Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Indywidualizm - możliwe?

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Tawerna / Psyche
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:00, 01 Lut 2008 Temat postu: Indywidualizm - możliwe?

Anajulia napisał:
Taka mnie naszła refleksja gorzka, że pewnie dlatego patrzą na nas jak na czubków, bo... nam zazdroszczą?... To mimo wszystko niecodzienne - mieć taką pasję, coś co w tak prosty i błyskawiczny sposób daje radość życia. Tak naprawdę, ludzie są złaknieni takich stanów, w które my wpadamy po kilku minutach projekcji...


KresKa napisał:
Dużo w tym racji... I nie dotyczy to wyłącznie Piratów, po prostu każdej pasji, czegoś co dodaje życiu barw i wyróżnia lub łączy ludzi. Popatrzyłam dzisiaj na moją klasę... W zasadzie nie powinnam narzekać, w porównaniu z moją klasą z gimn., mamy kilka indywiduów, ale w zasadzie... Na angielskim mieliśmy temat o muzyce, naszych upodobaniach. Twisted Evil Popłynęłam oczywiście, cytując Mistrza Johna F Very Happy Very Happy A inni.... pisali schematyczne notatki o ulubionym typie muzyki: pop i dance (czyt. techno techno techno ). Masakra. Nie chodzi o brak tolerancji, ale o schematyczność i podporządkowanie masom, odrzucanie wszystkiego, co inne...


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Sob 18:26, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:07, 24 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:06, 01 Lut 2008 Temat postu:

Ciekawe spostrzeżenia Very Happy.
Generalnie - zgadzam się - co do tego, że ludzie którzy swoich własnych pasji nie mają zazdroszczą tym wszystkim pozytywnie zakręconym maniakom Very Happy. Oczywiście najłatwiej jest im takich ufoków przekreślić i powiedzieć, że nasze zainteresowania to jakaś niezdrowa obsesja. Moim zdaniem - taki mechanizm obronny. Nie potrafią sobie znaleźć czegoś, czym naprawdę mogliby się cieszyć - to nas negują. Ja ze swej strony nie mam im tego za złe - raczej trochę mi ich szkoda - dużo tracą - to musi być smutne - tak żyć nie doładowując się niczym pozytywnym. Ja bym zwariowała - wtedy byłabym nieszczęśliwa - a tak to udaje mi się zachować równowagę - nawet ze wskazaniem na szczęście czy zadowolenie w tym takim ogólnym bilansie szczęścia Laughing. Nie, bo moim zdaniem - serio - na tym polega cała sztuczka - nie żeby czekać aż szczęście łaskawie do mnie przyjdzie, tylko po prostu samemu wykreować przestrzeń, w której będę się czuć szczęśliwym człowiekiem. Więc, podsumowując - wszystko sprowadza się chyba do tego, że nam zazdroszczą tego, że dzięki czemuś tam - czemukolwiek - jesteśmy bardziej zadowoleni z życia. A więc - totalna racja.

Jeszcze a propos tej schematyczności...
Kiedyś byłam w metalach (rany, jakie wyznanie Laughing) - tak na serio serio - wiecie glany (które btw zostały mi do dziś), czarne ciuchy - taka konwencja, niszowa subkultura - plus wzory zachowań - chlanie najtańszego wińska, włóczenie się po jakichś koncertach (to też mi zostało Very Happy), i robienie różnych dziwnych rzeczy - bardziej dla pozy niż żeby naprawdę kryła się za tym jakaś straszna ideologia - wiecie - tak samo jak kiedyś dzieci-kwiaty pozowały na hippisów. No i oczywiście gotowa byłam pójść na wojnę z całym dresiarstwem i skejtostwem świata - za to, że są beznadziejni i podporządkowują się masom. Starsi znajomi zawsze mówili, że nam (dzieciakom) kiedyś to przejdzie - a my oczywiście na nich - pozerzy!!! Ale w końcu sami "złagodnieliśmy" - już nie jesteśmy tak radykalni Laughing. To było ciekawe doświadczenie - taka reinterpretacja podejścia do kwestii "bycia prawdziwym metalowcem" Laughing.
Nie wiem po co ta dygresja - chyba miała zilustrować to, co chciałam powiedzieć - a mianowicie - dzisiaj już nie uważam żeby w tym wszystkim chodziło o nie podporządkowywanie się jakimś tam wzorcom żeby podkreślić swój indywidualizm. Tak naprawdę można go podkreślać na 1000 innych sposobów - a raczej na jeden tylko - po prostu będąc sobą. Moim zdaniem nie jest ważne to, czy twoje zainteresowania koncentrują się wokół czegoś, co "wyskakuje z lodówki" czy też są to rzeczy totalnie wydumane z kosmosu, o których przeciętny człowiek nie ma pojęcia, albo ma pojęcie bardzo blade. Ważniejsze jest to - co przez to wyrażasz. Jestem przekonana, że ktoś kto odpływa opisując walory estetyczne techno czy dance jest nie mniej "prawdziwy". Nie wiem - tak to czuję. Ale może ten punkt widzenia to po prostu gadanina kogoś, kto zdradził ideały młodości i próbuje się jakoś usprawiedliwiać Laughing.

Jeszcze jedno - lubienie Piratów, czy RHCP albo nawet mojego zespołu (Maiden - już zapewne wiecie) - to tak naprawdę nie jest żadne wyłamywanie się ze schematów, w które usiłuje nas wtłoczyć konsumpcyjne społeczeństwo. To, że Piraci to film dla szerokiej publiczności - wiedzą wszyscy, nie trzeba nikogo przekonywać. A z tą muzyką - generalnie te zespoły różnią się od tego nurtu, który lansuje MTV - ale to nie zmienia faktu, że i tak siedzą totalnie uwikłane w to bagno przemysłu muzycznego - racja, że to jest "muzyka alternatywna", więc z założenia target jest węższy - ale i tak to ogromny biznes i ludzie trzepią na tym niewyobrażalne pieniądze. Swoją drogą - akurat RHCP miało przed gigiem w Polsce niezłą promocję w MTV właśnie. Więc - żadne bohaterstwo - w kategoriach odcinania się od konsumpcjonizmu.

Myślę, że akurat bycia fanem czegokolwiek nie należy rozpatrywać w kategoriach wyłamywania się z jakichś tam schematów. Ja na przykład w ogóle nie uwzględniam tej kategorii w swoich rachubach. Mogę sobie być fanką totalnie komercyjnych "Piratów z Karaibów", których uwielbiają miliony osób na całym świecie - nie przeszkadza mi to. Tak samo - mogę się zachwycać utworami Joe Bonamassy, którego prawie nikt w Polsce nie zna albo piosenkami Pussycat Dolls - jeżeli tylko mi się podobają. I nie uważam, żeby ten drugi przypadek był jakąś plamą na honorze. Olewam obie presje - zarówno tę, którą wywierają na mnie masy, każąc zachwycać się tym czym karmi telewizja - jak i tę, którą wywierają grupy trzymające się z dala od mainstreamu, nie pozwalając babrać się w komercji. Sama sobie będę określać to, czym chcę się zachwycać.

No to się wyłamałam Laughing. Z obydwu, ale tak naprawdę z żadnego w całości Laughing.

Marta napisał:
Eddie napisał:
Olewam obie presje - zarówno tę, którą wywierają na mnie masy, każąc zachwycać się tym czym karmi telewizja - jak i tę, którą wywierają grupy trzymające się z dala od mainstreamu, nie pozwalając babrać się w komercji. Sama sobie będę określać to, czym chcę się zachwycać.

Z tym się absolutnie zgadzam Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:08, 01 Lut 2008 Temat postu:

Eddie! Kocham czytać Twoje posty! Szczerą, bezwarunkową miłością Very Happy

Cóż, gdyby nie to, że mi nie wypada, powiedziałabym po prostu, że podpisuję się wszystkim kończynami pod słowami przedmówcy Very Happy. No ale rozwinę myśl.

Święta racja! Nie po to się coś wielbi, by być z modą na bieżąco, czy wprost przeciwnie - pod prąd. Deklaracja fascynacji o takim podłożu jest z natury sprzeczna - no bo przecież utożsamiamy się wówczas z czymś nie dlatego, że to nam się podoba i ogólnie podnosi poziom endorfin, ale dlatego, że chcemy pomajstrować przy swoim poczuciu wartości - czy to w grupie, czy na jej tle.

Kiedy ja wpadam w jakąś fascynację, to zwykle ostatnie co mnie interesuje to odbiór społeczny danej rzeczy. Jej popularność to sprawa wtórna, która ma dobre i złe strony. Dobre są takie, że jak coś "wyskakuje z lodówki" to nie muszę stawać na uszach by zdobyć to, bez czego chwilowo nie mogę żyć Very Happy Co więcej, mam z kim pogadać, podzielić się. Wady? Oczywiście poczucie, że to co kocham się jakoś dewaluuje. Ale jakie ma to wszytko znaczenie w obliczu faktu, że chce mi się żyć?!

I właśnie to doprowadza ludzi do szału. Bo Polak już tak ma, że jak sąsiadowi nie jest równie źle jak jemu, to mu otruje psa, czy chociaż ławkę przed domem podpali. Ja już nie mówię o nietolerancji dla czyjejś odmienności. Mówię o czystej, bezinteresownej zawiści, agresji, jaką wywołuje czyjś uśmiech i entuzjazm, tylko dlatego, że samemu nie potrafi się ich w sobie wykrzesać. Ciekawe, czy ludzie wszędzie są tacy, czy tylko w naszym pięknym kraju
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:20, 24 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:14, 01 Lut 2008 Temat postu:

Dzięki Very HappyVery Happy.
Ja nigdy nie wiem, czy to co piszę ma sens - znaczy się - w momencie kiedy piszę - to dla mnie ma - ale zawsze mam wątpliwości czy w sensie ogólnym jest to sensowne Laughing. Ale jak więcej osób się z tym zgadza, to znaczy że nie jest tak źle. Very Happy

W ogóle - Ana - charakter narodowy Polaków to jest coś, co zawsze mnie rozczulało Laughing. My jesteśmy z różnych względów mocno skrzywieni. Już np. u Amerykanów nie będzie żadnej zawiści na takim tle. Ale też - charakter narodowy to mocno kontrowersyjna kategoria - jedno wielkie uogólnienie, ale coś w tym jest... Miałam kiedyś nawet przez jeden semestr zajęcia o kulturach organizacyjnych różnych narodów - fajne nawet - analizowało się je w takich specjalnych, stworzonych przez jakieś mądre głowy wymiarach. Ciekawe to było - ale czasem wydawało się mocno naciągane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KresKa
Piracki Lord


Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim

PostWysłany: Czw 23:50, 24 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:14, 01 Lut 2008 Temat postu:

Eddie napisał:
Moim zdaniem nie jest ważne to, czy twoje zainteresowania koncentrują się wokół czegoś, co "wyskakuje z lodówki" czy też są to rzeczy totalnie wydumane z kosmosu, o których przeciętny człowiek nie ma pojęcia, albo ma pojęcie bardzo blade. Ważniejsze jest to - co przez to wyrażasz. Jestem przekonana, że ktoś kto odpływa opisując walory estetyczne techno czy dance jest nie mniej "prawdziwy". Nie wiem - tak to czuję. Ale może ten punkt widzenia to po prostu gadanina kogoś, kto zdradził ideały młodości i próbuje się jakoś usprawiedliwiać Laughing.


Zgoda, ale co z tymi ludźmi, którzy nie są w stanie stwierdzić, co im się podoba, a co nie? Dla mnie ta schematyczność, nie jest koncentrowaniem się na tym, co popularne, czy akurat teraz modne... Schematyczność to ślepe "kochanie" czegoś, bez zastanowienia dlaczego to się kocha. Nie wiem, jak Wy, ale ja znam trochę ludzi, którzy kochają masę rzeczy, wcale nie wiedząc czemu. "Czemu słuchasz techno?" "Bo jest fajne" "Dlaczego jest fajne?" "No bo.... jest fajne!" Brak własnej świadomości, nawet w ogóle. Ja nie jestem taka radykalna i nie odrzucam wszystkiego, co uważane przez większość za dobre (nie ukrywam, że jednak pałam do tego niechęcią), nie mówię NIE temu, co modne (no, może nie takie ostre xD), ale mówię <nie> podporządkowaniu się bez zastanowienia.

Eddie napisał:
nie uważam żeby w tym wszystkim chodziło o nie podporządkowywanie się jakimś tam wzorcom żeby podkreślić swój indywidualizm


w drugą stronę - nie chodzi o podporządkowanie się wzorom, żeby być fajnym i niekoniecznie indywidualnym.

Eddie napisał:
Tak naprawdę można go podkreślać na 1000 innych sposobów


Jasne, ale dla mnie ten indywidualizm to przede wszystkim umiejętność wyrażenia dlaczego jesteś, jaki jesteś. Nie chodzi również o ciągłe udowadnianie sobie czegoś na przymus, znajdowanie na siłę uzasadnienia dla wszystkiego, co robisz, co ci się podoba i co cię interesuje. Chodzi mi o świadomość własnej wartości, wartości tego, co twoje, co przemawia przez twój sposób bycia, czy zainteresowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 1:59, 25 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:15, 01 Lut 2008 Temat postu:

KresKa napisał:
(...) co z tymi ludźmi, którzy nie są w stanie stwierdzić, co im się podoba, a co nie? Dla mnie ta schematyczność, nie jest koncentrowaniem się na tym, co popularne, czy akurat teraz modne... Schematyczność to ślepe "kochanie" czegoś, bez zastanowienia dlaczego to się kocha. Nie wiem, jak Wy, ale ja znam trochę ludzi, którzy kochają masę rzeczy, wcale nie wiedząc czemu. (...) indywidualizm to przede wszystkim umiejętność wyrażenia dlaczego jesteś, jaki jesteś. Nie chodzi również o ciągłe udowadnianie sobie czegoś na przymus, znajdowanie na siłę uzasadnienia dla wszystkiego, co robisz, co ci się podoba i co cię interesuje. Chodzi mi o świadomość własnej wartości, wartości tego, co twoje, co przemawia przez twój sposób bycia, czy zainteresowania.


Ludzie, dla których wszystko jest "fajne", którym brak - jak mówisz - indywidualności, to często Ci właśnie, których irytujemy swym uwielbieniem POTC. I to się jak najbardziej wpisuje w moją domorosłą teorię Very Happy. A to dlatego, że ich brak indywidualności wynika nie z braku refleksji nad tym co "kochają", lecz z braku pasji w ogóle. Tak się składa, że oni często podążają za modą, za swoim otoczeniem - bo to ich zwalnia z myślenia. Ich zainteresowania są płytkie jak kałuża, bo nie wynikają z umiłowania czegoś (które niesie ową radość - przedmiot powszechnej zazdrości), tylko z jakichś społecznych potrzeb właśnie. I jakie to musi być wkurzające, że my nie tylko cieszymy się czymś tam, ale i mamy przy tym społeczeństwo w głębokim poważaniu!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:29, 25 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:15, 01 Lut 2008 Temat postu:

No, dokładnie - jest tak jak pisze Ana.

Po pierwsze - schematyczność to zwyczajnie popadanie w schematy - nie ma to nic wspólnego z kochaniem bez zastanawiania się - czy raczej kochaniem bez przekonania (wolę tak - bo jest we mnie dużo, nawet bardzo dużo, z romantyka i racjonalizowanie uczuć wydaje mi się mocno podejrzane). Oczywiście - zupełnie inna sprawa - że dziś bardzo często jedno z drugim się zbiega. Ale nie sama schematyczność jest problemem - właśnie po to napisałam tamtego posta, żeby podzielić się z Wami tą refleksją, którą poczyniłam na pewnym etapie życia. Zawsze wojowałam ze skejtami - nie dlatego, że odmawiałam im prawa do słuchania hip-hopu, tylko dlatego, że twierdziłam, że są beznadziejni, bo dają się zamykać w schematy. Dopóki nie zauważyłam, że sama będąc takim heavy metal warriorem też siedzę uwikłana w schematach. To tak naprawdę nie jest niczym złym - bo jeśli się coś naprawdę kocha - to ta kategoria jest zupełnie bez znaczenia.

Oczywiście nikt nie musi się z tym zgadzać - połowa podstarzałych rockersów z mojej rodziny to nadal łoriory - w sensie na przykład cały czas wypominają mojej siostrze, że przerzuciła się z rocka / metalu na MTV i ogólnie - nigdy nie wybraliby czegoś spoza przegródki "alternatywa". Ale w żadnym wypadku nie krytykuję ich za to - tylko po prostu ze swej strony uważam, że to tak naprawdę nie jest żaden problem - już dawno przeszłam nad takimi rzeczami do porządku dziennego.

Po drugie:

KresKa napisał:
Eddie napisał:
nie uważam żeby w tym wszystkim chodziło o nie podporządkowywanie się jakimś tam wzorcom żeby podkreślić swój indywidualizm



w drugą stronę - nie chodzi o podporządkowanie się wzorom, żeby być fajnym i niekoniecznie indywidualnym.



Oczywiście też. Poszłam na skróty w tym zdaniu - źle je napisałam. Powinno być tak: "nie uważam, żeby w tym wszystkim chodziło o podporządkowywanie / nie podporządkowywanie się jakimś tam wzorcom żeby podkreślić swój indywidualizm".

Ale – ten indywidualizm to chyba jednak trochę przeintelektualizowałaś. To nie tyle wyrażanie dlaczego jesteś jaki jesteś, ile raczej wyrażanie siebie takiego jakim naprawdę jesteś. Jeżeli jeszcze potrafisz przy tym powiedzieć dlaczego - to znaczy, że jesteś bardzo świadomą siebie jednostką. Ale to raczej nie jest warunek konieczny dla bycia indywidualistą. Chociaż fakt, że te dwie rzeczy też często się zbiegają...

Musiałam jeszcze to pociągnąć i czepić się tych różnic w znaczeniach, jakie przypisujemy poszczególnym pojęciom, bo gdybym zgodziła się na Twoje kryteria - to by znaczyło, że jestem osobą schematyczną, której brak własnej indywidualności. Ponieważ prawda jest taka, że kocham Piratów miłością absolutnie ślepą Twisted Evil. Oczywiście możesz mnie uważać za kogo tam chcesz - masz do tego prawo. Ale z mojego punktu widzenia to nie do końca jest tak Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KresKa
Piracki Lord


Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim

PostWysłany: Pią 20:34, 25 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:16, 01 Lut 2008 Temat postu:

Źle napisałam...

Cytat:
dla mnie ten indywidualizm to przede wszystkim umiejętność wyrażenia dlaczego jesteś, jaki jesteś


To może jeden z 'filarów' indywidualizmu Wink

Eddie napisał:
To nie tyle wyrażanie dlaczego jesteś jaki jesteś, ile raczej wyrażanie siebie takiego jakim naprawdę jesteś.


Prawda, ale czy nie uważasz, że aby wyrazić siebie takim, jakim jesteś naprawdę, należy sobie uświadomić dlaczego takim się jest? Hmmm.... W zasadzie poszłam o krok dalej, wyrażanie dlaczego jesteś, jaki jesteś to chyba raczej świadomość indywidualizmu

Powiem Wam, że temat można ciągnąć w nieskończoność, ale zważywszy na moje problemy z doborem słów i operowaniem pojęć zaczynam już pisać o maśle maślanym xD

Jesteście ode mnie starsze i mądrzejsze Smile Ja jestem pewnie na tym samym etapie, co Ty, Eddie, w czasie, gdy byłaś metalowcem. Problem indywidualności jest, że tak powiem, bardzo na czasie, mając na uwadze współczesną dowolność społeczną. Każdy jest, jaki chce i (nazbyt) nic mu nie stoi ku temu na przeszkodzie. Ja na przykład poniekąd mam ten syndrom:
Eddie napisał:
połowa podstarzałych rockersów z mojej rodziny to nadal łoriory - w sensie na przykład cały czas wypominają mojej siostrze, że przerzuciła się z rocka / metalu na MTV i ogólnie - nigdy nie wybraliby czegoś spoza przegródki "alternatywa".

co nie jest zjawiskiem zbyt dobrym, bo wychodzi właśnie na to, że:
Eddie napisał:
też siedzę uwikłana w schematach.


Chyba człowiek nigdy nie może być wolny od schematów, choć jest każdy jest jednostką z natury odmienną od reszty Kwadratowy

Eddie napisał:
chyba jednak trochę przeintelektualizowałaś.

Możliwe Smile I w tych rzeczach, które tu napisałam chyba (na pewno;)) się mylę, ale ja po prostu próbuję niektóre sprawy lepiej zrozumieć, poruszając ich temat przynajmniej tutaj...


Ostatnio zmieniony przez KresKa dnia Pią 20:36, 25 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 20:37, 25 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:16, 01 Lut 2008 Temat postu:

1. Mogę prosić o zwężanie myśli, bo się gubię Very Happy
2. Czyli lepiej jest nie mówić, że ktoś popada w schematy, zanim samym się nie popadnie? Bo z tego, co przeczytałam - schematyczność i indywidualność zbiegają się...
3. Racja... Ja to już tak ich kocham, że próbuję się dowiedzieć, czy mam w przodkach pirata XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:02, 25 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:17, 01 Lut 2008 Temat postu:

KresKa napisał:
To może jeden z 'filarów' indywidualizmu


No możemy się tak umówić, tylko ja sobie dodam dla własnych potrzeb, że "świadomego" indywidualizmu Smile. Bo serio - ja naprawdę nie uważam, żeby do wyrażania siebie jako jakiejś tam indywidualności była mi potrzebna wiedza o tym dlaczego jestem taka a nie inna. Może to wynika z tego, że jak zaczynam coś kochać to z reguły nie wiem dlaczego - serio - nie wiem czemu stałam się fanką Piratów - tak wyszło. Dopiero później, dużo później zastanawiam się nad tym co takiego jest w danej rzeczy, co mnie tak strasznie pociąga - i dopiero gdzieś koło tego uzyskuję świadomość moich uczuć i tego, co przez nie wyrażam. Ale sam wybór obiektu kochania odbywa się u mnie na bardziej irracjonalnej płaszczyźnie nie wiem, coś na zasadzie, że to jakieś cholerne przeznaczenie czy coś. Nigdy się nie zastanawiam nad tym co mogłabym polubić, czy jaką nową pasję mogłabym sobie znaleźć - to się po prostu dzieje. Pełen spontan Very Happy.

Ale są też takie sprawy, w których pewnie nigdy nie uzyskam świadomości - chociażby w kwestii takiej dyni - jestem fanką tego warzywa. Nawet nie w sensie, że lubię je jeść, ja po prostu kocham dynie! Laughing Buduję sobie tu różne ideologie - np. że moje imię nawiązuje do dyni, albo, że urządzę sobie pokój na wzór dyni, albo że wyrzeźbię (raczej chyba się wycina, nie wiem) w dyni ujaraną dynię - to jest totalnie irracjonalne - nie wiem co przez to wyrażam, ale sądzę, że jest to w jakimś sensie przejaw mojego indywidualizmu. Nie wiem też dlaczego wybrałam akurat dynię... Może to one mnie wybrała... Laughing

No według mojego punktu widzenia, to zdecydowanie poszłaś o krok dalej Mr. Green.

Tu się chyba nie da nie wpaść w masło maślane. Laughing

Bo może rzeczywiście - jeżeli spojrzeć na to co ja nazywam indywidualizmem z drugiej strony - to może wychodzi na to, że to niekoniecznie musi być indywidualizm - można postrzegać to jako tworzenie kolejnego schematu.

Chyba więc bycie nie uwikłanym w żaden schemat jest dla człowieka czymś nieosiągalnym. W takim razie trzeba stwierdzić, że indywidualizm jest w gruncie rzeczy iluzją. A w takim ujęciu każdy musi sobie sam znaleźć przestrzeń, w której będzie się czuł indywidualnością. I zawsze trzeba będzie pójść na jakiś kompromis - bo jeżeli nie da się wyjść poza schematy, to znaczy, że nie da się osiągnąć indywidualizmu w czystej postaci. Jakieś błędne koło - można sobie w łeb strzelić Laughing.

Ja bardzo dobrze rozumiem Twój punkt widzenia KresKo - sama przez to przechodziłam metalując jako nastolatka. Teraz też metaluję, ale już inaczej Razz. W ogóle jestem pod wrażeniem Twoich postów! Naprawdę Very Happy. Niezwykle dojrzałe jak na tak młodą osobę Smile.

Karottka napisał:
1. Mogę prosić o zwężanie myśli, bo się gubię
2. Czyli lepiej jest nie mówić, że ktoś popada w schematy, zanim samym się nie popadnie? Bo z tego, co przeczytałam - schematyczność i indywidualność zbiegają się...
3. Racja... Ja to już tak ich kocham, że próbuję się dowiedzieć, czy mam w przodkach pirata XD


Karottka, my też się gubimy Laughing. Może nie tyle się zbiegają, co raczej człowiek jest skazany na indywidualność w schematach. Ale już sama nie wiem, mózg mnie boli od myślenia o tym. Najlepiej, żeby przyszła Anajulia i nam wszystko wyłożyła Mr. Green.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KresKa
Piracki Lord


Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim

PostWysłany: Nie 20:55, 27 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:17, 01 Lut 2008 Temat postu:

Eddie napisał:
Chyba więc bycie nie uwikłanym w żaden schemat jest dla człowieka czymś nieosiągalnym. W takim razie trzeba stwierdzić, że indywidualizm jest w gruncie rzeczy iluzją. A w takim ujęciu każdy musi sobie sam znaleźć przestrzeń, w której będzie się czuł indywidualnością. I zawsze trzeba będzie pójść na jakiś kompromis - bo jeżeli nie da się wyjść poza schematy, to znaczy, że nie da się osiągnąć indywidualizmu w czystej postaci. Jakieś błędne koło - można sobie w łeb strzelić Laughing.

Ale to naprawdę jest straszne, iluzją jest indywidualizm, wolność o jaką człowiek wciąż walczy, czy prawdziwość, bycie sobą... Zatem człowiek nigdy nie potrafi być tym, kim w rzeczywistości jest, porusza się w świecie iluzji wykreowanym przez siebie i inne jednostki, każdy tworzy jakiś fragment czasoprzestrzeni, który jest jednym wielkim złudzeniem.

Przeraża mnie to.

Eddie napisał:
Ja bardzo dobrze rozumiem Twój punkt widzenia KresKo - sama przez to przechodziłam metalując jako nastolatka. Teraz też metaluję, ale już inaczej Razz. W ogóle jestem pod wrażeniem Twoich postów! Naprawdę Very Happy. Niezwykle dojrzałe jak na tak młodą osobę Smile.

Miło mi Wink Swoją drogą... już to gdzieś słyszałam Very Happy

Eddie napisał:
Karottka, my też się gubimy Laughing.

Ooo... i to bardzoo...

Eddie napisał:
Najlepiej, żeby przyszła Anajulia i nam wszystko wyłożyła Mr. Green.

Jestem jak najbardziej ZA!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:56, 27 Sty 2008
PRZENIESIONY
Pią 21:25, 01 Lut 2008 Temat postu:

KresKa napisał:
Ale to naprawdę jest straszne, iluzją jest indywidualizm, wolność o jaką człowiek wciąż walczy, czy prawdziwość, bycie sobą... Zatem człowiek nigdy nie potrafi być tym, kim w rzeczywistości jest, porusza się w świecie iluzji wykreowanym przez siebie i inne jednostki, każdy tworzy jakiś fragment czasoprzestrzeni, który jest jednym wielkim złudzeniem.

Przeraża mnie to.


Nooo, trochę to straszne... Sama taka świadomość, nie podoba mi się to... Dlatego dla lepszego samopoczucia będę sobie wmawiać, że nawet jeśli wszystko jest iluzją, to i tak, jeśli będę postępować zgodnie z moim yyy... kompasem Mr. Green, to będę tym kim jestem w rzeczywistości - abstrahując od całej iluzyjności (jest takie słowo?) całego świata Very Happy. Ale ze mnie optymistka Very Happy.

KresKa napisał:
Miło mi Swoją drogą... już to gdzieś słyszałam


A mi jest miło rozmawiać z taką osobą - poszerzam sobie perspektywę Very Happy. Jeszcze pewnie nie raz to usłyszysz! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 19:41, 02 Lut 2008 Temat postu:

Anajulia przybywa wyłożyć Laughing Przeanalizowałam na spokojnie waszą dyskusję i wydaje mi się, że poniższy cytat uchwytuje istotę problemu:

Eddie napisał:
Chyba więc bycie nie uwikłanym w żaden schemat jest dla człowieka czymś nieosiągalnym. W takim razie trzeba stwierdzić, że indywidualizm jest w gruncie rzeczy iluzją. A w takim ujęciu każdy musi sobie sam znaleźć przestrzeń, w której będzie się czuł indywidualnością. I zawsze trzeba będzie pójść na jakiś kompromis - bo jeżeli nie da się wyjść poza schematy, to znaczy, że nie da się osiągnąć indywidualizmu w czystej postaci. Jakieś błędne koło - można sobie w łeb strzelić Laughing


Innymi słowy, pytamy się, czy indywidualizm jest w ogóle możliwy, skoro nie można być oryginalnym, bo czego byśmy nie czynili zawsze okaże się, że istnieją ludzie, czy wręcz całe grupy, które już to przed nami wymyśliły. Dobrze rozumiem?

KresKa napisał:
To naprawdę jest straszne, iluzją jest indywidualizm, wolność o jaką człowiek wciąż walczy, czy prawdziwość, bycie sobą... Zatem człowiek nigdy nie potrafi być tym, kim w rzeczywistości jest, porusza się w świecie iluzji wykreowanym przez siebie i inne jednostki, każdy tworzy jakiś fragment czasoprzestrzeni, który jest jednym wielkim złudzeniem.


Tego tylko nie rozumiem do końca Very Happy Ale zakładam, że wpisuje się w nasz problem.

Zastanówmy się, co to właściwie jest ten indywidualizm i czemu wydaje nam sie atrakcyjny. Zaglądam do słownika...

Cytat:
Indywidualizm - poczucie niezależności i odrębności osobistej oraz dążenie do zachowania własnych poglądów, czasem wyrażające się w postępowaniu odbiegającym od ogólnie przyjętych wzorów lub sprzecznym z normami społecznymi.


Moim zdaniem słowo-klucz to "poczucie". Indywidualizm to cecha czy zespół zachowań, które należy rozpatrywać z subiektywnego punktu widzenia, czyli z pozycji jednostki i jej odczuć. Indywidualistą będzie ten, kto zachowa poczucie niezależności i odrębności osobistej, kto będzie dążył do zachowania własnych poglądów nawet za cenę przeciwstawienia się ogólnie przyjętym wzorom i normom społecznym Smile. Fałszywy indywidualista to zatem nie ten, który nie występuje przeciw temu co ogólnie przyjęte. Indywidualistą nie jest ten, komu brak poczucia własnej odrębności. Innymi słowy - to jednostka, która nie wie kim jest, czego pragnie i właśnie dlatego podąża z prądem, niekiedy symulując indywidualizm, jeśli "wpadnie w prąd", w którym bycie indywidualnością jest standardem .

Dlaczego chcemy być indywidualistami? Bo chcemy myśleć o sobie, że jesteśmy fajni i chcemy, żeby inni nas tak postrzegali. No i tutaj właśnie rodzi się konflikt, bo "być fajnym" nie zawsze oznacza "być sobą". Próbujemy wykreować swoją indywidualność pod kątem tej fajności - chcemy mieć cechy, które są akceptowane w naszym środowisku, chcemy podobać się swojej sympatii/partnerowi, chcemy - podświadomie - zrealizować pewne skrypty, które nam wpoili rodzice, podwórko, szkoła, mass media ("znajomość obcych języków to okno na świat", "ubierając się na czarno sprawiasz wrażenie mrocznej i nieprzystępnej", "tylko różowe małolaty podniecają się facetami w typie Blooma", "to dziecinada wracać do domu przed 23", itp.). Komponujemy sobie pewną osobowość, ukierunkowujemy zainteresowania, zwykle nie zdając sobie sprawy, że czynimy to ze względu na "fajność". I tak właśnie pozbywamy się indywidualności. Bo indywidualizm nie wyraża się w obiektywnych kategoriach, nie opisuje jednostki na tle większości, nie jest miarą jej odbiegania od standardów w danym środowisku. Indywidualizm to - wynikające z poczucia własnej odrębności, wglądu w to, kim się naprawdę jest (i to chyba tak naprawdę miała na myśli KresKa mówiąc o świadomości indywidualizmu Very Happy) - pozostawanie w zgodzie z samym sobą, bez względu na to, czy zbiega się to z akceptacją otoczenia, czy nie. Postępowanie w zgodzie ze swoim kompasem Wink.

Tak więc, indywidualizm to trudne wyzwanie - ale jak najbardziej możliwe do zrealizowania.

Pomogłam? Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Sob 20:16, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 8:52, 03 Lut 2008 Temat postu:

Mi troche tak Very Happy A skąd wiadomo, co pokazuje igła kompasa? I czemu ludzie nie mogą być po prostu sobą? To straszne, gdy ludzie robią coś tylko po to, żeby przypodobać się innym Razz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KresKa
Piracki Lord


Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim

PostWysłany: Nie 20:49, 03 Lut 2008 Temat postu:

Anajulia napisał:
KresKa napisał:
To naprawdę jest straszne, iluzją jest indywidualizm, wolność o jaką człowiek wciąż walczy, czy prawdziwość, bycie sobą... Zatem człowiek nigdy nie potrafi być tym, kim w rzeczywistości jest, porusza się w świecie iluzji wykreowanym przez siebie i inne jednostki, każdy tworzy jakiś fragment czasoprzestrzeni, który jest jednym wielkim złudzeniem.


Tego tylko nie rozumiem do końca Very Happy

To był mój okrzyk bólu i rozpaczy spowodowany wszechobecnym złem xD W tej wypowiedzi nie chodziło mi wyłącznie o indywidualizm, ile ogólnie o miejsce człowieka w świecie Very Happy Nie domyślilibyście się, co? Very Happy

Karottka napisał:
I czemu ludzie nie mogą być po prostu sobą? To straszne, gdy ludzie robią coś tylko po to, żeby przypodobać się innym Razz...

A to wynika z typowo ludzkiej potrzeby bycia akceptowanym. Czyż nie chcemy mieć wielu przyjaciół, być poważanymi i lubianymi w niektórych grupach ludzi? Oczywiście, że chcemy. Człowiek jest z natury istotą stadną, co pokrywa się z tymi naszymi dążeniami. Tak, to jest straszne, ale tacy ludzie wzbudzają we mnie współczucie raczej, niż niechęć (nie wiem, co Karottko miałaś na myśli).

Anajulio, słuszna uwaga, kwestia, którą poruszyłaś, że indywidualizm to przede wszystkim POCZUCIE. Bądź co bądź, ale trzeba zaznaczyć, że człowiek z natury jest jednostką indywidualną, choćby nawet z punktu widzenia medyczno-biologicznego Very Happy Myślę, że w kwestii indywidualizmu wypowiedź Anajulii jest podsumowująca Wink
A właśnie naszła mnie taka refleksja... My tu tak gadamy, dywagujemy, rozpatrujemy... Tak na serio trudno jest być sobą.
I jeszcze:
Anajulia napisał:
chcemy mieć cechy, które są akceptowane w naszym środowisku

Ha, swego czasu, żeby czuć się dowartościowaną przez własne ja, próbowałam robić wszystko co nie akceptowane lub po prostu negatywnie postrzegane przez moje środowisko Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:29, 03 Lut 2008 Temat postu:

Ja się domyśliłam o co chodziło Very Happy. Myślę KresKo, że mamy tę samą rysę - obie tragizujemy rzeczywistość... Smile To typowe dla romantyków - a ja w dużej mierze jestem romantyczką, myślę, że Ty również - skoro tak lubisz tą epokę Very Happy. Mam rację? Smile

Słuchajcie, generalnie jak na razie wnioski z tej dyskusji są bardzo optymistyczne. Czytanie postów Anajulii pozytywnie nastawia do świata Smile.

Ale... Nie wiem czy chcecie - ale nawet na tym etapie mogę to wszystko podważyć i rozdramatyzować - tylko, że to może zburzyć spokój ducha już uspokojonych... Więc decydujcie Smile. Ja tam mogę zakwestionować chyba wszystko - wolność, równość, braterstwo, wiarę, nadzieję, miłość, dobro, zło, sprawiedliwość a nawet iluzyjność Laughing. Bardzo łatwo przychodzi mi wkręcanie się w spiralę ogólnego bezsensu, mogę też wkręcać innych - do usług Laughing, oczywiście - jeśli tylko się dają... Ale na szczęście mam też rysę racjonalistyczną (chociaż raczej słabszą) i umiem się pohamować w porę... Tak więc jestem w sumie nijaka - ani ze mnie optymistka ani pesymistka. Ale lubię dyskutować Very Happy. Laughing

Zgadzam się z KresKą, że trudno jest być sobą - i to nie tylko ze względu na otoczenie, ale również ze względu na siebie samego Very Happy. <--- Nie wiem po co ten emot - chyba nie ma się z czego cieszyć Laughing.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KresKa
Piracki Lord


Dołączył: 04 Cze 2006
Posty: 1800
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Między Morzem Północnym a Karaibskim

PostWysłany: Nie 21:44, 03 Lut 2008 Temat postu:

Eddie napisał:
Tak więc jestem w sumie nijaka - ani ze mnie optymistka ani pesymistka.

Mam dokładnie to samo Very Happy

Podważaj i dramatyzuj Wink będzie można poczytać i podyskutować Wink

A romantyczką oczywiście, że jestem! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 1:52, 04 Lut 2008 Temat postu:

KresKa napisał:
Anajulia napisał:
chcemy mieć cechy, które są akceptowane w naszym środowisku

Ha, swego czasu, żeby czuć się dowartościowaną przez własne ja, próbowałam robić wszystko co nie akceptowane lub po prostu negatywnie postrzegane przez moje środowisko Very Happy


...Co potwierdza - jak sądzę - moją tezę o fajności Very Happy

Eddie napisał:
(...)nawet na tym etapie mogę to wszystko podważyć i rozdramatyzować (...) Ja tam mogę zakwestionować chyba wszystko


Nie mogę się doczekać Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 17:37, 04 Lut 2008 Temat postu:

Wiesz, ta ,,straszność" polega na tym, że bardzo często spotykam się z osobami, które właśnie tak się zachowują. Oczywiście, wy też się spotykacie, ale ja widzę coś takiego w mojej klasie. Każdy chce być popularny i nie zawsze mu to wychodzi. To znaczy:
- Straszność polega na tym, że każdy chce być taki i taki, ale za to inne osoby nie tyle, co go ignorują, a nawet niecierpią bardziej, niż wcześniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 20:37, 07 Lip 2008 Temat postu:

Zajrzałam tu kiedyś, poczytałam, może nawet chciałam coś dopisać, nie pamiętam już, w końcu machnęłam ręką, szczególnie że temat przysechł. Nie upieram się przy odgrzewaniu, ale zostałam niedawno zapytana o zdanie w tej kwestii. I muszę jednak odpowiedzieć tutaj, żeby ogłosić, że zgadzam się z Eddie! Very Happy Nie tylko z nią, ale nigdzie się z nią tak jeszcze nie zgadzałam jak tutaj, więc zasługuje to na wyraźne ogłoszenie Laughing

Lubienie/nie lubienie, wybieranie obiektów uwielbienia... Podpisuję się pod zdaniem Eddie wszystkimi kończynami! Laughing Nie zastanawiam się, dlaczego coś mnie interesuje, pociąga, zachwyca... Nie w MOMENCIE tego zachwytu. Potem, jak już solidnie nasiąknę pasją, mogę pomyśleć, czemu nie. Ale w próbie odpowiedzi na pytanie "czemu właśnie to" będzie zawsze coś wymuszonego, sztucznego. OK, mogę oczywiscie powiedzieć, że ten czy inny pisarz/malarz/film/aktor/książka... (bluzka? bransoletka? czemu nie? to też jakaś decyzja, jakieś "podobanie") podoba mi się/nie podoba bo... /tu wstawić ulubione używane powody/ Ale przecież można pytać dalej - czemu właśnie te a nie inne powody? Czemu dla mnie ma znaczenie jakość pisarskiego stylu i jakich używam kryteriów oceny? Czemu malachit a nie turkus? Czemu kot a nie pies? Laughing Łańcuszek wyjaśnień zawsze doprowadzi do niewyjaśnialnego, do najgłębszego, pierwotnego "bo tak/bo nie". Nasze upodobania są wypadkową miejsca i czasu w którym się wychowaliśmy i pamięci emocji pochodzących z indywidualnych doświadczeń. A to i tak okropne uproszczenie... W sumie, zmierzam do tego, że nie wybieram sobie pasji. Nikt chyba nie wybiera. Pasja wybrana świadomie jest fałszywa, nieautentyczna. Płynie z czegoś w rodzaju snobizmu, próby kreowania siebie. A zatem jest zaprzeczeniem indywidualizmu, bo oznacza że oglądam się w swoich wyborach na zdanie otoczenia.

Co prowadzi do sprecyzowania mojego pojęcia indywidualizmu - to byłoby po prostu kierowanie się w decyzjach tylko swoim zdaniem, swoimi impulsami. Cóż, w praktyce nierealne w 100%, bo na nasze decyzje ma wpływ nie tylko aktualny moment, ale cały nasz bagaż nawyków, wychowania... Na które oczywiście wpłynęło otoczenie. Ale nawet w tej sytuacji mozemy dążyć do zachowania indywidualizmu - poprzez nawyk krytycznego rozumowania, podważania autorytetów (tak! także własnych! przede wszystkim własnych!). Niekoniecznie muszę tracić indywidualizm postępując i wybierając zgodnie ze zdaniem większości. Stracę go dopiero, gdy mój wybór zostanie PODYKTOWANY zdaniem większości. Można przecież iść tą sama drogą z różnych powodów. Dlaczego miałoby mi przeszkadzać, że PotC bije rekordy popularności? Przeciwnie, z jednej strony cieszę się, że jest nas więcej, a z drugiej w jakis sposób jestem dumna z powodzenia mojej pasji, to jakaś niewątpliwa satysfakcja. W sumie czy to takie dziwne? Indywidualizm straciłabym tylko w wypadku, gdyby moje uwielbienie wyrosło na tle "bo to jest modne, trzeba nadążać za trendami!". Nie, wcale nie trzeba. To żadna pasja, to tylko poza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karottka
Zejman


Dołączył: 30 Gru 2007
Posty: 1239
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Lublin
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 13:15, 14 Lip 2008 Temat postu:

Po przeczytaniu tegoż postu właśnie sobie przemyślałam mój problem... No ale, czy oryginalnym być to znaczy słuchanie Michaela Jacksona i wielbienie go nade Johnny'ego? Razz Wg mnie to u mnie dziwactwo. Zawsze tylko Johnny i Johnny, a teraz, kiedy mam dostęp do jego znajomych, zaczęłam kochać kogo innego... Niekiedy indywidualizm wiąże się z poświęceniami, jakimi jest wytykanie indywidualnych upodobań czy nawet upokorzenie... Ale można powiedzieć, że mój problem wcale nie jest problemem... Podczas, gdy moja klasa słucha Eski i wszystkich trendów, ja skupiam się na Królu Popu, jakim jest mój idol - Michael Jackson. Więc pomyślałam nad rozwiązaniem mojego problemu w ten sposób:
Nikt nie jest w 100% normalny. Jest przynajmniej 1%, który wyróżnia go z tłumu. Ma swoje upodobania i niekiedy własny świat, do którego się ucieka, jak choćby Jack. Wyobraźcie sobie taką sytuację:
Jest 5 przyjaciół. Jeden interesuje się motoryzacją, drugi muzyką, trzeci sportem, czwarty informatyką i piąty językami obcymi. Nagle ktoś z nich przyprowadza 6 osobę, która słucha bodajże Tiny Turner... Kiedy to wyjawia w nadzieji, że go jakoś zaakceptują, tamci wytykają go palcami. Czemu? Bo dla nich Tina Turner to przeżytek. Podobnie jest ze mną. Że mam coś wspólnego z piractwem, to jeszcze pasuje rodzinie, ale moje upodobanie do dziwnych facetów to przesada dla nich...
Więc indywidualizm to nic innego, jak oryginalność osoby, która w gronie jednego hobby mówi, że woli co innego. Jednak tylko ci dorośli duchowo wiedzą, że moda to zwykły wymysł.
Ci, którzy nie mają własnej pasji, są moim zdaniem płytkomyślący (bez urazy dla moich znajomych, choć wiem, że każde z nich ma swoją wybraną pasję).
Więc moim zdaniem indywidualność może zdziałać więcej, niż schematyczność.

Edit by Anajulia: Część posta ocenzurowano - podżeganie do off-topa Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 13:09, 14 Lip 2009 Temat postu:

mi jest to obojętne, czy ktoś mnie lubi czy nie. Jak lubi to fajnie, a jak nie to nie, łaski bez, nie rozdzieram szat z tego powodu. Na szczęście moi znajomi znają moje pasje i jest im to obojętne. Ja w swoim środowisku jestem jakby to określić, oryginalna przy bliższym spotkaniu. Dopiero wtedy wychodzi, że mam inne pomysły na przyszłość niż inni, mam inne idee.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 19:52, 14 Lip 2009 Temat postu:

sabinsien napisał:
Na szczęście moi znajomi znają moje pasje i jest im to obojętne.

Rozumiem, że chcesz przez to powiedzieć, że nie przejmujesz się cudzym czepialstwem (i fajnie), ale i tak zabrzmiało mi to trochę smutno. A w drugą stronę? Nie cieszysz się, gdy trafisz na jakąś bratnią duszę w pasji? Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 20:59, 14 Lip 2009 Temat postu:

może źle sie wyraziłam, akceptują i korzystają czasem z moich pasji, żebym poprawiła zdjęcie itp albo jak ktoś robi fotki w klasie to tylko/w większości ja, i to bardzo miłe jest Smile
trochę smutno, ale w necie jest duzo takich jak ja Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 21:52, 14 Lip 2009 Temat postu:

E tam, "hej, poprawisz mi fotkę?" to żadne dzielenie pasji, to najwyżej dopraszanie się o przysługę... Neutral Myślałam raczej o natrafieniu na kogoś, kto też się tym zajmuje, wymiana opinii, autentyczne zainteresowanie itede. Chociaż racja, że zamówienia i prośby o fotoreportaże mogą być bardzo fajne. Smile

sabinsien napisał:
trochę smutno, ale w necie jest duzo takich jak ja

Owszem, miliony ludzi się zajmuje grafiką, ale to wcale nie przekreśla indywidualności - przeciwnie, rzecz w znalezieniu własnego wyrazistego stylu. W końcu o tym właśnie świadczą choćby watchy na dA. Wink


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Wto 21:57, 14 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Tawerna / Psyche Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin