Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Osobowość panny S.

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Film / Bohaterowie POTC
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 15:29, 25 Wrz 2009 Temat postu: Osobowość panny S.

Mając dziś troszkę czasu i przeglądając forum (a w szczególności dział "film"). doszłam do wniosku, że są tematy o osobowości Jacka, Davy'go, Barbossy, Sao Fenga i nawet gdzieś Willa widziałam, ale nie ma tematu o Elizabeth. Chyba, że ja (głucha i ślepa czasami:P) nie dowidziałam i jednak ten temat gdzieś jest? Wiem, że pisano o niej w różnych innych tematach, ale chyba nie zaszkodzi, żeby powstał jakiś osobny?(w razie czego przenieście usuncie, co tam chcecie Smile )
W najbliższym czasie postaram się wysmarować jakiś dłuższy post na jej temat. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 12:38, 04 Paź 2009 Temat postu:

To gdzie ten obiecywany post? Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 18:55, 26 Gru 2009 Temat postu:

Mam nadzieję, że sabinsien jeszcze się pojawi, nie tylko w tym temacie, a na razie...
...nie sądzicie, że [link widoczny dla zalogowanych] w sam raz podsumowuje Lizzie? I dawaj tu takiej rycerskie serce na tacy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 18:29, 27 Gru 2009 Temat postu:

Ooo tak cała ona xD Ale która by nie postąpiła tak samo, gdy w grę wchodzi cudny piracik Jack ? xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Voodoo
Czyściciel zęz


Dołączył: 30 Gru 2009
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 23:08, 01 Sty 2010 Temat postu:

A ja spróbowałam coś niecoś naskrobać o osobowości Elki:

Elizabeth to odważna, porywająca i bardzo niezależna jak na jej wiek kobieta. Wręcz "gotowa na wszystko". Zawsze była zafascynowana piractwem i życiem na morzu, ale nawet wtedy, kiedy została już piratem nie zapomniała o lojalności, współczuciu dla bliskich, a także poczuciu przyzwoitości. "Piratka" jest w stanie bronić się przed wieloma przeciwnikami, ma wrodzony talent do planowania strategii walki, umiejąc dobrze opracować techniki obronne i przewidzieć manewry przeciwnika. Posiada naturalne zdolności przywódcze, znakomicie żegluje. Zna się dobrze na szermierce, potrafi nawet posługiwać się dwoma mieczami naraz.

Krótko, ale kij tam, przynajmniej coś jest, prawda? Wink

A [link widoczny dla zalogowanych] rzeczywiście doskonale ją opisuje. Laughing


Ostatnio zmieniony przez Voodoo dnia Pią 23:10, 01 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 23:35, 01 Sty 2010 Temat postu:

Voodoo napisał:
ma wrodzony talent do planowania strategii walki, umiejąc dobrze opracować techniki obronne i przewidzieć manewry przeciwnika. Posiada naturalne zdolności przywódcze, znakomicie żegluje. Zna się dobrze na szermierce, potrafi nawet posługiwać się dwoma mieczami naraz.

...strzela, fechtuje, ujeżdża dzikie ogiery, wali w mordę z półobrotu, zna dziesięć języków i projektuje fortyfikacje... a, pardon, włączył mi się tryb "za dużo filmów widziałam i się starzeję". Właściwie to mnie z lekka irytowało to co wyczynia Lizzie w DMC (powiedzmy, że przed AWE więcej już przeszła i miała gdzie zbierać doświadczenie, więc na upartego ujdzie). Ja ją najbardziej lubię, gdy pozostaje dobrze wychowaną arystokratką, ale działa POMIMO tego, a nawet potrafi i elementy swojego wychowania obrócić w broń (Och! Słabo mi! Wink ). Wtedy jest naturalna, wtedy daje się lubić. Ale gdy zaczyna walczyć i żeglować jak pirat po całym życiu walk i żeglowania... jakoś staje się obca, sztuczna. No i jak tu się przejąć w takiej sytuacji? Ona wszystko może, wszystko potrafi, spierze kilku przeciwników naraz... cześć Lizzie, poradzisz sobie sama. A ja lubiłam tą co blokuje drzwi świecznikiem i nocnej koszuli szarpie się z bronią ze ściennej dekoracji (widomy znak, że nigdy jej wcześniej nie dotykała Laughing ). Ale jak trzeba, to ruszy głową i znajdzie właściwe działania i słowa. Naprawdę trzeba było więcej? Wink

Czytałam niedawno świetną analizę przemian jej osobowości na przestrzeni CBP-DMC, ale to było po angielsku, więc nie wiem na ile Wam dostępne. Wrzuciłam dzisiaj do Ładowni, jakby kto chciał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 16:49, 02 Sty 2010 Temat postu:

Elizabeth pokazuje się jako inteligentna, ładna panienka z dobrego domu. Bierze udział w wielkich (i nudnych) balach. Już od małego interesują ją piraci, widac także po niej, że lubi przekraczać granice (rozmowa w pierwszej scenie i prośba do Willa by mówił jej po imieniu). Jak na swoje towarzystwo jest nieco dziwna. Okazuje się, że dla niej strasznym orzeżyciem były oświadczyny komo0dora niż to, że spotkała pirata. Później po porwaniu nie traci zimnej krwi, okazuje się, że bardzo dobrze zna piracki kodeks czym zaskakuje Pintela i Ragettiego, którzy się tego nie spodziewali. Tam również błyska sprytem, domyśla się czego szuka Barbossa, próbuje go wykiwać, ale zapomniała o szczegółach umowy. Od tego czasu stała sie jakby troszkę mniejsza w mniemaniu o sobie. Po tym jak Barbossa uświadomił sobie, że Elizabeth nie jest jednak córką Turnera, okazuje się, że nie jest tak kryształowa, jak ona sama oczekuje od innych ludzi. Wtedy przekonuje sie, że dobry może być złym, a zły może być dobrym. Od Willa dowiaduje się, że Jack został na wyspie umarłych, jest tylko oburzona, że Will skorzystał z jego pomocy, jednak sama nic nie robi żeby Jacka ratować, skoro jest piratem to zaslużył sobie na to(i mimo to, że on ja uratował). W końcu na wyspie mam wrażenie, że zachowuje się jak rozkapryszona panienka("Musimy uratować Willa!). Nagle okazuje się, że nie można w tak ekspresowym tempie spełnic jej życzenia. Więc musi czekać. W międzyczasie dowiaduje sie, że o czym marzy Jack i mozliwe, że uświadamia sobie, że pragnie o twego samego.I że zawsze narzucano jej jakies ograniczenia. I postanawia być panią własnego losu. Udowodniła to uciekając z Dauntless na Czarną Perłę, a później na Isla de Muerta, by ratować Willa. Udowodniła to także w tym momencie ucieczki Jacka spod szubienicy. Pokazuje, że nie jest głupkowatą ślicznotką w gorsecie Smile Tylko silną i pewną siebie kobietą.

W DMC widać jeszcze powiązania Elizabeth do swiata do świata jej ojca. Nie potrafi tego ścierpieć, że jest ingorowana przez mężczyzn. Najpierw przez ojca, który na siłę chce wysłać ją z powrotem do Anglii. Później przez Willa, Jamesa i Jacka (walka o klucz), gdzie de facto każdy powinen być nią zainteresowany. Nie chce się pogodzić z swoją rolą (faceci do bójki, a ona ma pilnować skrzyni Davy'ego). Odczuwa to jaką wielką niesprawiedliwość.
Jest silna w swoich przekonaniach (precyzyjne wzskazania kompasu), dobrze wie czego, chce. Później tę pewność siebie zaburza jej nie, kto inny tylko Sparrow. Marzy o małżeństwie i byciu piratem jednocześnie. Mówi jej o pragnieniu bycia wolną, robieniu tego na co ma ochotę. Próbuje jej jako tako uświadomic, że jest tylko człowiekiem, który nie potrafi oprzeć się każdej pokusie. Podkusza Jacka do pocałunku, co jej się nie udaje (przez znamię). Próbuje mu udowodnić, że jest słaby i nie oprze się smakowi nagrody czy pochwał(czy jakoś tak). Wychodzi na to, że ona sama chciała sprawdzić, czy jest zdolna się oprzeć.
Panna Swann temu przeczy, sądząc nadal, że ma silną osobowośc, że może osądzać wszystkich jednakową i swoją miarą.
POtrafi negocjować z Beckettem, próbuje także z Jackiem, co poskutkowało jedynie stratą listów. A według umowy miała dac je Willowi. Później dowiaduje się, że Jack ją okłamał w kwestii Willa, co prawdopodobnie przyjmuje za osobistą zniewagę (przynajmniej mi się tak wydaje Razz).

AWE.
Elizabeth wyrusza razem z załogą Barbossy, na sam kraniec świata, przedtem poświęcając się w Singapurze, po to by uratować Sparrowa, którego zostawiła na pastwę Krakena.
Jej związek z Willem przechodzi kryzyz, od pamiętnego zatopienia Perły przez Krakena. Will jej nie ufa, czując, że ma to związek z Kapitanem Czarnej Perły. Oddalają się od siebie. Przez chwilę cieszy się na widok Jacka, ale przygasa gdy przypomina sobie o Willu. Nie rozumie oskarżeń Jacka. Sądziła, że skoro przybyli go uratować, powinien być im wdzięczny. Zamiast tego słyszy gorzkie pretensje. Oddala się od niego i nie próbuje już więcej z nim szczęścia.
W drodze powrotnej spotyka ducha swego ojca. Elizabeth nie chce uwierzyć w śmierć osoby, która poza Willem była jej nabliższa. Słusznie oskarża o to Becketta.
Zdziwiona jest planami Turnera, który potrzebował Perły do uwolnienia Bootstrapa. Para się jeszcze bardziej oddala od siebie. Jakby na złość Willowi, zgadza sie na warunek Sao Fenga. Na pokładzie jego statku wzięto ją za Calypso, sprytne to wykorzystuje. Na wskutek przypadku czy też zbiegu okoliczności zostaje kapitanem tego statku. Parę minut później spotyka Jamesa Norringtona, wypominając mu śmierć ojca, ma do niego pretensje. Nie stara sie go nawet wysłuchać, postepuje bardzo egoistycznie, sądzi, że to ona ma znowu rację. Nie chce mu wierzyć, nawet gdy uwalnia ją i jej załogę z celi ryzykując swoim życiem. Mówi mu, że mu nie wybaczy, chociaż to Norrington jest w tej relacji bardziej poszkodowany. To ona go zostawiła i pomogła uratowac Jacka Sparrowa, co załamało błyskotłiwą karierę Jamesa, który się stoczył ma dno. Dopiero go żałuje gdy widzi gdy umiera zabity przez Bootstapa.
Spóźniona przybywa do Shipwreck Cove. Rozpalona żądzą zemsty pragnie zmusić piratów do walki, żeby zemścić się na Beckecie. Udaje jej sie to znowu dzięki pomocy Jacka. Zostaje królem piratów, o czym pewnie nawet nie śniła. Na pertraktacji wymienia Jacka na Willa, pragnąć prawdopobodnie uratowac ten związek. Później dzielnie walczy i zgadza się na ślub z Willem, który odbył się w niecodziennej sytuacji, ale jest świadoma, że któreś z nich może zginąć.

Kurcze i tak mi nie wyszedł ten post jak planowałam. Są błędy i tekst jest zagmatwany (przynajmniej wg mnie xD) Brakuje jeszcze parę kwesti
i baardzo przepraszam za tą zwłokę, ale miałam trochę zamieszania z szkołą, prawkiem i świętami Rolling Eyes
Mam nadziję że zostanie mi wybaczone? Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 18:57, 02 Sty 2010 Temat postu:

sabinsien napisał:
widac także po niej, że lubi przekraczać granice (rozmowa w pierwszej scenie i prośba do Willa by mówił jej po imieniu)

Swoją drogą, trochę to z jej strony... bezmyślne? naiwne? Rzecz w tym, że ona może sobie coś takiego powiedzieć, a Will nie ma innego wyjścia, jak kurtuazyjnie odmówić. Nalegając, stawia go między młotem własnych wymagań a kowadłem społecznego konwenansu. Najprawdopodobniej zdaje sobie z tego sprawę, ale że najbardziej charakterystyczną cechą Elizabeth jest właśnie dążenie do łamania tych ciasnych konwenansów, uparcie powtarza swoje wymaganie, stawiając chłopaka w wybitnie nieprzyjemnym położeniu... Lizzie w CBP cały czas trochę walczy z wiatrakami, ale... przecież ostatecznie wygrywa. Wink

sabinsien napisał:
domyśla się czego szuka Barbossa, próbuje go wykiwać, ale zapomniała o szczegółach umowy

Nie tyle zapomniała, co w ogóle nie sądziła, że te szczegóły muszą być, eee, wyszczególnione. Laughing Oboje - Elizabeth w konfrontacji z Barbossą i Will w konfrontacji z Jackiem (co jesteś gotów uczynić dla swojej damy?) - przekonują się, że zawierając umowę z piratem trzeba szukać przypisów i drobnego druku, bo wbrew założeniom "przyzwoitych obywateli", pirat jest (dis)honest i dotrzymuje litery a nie ducha umowy.

sabinsien napisał:
Od tego czasu stała sie jakby troszkę mniejsza w mniemaniu o sobie.

Nie sądzę. Nauczyła się czegoś raczej o piratach niż o sobie. Vide komentarz wyżej.

sabinsien napisał:
Wtedy przekonuje sie, że dobry może być złym, a zły może być dobrym.

Wiedziała to już wcześniej, skoro od dawna fascynowali ją piraci, a dała temu świadectwo próbując bronić Jacka w porcie.

sabinsien napisał:
Później tę pewność siebie zaburza jej nie, kto inny tylko Sparrow. Marzy o małżeństwie i byciu piratem jednocześnie. Mówi jej o pragnieniu bycia wolną, robieniu tego na co ma ochotę.

To jest dość niejasne - 1. pewność Elizabeth zaburza Sparrow, 2. Elizabeth marzy o małżeństwie i piractwie, 3. Sparrow mówi Elizabeth o jej marzeniu wolności. Dobrze rozumiem?

sabinsien napisał:
Podkusza Jacka do pocałunku, co jej się nie udaje (przez znamię).

Ojejej, biedny, niewinny, niecnie uwodzony Jack... Laughing Oczywiście całkiem niechcący i mimochodem plącze się z flaszeczką przy podstępnej Lizzie, a posługę, ehem, w sprawach małżeńskich to całkiem kto inny proponował. "Persuade me...", to oczywiście pod adresem albatrosów było. Laughing

sabinsien napisał:
POtrafi negocjować z Beckettem, próbuje także z Jackiem, co poskutkowało jedynie stratą listów.

"Persuade me...", już wspominałam? Laughing Przy Becketcie dzierżyła silniejszy argument. Wink Z Jackiem odwrotnie. Negocjuj tu, kobito, z przeciwnikiem co cię roztopi jednym spojrzeniem... Nie dziwicie się jej chyba? Laughing

sabinsien napisał:
Oddala się od niego [Jacka] i nie próbuje już więcej z nim szczęścia.

To raczej Jack ma jej dość. Nawet gdy już są pogodzeni, stanowczo ucina, że "raz wystarczył". Wink

sabinsien napisał:
Są błędy i tekst jest zagmatwany (przynajmniej wg mnie xD)

Parę drobiazgów do redakcyjnego wygładzenia. Wink Ale całość interesująca, w sumie brakowało tu pełniejszej analizy Elizabeth. Miło, że o to zadbałaś. Smile

sabinsien napisał:
baardzo przepraszam za tą zwłokę, ale miałam trochę zamieszania z szkołą, prawkiem i świętami

Jasne, zrozumiałe. Bywa. Dobrze, że wróciłaś. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 18:12, 19 Lut 2010 Temat postu:

Skoro jak dotąd nikt niczego nie dopisał (wredne Wy...! najbardziej sabinsien!!! no żeby we własnym temacie... oj, żartuję, no ) to jednak popełnię tego rekordowego dubla.

Poniższy tekst NIE JEST mój. Wydał mi się na tyle godny uwagi, że zdecydowałam się przełożyć i przynieść. Efekt jest nieco sztywny, ale zależało mi na możliwie dokładnym oddaniu sformułowań autorki. Tekst przełożony tylko częściowo, bez fragmentów nie dotyczących Elizabeth.

------------------------------------------------------------------------------
Oryginał: [link widoczny dla zalogowanych]

Symboliczne znaczenie sukni Elizabeth

Suknia Elizabeth kilkakrotnie pojawia się w DMC samodzielnie i w rzeczywistości dostaje kilka najlepszych ujęć. Co ciekawe, jedno ujęcie jest analogiczne z ujęciem w CBP: w CBP, Elizabeth tonie w wodzie, ponieważ jej nowa suknia z gorsetem dusi ją. Widzimy jak Elizabeth wolno opada na dno oceanu. Tym razem [w DMC], dostajemy ujęcie jej sukni najpierw unoszącej się na wodzie i potem tonącej. To drugie ujęcie zdecydowanie odpowiada scenie tonięcia Elizabeth w CBP.
To zestawienie skłoniło mnie do zastanowienia, czy jej suknia ma jakieś znaczenie symboliczne. Mój punkt widzenia: suknia Elizabeth odzwierciedla jej rolę w społeczeństwie.

W CBP, jej rola społeczna dławi ją. Elizabeth chce przygody, co objawia się wcześnie przez jej zainteresowanie piratami, fakt, że zatrzymuje medalion i czytanie w sekrecie pirackich powieści. Jednak zamiast możliwości przeżycia swoich marzeń, spotyka ją perspektywa poślubienia komodora. Jej ojciec, który sprzyja temu mariażowi, daje jej piękną suknię na ceremonię mianowania Norringtona. Nieszczęśliwie, ta nowa suknia dławi ją i w końcu powoduje omdlenie. Suknia jest znakiem miłości jej ojca, tym niemniej, suknia reprezentuje dla niej złotą klatkę. Omdlenie Elizabeth zbiega się z oświadczynami Norringtona. Elizabeth jest przerażona uwięzieniem na całe życie w roli dobrej żony, która cierpliwie czeka na swojego męża, gdy on jest na morzu, zarządza posiadłością i wychowuje dzieci.
Upadek Elizabeth z muru jest wydarzeniem, które rozpoczyna wszystkie inne w CBP. Kiedy tonie, medalion, który ciągle nosi na szyi, wzywa przeklętych piratów. To wydarzenie inicjuje spotkanie Jacka z Elizabeth i Jacka z Norringtonem. Zaskakująco, Jack robi tutaj coś bezinteresownego: ratuje życie Elizabeth i rozcina jej gorset. Widząc tą scenę na poziomie symbolicznym, interpretuję to tak, że Jack daje Elizabeth wyjście z ograniczeń jej życia.

Spójrzmy co jeszcze Elizabeth nosi w trakcie CBP.
- kiedy piraci atakują, Elizabeth jest tylko w nocnej koszuli.
Tu jest jej pierwsza szansa by stanąć w swojej obronie. Może udowodnić, że jest nie tylko ładna, ale także bystra i odważna.

- Barbossa potem daje jej obszerną suknię, która nie całkiem na nią pasuje.
Jeszcze raz Elizabeth staje się dość bierna. Utkwiła mi w umyśle scena, gdy Elizabeth kryje się w strachu na podłodze kajuty kapitana, kiedy zdaje sobie sprawę, że cała załoga jest przeklęta.

- Elizabeth rozbiera się z tej sukni, zanim skacze do wody i zostaje porzucona razem z Jackiem na wyspie. Jeszcze raz, zrzucenie sukni czyni ją bardziej piracką. Zapowiadając wydarzenia DMC, flirtuje trochę z Jackiem, jednak nie ulegając mu: ostatecznie nawet pali jego ukochany rum.

- następnie zostaje uratowana przez Norringtona i otrzymuje męskie ubranie. Scenariusz nawet zawiera scenę z Elizabeth proszącą o ubranie Norringtona, który daje jej jeden z uniformów.
Elizabeth w męskim ubraniu jest bardzo aktywna. Między innymi, ucieka ze swojego pokoju, kradnie łódź, próbuje przekonać załogę Perły by pomogli jej ratować Willa i walczy razem z Willem przeciw nieumarłym piratom.
W pewnym stopniu, możemy zobaczyć jaki jest Norrington: nie zamyka Elizabeth w klatce, np. rozkazując jej by została w swoim pokoju dopóki nie będzie nosić znowu odpowiedniego ubrania. Zamiast tego, pozwala jej biegać wokół w męskim ubraniu. To mi sugeruje, że on jest skłonny uszanować jej pragnienie wolności. To zapowiada także, że szanuje ją na tyle, aby uwolnić ją w zakończeniu i dać jej szansę poślubienia Willa.

- w finalnej scenie CBP, Elizabeth raz jeszcze ubrana jest w elegancką suknię.
Nie walczy tutaj aktywnie. Zamiast tego używa możliwości, na które zezwala jej społeczeństwo: udaje omdlenie, by odwrócić uwagę Norringtona i jej ojca od działań Willa. Pod koniec CBP, ma więcej wolności niż na początku filmu i wolno jej poślubić mężczyznę, którego wybrała. Pomimo tego, wciąż jest częścią społeczeństwa, które ma wobec niej swoje oczekiwania.

Podczas DMC, widzimy Elizabeth tylko w dwóch głównych strojach: jej sukni ślubnej i w męskim ubraniu, które zdobywa. Raz jeszcze jej suknia oznacza jej oficjalną rolę społeczną. Suknia ślubna jest uważana za suknię na szczęśliwą okazję, ale kiedy ona ją nosi, nie dzieje się nic radosnego: ona i jej przyszły mąż zostają aresztowani, a ona zostaje uwięziona. Kiedy jej ojciec próbuje ją ratować, plan idzie niepomyślnie i ojciec zostaje również uwięziony. Tym razem, Elizabeth jest jednak bardziej zdeterminowana, nawet nosząc suknię. Posmakowała raz wolności i wie czego chce. Zatem ucieka i z powodzeniem zmusza Becketta, aby dał jej list kaperski.

Po tej scenie, widzimy Elizabeth tylko w ubraniu mężczyzny. We wszystkich kolejnych scenach ustala własne zasady. Walczy jak mężczyzna, ale także używa sztuczek i swoich wdzięków, aby dostać czego chce. Nie żeby jej wdzięki zawsze działały… Wydaje się, że nie robi wrażenia na Norringtonie, gdy ten w jednej scenie na pokładzie statku pokpiwa z jej niepowodzenia w uzyskaniu od Jacka odpowiedzi co zrobił z jej „ostatnim narzeczonym”. Omdlewanie w próbie przyciągnięcia uwagi „jej” mężczyzn także już więcej nie działa.

Co mnie intryguje, to że w tym samym czasie jej suknia wciąż odgrywa pewną rolę.
Np. Elizabeth używa jej by przerazić załogę handlowego statku i skłonić ich do obrania kursu na Tortugę. Załoga tego statku wierzy, że suknia należy do dziewiczej panny młodej, szukającej swojego męża, którego straciła na morzu. Ironicznie, to rzeczywiście historia Elizabeth w tym czasie. Suknia w końcu zostaje znaleziona przez Willa i utracona – opada powoli na dno oceanu – po tym, gdy statek zostaje zniszczony przez Krakena. Patrząc na utratę sukni Elizabeth jako symboliczną, widzę to jako metaforę dryfowania poza ograniczenia społeczne. Elizabeth ma teraz tyle wolności, że nie zawsze wie, jak użyć jej odpowiedzialnie. Czyni pewne wybory, których potem głęboko żałuje. Pytanie czy jej działania są usprawiedliwione, jest trudne i nie będę się nim akurat teraz zajmować. Chcę tylko powiedzieć, że Elizabeth mogła uratować resztę załogi, gdy przykuła Jacka do masztu.
--------------------------------------------------------------------------------

Komentarze oczywiście mile widziane. W końcu po to się pisze (albo tłumaczy i przynosi) cokolwiek? Wink


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 19:28, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:17, 19 Lut 2010 Temat postu:

Cytat:
(wredne Wy...! najbardziej sabinsien!!! no żeby we własnym temacie... oj, żartuję, no )

zraniłaś mnie... Gdzie moja butelczyna rumu na smutki? Very Happy

btw nigdy nie myślałam w ten sposób o sukni Elizabeth. Przepraszam,napisałabym coś więcej, ale nic mądrego nie chce póki co przyjśc do głowy Przeczytałam cały tekst i podziwiam, że chciało Ci się tłumaczyć Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 22:41, 19 Lut 2010 Temat postu:

Aletheia napisał:
Tekst przełożony tylko częściowo, bez fragmentów nie dotyczących Elizabeth.

Powiedziałabym, bez najciekawszego Very Happy Rodzinne powiązania Jacka i Tii, to dopiero jest teoria! Laughing

A żeby było o tekście... ogólnie, nic nowego. Bez kiecki piractwo, w kiecce dyplomacja Smile

Cytat:
Tym razem [w DMC], dostajemy ujęcie jej sukni najpierw unoszącej się na wodzie i potem tonącej.

Dowód, że Jack, ściągając z Lizzie suknię w CBP, wiedział, co robi Wink

Cytat:
Widząc tą scenę na poziomie symbolicznym, interpretuję to tak, że Jack daje Elizabeth wyjście z ograniczeń jej życia.

Samym ratunkiem jeszcze z niczego jej nie uwalnia, a wręcz przeciwnie, zwiększa prawdopodobieństwo, że poślubi Norringtona. Dopiero cała ta przygoda, zmiany, jakie zaszły przede wszystkim w Willu (ok, tu Jack miał swoje zasługi Wink) daje jej szansę odmiany swojego losu. A Jack... ogólnie, lubi niwelować ograniczenia Very Happy

Cytat:
Barbossa potem daje jej obszerną suknię, która nie całkiem na nią pasuje.

Hmm? Chyba muszę obejrzeć "Klątwę..." jeszcze raz.
Cytat:
Jeszcze raz Elizabeth staje się dość bierna.

Bo rzucanie się z nożem na kapitana statku to zachowanie bierne. Chyba nie tylko ja powinnam zrobić sobie powtórkę z filmu Wink

Cytat:
Elizabeth rozbiera się z tej sukni, zanim skacze do wody

A to jej raczej na dobre wyszło, biorąc pod uwagę to, co już wiemy o sukniach w wodzie Smile

Cytat:
W pewnym stopniu, możemy zobaczyć jaki jest Norrington: nie zamyka Elizabeth w klatce, np. rozkazując jej by została w swoim pokoju dopóki nie będzie nosić znowu odpowiedniego ubrania. Zamiast tego, pozwala jej biegać wokół w męskim ubraniu.

To chyba jedyne ciekawe spostrzeżenie Smile Owszem, coś o Norringtonie nam mówi. A gdzie wtedy był szanowny gubernator, tak troskliwie okrywający córkę po spadku do wody? Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 22:42, 19 Lut 2010 Temat postu:

No niedowidzi, serduszko za małe? Very Happy Co Ty pijesz ostatnio z braku rumu! Very Happy Masz tu trzy daj pyska i chodź na flachę, nawet mogę Cię później odnieść. Partyman Very Happy

Ja jeśli już, to myślałam o gorsecie, ale to była o wiele pełniejsza analiza, więc koniecznie musiałam przynieść. Very Happy Przetłumaczyłam, bo jakbym tylko rzuciła linkiem do oryginału, to pewnie mało komu by się chciało czytać, a co dopiero odpowiadać. Jak widać, czynię wysoce optymistyczne założenie, że tak to co innego... Laughing

EDIT
To wyżej, to do sabinsien nieutulonej w żalu było, wredna ja z flachą przyszłam się łasić... Laughing

Marta napisał:
Rodzinne powiązania Jacka i Tii, to dopiero jest teoria!

Co nieee?! Very Happy Nieomylnie wyłowiłaś stamtąd to do czego mnie też się ślepka zaświeciły. Laughing Tylko gdzie by to zanieść... Osobny temat Tii? Wink

No owszem, nic nowego, ale pierwszy raz to jest tak dokładnie przeanalizowane z każdą zmianą - pełna kiecka / halka / portki...

Marta napisał:
Samym ratunkiem jeszcze z niczego jej nie uwalnia, a wręcz przeciwnie, zwiększa prawdopodobieństwo, że poślubi Norringtona.

Zaraz, czekaj, pamiętajmy o interpretacji bardziej symbolicznej niż dosłownej. Zdjęcie gorsetu (i sukni) to też ich pierwsze spotkanie, a właśnie od tego momentu Lizzie "porwał" ten "wir" zmieniający życie. Nic już potem nie było takie samo - wcześniej to były tylko mniej czy bardziej naiwne marzenia, a tym razem po raz pierwszy prawdziwy żywy i zmokły pirat. Ciekawe co by było gdyby nie ten cały incydent. Przyjęłaby oświadczyny? Czy coś to w niej zmieniło? Czy naprawdę pierwszym punktem zwrotnym było dopiero porwanie?

Tak - jak na moje oko, faktycznie Barbossa dał jej tą kieckę trochę za dużą, strasznie w niej tonie. Very Happy Ale uświadomilam to sobie dopiero przeczytawszy. No, trudno oczywiście, żeby miał odpowiednią, a zresztą musiała być starszej, obszerniejszej mody...

Marta napisał:
Bo rzucanie się z nożem na kapitana statku to zachowanie bierne. Chyba nie tylko ja powinnam zrobić sobie powtórkę z filmu

To samo pomyślałam... No ale jednak ogólny wzór by się zgadzał - w pełnych damskich szmatkach jej działania nawet jeśli energiczne, to kończą się niepowodzeniem.

Marta napisał:
A gdzie wtedy był szanowny gubernator, tak troskliwie okrywający córkę po spadku do wody?

Podejrzewam, że tatuś by ją właśnie tak samo okrył i czym prędzej zapakował do łóżka, usuwając z ludzkich oczu. Jeśli wszyscy z tatusiem na czele traktują ją jakby była ze szkła, to Norrington najmniej. Powinna to docenić. Wink


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Pią 23:07, 19 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 0:01, 20 Lut 2010 Temat postu:

a widziałaś => Very Happy to taki mały żart był Very Happy ale z zaproszenia i tak skorzystam RazzRazz
Ja bym to przeczytała,ale i tak większości bym nie zrozumiała,więc należą Ci się ukłony za tłumaczenie Smile
Zaciekawiłyście mnie tym powiązaniem, że aż przeczytałam odpowiedni fragment Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 0:37, 20 Lut 2010 Temat postu:

sabinsien napisał:
a widziałaś => Very Happy

Widziałam. Utopione we łzach. Uznałam, że mimo wszystko trza Ci ten mały żart podlać czym innym. Laughing No myślę, że skorzystasz! Sama do tej flachy zostanę i kto wtedy mnie odniesie. Laughing

sabinsien napisał:
należą Ci się ukłony za tłumaczenie Smile

Może jeszcze co kiedy przyniosę. Wink Bo mnie niewymownie wkurza, że my tu ledwo wiosłujemy, a tam takie skarby leżą. Hej, tylko komentować! Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sabinsien
Cieśla


Dołączył: 13 Lip 2009
Posty: 436
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z południa
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 20:52, 20 Lut 2010 Temat postu:

skorzystam, skorzystam Very Happy i osobiście odprowadzę jeśli bedzie trzeba.
To trzeba te skarby odkopać Very Happy ja po maturze zwiększę aktywność, bo teraz mam kolorowy zawrót głowy w domu xD i nie mam póki co siły żeby myśleć normalnie xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 20:36, 08 Kwi 2010 Temat postu:

Anajulia w temacie Pirackie Arkana napisał:
Cóż za trafne (i co cenniejsze - zwięzłe) analizy osobowości, sytuacji... No, może z wyjątkiem Elizabeth. Tę widzę jako bardziej skomplikowaną postać i polemizowałabym w kwestii jej motywacji.

Jako że się z tym zgadzam, poniższe jest z dedykacją dla Anajulii. Wink (Tłumacz też może dedykować?) Wybacz, że tym razem nie tak zwięźle, ale w tej kwestii pozwolę sobie wyrazić odmienne zdanie – lepsze celne, nawet jeśli obszerne, niż zubożone, nawet jeśli zwięzłe.

Fabu vel Melusina oprócz pracowitej produkcji ficów wyjątkowo licznie dostarcza też rzeczy ciekawsze – różnej maści „meta”, rozmyślania, kompilacje i przewodniki po fandomie.

Rozważania nad moralnością Elizabeth
[link widoczny dla zalogowanych]

Penknife [jedna z PotC-fanek i fan-autorek; przyp. tł.] ostatnio opublikowała bardzo interesujący [link widoczny dla zalogowanych], użyteczny do analizy wartości wyznawanych przez postać. Odpowiedziałam na pytania za (moją wersję) Elizabeth i odkryłam, że odpowiedzią na większość pytań „czy to źle…?” było „tak, ale zrobiłabym to i tak, gdyby okoliczności tego wymagały”. Według mnie, Elizabeth jest przede wszystkim oportunistką – czyni, co jej zdaniem trzeba uczynić i nie przejmuje się zbytnio moralnością. Nadal jest w jakimś stopniu oddana tradycyjnej moralności (akceptuje, że kłamstwo, morderstwo, kradzież, itp. są złe), ale po prostu nie pozwala, by to ją powstrzymało przed zrobieniem czegoś, co uważa za konieczne by uratować kogoś, na kim jej zależy. Według niej, istnieje wyższa moralność, która usprawiedliwia wiele rzeczy. (Przychodzą mi tutaj na myśl teorie Carol Gilligan o społecznej roli płci i moralnym relatywizmie – pogląd Elizabeth na moralność wydaje się pokrewny „etyce troski” u Gilligan, szczególnie w zderzeniu ze poglądem Norringtona, które wyraźnie jest „etyką sprawiedliwości”. Elizabeth jest jak osoba, która potępiłaby kogoś za defraudację w celu kupienia sobie nowego samochodu, ale okradłaby swojego pracodawcę, gdyby to był jedyny sposób zdobycia pieniędzy na lekarstwa dla jej męża.)

Przez większość kanonu, Elizabeth wierzy, że cel uświęca środki. Mówiąc Jackowi, że rzeczami, które ich różnią są „poczucie honoru, przyzwoitości i kręgosłup moralny” [(c) Anajulia; przyp. tł.], szczerze wierzy, że to prawda, bo jej motywy są czyste, nawet jeśli działania nie. A Elizabeth wierzy, że czystość motywów jest tym, co stanowi o kręgosłupie moralnym. W tym momencie filmu wierzy, że wszystko co zrobiła jest usprawiedliwione, bo to nie było z powodów prywatnych, lecz z miłości (pamiętajcie, że nawet gdy się zgadza poślubić Norringtona, to nie dla ostatecznego celu bycia z Willem, ale by uratować jego życie). Dla Elizabeth, to podstawowa różnica między nią a Jackiem – według niej, motywy Jacka są zawsze egoistyczne i wyrachowane – ratowanie własnego życia, napchanie sobie kieszeni, itd. (tak naprawdę, twierdziłabym, że Jack często bierze pod uwagę dobro innych ludzi, ale niechętnie to przyznaje i rzeczywiście generalnie przedkłada własny interes, wychodząc z założenia, że jeśli uratuje siebie, to nadal tam będzie, żeby ratować innych). W dodatku, Elizabeth postępuje zgodnie ze swymi obietnicami, nawet jeśli to wiele ją kosztuje (zamierza dotrzymać obietnicy małżeństwa danej Jamesowi, dopóki on nie zwalnia jej z zaręczyn, nawet mimo że mogłaby wszystko odwołać, gdy Will jest bezpieczny), a zarazem uważa, że nie można liczyć na Jacka, iż ten dotrzyma słowa.

Czy to czyni Elizabeth bardziej moralną niż Jack? Wasza odpowiedź na to pytanie prawdopodobnie zależy od tego, czy wierzycie, że cel uświęca środki (czy zabójstwo jest wybaczalne, jeśli popełniono je, by ratować czyjeś życie? Czy zawsze źle jest kłamać, nieważne jaka jest stawka?) i czy uważacie, że motywy Elizabeth są bardziej honorowe niż Jacka. Z pewnością nie sądzę, aby to czyniło ją gorszą niż Jack. Wszystkie główne postacie PotC angażują się w różne formy moralnych kalkulacji; Elizabeth nie bardziej niż Jack, James lub Will. Wszystkie postacie doświadczają presji do granicy ich wytrzymałości i wszystkie z nich ostatecznie docierają do punktu, w którym gwałcą swój osobisty kodeks moralny (Will mniej niż pozostali, ale podejrzewam, że on także zostanie wystawiony na próbę w AWE).

Niezależnie czy zgadzacie się z kodeksem moralnym Elizabeth, nie sądzę, by było uczciwe nazywanie jej hipokrytką. Nie usprawiedliwia w sobie niczego, co potępia w Jacku; prawdziwie wierzy, że ważną różnicą między nimi jest intencja, a według jej kodeksu moralnego, jej czyste intencje czynią ją kimś bardziej honorowym niż Jack (i oczywiście, na jakimś poziomie, jest boleśnie świadoma tego, jak są podobni, jeśli nie brać pod uwagę motywów, więc gorliwie podkreśla różnice). Kiedy stwierdza, że jest bardziej moralna niż Jack, nie wie że go oszuka i pośle na śmierć (i teoretycznie mogłaby nawet powiedzieć, że to było usprawiedliwione, skoro wyborem było poświęcenie Jacka albo pozwolenie, by wszyscy zginęli). W końcu jednak osiąga punkt, w którym już dłużej nie wierzy, że każde działanie jest usprawiedliwione przez czyste intencje. W ostatniej bitwie z Krakenem, zdradza Jacka by ratować Willa, pozostałych członków załogi i siebie, ale po fakcie wyraźnie cierpi z powodu wyrzutów sumienia, żalu i zwątpienia w siebie. Przekroczyła granicę, z której posiadania nie zdawała sobie sprawy i nie sądzi, by mogła się nazywać bardziej moralną od Jacka, od tego miejsca. Została zmuszona do ponownej oceny siebie i swojej koncepcji moralności, i nie jest szczęśliwa z wnioskami jakie wyciągnęła. Ale, co znaczące, chce zrobić co się da, by to naprawić.

***

W tym kręgu tematycznym toczy się też dyskusja o motywacji Elizabeth poświęcającej Jacka, szczególnie w świetle komentarzy scenarzystów do DMC. Przeczytawszy komentarze, nie sądzę, by Ted i Terry sugerowali, że podstawowym albo świadomym powodem Elizabeth było to, że czuła się winna swojego seksualnego pociągu do niego. W tej części komentarzy jest jasne, że mówią o drugorzędnej, podświadomej motywacji i że jej główną motywacją jest ratowanie Willa i pozostałych. Nie wierzę aby cokolwiek z tego co powiedzieli, zaprzeczało temu co powiedziałam wyżej o kodeksie moralnym Elizabeth.

Z [link widoczny dla zalogowanych] do DMC.

Terry Rossio: Pocałunek. Louise Bagshaw, powieściopisarka, napisała do nas świetne słowa, które brzmiały: w scenie pocałunku śmierci, ona osiąga jedno i drugie. Elizabeth zarazem gasi swoje pragnienie i dosłownie topi swoją winę.

Ted Elliot: Że pragnie kogoś innego niż Will.

TR: Tak, czy byłaby tak bezwzględna wobec Jacka, gdyby nie czuła takiej pokusy? Gdy jest martwy, już nie jest dłużej pokusą. A ona musi przyznać, że faktycznie coś czuła, że faktycznie tak samo pożąda, ale jednak się powstrzymuje.

[cięcie]

TR: Coś co nie zostało przedyskutowane, to że w tej zdradzie wobec Willa, by tak rzec, ile u Elizabeth… ile dla niej znaczyło, że uratować Willa to pocałować Jacka.

TE: Myślę, że wszystko o to szło.

TR: Tak. Ze wszystkich ludzi, jasne że ona chce ocalić każdego, wszystkich których może, ale z nich wszystkich, ten pocałunek mógł płynąć z pragnienia, by go uratować, bardziej niż kogokolwiek.

TE: Jak powiedziała Louise „ugasić pragnienie, zatopić winę”. I uratować mężczyznę, którego kocha! [śmiech] To już trzecie! Ale to naprawdę była jedna z tych rzeczy, gdy my faktycznie jakby wyszliśmy z tym, podstawą tego zakończenia, pomysłem Elizabeth posyłającej Jacka na śmierć by ratować Willa, wcześniej gdy pracowaliśmy nad pierwszym filmem i pierwszy raz ktoś rzeczywiście wspomniał o sequelach, stwierdziliśmy że to byłoby naprawdę dobre zakończenie do zrobienia.

TR: Tak, jeśli wiesz że jest chemia między dwoma postaciami, wiesz, zadajesz sobie pytanie: jaka może być jedyna sytuacja, gdzie możesz faktycznie mieć pocałunek między nimi i to byłoby uzasadnione, byłoby prawdziwe dla wszystkich postaci? I to było rozwiązanie.

TE: No cóż, wiedzieliśmy też, że to była bardzo trudna rzecz do zrobienia. Mam na myśli, podaj film, gdzie jeden z pierwszoplanowych bohaterów zabija innego żeby ratować życie kogoś jeszcze. To nie jest coś, co się dzieje często, ale wiedzieliśmy, że to wspaniałe, Keira…

(Ogromne dzięki dla PseudoBlu za jej ciężką pracę przy transkrypcji komentarzy scenarzystów.)

***

I wreszcie, co z moralnością seksualną Elizabeth? Niektórzy widzowie uważają, że żartobliwy flirt w jaki angażuje się z Jackiem jest dowodem, że tak naprawdę nie kocha Willa, że jej uczucie nie jest tak silne, na jakie on zasługuje albo, że ona jest seksualnie nienasyconą zdzirą. Wszystko co mogę powiedzieć, to że ci widzowie mają całkiem różne podejście do moralności seksualnej niż ja. Zważywszy wzmianki Elizabeth o małżeństwie, jest całkiem jasne, że jest dziewicą (choć taką ze zdrowym pociągiem płciowym). Największym czego dopuszcza się z Jackiem, jest wymiana kilku aluzji i prawie, ale nie całkiem, pocałowanie go. Myślę, że jest jasne, iż Jack pociąga ją seksualnie, ale jako ktoś kto jest zamężny bardzo długo, mogę Wam powiedzieć, że pociąg seksualny do jednej osoby nie mówi kompletnie nic o tym, jak bardzo kochasz kogoś innego. Przez całe DMC, podstawową motywacją Elizabeth pozostaje odnalezienie Willa i zapewnienie mu bezpieczeństwa. Ani nie zdradza Willa seksualnie z Jackiem, ani z powodu swojego pociągu do Jacka nie porzuca wysiłków aby być z Willem. Gdyby Elizabeth nie kochała Willa, miała mnóstwo okazji by uciec od ich narzeczeństwa. Gdyby chciała działać zgodnie z pociągiem do Jacka, znowu miała po temu mnóstwo okazji podczas filmu. Sprawę rozstrzyga jednak to, że tego nie robi i, dla mnie, skrajnością wydaje się stawiać jej średnio flirtowne zachowanie przeciw niej i liczyć je jako bardziej znaczące od wszystkich jej innych działań.
---------------------------------------------

Też to bardziej taki "przyczynek do", niż pełna analiza, ale myślę, że już bardziej oddaje sprawiedliwość Elizabeth. Komentarze jak zwykle mile widziane. Wink


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Śro 19:33, 18 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aklime
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 03 Wrz 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 16:40, 17 Wrz 2011 Temat postu:

Tekst "Symboliczne znaczenie sukni Elizabeth"szalenie mi się spodobał Wink Ciekawy i... trafny!
Jestem ciekawa, czy to wszystko było celowo zamierzone, czy wszystkie ubrania Elizabeth i to, co się z nimi działo było kwestią... przypadku.


Aletheia napisał:
Wydaje się, że nie robi wrażenia na Norringtonie, gdy ten w jednej scenie na pokładzie statku pokpiwa z jej niepowodzenia w uzyskaniu od Jacka odpowiedzi co zrobił z jej „ostatnim narzeczonym”.


Tak, w tym momencie to ON zawstydza JĄ, mówiąc, że kiedyś marzył, żeby to właśnie o nim myślała z takim uśmiechem. W ogóle w tej części Norrington jest najlepszy! Bez tej okropnej peruki (nienawidzę! Co to ma w ogóle być? Kto to wymyślił?) jest całkiem... sexy... No co, nie mam racji? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 18:10, 17 Wrz 2011 Temat postu:

Aklime napisał:
Jestem ciekawa, czy to wszystko było celowo zamierzone, czy wszystkie ubrania Elizabeth i to, co się z nimi działo było kwestią... przypadku.

Ile by nie było, jestem pewna, że fandom zawsze się doszuka więcej. Laughing Kocham fandom!

Aklime napisał:
Bez tej okropnej peruki (nienawidzę! Co to ma w ogóle być? Kto to wymyślił?)

Admiralicja? Mr. Green Mrrau Scruffington!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 20:15, 17 Wrz 2011 Temat postu:

Aklime napisał:
Jestem ciekawa, czy to wszystko było celowo zamierzone

Jeśli w POTC, to uparcie i może trochę ślepo wierzę, że celowe Very Happy

A tak w ogóle, to przyszłam bronić Norriego-komodora. Lepsza peruka (i ciepłe spojrzenie zza surowego munduru... )niż dwa kilogramy brudu i mali mieszkańcy we włosach. A co! Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aklime
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 03 Wrz 2011
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 20:43, 17 Wrz 2011 Temat postu:

Aletheia napisał:

Ile by nie było, jestem pewna, że fandom zawsze się doszuka więcej. Laughing Kocham fandom!


Ja też Wink Zgraja fanów doszuka się ukrytego znaczenia we WSZYSTKIM i to dosłownie. I piszę to sama będąc fanką

Marta napisał:
A tak w ogóle, to przyszłam bronić Norriego-komodora. Lepsza peruka (i ciepłe spojrzenie zza surowego munduru... )niż dwa kilogramy brudu i mali mieszkańcy we włosach. A co! Laughing


"Mali mieszkańcy we włosach?" Dobre Laughing Nie mam nic przeciwko higienie osobistej, mundur też może być, ale ta peruka...

Lepsze to:

[link widoczny dla zalogowanych]

Czy to:

[link widoczny dla zalogowanych]!Norrington_smile_2.jpg

?

Hmm, teraz to już sama nie wiem. Może zdjąłby tą okropną perukę i jakoś związał włosy w kucyk? Wtedy byłoby spoko Laughing

Edit by Aletheia. Dalej o Norringtonie tutaj


Ostatnio zmieniony przez Aklime dnia Sob 21:06, 17 Wrz 2011, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Film / Bohaterowie POTC Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin