. Mężczyzna mego życia. Jeden z wielu xP Odkurzyłam starą miłość, wygrzebałam z czeluści mego twardego dysku jego płyty i... zasłuchałam się. Bo do każdej muzyki trzeba dorosnąć...

KSM - nie wiem, czy chcielibyście, zebym skrót rozwijała W każdym bądźże razie... Jedna z rzeczy, która zabrała mi wiele czasu w tym roku... Dużo czasu, dużo nerwów, dużo pracy... Efekty? Poczekajmy jeszcze na nie.

LO - najlepszy czas wspominany z nostalgią? Coś, z czego powinnam się cieszyć, bo szybko minie? Zło konieczne. Przewracają mi się wnętrzności na myśl o czasie, jaki muszę w nim spędzić....

Mierzwice - 3 dni spędzone tam w lipcu ze znajomymi. Trochę się nie przygotowałam do tego wyjazdu, ale było miło xD Przekonałam się, że z pewnymi ludźmi dobrze jest gdziekolwiek bądź Plany na przyszłe wakacje. Taki koniec świata.... Piękny.

Nogi - używałam ich w tym roku jak nigdy przedtem xD Spacery z siostrą, przyjaciółmi, w końcu pobyt w Pieninach kochanych, które umiłowałam całym swym jestestwem, choć ja i góry to wręcz antyteza xP Doświadczenia niezapomniane, prawdziwe góry, nie to, co przeludnione Zakopane z pannami w miniówkach i japonkach na szlaku nad Czarny Staw... ;|

Obawy - duużo ich w tym roku było. Za dużo. I są ciągle. I trzeba ciągle jakoś sobie z nimi radzić...

Przyjaźń - trudne doświadczenie. Ciągle trzeba się jej uczyć.... Nie wiem, czy wszelkie moje wybory, decyzje z nią związane są dobre... Wiele obaw właśnie się z nimi wiąże. Pod tą literą po prostu muszę wcisnąć słowo Paweł, z kórego rozlewa się niewygaszajace ciepło. Kurczę. Nie jestem niczego pewna, ale mam wrażenie, że nasza przyjaźń dużo jest w stanie przetrwać. I cieszy mnie to Smile

Rozmowy. Nauczyłam się, chociaż troszeczkę z ludźmi rozmawiać. O uczuciach, problemach. Na żywo. Na gg czy przez smsy każdy umie...

Sweeney Todd, którego koniec końców nie obejrzałam wcale ;| Wstyd. Hm. Paradoksalnie wielkich wyrzutów sumienia nie czuję... Coś się skończyło między nami, panie Depp??...

Teatr. W zasadzie w większości wpadków kończy się na gdybaniu, gdzie tu by można na co pójść... Ale przełamałam się, byłam ostatnio, wprawdzie na operze, ale zawsze xD I ja chcę prawdziwego spektaklu! Juz niedługo teatr odwiedzę znów x]

Uwielbienie. Wielu rzeczy. Ale nieco mniejsze niż zwykle... W zasadzie... Chyba jego brak. Czuję się, jakbym była strasznie stara...

Victory shall be mine... czyli gospel w Krakowie. Warsztaty niezpomniane i koncert - szaleństwo przeżyte ze szkolnym chórem. Jadę za rok!

Wakacje. Wyczekiwane. Mierzwice i Pieniny. Odpoczynek. Luz. Brak szkoły. Lenistwo. xD

Zuo kojarzy mi się z emo xP Taaaak, jakieś pokrewieństwo do tej subkultury mi niektórzy zarzucali dość często w poprzendim roku xP Trochę może i w tym było niezrównoważenia emocjonalnego... xP

Skrzynia:
[link widoczny dla zalogowanych]

John[link widoczny dla zalogowanych]
Logo Olimpiady Jęz. Polskiego xP[link widoczny dla zalogowanych]
Pieniny[link widoczny dla zalogowanych]

+ coś Johnowego do posłuchania Smile
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez KresKa dnia Nie 14:00, 04 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 0:27, 05 Sty 2009 Temat postu:

KresKa napisał:
Sweeney Todd, którego koniec końców nie obejrzałam wcale ;|


Yyyyyy... Przestraszony To straszne! Ale polecam nadrobienie Very HappyVery Happy. Może znowu zaiskrzy Wink.

KresKa napisał:
Na gg czy przez smsy każdy umie...


No ja mam właśnie odwrotnie Very Happy. Na żywo umiem gadać, a przez gadu i smsy rozmowy mi się kompletnie nie kleją Very Happy. No chyba, że są to jakieś do bólu konkretne informacje / ustalenia - to wtedy tak Very Happy. Tylko z jedną osobą umiem gadać na gadu tak no, hmm... normalnie - jak na żywo - ale to jest wyjątek Very Happy. Od reguły Very Happy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 1:05, 06 Sty 2009 Temat postu:

Baaardzo ciekawa lektura. Racja, Aletheia - smakowite felietony Smile. Dziękuję za odzew w tym temacie Smile. Mam nadzieję, że to jeszcze nie wszyscy. I że to nie ostatni raz, bo fajna jest tradycja takich dorocznych podsumowań. Dobrze "obejrzeć" zgromadzone skarby...

Elizabeth napisał:
Anajulia. Ważna osóbka w moim życiu.


Dziękuję Smile. Wzajemnie zresztą. Ciebie mam w Skarbach a.d. 2007 Wink.

Elizabeth napisał:
Nooo...ja żyję! Słuchajcie, przeżyłam w zdrowiu kolejny rok swej egzystencji. Ja rosnę, ja zdobywam wiedzę, ja szukam swej drogi! Very Happy Very Happy To mnie cieszy - taka infantylna euforia.


Infantylna? Myślę, że to jedna z najdojrzalszych postaw, na jakie się może człowiek zdobyć Cool.

Elizabeth napisał:
Anajulko, u mnie też NAJlepsiejszym utworem z Yumy jest Bible Study! Very Happy Smile


Smile Miło. Ach, ma coś w sobie... i ta scena...

Eddie napisał:
Diagnozuję synestezję Mr. Green.


Ja też Very Happy Dodam, że zapachy mają dla mnie smaki, a obrazy (filmy) powodują dreszcze czy uderzenia gorąca i za wcześnie by diagnozować menopauzę Laughing.

Scarlett napisał:
No puff udało się Very Happy


A skarby w skrzyni? Neutral

Aletheia napisał:
(...) jej posty były chyba powodem mojej rejestracji. A żebym ja się gdzieś zarejestrowała, musi wystąpić bez mała coś w rodzaju specjalnego układu planet raz na millenium... (...) Anajulii zawdzięczacie lub możecie ją winić, zależnie od zapatrywań, Laughing że wyszłam z mojego kąta i nie daję Wam spokoju od prawie roku.


Wow!... czuję się naznaczona i niezwykła... dziękuję! Smile
Zawdzięczamy! Zawdzięczamy! Co ja bym bez Ciebie tu poczęła... I w ogóle - rekord świata, że się znalazłyśmy w sieci.

Aletheia napisał:
(...)Mam nadzieję, że ostatnia którą wysłałam, nie będzie… no, ostatnią. Niepewny


No pewnie, że nie! Ja już nawet mam ponad połowę następnej, tylko ten cały bałagan świąteczny...

Aletheia napisał:
jestem w jednoosobowym (?) klubie początkujących wielbicieli Visty


Jest tam też mój tata - bo nigdy przedtem nie tknął innego systemu operacyjnego Very Happy. Z całym szacunkiem - fuj, kysz...

Eddie napisał:
Libertine, The. Dziwne to bardzo, ale pewnej nocy postanowiłam zapuścić sobie ten film. Nigdy go przecież nie lubiłam - a wręcz męczył mnie on, nudził i irytował. Jednak tym razem poczułam coś na kształt zachwytu Very Happy. Nie mogłam spać do rana Smile. No i co? No i koniec Laughing. Przekazaliśmy sobie znak pokoju Laughing.


A może jednak pare słów do mikrofonu? Very Happy klik Anajulia się ucieszy Very Happy.

Savvy napisał:
Abracadabra - czyli Krystek, Prestiż i wszystko co poza nim, a przede wszystkim cios jaki ten film zadał mi prosto w twarz. Otóż... tylko mi się w y d a j e, że patrzę uważnie. Wciąż nie mogę się do końca pozbierać.


A tak sobie cytuję, z nagłęj potrzeby zakiwania <kiwa>

Savvy napisał:
Cracovia - miasto-muzeum. Przeprowadziłam się, zgorszyłam, ale próbuję pokochać


A ja tam zazdroszczę <chlip>, uwielbiam, też chcę, aaa! jak można nie kochać, ach... Ja tam wspominam wyłącznie przyjazny tłum Very Happy.

Savvy napisał:
Jack Sparrow - zaginął, może nie zupełnie, ale zniknął jakoś z mojego horyzontu, brakuje mi go.


Ach! Jack!... Chcę rzec, że ze mną jest bezustannie. Że nie ma go wśród moich skarbów tylko dlatego, że równie dobrze mogłabym tam umieścić Słońce czy Powietrze Smile. A do Ciebie pewnie jeszcze wróci, Savvy...

Savvy napisał:
Norwegia - (...) Wymarzony kraj na emeryturę.


Święta racja Very Happy

Savvy napisał:
chciałabym skłonić się przed Anajulią, jak widzę wielokrotnie już wymienianą wśród skarbów.


<rumieni się> jestem wzruszona...

Savvy napisał:
Samobójstwa - kilka razy się zabijałam, żeby móc popełnić czyny ogólnie uznawane za niestosowne lub nierozsądne. Uwielbiam samobójstwa, nigdy jeszcze żadnego nie żałowałam Laughing, pomagają rozwiązać błyskawicznie wiele problemów i wyjaśnić uciążliwe niedomówienia.


<kiwa> Dziękuję, Savvy, za tę myśl. Kiedy do mnie przyszła? To było w tym roku?... w każdym razie - wciąż pomaga Smile

Savvy napisał:
Uszaty facet w rajtuzach


Laughing ...a swoją drogą, sporo mamy w tym roku wspólnych skarbów Smile.

Eddie napisał:
KresKa napisał:
Sweeney Todd, którego koniec końców nie obejrzałam wcale ;|


Yyyyyy... Przestraszony To straszne! Ale polecam nadrobienie Very HappyVery Happy. Może znowu zaiskrzy Wink.


Słusznie Eddie prawi Wink.

Powiadasz, Eddie, że nie potrafisz na gg rozmawiać? Albo coś Ci umknęło, albo to ja jestem tą jedną osobą Very Happy. Jak dla mnie na gg jest równie obłędnie jak na żywo Very Happy. Oby w nowym roku nie zabrakło takich skarbów Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 19:37, 06 Sty 2009 Temat postu:

KresKa napisał:
Czuję się, jakbym była strasznie stara...

Uciekaj...! Uciekaj od tego póki jeszcze możesz. Włącz rozrywającą serce muzykę, obejrzyj rzucający czar film, porozmawiaj z osobą, która potrafi opętać. Wierz mi, że im dłużej się w takiej strefie ciszy tkwi tym trudniej złapać potem wiatr w żagle. Powodzenia! Smile

KresKa napisał:
KSM - nie wiem, czy chcielibyście, zebym skrót rozwijała

Ja bym chciała Twisted Evil

Anajulia napisał:
Baaardzo ciekawa lektura.

Prawda? Zarówno czytanie i spisywanie jest pochłaniające. Właściwie tegoroczne skarby są pierwszym podsumowaniem roku, jakie kiedykolwiek poczyniłam Very Happy Zawsze miałam jakąś awersję do takich zestawień albo postanowień noworocznych. Po prostu mnie to nie bierze, jakoś nie widzę w tym większego sensu, ale po spisaniu skarbów przejrzałam, nawróciłam się! Laughing Irytowało mnie tylko trochę ograniczenie w postaci czasu - jednego roku Laughing Przez to wiele mi umknęło, dlatego że rzadko kojarzę ważne dla mnie (emocjonalnie przede wszystkim) momenty z kalendarzową datą.

Anajulia napisał:
sporo mamy w tym roku wspólnych skarbów

Pewnie dlatego, że mnie nimi zarażasz Mr. Green

Anajulia napisał:
Dziękuję, Savvy, za tę myśl. Kiedy do mnie przyszła?

Raczej w zeszłym roku. A do mnie to już zupełnie w prehistorii (używając chronologii Eddie Laughing ), czyli 4go marca 2005 roku. Dziękować należy pani Szczepkowskiej, której krótki felieton zachowałam a nawet zeskanowałam, żeby mieć w razie kataklizmów kopię Very Happy Podzielę się więc (trzeba czytać na full view): [link widoczny dla zalogowanych]

Aha! Przypomniałam sobie ZNOWU jeszcze jeden skarb tego roku:

Elizabeth: Złoty Wiek - płonąca Armada, muzyka, władczyni przed lustrem, magia... Ech... Kolejna wizyta na krańcu świata...


edit: To jest mój 999 post. Magiczna liczba Smile


Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Wto 19:39, 06 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:00, 07 Sty 2009 Temat postu:

Amajulia napisał:
A może jednak pare słów do mikrofonu?


No kiedyś na pewno Very Happy. Ale nie teraz - bo musiałabym dokonać rekonstrukcji tamtych przemyśleń, a to by pewnie trochę zajęło. Wymaga też obejrzenia filmu - a nie chcę się za bardzo wkręcać, bo muszę realizować swoje noworoczne postanowienie - czyli pisać pracę Laughing.

Anajulia napisał:
Powiadasz, Eddie, że nie potrafisz na gg rozmawiać? Albo coś Ci umknęło, albo to ja jestem tą jedną osobą .


No właśnie miałam z tym pewnien problem Laughing. Nie mogłam przecież napisać, że są dwie osoby, bo to by zniweczyło całą dramaturgię mojej wypowiedzi Laughing. Początkowo więc, postanowiłam to zignorować i napisać wszystko z myślą o Sz. - przez wzgląd na to, że - zasadniczo Kwadratowy - dawmo nie gadałyśmy. Ale dziwnie mi z tym było, no bo tak naprawdę nie da się zanegować faktu naszych rozmów Very Happy. Więc próbowałam podciągnąć je pod kategorię "ścisłe do bólu konkrety" Laughing. No ale - o ile polemiki o ST można by jeszcze, na siłę, w tej kategorii umieścić - tak pozostałe rozmowy już nie bardzo Very Happy. Ostatecznie uznałam, że skoro - jeśli wchodzę na gg, to i tak zawsze z myślą o tym, żeby pogadać z jedną osobą - to może zostać tak jak jest Laughing. Chociaż zmieniają się one rotacyjnie Laughing. Tak więc - fakt, że nigdy nie prowadzę w tym samym okresie czasu rozmów z dwiema na raz (w sensie - zawsze jest to albo Sz. albo Anajulia) - bardzo mi pomógł Laughing. Ale bez sensu Laughing. No ale Very Happy. Tak było Very Happy. Laughing.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 0:29, 11 Sty 2009 Temat postu:

Ufff... trochę mi zajęło spisanie moich skarbów ale w końcu się udało Wink Voila! Very Happy

A
jak alternatywna droga. Odkryta niedawno przeze mnie droga w interesujący sposób prowadząca przez życie Wink

B jak budzik. Mój niezniszczalny, mogący swą wytrwałością konkurować z samym Chuckiem Norrisem, zegarek w kształcie... kota Garfielda Laughing Może i jest dziecinny, może i za każdym razem przy wyłączaniu go mówi „dzień dobry”, może i jest niesamowicie wkurzający i głośny, ale od siedmiu lat mnie budzi mnie prawie dzień w dzień i nie mam zamiaru zamienaić go na żaden inny zegarek! Very Happy

C jak całkowity brak cennego czasu. Nic dodać, nic ująć.

D jak jak dobra książka. Już od dłuższego, czasu na pierwszym miejscu listy, wciąż „Ptasiek” Williama Whartona.

E jak Edward Norton. Zeszłoroczna (i nadal jak najbardziej aktualna) fascynacja aktorska . Niezależnie czy w „Fight Clubie” czy w „Malowanym welonie”, na mnie zawsze robi ogromne wrażenie. Podziwiam również jego umiejętność do odgraniczenia swego życia, od życia swoich bohaterów.

F jak Finlandia. Od zawsze był to mój pierwszy wymarzony, skandynawski kraj do zwiedzenia. Kiedyś w końcu tam pojadę! Obiecałam to sobie! Very Happy

G jak "Golgota Wrocławska" - stanowczo już dawno, nic co obejrzałam w TV, tak mnie nie zachwyciło swym przekazem. Niesamowicie wstrząsający sposób na ukazanie, jak od drobnej kradzieży zaczyna pleść się sznur krwawych zbrodni i wyroków wykonanych na niewinnych.

H jak humor. Oczywiście, ten dobry Wink Nie raz przekonałam się już, że jest on w stanie - jak nic innego - ogromnie pomóc w życiu. A nie ma chyba nic milszego niż w biegu za szarą rzeczywistością zarażać ludzi uśmiechem Wink

I jak Internet. Nie ma co ukrywać – trochę się już od niego uzależniłam i nie wyobrażam sobie życia baz niego Wink Niemniej jednak postawa „jeśli rozmowy to przez gg, jeśli kontakty ze znajomymi to przez Naszą Klasę itd...” coraz bardziej mnie przeraża.

J jak jednogłośnie najczęściej używane ostatnimi czasy sformułowanie brzmiące:”swój świat, swoje kredki”... Laughing

K jak „Kartoteka” Tadeusza Różewicza. Zarówno na papierze jak i na scenie. Uświadomiła mi moc pisanych słów oraz własne ograniczenia. Szczerze przyznaję, że Różewicz - odkąd pamiętam - był dla mnie czarną magią. Ani go rozumiałam, ani czerpałam przyjemność z czytania. Jego twórczość kojarzyła mi się jedynie z (o zgrozo!) z interpretacją szkolnych wierszy. Jednak prócz dramatu, „Kartoteka” jest to dla mnie również jednym z niesamowicie emocjonalnych spektakli Wrocławskiego Teatru Współczesnego. W moich oczach, jego dokładna interpretacja graniczy z niemożliwością. Ogromny wkład aktorów w niesamowitą już sztukę i... każdy z nas układa już swą własną historię. Podsumowując - genialna historia odegrana w WTW (w której to, jako, że widzowie „wchodzą w skład” sztuki, miałam okazję, pooglądać pocztówki z ulubionym aktorem Very Happy) jak i zarazem zupełnie inna, lecz tak naprawę ta sama sztuka Różewicza.

L jak lód. Moja zmora. Może to i nieco dziwne, ale szczerze nienawidzę, nienawidzę i jeszcze raz nienawidzę. Co prawda nie należę do osób, które zawsze mocno stąpają po ziemi, ale co jak co – ślizganie się na lodowisku (a nawet zwykłym lodzie) po prostu mnie przeraża. Stały grunt pod nogami – owszem, woda – jak najbardziej. Ale ten stan pomiędzy nimi to obrzydlistwo! Laughing

Ł jak łatwizna. Jedno z nowych postanowień – będę ją omijać Wink Koniec z lenistwem! Very Happy

M jak marzenia. Ostatnio coraz częściej przekonuję się, że nie zawsze warto czekać na ich spełnienie, bo biernie wyczekując, najczęściej mija nas coś, na czym niezmiernie nam zależy.

N jak niepewność. Wciąż jej jej niestety we mnie za dużo. Nie raz podejmowanie decyzji mnie przerasta, co – w Nowym Roku – mam zamiar zmienić Wink

O jak oryginalność. Zajęło mi to niesamowicie dużo czasu, ale szczerze przyznaję, że dopiero w zeszłym roku zdałam sobie sprawę, że nie chcę być taka jak inni. Nie wynika to jednak, broń Boże, z żadnego przerostu ambicji, ani pragnienia zabłyśnięcia. Po prostu dotarło do mnie, jak ważna jest owa oryginalność w moim życiu, jak ciężko byłoby mi bez niej i jak bardzo chcę być sobą, a nie kimś innym.

P jak poezja śpiewana. Ostatnio najczęściej pojawiający się w moich słuchawkach/głośnikach gatunek.

R jak rysunek. Wciąż uwielbiam i staram się coś tam sobie bazgrać. Coraz częściej dociera do mnie, że jest to rzecz, której nie można się nauczyć, a którą tak naprawdę potrafią wszyscy. Wszyscy ci dzielą się również na dwie kategorie – na tych, którzy mówią, że tego nie potrafią i unikają wszelkich z rysunkiem kontaktów, jak i tych dla których jest to ucieczka w barwy, wzory, figury, a przede wszystkim – w wyobraźnię. Ostatnio, szczerze przyznaję, rysunek został lekko przeze mnie porzucony na rzecz pisania.

S jak "Szkło Kontaktowe". Moja telewizyjna miłość, trwająca od wakacji zeszłego roku. Nic tak nie poprawia humoru jak spojrzenie na świat przez różowe okulary (a raczej tytułowe szkła kontaktowe Wink ). A kiedy spoglądamy jeszcze nie tyle na świat, o ile na jego odbicie w krzywym zwierciadle... Świetni prowadzący + inteligentne żarty = dobry humor na wieczór gwarantowany Wink no i oczywiście jeszcze s jak sztuki. Jeśli chodzi o wytłumaczenie - patrz niżej Wink

T jak TEATR! Szczególnie ten Współczesny. A jeszcze szczególniej - ten Wrocławski Wink Niesamowite miejsce, które poznałam przez przypadek, dzięki naszej polonistce z LO. Miejsce w którym tak naprawdę zdałam sobie sprawę, jak jeden człowiek może przez sztukę wpłynąć na drugiego. Przyznaję, że nie jestem sobie w stanie wyobrazić, życia bez teatru i – choć może brzmi to niesamowicie infantylnie – iście utopijne miejsce do którego idzie się dla emocji i dzięki emocjom wciąż chce się tam wracać.

U jak urlop. Achhh, od czasu do czasu mam niesamowitą ochotę wziąć sobie takowy. Najlepiej, żeby zwalniał on od wszystkiego – problemów, pracy i – przede wszystkim – szkoły Wink

W jak Woody Allen. Przez konieczność napisania konkursowego eseju, jakiś czas temu, pochłaniając kolejne książki i filmy, zafascynowałam się jego twórczością Wink

Y jak „yyy...” oznaczający kompletny brak pomysłu na tę jakże szanowną literę Laughing

Z jak zielony. Kolor nadziei i zarazem moja ulubiona barwa. Od kiedy w moim pokoju zrobiono remont, większość rzeczy w nim, jest właśnie w tym odcieniu.

Ż jak żal.pl, zUo, MhhHroOooK i inne tym podobne wyrazy (PoOokEMonIZmy), które niesamowicie się mnożą i zarazem służą do oryginalnego sposobu porozumiewania się... Laughing

Ź jak źrenica...? Tak, tak... nie ma to jak podsumowanie alfabetu własnymi kłopotami ze wzrokiem Laughing


A teraz czas na skrzynię... Wink
Z mojej strony dorzuciłam do niej parę rzeczy o których można przeczytać powyżej, czyli - zdjęcie Woody'ego Allena, fotkę z "Księgi Rodzaju 2" i logo WTW, "Ptaśka" Williama Whartona, logo "Szkła Kontaktowego" oraz jeden z obrazków autorstwa niejakiego pana Raczkowskiego, który zawsze skutecznie poprawia mi humor Wink
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Załoga Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin