Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Will i Elizabeth -miłość oraz losy zakochanych

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Film / Bohaterowie POTC
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 18:37, 10 Sty 2011 Temat postu:

I to się nazywa twarda, męska logika Wink

Zresztą, czemu się tak upieracie nazywać ten skrawek lądu wyspą? Przecież Will by nie zostawił Lizzie na bezludnej wyspie, bez żadnej łodzi, żeby sobie tam umarła z głodu. Dalej w głąb musiała być cywilizacja.

[mam teraz wizję Elizabeth-autostopowiczki trzymającej tabliczkę z napisem "stały ląd" i machającej na przepływające okręty Laughing]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 21:17, 10 Sty 2011 Temat postu:

megg19 napisał:
Ciekawe co taki Will sobie pomyślał kiedy zobaczył po tych 10 latach Lizzy z jakimś dzieckiem;P Podejrzewam że nie wiedział iż jest w ciąży...no bo skąd miałby to niby wiedzieć?

Zależy jaki miał dostęp do newsów... No, "Daily Ahoy" dostarczany codziennie przez albatrosa, to może przesada, Mr. Green ale wcześniej Davy też nie był całkiem odcięty od świata, mógł się kontaktować z żywymi. W sumie gdzie jest powiedziane, że Holender i Perła (albo nie Perła) nie mogą nadal wymieniać pozdrowień burta w burtę. Tym razem pokojowo.
Will CBP pewnie by się ucieszył i w głowie by mu nie postało podejrzliwie pytać "A to czyje?". Willowi postAWE mogłoby pewnie zaświtać, ale od Elizabeth w takim razie oczekiwałabym odpowiedzi "Moje! Wystarczy? Jak nie to wracaj na następne dziesięć lat!". Laughing

Marta napisał:
Króla Piratów nie było nigdy (? poprawcie, jeśli się mylę), ponieważ wcześniej każdy głosował na siebie, więc jakoś piracka społeczność sobie bez niego radziła.

Ja w ogóle nie wiem, po co to wpisywali do Kodeksu... A, może właśnie dlatego, że i tak wiedzieli co będzie. Mr. Green A kto by przewidział Jacka...

Racja, SeraphiN, a poród porodem (baaardzo teoretycznie można by się uprzeć, że teoretycznie możliwe), ale wcześniej i później...? Młoda dziewczyna w pierwszej ciąży i potem z dzieciakiem? Całkiem sama? Szlachcianka, do tego? Mało prawdopodobne. Nieważne jak zawsze była samodzielna i ile się nauczyła w DMC-AWE, nie będzie żyła korzonkami traw, tych co ich tam tyle było. Jeśli została na wyspie, to potrzebowała choćby domu, który sam się nie zbudował. I dlatego dla mnie nawet bardziej interesujące byłoby przyjrzenie się tej codzienności Elizabeth, niż Willowemu pływaniu. Very Happy To drugie już przecież częściowo znamy, z DMC.

Marta napisał:
Zresztą, czemu się tak upieracie nazywać ten skrawek lądu wyspą?

Ja też się upieram, jakby co. Nie żeby jakoś niereformowalnie, ale dopóki nie dostanę dowodu, że to na przykład Jukatan albo Floryda, to zakładam, że była to wyspa. Dlatego, że to bardziej prawdopodobne, w sensie, że tam mamy więcej szans trafienia w wyspę niż w kawałek kontynentu. A to, że taka Kuba jest za duża, żeby ją obejrzeć w godzinę, nie znaczy, że przestaje być wyspą. Wink

Natomiast zadałabym inne pytanie. Czy to w ogóle nadal i na pewno Karaiby? (Jeśli niekoniecznie, to oczywiście kontynent staje się równie prawdopodobny co wyspa.)

Marta napisał:
[mam teraz wizję Elizabeth-autostopowiczki trzymającej tabliczkę z napisem "stały ląd" i machającej na przepływające okręty Laughing ]

Po sprawdzeniu, że w okolicy brak substancji palnych? Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 22:29, 10 Sty 2011 Temat postu:

wiadomo, że o posłuch musiałaby zawalczyć, ale na pewno wspominają o niej nie jeden raz;P W końcu od tak dawna nie mieli króla jeśli w ogóle mieli;P No w sumie tak ciężarna..potem matka...ale jednak czemu nie? Elizabeth jest taką postacią..taką energiczną...taką zmienną, że nie wiadomo czego się spodziewać Może wzięła dziecko na okręt i sobie żeglowała hehe ...W końcu Will nauczył ją władać szablą więc może i by zechciała wziąć z niego przykład i zacząć żeglować;Pno tak dobre spostrzeżenie....skoro miałaby zamieszkać sama na wyspie to kto by odebrał poród??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 22:35, 10 Sty 2011 Temat postu:

Aletheia napisał:
Ja też się upieram, jakby co.

[dopisuje do listy]
Pisząc "wyspa", miałam na myśli kawalątek lądu bez żywego ducha, a nie Kubę Smile No i dla mnie ta sceneria - Elizabeth, piasek i nic więcej, jest bardziej ekwiwalentem jej samotności, a nie oznacza, że się odcięła od świata i przez 10 lat nie widziała ludzkiej twarzy.

Aletheia napisał:
Czy to w ogóle nadal i na pewno Karaiby?

A gdzie była Wielka Bitwa w AWE? To musi być w pobliżu, od zatrudnienia Willa do pożegnania mija góra jeden dzień, a raczej mniej.

Tak w ogóle, jak to jest, że ekipa ratownicza płynie do Luku z Singapuru, przez biegun, a wraca prościutko na Karaiby? Sao Feng pojawia się tam pięć minut później, więc chyba sobie z mapy odczytał. Bo Shipwreck Cove jest na Karaibach, prawda?

Kontynuacja w temacie Gdzie jest Kraniec Świata i czy AWE jest na Karaibach?


Ostatnio zmieniony przez Marta dnia Pon 22:38, 10 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 14:18, 16 Sty 2011 Temat postu:

Aletheia napisał:
ale wcześniej Davy też nie był całkiem odcięty od świata, mógł się kontaktować z żywymi. W sumie gdzie jest powiedziane, że Holender i Perła (albo nie Perła) nie mogą nadal wymieniać pozdrowień burta w burtę. Tym razem pokojowo.

właściwie to tak mogłoby być ..oj chciałabym to zobaczyć Ale w sumie Elizabeth i Will mogli ze sobą pisać listy prawda? przecież załoga Holednra może schodzić na ląd więc ktoś z nich mógłby być pośrednikiem np taki Bill Turner

Aletheia napisał:
I dlatego dla mnie nawet bardziej interesujące byłoby przyjrzenie się tej codzienności Elizabeth, niż Willowemu pływaniu. Very Happy To drugie już przecież częściowo znamy, z DMC.

No właśnie ja też tak sądzę! bo przecież to co robi Will przez te 10 lat to nie trudno się domyślić..pod znakiem zapytania stoi życie codzienne Elizabeth...jestem taka ciekawa Gdzie zamieszkała..czy żyła jak bogaczka tak jak kiedyś...czy raczej prowadziła skromne życie....może znowu mieszkała w Port Royal???

Marta napisał:
Zresztą, czemu się tak upieracie nazywać ten skrawek lądu wyspą?

właściwie to możesz mieć rację Ale tak to wyglądało, ze Lizzy zostaje na bezludnej wyspie
Marta napisał:
[mam teraz wizję Elizabeth-autostopowiczki trzymającej tabliczkę z napisem "stały ląd" i machającej na przepływające okręty Laughing ]

Haha właśnie sobie to wyobraziłam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 15:01, 16 Sty 2011 Temat postu:

megg19 napisał:
Ale w sumie Elizabeth i Will mogli ze sobą pisać listy prawda? przecież załoga Holednra może schodzić na ląd więc ktoś z nich mógłby być pośrednikiem np taki Bill Turner

O, też racja! Nawet niekoniecznie ktokolwiek musiałby schodzić, pocztę wymieniało się między statkami płynącymi we właściwym kierunku i już.

megg19 napisał:
może znowu mieszkała w Port Royal???

Jakoś jej tam już nie widzę... Nic by jej tam już nie trzymało, za to musiałaby stale patrzeć na już nie swój dom. Elizabeth jest raczej z tych co idą przed siebie, zamiast wracać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 13:28, 24 Sty 2011 Temat postu:

właściwie to uwielbiam patrzyć na Elizabeth jak trzyma broń w ręku i dzielnie walczy;-) podoba mi się jej energia i w sumie tak po dłuższym zastanowieniu to nie wyobrażam sobie jej załamanej i zamkniętej w sobie...wręcz przeciwnie jestem pewna, że wzięła sprawy w swoje łapki...i zaczęła żyć dalej..normalnie...w sumie to nie miałabym nic przeciwko temu, żeby została piratem i żeglowała Przecież wtedy też mogłaby się widywać z Will'em ....przecież Holender nie musi na non stopie przebywać w tym całym świecie umarłych...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 20:01, 18 Maj 2011 Temat postu:

piszę Bo dawno nikt nic nie pisał po moim poście
Tak w ogóle to nie sądzicie, że Will po wycięciu serca nie odczuwa już żadnych uczuć..miłości itp???
W przypadku Davy'ego przecież tak było...wyciął serce żeby nie odczuwać...czy myślicie, że tak teraz jest z Willem? i jego uczucie do Elizabeth tak jakby nie jest już takie samo???


Ostatnio zmieniony przez megg19 dnia Śro 20:03, 18 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:06, 18 Maj 2011 Temat postu:

Dobre pytanie, nie myślałam o tym wcześniej.

Wiemy, że Davy Jones, mimo wyciętego serca, czuł. Widać to na przykład w scenie gry na organach. Wiemy też z AWE, że im serce jest bliżej niego, tym uczucia, a przynajmniej uczucie miłości, są bardziej intensywne. Myślę więc, że w jego przypadku wycięcie serca stłumiło, przytępiło cały ten żal związany z miłością do Kalipso, ale nie pozbawiły Jonesa uczuć zupełnie.

Co będzie z Willem, nie jestem pewna. W końcu on nie chce tłumić swojego uczucia do Elizabeth, więc może nic. Może będzie przez to mniej tęsknił, a jego ból związany z rozstaniem będzie łatwiejszy do zniesienia. Może właśnie dlatego Holender potrzebuje bijącego serca, ale bijącego poza ciałem jego kapitana? Bo żaden człowiek, związany ze światem, mający rodzinę, przyjaciół, inne plany i marzenia nie wytrzymałby długo w tej samotnej (w założeniu, czy Holender miał mieć załogę? Czy to całe stawianie żagli to nie jest w tym wypadku tylko szopka?) tułaczce pomiędzy światami. Oczywiście, nie zostało to wymyślone i zaplanowane przez Kalipso - Davy początkowo miał serce na miejscu - ale później, gdy Holender zaczął "żyć własnym życiem" ładnie się wpasowało w całą klątwę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 22:54, 18 Maj 2011 Temat postu:

To byłaby ironia losu... Davy miał nadzieję, że pozbywając się serca pozbędzie się też bólu, a tu nic z tego? Rolling Eyes

Może na serce ma też wpływ miejsce jego przechowywania? Co innego w piachu gdzieś na za... khm, na zapomnianej wyspie, a co innego pod czułą opieką?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 7:17, 19 Maj 2011 Temat postu:

Marta napisał:


Co będzie z Willem, nie jestem pewna. W końcu on nie chce tłumić swojego uczucia do Elizabeth, więc może nic. Może będzie przez to mniej tęsknił, a jego ból związany z rozstaniem będzie łatwiejszy do zniesienia.

W sumie to by się mogło zgadzać, nawet bardzo...a już przez chwilę myślałam, że Will stał się bezduszną kukiełką...Właściwie z tej dwójki jemu jest o stokroć łatwiej...on może w pewnym stopniu stłumić w sobie tęsknotę i ból..i przez te lata ma dość zajęć na głowie..na pewno zdarzą mu się chwile słabości..ale to pikuś w porównaniu z uczuciami Elizabeth...ona została całkowicie sama..już nie ma ojca...a załoga z którą tak wiernie współpracowała odpłynęła w siną dal;P Jeszcze ta sceneria o której już wcześniej mówiliśmy...ta samotność na plaży...naprawdę smutny widok...no i samo życie po pożegnaniu z ukochanym...Elizabeth jest piękną kobietą...na pewno w ciągu tych 10 lat zarywało do niej przynajmniej kilku mężczyzn..samotnej kobiecie trudno odeprzeć coś takiego....myślicie, że Lizzie czekała wiernie na ukochanego? że nadal po tak długim czasie go kochała? chyba nie przyszła tylko dlatego po tych 10 latach na spotkanie z nim żeby mu tylko syna przedstawić?
Marta napisał:
Oczywiście, nie zostało to wymyślone i zaplanowane przez Kalipso - Davy początkowo miał serce na miejscu - ale później, gdy Holender zaczął "żyć własnym życiem" ładnie się wpasowało w całą klątwę.

No właśnie o tym ostatnio myślałam...i zastanawiałam się czy warunkiem dowodzenia holendrem przez Davy'ego było wycięcie sobie serca...czy on to zrobił dopiero później..kiedy Kalipso nie zjawiła się po 10 latach na spotkaniu...i dochodzę teraz do wniosku, że chyba po tym drugim <wybaczcie> no właśnie skoro Davy sam sobie wyciął serducho...to Willowi automatycznie też trzeba było wyciąć? zapewne Will by tego nie chciał....ale to wyglądało tak jakby nie miał wyboru....( został zraniony przez Jonesa ) skąd ten schemat?? trochę się w tym gubię , help!

a odnośnie miejsca w którym przechowywane jest serce...hmm...może to rzeczywiście też ma jakieś znaczenie..jest różnica pomiędzy dwoma metrami pod piachem na opuszczonej wyspie a ciepłymi dłoniami ukochanej kobiety xD


Ostatnio zmieniony przez megg19 dnia Czw 7:24, 19 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 13:10, 19 Maj 2011 Temat postu:

megg19 napisał:
chyba nie przyszła tylko dlatego po tych 10 latach na spotkanie z nim żeby mu tylko syna przedstawić?

"Elizabeth...!"
"Cześć. Słuchaj, ten tu, to twój. Nie wziąłbyś go ze sobą na trochę? Nie? Tak myślałam. Ani alimentów, ani nic. Przeklęci piraci."

Obstawiam, że była wierna, scena po napisach jest zbyt romantyczna, żeby miało być inaczej. Smile

megg19 napisał:
Willowi automatycznie też trzeba było wyciąć?

Sądzę, że Jones był nieśmiertelny jeszcze przed wycięciem sobie serca. Miał żyć wiecznie i przewozić dusze z jednodniowym urlopem co dziesięć lat. Gdy wyciął sobie serce, nieświadomie stworzył możliwość zabicia siebie.

Jeśli chodzi o Willa, pisałam już, że moim zdaniem nie ma żadnego schematu czy regulaminu, jakim objęty jest kapitan Holendra. Wszystko wskazuje na to, że Jones był pierwszym i w zamierzeniu jedynym dowódcą LH. Tu działa magia i trudno ją racjonalizować - o ile zasady rządzące klątwą złota Azteków były bardziej jasne (bo stałe), o tyle z Holendrem jest już trudniej, bo zarówno Jones, jak i bogini przyczynili się do różnych zmian. Wiemy, że w wyniku tego, co robił Jones, serce tego, kto zabije kapitana, musi "zająć jego miejsce" (choć niekoniecznie w skrzyni - serce Davy'ego trochę czasu poza nią przebywało, bez uszczerbku na zdrowiu właściciela), więc nawet zdrowemu, nie-rannemu człowiekowi trzeba byłoby je wyciąć. Fakt, że Will był bliski śmierci, jest z tego punktu widzenia nieważny - serce jeszcze biło i to się liczyło.

Aletheia napisał:
Może na serce ma też wpływ miejsce jego przechowywania?

Słusznie. Myślę, że na tej podstawie można zbudować teorię głoszącą, że po dziesięciu latach Will może wrócić na ląd. Serce Davy'ego spędziło masę czasu na kompletnym pustkowiu, z dala od wszystkiego. Elizabeth czuwała nad sercem Willa i strzegła go, połączenie pomiędzy Willem a światem żywych (lądem), magicznie powiązane z sercem, zostało zachowane. Ktoś na niego czeka - a nawet dwóch ktosiów, a więc Will ma do kogo wrócić. Jones nie miał, więc został uwięziony na Holendrze.


Tak sobie jeszcze pomyślałam. Jones bardzo chciał przybyć na Isla Cruses pierwszy, żeby nie dopuścić do znalezienia skrzyni przez Jacka. Gdyby mu się udało, w jaki sposób znalazłby właściwe miejsce? Skąd załoga wiedziała, gdzie iść? Musiał sobie to chyba zaznaczyć na jakiejś mapie, ale czy to nie byłoby zbyt ryzykowne? Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 19:12, 19 Maj 2011 Temat postu:

Marta napisał:

"Elizabeth...!"
"Cześć. Słuchaj, ten tu, to twój. Nie wziąłbyś go ze sobą na trochę? Nie? Tak myślałam. Ani alimentów, ani nic. Przeklęci piraci."

haha to byłoby całkiem możliwe..nawet sobie to wyobraziłam xD Ale tak na poważnie to też obstawiam za tym, że czekała na niego wiernie...hmm ale pozostaje problem śmiertelności Elizabeth....następnym razem jak go zobaczy będzie miała 30..potem 40...potem 50..60...a potem to może już nie żyć....niezbyt pocieszająca jest myśl, że na całe życie ( jej życie) zobaczą się kilka razy....szkoda..mnie bardzo dołuje ta myśl...i w sumie można to zaliczyć do bardzo smutnych zakończeń...kurde! nie dało się tego załatwić inaczej? co za problem wziąć Elizabeth na łajbę? ewentualnie można by ją wziąć do załogi xD No, ale na poważnie! przecież można było to inaczej rozegrać...nie postąpili zbyt drastycznie? myślicie, że tych dwoje widywało się więcej niż ten 1 raz na 10 lat? może jakoś kombinowali?
Marta napisał:
Obstawiam, że była wierna, scena po napisach jest zbyt romantyczna, żeby miało być inaczej. Smile

szczerze? to jeszcze nie oglądałam tej sceny...na razie nie mogłam się przemóc..wiem, że to tylko film..ale ja się tak bardzo wczułam i mogłabym płakać
Marta napisał:
Wiemy, że w wyniku tego, co robił Jones, serce tego, kto zabije kapitana, musi "zająć jego miejsce" (choć niekoniecznie w skrzyni - serce Davy'ego trochę czasu poza nią przebywało, bez uszczerbku na zdrowiu właściciela), więc nawet zdrowemu, nie-rannemu człowiekowi trzeba byłoby je wyciąć. Fakt, że Will był bliski śmierci, jest z tego punktu widzenia nieważny - serce jeszcze biło i to się liczyło.

Czyli bez względu na wszystko-ten kto dźgnął serce Jonesa musi mieć wycięte serce? nie może mieć tego serca w sobie? to serce musi być poza ciałem kapitana holendra?
a teraz pytanie z innej beczki, gdyby Will nie byłby bliski śmierci, gdyby Jones go nie zranił to nie musiałby zostawać kapitanem Holendra? bo tak naprawdę to Jack miał zamiar tego dokonać, ale widząc umierającego Willa postanowił zrezygnować..o to chodzi??
Marta napisał:
Słusznie. Myślę, że na tej podstawie można zbudować teorię głoszącą, że po dziesięciu latach Will może wrócić na ląd.

oj nawet nie macie pojęcia jak bardzo bym chciała żeby tak się stało....wiele osób twierdzi, że Will po 10 latach dobrze wykonywanej służby (przewożenie zmarłych) może powrócić na ląd już na stałe...gdzieś nawet czytałam, że w jakiejś innej wersji w scenariuszu było mówione o tym...ale zapewne są to tylko plotki....bo w takim razie kto by zastąpił Willa? przecież musieliby go zabić..czyż nie...?
Marta napisał:
Tak sobie jeszcze pomyślałam. Jones bardzo chciał przybyć na Isla Cruses pierwszy, żeby nie dopuścić do znalezienia skrzyni przez Jacka. Gdyby mu się udało, w jaki sposób znalazłby właściwe miejsce? Skąd załoga wiedziała, gdzie iść? Musiał sobie to chyba zaznaczyć na jakiejś mapie, ale czy to nie byłoby zbyt ryzykowne? Very Happy

Zapewne Jack by coś wymyślił xD Może Davy przywiązałby sobie wiaderka pełne wody do nóg? xD A tak w ogóle to jestem ciekawa co by się stało gdyby kapitan holendra stanął na lądzie w niedozwolonym terminie? hmmm


Ostatnio zmieniony przez megg19 dnia Czw 19:16, 19 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marta
Oficer


Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 2975
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z własnego świata w D.G.
Płeć: piratka

PostWysłany: Czw 21:58, 19 Maj 2011 Temat postu:

megg19 napisał:
gdyby Will nie byłby bliski śmierci, gdyby Jones go nie zranił to nie musiałby zostawać kapitanem Holendra?

Niezależnie od swojego stanu, gdyby DŹGNĄŁ serce, musiałby zostać kapitanem.

megg19 napisał:
bo w takim razie kto by zastąpił Willa?

Kalipso, wyzbywszy się swojego gniewu po śmierci Jonesa, zabiera okręt tam, skąd go wzięła. Happy end. Fanfika można napisać Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
megg19
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 7:01, 21 Maj 2011 Temat postu:

Marta napisał:

Kalipso, wyzbywszy się swojego gniewu po śmierci Jonesa, zabiera okręt tam, skąd go wzięła. Happy end. Fanfika można napisać Smile

szkoda, że na tak fajny pomysł nie wpadł reżyser ;-( aha...jesteście pewni, że ona go zabiła? anie wzięła dla siebie?

To może teraz wspólnie pomyślimy nad problemem śmiertelności Elizabeth? o którym już pisałam wyżej...jakbyście to załatwili? bo chyba te kilka razy na całe jej życie to zbyt mało by cieszyć się obecnością ukochanego...skoro Will nie może przebywać na lądzie...to czemu Elizabeth nie miałaby więcej czasu spędzać na wodzie? macie jakieś w miarę możliwe pomysły?

Kolejna sprawa to, że nie wiem jak was, ale mnie bardzo interesuje życie codziennie Elizabeth po rozstaniu z Will'em ... i wiecie co mi przychodzi na myśl? hehe , że Lizzie została piratem i jej synek też We dwójkę tworzą wspaniałą drużynę i grabią wszelkie skarby tej ziemi I wtedy wcale bym się nie zdziwiła gdyby całkiem przez przypadek spotkała się z Jack'iem I tutaj można domyślić się wielu zabawnych rzeczy Typu cięte riposty i rywalizacja a wy jaki macie pomysł na jej dalsze życie? Podoba wam się mój?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Film / Bohaterowie POTC Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin