Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

"Equilibrium"

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV / Filmy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Aayla Secura
Sternik


Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Coruscant

PostWysłany: Śro 10:40, 31 Sty 2007 Temat postu: "Equilibrium"

Wczoraj znowu obejrzałam ten film(nie wiem, który to już raz) i znowu mnie zachwycił. Porównania do "Matrixa" są śmieszne. Ale jeśli już trzeba je porównywać, to dla mnie "Equilibrium", choć znacznie tańszy, jest dużo lepszy, a może powinnam napisać lepiej zagrany. Christian Bale jest sto razy lepszym aktorem niż drewniak Reeves. W "Equilibrium", jak w każdym filmie, zagrał świetnie, doskonale zagrał te wszystkie emocje, które towarzyszyły Prestonowi po tym, jak przestał zażywać Prozium. Świetna jest scena, w której włącza płytę z muzyką Beethovena i zaczyna płakać(w tym momencie pomyślałam sobie, jakie żałosne byłoby życie bez muzyki).
Sean Bean wspaniale zagrał małą, ale bardzo ważną rolę.
W ogóle cały film jest super, świetnie pokazano surowość Librii, to całe zimne otoczenie, które ma zapobiec odczuwaniu.
No i ten śliczny piesek Wink
A muzyka Badelta to po prostu cudo.
Oczywiście można pisać, że film jest mało oryginalny, ale wtedy trzeba by pisać to samo o każdym filmie, w którym przedstawiony jest system totalitarny. Poza tym, w "Equilibrium" jest jakby więcej emocji niż w innych filmach o podobnej tematyce. Ale to akurat wynika z samej fabuły, bo emocje odgrywają w niej ważną rolę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pią 9:00, 09 Lut 2007 Temat postu:

Wreszcie się zebrałam, aby coś tu napisac Wink
Więc...film mi się baardzo podobał (i podoba). Christian Bale zagrał znakomicie, a Sean spisał się na medal. Gra aktorska jest na wysokim poziomie. Temat ciekawy i bardzo dobrze przedstawiony, a muzyka..wymiata! Piesek faktycznie-śliczny. Ogólnie film bardzo ciekawie się ogląda, nie nudzi i ma dobrze zgrana akcje Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aayla Secura
Sternik


Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Coruscant

PostWysłany: Pią 14:23, 09 Lut 2007 Temat postu:

No, mnie ten film w ogóle nie nudzi, a widziałam już kilka razy Smile
Chociaż rekordy biję z GW, te to już kilkadziesiąt razy widziałam Very Happy I niedługo obejrzę ponownie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaileena_Farah
Piracki Lord


Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 2678
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ul. Sezamkowa 17, Mars.

PostWysłany: Pią 16:02, 09 Lut 2007 Temat postu:

Cóż. Porównania do PIERWSZEGO "Matrixa" są rzeczywiście nijakie. Bale jest, owszem, aktorem lepszym, ale to nie ratuje jak dla mnie całego filmu. "Equilibrium" co prawda, widziałam już dobre dwa lata temu, ale to nie zmienia faktu, że nigdy nie potrafiłam się przekonać do tej wizji. Tu nie chodzi o mały budżet bo i za naprawdę marne pieniądzę powstają świetne filmy, czego dowodzi np. arcydzieło "Pi". Wspomniałaś o scenie z muzyką Beethovena... to tak naprawdę była jedyna prawdziwa jak dla mnie scena, być może poruszyła mnie tak dlatego, że sama nie potrafię żyć bez muzyki i uświadomienie sobie, że ktoś mógłby mi tę przyjemność odebrać jest po prostu straszne, okropne!
Cóż. Jeszcze kiedyś pewnie obejrze "Equilibrium" i wtedy postaram się zobaczyć ten obraz od innej strony. Może wtedy moje zdanie ulegnie zmianom.
Pozdr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aayla Secura
Sternik


Dołączył: 17 Sie 2006
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Coruscant

PostWysłany: Pią 17:27, 09 Lut 2007 Temat postu:

Powstają dobre filmy za małe pieniądze, ale trudno zrobić naprawdę dobry film akcji za małe pieniądze(według współczesnych standardów oczywiście, w czasach Hitchcocka było inaczej, tylko że teraz jego filmy momentami wyglądają bardzo sztucznie). Budżet jest ważny, nie można tego ignorować.
Pierwsza część "Matrixa" jest dobra, ale też oryginalnością nie grzeszy. Widać spore czerpanie z anime(mangi?, aż tak się nie znam). Poza tym trochę trudno traktować pierwszą część oddzielnie, zapominając o pozostałych. To Trylogia i jako całość wypada średnio. Sceny walk są często za długie i wcale nie wciągają. W "Equilibrium" są krótkie i nie dominują całego filmu.
Trochę głupio ogląda się film z bardzo ważnym głównym bohaterem, jeśli ten jest tak sztucznie zagrany, jak w "Matriksie." Gdyby jeszcze scenariusz był kiepski, można by to zrozumieć, ale ze scenariuszem nie było tak źle, więc dobry aktor by sobie poradził. Ale niestety Neo zagrał Reeves, który nadaje się tylko do scen akcji. Za dużo go na ekranie, żeby mnie jego gra nie denerwowała.
Dla mnie w "Equlibrium" było więcej dobrych scen niż tylko ta z muzyką, ale cóż, mi się w ogóle sam film podoba. "Matrixa" nie lubię, nawet jedynki, nie zachwycił mnie za pierwszym razem, ani za drugim, ani za trzecim. Nie wiem, czy będzie czwarte podejście. Tylko Agent Smith jest super, ale jego więcej niestety w tych gorszych częściach.
A co do "Pi", to bardzo dobry film, ale nie nazwałabym go arcydziełem. Oczywiście to, że czarno-biały w moim przypadku działa na korzyść(choć w starych filmach często oświetlenie mi się bardziej podoba, no i klimat w ogóle), ale ogólnie jednak chyba filmy Aronofsky'ego do mnie nie docierają. Fenomenu "Requiem dla snu" nigdy nie zrozumiem(tylko muzyka i gra Ellen Burstyn mi się podobały, reszta przeciętna). Może "Źródło" mi się spodoba, zobaczymy...W "Pi" jeszcze w sumie gra aktorów była niezła.
"Equilibrium" to film typowo rozrywkowy, filmy Aronofsky'ego to już zupełnie co innego, więc też trudno to porównywać.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 22:37, 24 Gru 2007 Temat postu:

Boże oglądałam to, ale nie za bardzo czaje o co w tym filmie chodzi... bo ja to oglądałam i nie poczułam różnicy kiedy go oglądałam, a kiedy się skończył... Jedna scena była nawet fajna, kiedy ten koleś wyszczelał wszystkich w tym ciemnym pomieszczeniu... Wole Matrixa, bo on mnie fascynował, co trudno raczej powiedzieć o "Equilibrium"... może nie poczułam klimatu tego filmu. Dla mnie tam było zero emocji, choć wiem, że takie było zamierzenie sccenarzysty. Mimo wszystko... nie jestem za bardzo przekonana co do niego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Wto 22:49, 01 Sty 2008 Temat postu:

Eee, proponuję Scarlett obejrzeć film ponownie, może inaczej na niego spojrzysz ? Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam nie rozumiałam wszystkiego. Taki niejasny, mglisty się zdawał. Jedyna rzecz która mnie powaliła to muzyka! Ukłony dla kompozytora. Takie były moje pierwsze wrażenia. Jednak film nie dawał spokoju i po krótkim czasie obejrzałam ponownie. Zrozumiałam, wszystko mi się poukładało w głowie i cała idea filmu bardzo mi się spodobała. Poruszył mnie świat bez uczuć, rygor, palenie obrazów, książek, wystrój wnętrz społeczności...wrr...ale ciekawy pomysł i świetnie zrealizowany oczywiście. Tak więc film do mnie zdecydowanie trafił. Nie porównuywuję do Matrixa - aczkolwiek tamten również jest jednym z moich ulubionych, Equlibrium stoi obok - o, po prostu. Dobry, polecam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 10:51, 26 Sty 2008 Temat postu:

Możliwe, że tak jak mówisz, jak oglądne jeszcze raz, to się do niego przekonam... ale wiesz... w moim przypadku, jeśli nie spodoba mi się film od razu... prawdopodobnie nie spodoba mi się za drugim, trzecim czy czwartym razem... Ja wole, żeby w filmie coś się działo... tak jak w np w Matrixie, tam ciągle jest akcja. A w Equilibrium, jest to wszystko takie wolne i takie... przynudzające... bo nic się tam właściwie nie dzieje, po za tam kilkoma scenami... Także, raczej się do niego nie przekonam, bo w Matrixie wiadomo, że to co tam jest jest kolpletnie nie możliwe, a w equilibrium fabuła jest wg mnie bardzo naciągana, bo ten świat bez uczuć i bez pewnej tam cząstki kultury... no dziwne to jest poprostu, a ja lubie mieć wystawione czarno na białym: możliwe lub nie... nie lubie jak to jest taki pomiędzy... no nie wiem czy zrozumiecie co mam na myśli, ale o to mniej wiecej mi chodzi Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 14:30, 26 Sty 2008 Temat postu:

Nie widziałam jeszcze "Equilibrium". Ale mnie naszła refleksja Very Happy.

Scarlett napisał:
no dziwne to jest poprostu, a ja lubie mieć wystawione czarno na białym: możliwe lub nie... nie lubie jak to jest taki pomiędzy...


A świat za nic nie chce być czarno-biały. Cały jest pomiędzy. Więc warto czasem pomęczyć się jednak nad takimi filmami - żeby go lepiej rozumieć Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 14:38, 26 Sty 2008 Temat postu:

Nie no oczywiście, jednak chyba nie dokońca zrozumiałaś o co mi chodzi Wink zresztą trudno się dziwić, bo troche haotycznie to napisałam Wink bo w tym filmie jest coś takiego co sprawia wrażenie, że jest nie do końca realny.... no nie wiem jak to opisać... ale weźmy takiego Matrixa, czy chociażby Libertina. Tam jest wszystko wyłożone - w sensie przekazu. Wiadomo co autor miał w zamyśle, żeby go zrobić. A Equilibrium - to troche jakby reżyser i scenarzysta nie bardzo wiedzieli co chcą zrobić... co przekazać w tym filmie. Przyszłość bez uczuć? - może... ale co dalej? Ja tam właściwie fabuły się nie doszukałam. Oglądnęłam, ale nie bardzo wiedziałam PO CO został zrobiony ten film... teraz sie chyba jaśniej wyraziłam Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 14:47, 26 Sty 2008 Temat postu:

Rozumiem, rozumiem Smile. Muszę zobaczyć film, bo tak to nie mam za bardzo prawa włączać się w dyskusję. Niemniej, zaintrygował mnie, skoro twierdzisz, że nie wiadomo o co chodzi Very Happy. No i, tak czy owak, lubię sie przedzierać przez meandry odcieni szarości. I myślę, że to cenna umiejętność w świecie, gdzie rzadko nam coś podają na tacy... co nie zmienia faktu, że film może jest marny Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 14:55, 26 Sty 2008 Temat postu:

Oglądnij go to zobaczysz co mam na myśli. A jeśli chodzi o treść, to jest tam jedno zdanie, które jest najważniejsze w całym filmie. Tylko trzeba je wyłapać, wcześniej rozkładając na części słowo "Uczucie". Może to dziwne, nie twierdze, że jest inaczej, ale to właśnie ono jest podstawą... Trudno to opisać, no ale cóż. Zobaczymy jak oglądniesz, czy je wyłapiesz Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 12:15, 12 Wrz 2008 Temat postu:

Zobaczyłam wreszcie. Parę dni temu, więc żałuję, że nie podzielę się świeżymi wrażeniami, ale spróbuję je odtworzyć. Przede wszystkim - odpowiadam Scarlett. Nie wiem, które konkretnie zdanie kluczowe miałaś na myśli. Czuję, że padło tam co najmniej kilka istotnych. Jestem ciekawa, które przykuło Twoją uwagę. Rozumiem chyba jednak, na czym polegał Twój problem... z rozumieniem Wink. Popraw mnie jeśli się mylę. Chodziło o to, że ciężko Ci się odnieść do tej rzeczywistości, bo z jednej strony pretenduje do poruszania problemów, które nas dotyczą, a z drugiej wydaje się z gruntu niemożliwa, więc w sumie po co się tym zajmować? Jeśli chodzi o to, to Cię rozumiem. Takie było moje pierwsze wrażenie - zanim nie nasiąknęłam atmosferą filmu i nie przymknęłam oka na logiczne słabości fabuły.

Koncept, na którym zbudowano "Equilibrium", rzeczywiście jest wewnętrznie niespójny i opiera się o nieprzekonujące przesłanki. Bo świat bez emocji jest zwyczajnie niemożliwy. Ktokolwiek ma pojęcie o psychologii, wie, że za najprostsze funkcje życiowe odpowiadają emocje i gdyby człowieka całkowicie pozbawić zdolności ich odczuwania, stałby się rośliną, a przecież mowa tu o dobrze zorganizowanym społeczeństwie. Widać zresztą, że sami twórcy filmu mieli wyraźny problem z własnym pomysłem. Mieszkańcy Librii może są bezwolną masą (ciekawe jak wygląda ich życie poza tym, że wpatrują się w telebimy), ale przecież mnisi też biorą prozium. Zwłaszcza mnisi. Skąd więc w nich determinacja w dążeniu do celu? Albo potrzeba rywalizacji? O nie, scenarzystom nie udało się usunąć emocji z Librii i to jest najsłabszy punkt tego filmu, w związku z którym sceptyk ma prawo czuć się oburzony i po kwadransie wyłączyć odtwarzacz. Ale przecież nie sama logika fabuły jest tym, co przytrzymuje przy ekranie. Mnie przytrzymała niepokojąca atmosfera. Ale przede wszystkim Christian Bale, który - w odróżnieniu od reszty (z wyjątkiem chłopca grającego jego syna) - rzeczywiście zdawał się z emocji totalnie wypruty. Zostałam zahipnotyzowana...

Po owym kwadransie sceptyka przyjęłam na własny użytek, że prozium nie likwiduje wszystkich emocji, lecz tylko wybrane, i film zaczął trzymać się kupy. W połowie gdzieś uznałam (znów - na własny użytek), że to w ogóle nie jest jakaś katastroficzna wizja przyszłości świata, tylko swego rodzaju metafora, którą można odnieść do rzeczywistości - tej, w której żyjemy. To oczywiście być może gruba nadinterpretacja w stosunku do intencji twórców filmu, ale tym sposobem oswoiłam Librię, wpisałam w swój porządek wartości zamiast dystansować się do niej jak do bezsensownego science-fiction. I spojrzałam na świat oczami Prestona... Tego chcę od kina - ocknąć się po napisach końcowych i zdać sobie sprawę, że jeszcze się trzęsę. Nie muszę rozumieć dlaczego.

Podejrzewam, że siła "Equilibrium" tkwi w roli Bale. Że słabszy aktor nie zdołałby przekonująco przeprowadzić widza przez odkrywanie kolorów monochromatycznego dotąd świata. Fabuła, zbudowana na słabych przesłankach, nie zaskakuje niczym, może z wyjątkiem pomysłu, że Preston od początku jest marionetką w tej intrydze. Ale czy twórcy filmu naprawdę chcieli pokazać historyjkę science-fiction? Czy raczej chodziło o to właśnie, by widza trzepnąć, by pokazać jak piękny jest nasz świat z całą jego brzydotą, że zło jest ceną za dobro i nie da się (właśnie - nie da się!) stworzyć, ani nawet wymyślić rzeczywistości, w której to napięcie pomiędzy przeciwieństwami zostałoby zniwelowane. Jeśli o to, to "Equilibrium" jest świetnym filmem (abstrahując już od innych jego zalet, jak scenografia czy muzyka). A co najmniej Bale rewelacyjnym aktorem, który - zacytuję moją znajomą - "siada na piersi" i nie pozwala złapać tchu. Reasumując - polecam wrażliwcom. Co najmniej dla sceny z IX Symfonią Beethovena...


Ostatnio zmieniony przez Anajulia dnia Pią 12:23, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 16:50, 12 Wrz 2008 Temat postu:

Hm... muszę przyznać, że bardzo ładnie to wszystko... podsumowałaś... Patrząc na to co napisałaś, w sumie, mogę spokojnie powiedzieć, że film był rewelacyjny Very Happy, szczerze nie pomyślałam w ten sposób go odebrać. Patrzyłam na niego pod innym kontem, zupełnie innym!

Jednak, co muszę tu zaznaczyć, gdy oglądam film, chcę by coś mnie w nim poruszyło, coś co jak ujęłaś jest: "ocknąć się po napisach końcowych i zdać sobie sprawę, że jeszcze się trzęsę. " z tym, że ja, chce wiedzieć dlaczego. W Equilbrium, nie było momentu, żeby mną potrzęsło... może mam płytki gust, że wolę filmy akcji, w których od początku do końca jest coś co zasysa w fotel! Przygodówki itp filmy również. A o E. nie jestem w stanie powiedzieć bym mogła się nim zachwycić, po oglądnięciu. Wole mieć wszystko kawa na ławę, nie musieć nocami główkować na temat tego "Co autor miał na myśli...". Cóż... może jestem prymitywna i dziecinna... jak kto woli. E. mnie nie poruszyło ani przez chwilę.
No dobra zwracam honor, był moment kiedy się poryczałam, bo nie ma filmu, żebym nie zamieniała się w fontannę - otóż kiedy zabierali żonę tego gł. bohatera i kiedy dziecko nakryło go, że nie bierze tych środków.

Co do tego o czym pisałam wcześniej, chodziło mi o to jak ten synek mówi do siostry: "Uspokój się!" w momencie kiedy ona uderza, bądź coś tam robi z łyżką i miseczką z owsianką. W tedy wydało się, że ten synek nie bierze tych "lekarstw" i można już było obstawiać przy tym, że nie wszystko jest takie jak się wydaje... To było moim zdaniem bardzo znaczące w tym filmie, choć przyznam szczerze nie od razu to dostrzegłam. Dopiero później jak analizowałam powoli ten film (Tak przyznaje, że trudno go było nie analizować, choć tego nie lubię...) zdałam sobie sprawę, że to jedno zdanie przeważyło jakby tą całą złudną otoczkę...

Nie no może jak oglądnę E. za jakieś parę lat, to może zmienię zdanie, może puki co jestem za młoda na to by rozumieć jego jak to mówicie głębię itp itd. A może nie? Może moje zdanie się nie zmieni, bo dalej będę wolała akcję niż (sory) smęty...


Ach! Jeszcze jedno! Właśnie Ana napisałaś, że scenarzystom nie udało się usunąć do końca emocji z tego filmu. A mi się jednak wydaję, że w zamyśle tych całych tabletek, było dążenie do lepszego świata, a jednocześnie totalne wypranie z emocji... może to taka lekka sprzeczność, aczkolwiek można by sądzić, że im chyba oto właśnie chodziło...


Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Pią 16:52, 12 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anajulia
Kapitan


Dołączył: 28 Gru 2005
Posty: 4438
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Drogi
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 0:30, 13 Wrz 2008 Temat postu:

Scarlett napisał:
W Equilbrium, nie było momentu, żeby mną potrzęsło... może mam płytki gust, że wolę filmy akcji, w których od początku do końca jest coś co zasysa w fotel!


Myślę, że w tym momencie dyskusji obie mamy rację. Zeszłyśmy na poziom subiektywnych odczuć i oczekiwań wszak Smile. Nie nazwałabym tego płytkim gustem - po prostu różnicami w percepcji i oczekiwaniach wobec kina. Ja właśnie nie lubię mieć tak "kawa na ławę". Wolę jak coś za mną pochodzi i muszę się nad tym zastanowić. Wolę gdy urzeknie mnie jakiś szczegół (w tym przypadku - subtelna zmiana w ekspresji Bale'a), niż gdy mogę jedynie powiedzieć ogólnie "fajny film, dobrze się oglądało". O takich szybko zapominam. Te ze szczegółem, choćby nie były arcydziełem, zostają we mnie na lata. I tak będzie z "Equilibrium".

Scarlett napisał:
Właśnie Ana napisałaś, że scenarzystom nie udało się usunąć do końca emocji z tego filmu. A mi się jednak wydaję, że w zamyśle tych całych tabletek, było dążenie do lepszego świata, a jednocześnie totalne wypranie z emocji... może to taka lekka sprzeczność, aczkolwiek można by sądzić, że im chyba oto właśnie chodziło...


Tu nie do końca rozumiem, ale jak najbardziej zgadzam się, że zamysł był taki, że Libria - poza tępionym buntownikami - jest społeczeństwem pozbawionym emocji totalnie. Bo tak miało działać Prozium. Tymczasem uważam, że mimo tego założenia, nie udało się emocji wyeliminować z logiki scenariusza. I upatruję w tym jego słabości. Science-fiction może sobie tworzyć najbardziej niesamowite światy, ale każdy musi trzymać się metazasady rzeczywistości - logiki. A w świecie "Equlibrium" jej zabrakło. Przywraca ją dopiero założenie, że Prozium "uśmierza" jedynie wybrane emocje. Ale scenarzyści chyba mieli inny zamysł...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 12:03, 13 Wrz 2008 Temat postu:

No to chyba powracamy do punktu wyjścia Wink Tak samo jak z POTC staramy dowiedzieć się "Co autor miał na myśli" i podsuwamy nasze pomysły na ten temat... cóż, pozostaje nam się tylko dowiedzieć u źródła, o co im chodziło, co jest raczej mało prawdopodobne Very Happy więc, chyba trzeba się zadowolić domysłami...

Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Sob 12:03, 13 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Savvy
Piracki Lord


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 1136
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: from Desolation Row
Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 22:28, 26 Paź 2008 Temat postu:

Equilibrium... Byłam na tym w kinie wieeeeeki temu. Pamiętam tylko dwóch facetów w czarnych płaszczach na plakacie, przerażające, pozbawione jakiegokolwiek wyrazu usta Bale'a, 'otwartą' czaszkę (tak?) i uczucie z jakim wyszłam z sali projekcyjnej - oszołomienie i to, że moi przyjaciele strasznie narzekali na ten film. Dla mnie pozostał jednym z tych filmów, którego fabułę się zapomina, ale pozostaje po nim wrażenie, cudowne poczucie, że dotknęło się magii kina. Może zbyt naiwnie podeszłam do tego obrazu, a może wciąż za płytko kopałam. Czas to sprawdzić i po tak długiej przerwie sięgnąć jeszcze raz po "Equilibrium". Jeżeli tylko będę w stanie coś napisać to odezwę się tu na pewno Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV / Filmy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin