Film, który zmienił moje życie...

Maya

Film, który zmienił moje życie to oczywiście "Piraci z Karaibów". Nie chodzi mi o jakieś zmiany wielkie, ale chodzi o to, że pokochałam Johnnego (oczywiście tak jak kocha się swojego ulubionego aktora, a nie jak wybranka serca). Pokochałam jego gre. Może to wydawać się głupie, ale kiedy widze mój pokój i jego plakaty, a mam zły dzień tylko na niego spojrze i już się uśmiecham. A po za tym dzięki temu filmowi mam cel tak jak Jack. Moim celem jest zdobycie autografu i zdjęcia z Johnnym. Nie chce zapeszać, ale może uda mi się na premierze "Piratów 3" w Londynie, na która wybieram się od roku, a umożliwia mi to mój ojciec, który tam mieszka. Czas pokaże jak będzie.

A po za tym dzięki "Piratom" pokochałam żeglowanie. Rodzice od lat namawiali mnie na zrobienie patentu, a po filmie postanowiłam się za to wziąść. Teraz kiedy siadam za sterem czuje się jak Jack. Czuje wolność, wiem, że moge płynąć gdzie tylko chce i, że nikt mnie nie zatrzyma. Chciała bym mieć taka Perłe jak ma Jack, ale niestety ograniczam sie do 470.

Kolejna rzeczą są szanty. Nigdy ich nie znosiłam kiedy kilku moich znajomych je słuchało, a teraz sama się w nie wsłuchuje godzinami! Polecam "Biała sukienka" i "Hiszpańskie dziewczyny" Very Happy