Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

"Sweeney Todd"

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV / Filmy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
black rose
Kanaka


Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z mrocznej otchłani

PostWysłany: Sob 10:25, 02 Lut 2008 Temat postu:

Ostatnio czytałam sobie komentarze tego filmu (przez tych co już go oglądali lecz angielską wersje) i i zapadło mi w pamięć że jeden z użytkowników(bo to chyba czytałam na filmwebie) napisał że johnny był w tym filmie momentami podobny do jacka sparrowa xD

Ostatnio zmieniony przez black rose dnia Sob 10:26, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 12:03, 02 Lut 2008 Temat postu:

Ale on zawsze jest do niego podobny Razz zawsze ma w sobie tą szczypte "łajdactwa" jak to powiedziała kiedyś Eddie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 17:57, 02 Lut 2008 Temat postu:

Anajulia napisał:

Przesłuchałam więc raz, nie "wczytując" się w słowa, żeby nie popsuć sobie całego efektu Very Happy

No dokładne tak Very Happy Ale jak już się nawet tak specjalnie nie chciałam wsłuchiwać, to momentami było "czekaj, czekaj.. czy on zaśpiewał, że...?" Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 22:32, 15 Lut 2008 Temat postu:

W Filmie już była recenzja. Czołowy polski magazyn filmowy poświęcił jednemu z najważniejszych filmów roku... pół strony. Można ją streścić krótko: Burton przewalił, makabra bez humoru i rąbanka bez emocji, muzyka trudna w słuchaniu, a śpiewać nie potrafią. Na uzasadnienia już im nie starczyło miejsca.
No, jak Film wypisuje takie rzeczy, to możemy mieć 99,9% pewności, ze film będzie świetny. Twisted Evil

Za to Kino błysnęło naprawdę ciekawym, solidnie opracowanym artykułem (choć jeszcze bez recenzji). Kto ma okazję, niech czyta. Rekomendacją niech będzie fakt, że kupiłam Kino drugi raz w życiu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 18:16, 22 Lut 2008 Temat postu:

Aaaaaaaaaaaaaaaaa! Już widziałam i przyznaję, ze jestem zachwycona Very Happy Idąc do kina szłam już w przekonaniu, ze będzie to po prostu genialny film - i nie zawiodłam się. Według mnie jest to jeden z najlepszych w dorobku Burtona. W "Sweeney'm Toddzie" jego mroczny i przerażający styl jest dobrze widoczny, a cały obraz - dokładnie przemyślany. Aby zrealizować taki film - musical o krwistej tematyce, kiedy rekordy popularności biją świąteczne filmy ("Sweeney..." za granicą miał przecież premierę w grudniu) i walentynkowe przesłodkie komedie - trzeba mieć nie lada odwagę. Po przeczytaniu paru recenzji i opisów wiedziałam o czym będzie film, jednak nie spodziewałam sie takiego przebiegu akcji. Nie myślałam o takim rozlewie krwi i wyrafinowanej, przemyślanej w najmniejszych szczegółach zbrodni. Tim Burton po raz kolejny dowiódł swojego geniuszu.
Bardzo spodobała mi się opinia, którą wyczytałam w jednej z recenzji - "Tak znakomitego, artystycznego hołdu tandecie nie oglądaliśmy od lat."
Film jest świetnym podsumowaniem dotychczasowego dorobku duetu Burton - Depp. Uwielbiam - i przekonana jestem, ze nie tylko ja - ten typowy dla filmów Tima kicz. Nie dziwię się ani trochę, że "Sweeney Todd" zyskał tyle nominacji do wszelkich nagród.
Co prawda piosenki z filmu zostały przeze mnie przesłuchane już wcześniej, jednak dopiero teraz, po obejrzeniu, zostały one w pełni zrozumiane.
Chyba nie muszę mówić, że wszystkie utwory są świetne. Cała fabuła zbudowana jest przecież dzięki głosom aktorów. Piękna melodia i poruszające słowa wciągnęły mnie w filmowy klimat, który naprawdę zdążył już zafascynować.
Jak zwykle w filmach Burtona, postacie są najczęściej trudne do rozgryzienia, jednak w "Sweeney'm Toddzie" za nic domyślić się nie mogłam, co czai sie w głowach bohaterów. Obsady już po prostu chwalić nie trzeba Wink Co do głównych postaci, chyba nikt nie będzie miał zastrzeżeń, że zostały zagrane po mistrzowsku. Idealne zgranie się postaci z aktorami i dokładne wcielenie się w filmowych bohaterów. I to wszystko w tajemniczej, makabrycznej scenerii.
Musze przyznać, że oprócz genialnego duetu Bonham Carter - Depp, moją uwagę przykuła postać sędziego Trupina. Ciekawa byłam, czy Alan Rickman zaśpiewa w filmie, bo słuchając wcześniej piosenek (ale nie wsłuchując się! Wink) jego głosu tam nie mogłam rozpoznać. Sama postać sędziego - czarnego charakteru wśród czarnych charakterów - jest interesująca i groteskowa. Rickman ze swoim głębokim głosem i typowym angielskim zimnem idealne wypada w rolach takich właśnie bohaterów. No i oczywiście nie mogę nie wspomnieć o Adolfo Pirellim, na którego widok na sali rozległ się cichy chichot, który towarzyszył już całej scenie pojedynku Pirelli - Todd. A czytałam, ze Sacha Baron Cohen miał w ogóle nie śpiewać... Wink Aż trudno było mi uwierzyć, ze to ten sam człowiek, który grał Borata Very Happy
Krótko podsumowując - po premierze jedyne co mogę z siebie wydusić, to "ochy" i "achy" nad fabułą, muzyką i świetnym burtonowskim klimatem. Polecać chyba nie trzeba - po prostu wstyd nie widzieć! Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Sparrow dnia Pią 18:18, 22 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 20:06, 22 Lut 2008 Temat postu:

Ja też jestem po premierze, byłam dzisiaj w południe. Muszę się przyznać, że nie powalił mnie "Sweeney" na kolana. Owszem, ubawiłam się, pozachwycałam wyżej wspomnianym mrocznym Londynem (ach, scena na Tamizie...) i pokrzywiłam na myśl o worst pies in London, nawet przeraziłam patrząc (uwaga, SPOILER) na płonącą Mrs. Lovett, ale ani mnie nie zaskoczyła fabuła, ani hektoliktry krwi, ani genialna gra aktorska, bo zdążyłam się do niej przyzwyczaić Very Happy Ale mimo to podobał mi się Sweeney, może dlatego, że nie oczekiwałam od niego tego co przed chwilą wymieniłam Very Happy tylko porządnego, mięsistego Wink kawałka tego zwariowanego świata Burtona.

Mrs.Sparrow napisał:
Bardzo spodobała mi się opinia, którą wyczytałam w jednej z recenzji - "Tak znakomitego, artystycznego hołdu tandecie nie oglądaliśmy od lat."

Moim zdaniem tandetna w Sweeneyu jest tylko "krew", reszta jest przerysowana. I to do takiego stopnia, że aż groteskowa i przez to cudowna.
Mrs.Sparrow napisał:
jednak w "Sweeney'm Toddzie" za nic domyślić się nie mogłam, co czai sie w głowach bohaterów.

Ja się domyślam, że czai się mrok Smile Postacie są moim zdaniem raczej jednowymiarowe, ale to się cudnie wkomponowuje w ten burtonowski świat i opowieść o zemście niedoskonałej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 20:56, 22 Lut 2008 Temat postu:

Jak sie ***** okazało... film jest od 18 lat.... jak mnie jutro nie wpuszczą to się normalnie tak wściekne, że to bedzie żeź tam poprostu i tak im dogadam, ze ich beda zeskrobywac z podlogi!!!!!!!!!!!!!!!!!!! WRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR jestem wściekła!!!!!!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 11:43, 23 Lut 2008 Temat postu:

Wystarczy, że pójdziesz do kina z kimś pełnoletnim Smile

AAA! Przetrawiłam Sweeneya przez noc i... zmieniłam zdanie Shocked Jestem zachwycona! Very Happy ŁAAAA, co za cudowna krrrwawa jatka, rzeźnia, czysta makabra, obrzydliwość utopiona w okrucieństwie i do tego jeszcze śpiewający, zadziwiający (a jednak!) Depp. Mniam! Sesese Twisted Evil

Pozwolę sobie wymienić sceny, które wcisnęły mnie w fotel (albo z niego zrzuciły Wink ):
- statek wyłaniający się z mgły nad Tamizą, przeprawa pod Tower Bridge, w ogóle cała scena "No place like London"
- nieuleczalny romantyk, młody marynarz skradający się pod okna wybranki (mimo lania jakie dostał) i dialog "-To takie romantyczne. -Tak!" Laughing
- Szalaństwo Sweeneya, kiedy sędziowi udało się umknąć przed jego brzytwą - Johnny szepczący swoje "Sweeney's waiting..." sprawił, że przebiegły mi po plecach ciarki, tfu! ciary!
- pam pam pa ram sędziego Very Happy i ten moment, w którym przerzuca się z golibrodą pochwałami dla kobiet
- walc (?) Mr. T i Mrs. Lovett
- "At last my home is complete again"
- pojedynek z Pirellim Very Happy
- narodziny nowego Sweeneya, który zabija starego


Ostatnio zmieniony przez Savvy dnia Sob 12:08, 23 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrs.Sparrow
Piracki Lord


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2524
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z teatru
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 12:15, 23 Lut 2008 Temat postu:

Zgadzam się z Tobą, Savvy - wszystkie te sceny miały w sobie coś cudownego (a co tam! Cały film można tak wymienić, tylko po scenach - żeby nie było Laughing)
Jednak do listy dodam jeszcze od siebie sceny podczas piosenki "A Little Priest"- knucie zbrodni i przerabianie jej na paszteciki w tańcu z wałkiem i tasakiem Very Happy Oraz jeszcze podczas "My Friends" - piękna i przerażająca... brrrr... były ciarki, były Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Mrs.Sparrow dnia Sob 12:17, 23 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 22:29, 23 Lut 2008 Temat postu:

Ten film poruszył mnie jak żaden inny (wliczając Katyń!)!! Historia człowieka, który miał tak spaprane życie i na dodanek na końcu okazuje się, że jest jeszcze gorzej! Może ja jakaś nienormalna jestem, ale ja ryczałam na końcu jak wariatka! Koleżanki się na mnie gapiły jak głupie (Lil'Kathy może potwiedzić), wręcz wyłam z żalu za tego faceta! (Jesus teraz mnie weźmiecie na języki).
Film wogóle nie przekoloryzowany, a nawet jeśli tak się to odbiera, to nawet lepiej, bo to tak powinno zostać odebrane. Burton zupełnie mnie zaskoczył, bo to nie był film typowo strikte horror czy thriler, jak poprzednie Sweeney Toddy (w których główny bohater odgrywa podręcznikowego psychopate)! Krew co prawda szła litrami, ale co najlepsze, to tego nie było widać jak np w "Pile", że normalnie strach się bać... ale to była tak jakby parodia tego wszystkiego, sama krew moim zdaniem z początku była koloru zupy pominorowej a na końcu zabielanego barszczu Very Happy takie miałam odczucia Very Happy . Patrząc chociażby na miny Deppa kiedy zabijał pokoleji te wszystkie osoby. Jestem tym filmem zachwycona do granic możliwości i zupełnie nie rozumiem tego ograniczenia wieku! Przecież ten film powinnien być udostępniony conajmniej od 15 roku życia, chociażby dla tego, że ten film to jeden wielki chodzący morał!
Co jeszcze to to, że zupełnie nie rozumiem, dla czego tak mało dostał nagród skoro taka "Pokuta" dostała ich znacznie więcej (swoją drogą ten film jest beznadziejny!)!
Nie mam ulubionych scen, bo ten cały film poruszył mnie maksymalnie! Nie mogłam oglądnąć go w kinie, bo nas ***** nie wpuściły! Ale naszczęście koleżanka dzień wcześniej dostała go na dvd w jakości oryginału!! Dzięki czemu oglądnęłyśmy go w domu z wielką paczką kurczaków z KFC i dwiema butelkami PEPSI Very Happy Dziś oglądałam go conajmniej cztery razy... i za każdym razem włącza mi się oczna fontanna Laughing masakra!
Bardzo mi się jeszcze podobało, jakie Johnny robił miny, kiedy Mrs Lovett planowała ich przyszłość Laughing rozbroiło mnie to Laughing tym razem płakałam ze śmiechu Very Happy A pod koniec tradycyjnie dziewczyny zdrapywały mnie z podłogi, ale bardziej po Epiphany Very Happy to była masakra, wręcz leżałam na podłodze i miałam drgawki Very Happy masakra Very Happy Very Happy
Podsumowywując ten mój niezdarny wywód - FILM GODNY POLECENIA! JAK KOGOS JESZCZE NIE BYLO, NIECH ZASOWA DO KINA I OGLADA!! WARTOOOOOO!!


Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Sob 22:31, 23 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 16:25, 24 Lut 2008 Temat postu:

Oż... Scarlett! Czyżby narodził (albo obudził) się w Tobie morderca-psychopata? Laughing Sweeney to chyba jedyny bohater grany przez Johnnego, którego nie lubię. Jest fascynujący, owszem, ale nie chciałabym niczego od niego przejąć Very Happy
Aletheia napisał:
Za to Kino błysnęło naprawdę ciekawym, solidnie opracowanym artykułem (choć jeszcze bez recenzji). Kto ma okazję, niech czyta. Rekomendacją niech będzie fakt, że kupiłam Kino drugi raz w życiu...

Dla wszystkich, którzy nie zdobędą się na ten wydatek mam link do artukułu Smile [link widoczny dla zalogowanych] - Filmweb zrobił mi przemiłą niespodziankę w newsletterze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 17:20, 24 Lut 2008 Temat postu:

Savvy broń boże Laughing jednak jestem przejęta historią tego człowieka! I przez to go bardzo lubie... no dobra, może i podcinał te gardła i bawił ludzi kanibalizmem, ale bez przesady.
Zauważyłam, że filmy Burtona zawsze mają morał... w porównaniu z innymi na przykład... ciekawe to Very Happy A w Sweeney'u taki jest.
Ktoś mógł oglądać ten film i stwierdzić, boże jaki ten film jest makabryczny itp itd, a ktoś ogląda go i widzi dramat mężczyzny, któremu odebrano zarazem żone i córke, oraz który będący tak przesycony chęcią zemsty zabija najbiższe osoby! Nie zdając sobie z tego sprawy! On był wręcz w desperacji!
Moim zdaniem morał z tego taki: "Nie mścij się, gdyż w końcu to się na tobie odegra" ... pouczające mówcie co checie Razz
PS.: Taka drobna dygresja... za którą uznacie mnie za wariatke: Oni chociaż oddzielali mięso od kości... ja się obawiałam, że w tej mielonce będzie wszystko, a tu oni dbali o swoich klientów Twisted Evil
PPS.: Sorki jeśli się powtarzam Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
GOSIA:D
Kanaka


Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 197
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Radom

PostWysłany: Pon 18:32, 25 Lut 2008 Temat postu:

A ja tak bardzo chciałam iść na Sweeneya do kina...A tu nic... ;(
już nawet jakbym nikogo nie znalazła, co ma 18 lat, to moja mama się zgodziła, że pójdzie ewentualnie ze mną do tego kina...
ale tak się wkurzyłam jak poszłam do kina, a tu się okazało, że nie grają u mnie w kinie w ogóle Sweeneya Todda... Sad
Nie do pomyślenia...!
Nie wie ktoś może kiedy na DVD wychodzi ten film? Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Wto 21:33, 26 Lut 2008 Temat postu:

Uuuu to masz nie za fajnie... na dvd to najwcześniej za pół roku...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
black rose
Kanaka


Dołączył: 30 Lip 2007
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z mrocznej otchłani

PostWysłany: Śro 17:29, 27 Lut 2008 Temat postu:

Aaaa

Oglądałam wczoraj w nocy ten film Very Happy (bo do kina nawet nie próbowałam iść, bo wiadomo że by mnie nie wpuścili)
Ahh strasznie mi się podobał. Z reguły nie oglądam ani horrorów ani strasznych filmów ale ze względu na Jonnego objeżałam. Razz
Nie było straszne (z czego się ciesze). Gra Jonnego bezbłędna. Świetna muzyka.
Koniec wzruszający... Szkoda że go uśmiercili.. Ahh i ta krew wszędzie xD miodzio xD
Dobra nie rozpisuje się bo i tak się będe powtarzać Razz

Świetny film i koniec Razz

EDIT by Elizabeth: Nie spojlerować! Zmniejszyłam zdanie o zakończeniu filmu ze względu na przyszłych oglądaczy. Szkoda tylko, ze sama już wiem jaki koniec Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 21:34, 28 Lut 2008 Temat postu:

Tak tak koniec jest najsmutniejszy. Jednak chciałabym dodać, że Burton ukazał Sweeney'a bardziej jako tragiczną, a wręcz komiczną postać... takie są moje odczucia, to było wszystko takie...hm... zabawne? - jak on mordował, to to nie było jakieś: AAA bójmy się wszyscy i niech nam się to śni po nocach - wręcz przeciwnie. Z Lil'Kathy w sql gadamy o tym codziennie, przegadałyśmy już chyba wszystkie aspekty tego filmu. A i co najważniejsze to dla Sweeney'a i Mrs Lovett bardzo dobrze się skończyło! Przez to oni byli poniekąd "zaspokojeni"...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 3:26, 29 Lut 2008 Temat postu:

Chyba jeszcze brak mi słów...

Wiele można temu najnowszemu dziełu Burtona zarzucić (uwaga! włączam obiektywizm Very Happy). Scenografia istotnie oscarowa, ale już całą resztę można opatrzeć jakimiś zastrzeżeniami, włącznie z grą Johnny'ego, którą z rozpędu określa się jako mistrzowską, a jednak, w porównaniu z innymi wcieleniami Deppa, Sweeney Todd nie wydaje się szczytem jego możliwości. A to dlatego, że brak tej roli (tak! nie tyle postaci, co roli) wielowymiarowości, za którą aktorstwo Johnny'ego cenię najmocniej. Fabuła, na oko przeniesiona na ekran wprost z broadway'owskich desek, pozostawia tu i ówdzie uczucie niedosytu - właśnie dlatego, że dzięki przestrzeni, jaką fabułom stwarza kino, można ją było pogłębić. Muzyczność filmu, która wybija się - jak to w musicalu - na plan pierwszy, ma nieco wad, przynajmniej jak dla mego ucha. Przede wszystkim - trochę ten "Sweeney" za mocno prześpiewany, i choć wyjątkowo (nie przepadam za musicalami) nie rzuca się to w uszy podczas emocjonującego seansu, obraz zyskałby na zwykłych dialogach. Może właśnie nieco owej fabularnej głębi (nie to, że jej nie ma - oj, jest! - ale aż się prosi o więcej). Dalej - w muzyce Sondheima brak mi (z małymi wyjątkami) "chwytliwych" motywów (nie mylić z wpadającymi w ucho kawałkami "zwrotka-refren-zwrotka"). Może spełniła swoją rolę w teatrze, ale z burtonowskim, "gotyckim" kinem rzeczywiście lepiej komponowałby się - jak chce Kaileena - Elfman, czy coś w tym klimacie (bynajmniej nie jestem ortodoksyjną zwolenniczką Elfmana Wink ). I wreszcie wokaliza - może lepiej byłoby jednak powierzyć ją profesjonalistom? Z jednym oczywistym wyjątkiem Very Happy, w przypadku którego nawet nie stać mnie na obiektywizm. Mogłabym go słuchać do upojenia...

Ale (do diaska z obiektywizmem!) jakie to wszystko, co powyżej napisałam, ma znaczenie w obliczu faktu, że wyszłam z kina wstrząśnięta? To mój ulubiony film spółki Burton - Depp. Nawet jeśli były lepsze. Od pierwszej sekundy wpadłam w klimat jak śliwka w kompot, by dotrwać na bezdechu do ostatniej minuty. Już sam widok wiktoriańskiej Anglii zawsze przyprawia mnie o dreszcze, a jeszcze w takim burtonowskim wydaniu!... Film zaskoczył mnie maksymalnie. Spodziewałam się czarnej komedii, czy wręcz pastiszu w stylu "Sleepy Hollow". "Sweeney Todd" parokrotnie mnie rozbawił (oscara za kwestię "wpiszemy się w panujący trend"! Laughing), parokrotnie cudownie zniesmaczył (Tarantino niech się schowa Very Happy), ale generalnie to przejechał się po mnie gigantycznym walcem goryczy. I za to zaskoczenie 10 punktów na 10.

Uderzyło mnie to przede wszystkim, co Scarlett. Zacytuję "Kino". Zacytuje wyjątkowo, bo naprawdę brak mi słów...

Cytat:
Tragiczna moc Sondheimowskiego "Sweeneya..." brała się z finałowego ujawnienia, które uczyniło z nienagannej logiki głównego bohatera pułapkę - a raczej z ujawnienia, że owa nienaganna logika właśnie jest pułapką. Skoro cały Londyn, cały świat jest zły, skoro każdy zasługuje na karę ("We all deserve to die!") - to zapewne zasługuje na nią także Johanna. Sweeney dokonuje swej krwawej zemsty w imię pamięci żony i córki, ale w kluczowych momentach nie poznaje ani jednej, ani drugiej. Sondheim zrównywał zemstę ze ślepotą, nie negując bynajmniej faktu, że świat taki, jaki jest, do zemsty raz po raz zachęca.


Porażająca ta przypowieść o zemście...

A sam Sweeney? Odpowiadając na wypowiedzi Savvy... czy go rozumiem? czy go lubię?... To wcale nie jest pierwszy bohater Johnny'ego, od którego niczego sobie nie "wezmę". Ale przecież nie o to chodzi, by sobie brać. Od tego mam Jacka Wink. Znakomita większość kreacji - czy to Deppa, czy innych aktorów, których cenię - po prostu mnie porusza. Nie muszę się w nich przeglądać, by ich rozumieć, by przeżyć dramat, który stał się ich udziałem. Dramat opętanego żądzą zemsty Sweeney'a przeżyłam aż nadto. I nawet jeśli Johnny nie wzniósł się na szczyty swoich możliwości racząc nas przez dwie godziny tym samym pustym spojrzeniem, to właśnie ono wryło mi się w mózg na wieki. I to jest dopiero czysta makabra...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 8:32, 29 Lut 2008 Temat postu:

Zgodze się po części z tobą, ale jeszcze coś od siebie dorzuce.
Zauważyłam, że Sweeney wcale nie chciał wrócić do córki!! Miał ją, że tak to ujmę w nosie, jak będzie to dobrze jak nie to jeszcze lepiej. Był tak omotany tą chęcią zemsty, że nie docierało do niego nic!! Był jakby w amoku, przez który, że przeciskają się tak oczywiste sygnały, więc nawet taki krzyk by do niego nie dotarł: HALO BENJAMIN!! TO JA TWOJA żONA I CóRKA!! - co potwierdza fakt, że był lekkim psychopatom Laughing
Co jeszcze zauważyłam, to to, że jego żona chyba nie kochała, albo może inaczej nie odczuwała do niego jakieś takiejś sympatii. Kiedy oni szli razem szczęśliwi z córeczką, ona na niego popatrzyła (to można nawet zobaczyć w zwiastunie), ale nie tak jak zakochana, ale takim wzrokiem "Ciesz się puki możesz" - po tem go wzieli i zabrali, a ona nie rozpaczała, Trupin ( Laughing ) podszedł do niej, przytulił itp... była happy. Co dalej podczas Poor Thing ona płakała - ale o co? O to, że jej męża zabrali, czy o to, że nie może iść do swojego Trupinka?? Może Anajulia to inaczej odebrała i mnie naprowadzi Wink bo ja to tak odczułam.
No, a po za tym film boooooooski!!

EDIT - jeju zapomniałabym, a to ważne Very Happy Chodzi o to, że Burton ukazał Sweeney'a jako postać tragiczną, że widz jak ogląda koniec, to zalewa się łzami. Inne SW były robione tak aby wszyscy cieszyli się z zakończenia. To jest niesamowite, żeby odwrócić film o 180 stopni!


Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Pią 8:35, 29 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 11:59, 29 Lut 2008 Temat postu:

Tak, czytałam, że były różne adaptacje tej legendy. I że dopiero Sondheim swoim librettem dodał tej postaci tragicznego rysu - wcześniej legendarny Sweeney Todd nie był cierpiącym Benjaminem Barkerem, lecz seryjnym mordercą po prostu, jeszcze jednym Kubą Rozpruwaczem wiktoriańskiej Anglii. Tak więc, pomysł nie nowy, ale z całą pewnością (nie wiem, nie znam innych adaptacji) Burton z Deppem tchnęli w tę postać więcej smutku niż ktokolwiek przedtem.

No, skoro już przespałam się z tym, co mną wstrząsnęło najmocniej, mogę wyartykułować, co czuję. I znów, mam podobne odczucia jak Scarlett.

Scarlett napisał:
Zauważyłam, że Sweeney wcale nie chciał wrócić do córki!!


No właśnie. Na tym polega tragizm tej postaci i cała gorycz historii w ogóle. Benjamin Barker nie jest już sobą. Od dawna. Chyba nawet wówczas, gdy wraca do Londynu po 15 latach katorgi. Wraca nie po to, by odszukać rodzinę, lecz po to by się mścić. Żądza wymierzenia sprawiedliwości tym, którzy złamali mu życie, już dawno stała się silniejsza niż miłość czy tęsknota. To jego puste spojrzenie... Czy on choć raz zapłakał? Czy próbował odzyskać swoją Johannę? Albo szukać grobu żony? Nie. Pogrzebał je i siebie już dawno temu. Przejmujące i prawdziwe. Ludzie ogarnięci swoją idee fixe, zwłaszcza żądzą zemsty, w swym zapamiętaniu stają się tak ślepi, że mogą przeoczyć nie tylko setki ważnych rzeczy, ale nawet i to, o co w gruncie rzeczy walczą...

A co do żony... Może to kwestia aktorki? Ale myślę, że to po prostu były takie czasy, w których kobieta nie miała wiele do powiedzenia. Współczesna walczyłaby o oczyszczenie męża z fałszywych zarzutów. Sto lat temu kobiety jeszcze czekały na cud. Zresztą, gdyby go nie kochała, czy udała by się do Turpina (trafiając ostatecznie na tę maskaradę) z nadzieją, że to pomoże Benjaminowi? Skoro już mowa o kobietach sto lat temu - raczej nie wypuszczały się na takie samotne, wieczorne spotkania. Było wiec w Lucy sporo determinacji. Ale - jak mam być szczera - nie przyglądałam się jej mimice. Muszę nadrobić. Jakoś... oko mi uciekało w inny punkt ekranu Very Happy.

EDIT: No i z tego wszystkiego (tj. z przejęcia postacią Sweeney'a) nie napisałam o tym, co jeszcze poruszyło mnie w tym filmie. Po pierwsze - miłość pani Lovett, tak akceptująca i zaborcza zarazem. Po drugie - kwestia tych pasztecików Laughing Sprawa społeczna w "Sweeney Toddzie", że tak powiem. Ocieka cudowna ironią...


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Pią 12:44, 29 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 17:10, 29 Lut 2008 Temat postu:

No to trzeba przyznać... ten film cały jest zrobiony z ironi Laughing ale to tylko dzięki Burtonowi, poprzednie były prawie poruwnywalne z Piłą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 18:14, 29 Lut 2008 Temat postu:

Scarlett napisał:
Ktoś kto oglądał go na "zimno" mógł stwierdzić, że skończyło się bardzo dobrze


Nie wiem, kto to by miał być Neutral Bez względu na to, czy kibicujemy Sweeney'owi i pani Lovett, czy nie, puenta jest straszliwie przygnębiająca...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 8:33, 29 Lut 2008
PRZENIESIONY
Pią 18:16, 29 Lut 2008 Temat postu:

Chodzi mi o krytyków, którzy nieźle pojechali po nim...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 10:45, 29 Lut 2008
PRZENIESIONY
Pią 18:18, 29 Lut 2008 Temat postu:

Aaaa, pojechali, fakt, ale chyba nie spotkałam się nigdzie z opinią, że film się dobrze (optymistycznie) skończył...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 17:12, 29 Lut 2008
PRZENIESIONY
Pią 18:18, 29 Lut 2008 Temat postu:

Mi chodziło o to, w sensie, że dobrze, psychopatyczny morderca w kóncu dostał to na co zasluzyl!!! Co jest moim zdaniem głupie stwierdzenie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pią 17:28, 29 Lut 2008
PRZENIESIONY
Pią 18:19, 29 Lut 2008 Temat postu:

Scarlett napisał:
Chodzi mi o krytyków, którzy nieźle pojechali po nim...


A kto by się krytykami przejmował? Trzeba sobie własną opinię wyrobić Smile A raczej nie słyszałam złego słowa o tym filmie od fanów Burtona, czy Deppa. A przecież to dla nich! Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV / Filmy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin