Forum CZARNA PERŁA Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

"Avatar"

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV / Filmy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Nie 16:23, 03 Sty 2010 Temat postu: "Avatar"

Nowy temat, bo się rozgadało nam Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 21:53, 27 Gru 2009
PRZENIESIONY
Nie 16:23, 03 Sty 2010 Temat postu:

Avatar
Hm.
No dobra, co o tym wszystkim właściwie napisać? Z jednej strony ciśnie się sporo, a z drugiej... jakoś się nie chce. Co już samo w sobie o czymś świadczy. Jak człowieka film nie męczy, znaczy - jest źle. OK, nie przesadzajmy, nie tragicznie. Jakby to ująć... zgadzam się z [link widoczny dla zalogowanych] w większości punktów, oprócz ogólnego nieprzytomnego zachwytu. Prawdopodobnie brakło mi już tej, wedle jego słów "dziecięcej pasji". A raczej na pewno. Mają rację ludzie, pisząc, że "Avatar" to mix "Tańczącego z Wilkami" z "Pocahontas" w opakowaniu StarWarsowym. I treść, i formę przynajmniej częściowo kupiłam, ale jednak nie na tyle, żeby paść, odpłynąć i utonąć... Mózg mi się włączał w całkiem niepotrzebnych momentach:
- międzyplanetarna krzyżówka DNA??? (OK, nic nowego, szanujący się fan sf przechodzi nad tym do porządku dziennego, jako nad utartym elementem wystroju, podobnie jak fan fantasy nad ażurowymi zbrojami, więc właściwie nie powinnam się czepiać Laughing )
- aha, ewolucja Pandory nie wynalazła futerka, bo nie starczyło budżetu na aż takie kompy i grafików?
- ...eeej! Miss jak-jej-tam-w-każdym-razie-Rodriguez samowolkodezercja przeszła niezauważona?!
...oraz w momentach jednak bardziej potrzebnych:
- ej, to właściwie czemu Neytiri go najpierw chciała ustrzelić?
- to na ile w końcu organizmy Pandory/Eywi są autonomiczne?

Istnieje opinia (zabijcie, nie pamiętam czyja), że kino sf postępuje jakieś trzy dekady za literaturą. "Avatar" jest tego dowodem. W sumie - treściowo jest interesujący jako "UFO z punktu widzenia UFO", z zastrzeżeniem, że do kina należy zabrać odrobinę otrzaskania z historią, biologią, etnologią, fizyką i paroma innymi rzeczami - mniej wtedy człowieka na ekranie zaskoczy, ale więcej będzie zrozumiałe. Choć istnieje też ryzyko większej irytacji. Wink Fabularnie całkiem dobry, chociaż niektóre fragmenty za mocno i za szybko przycięte (przyznaję, że cudów nie można wymagać, film i tak jest długi), emocjonalnie łapie dopiero gdzieś od połowy (ale jednak łapie, to już plus). Aktorsko niezły (Sam Worthington zrobił dobrą robotę; marine-bitch autorstwa Michelle Rodriguez kupiłam radośnie; miło przywitać znowu Zoe, nawet na niebiesko Wink ). Od strony wizualnej - fajnie zobaczyć ilu grafików koncepcyjnych i cyfrowych może żyć z jednego filmu. A mówią, że artysta to głodny zawód. Laughing Tylko... no właśnie, co tam jest takiego PRZEŁOMOWEGO, bo w końcu nie zobaczyłam, a bardzo pilnowałam, żeby nie przeoczyć? Film oglądałam w 2D, powiedzcie, naprawdę ma to AŻ takie znaczenie? Serio pytam, ma ktoś porównanie? Bo treściowo, jak już napisałam, nic nowego, ale wizualnie...? No właściwie też. Jeśli już koniecznie mowić o przełomie, to moim zdaniem wyłącznie przełomie ilościowym, nie jakościowym. Owszem, mamy film aktorski, gdzie większość obrazu jest cyfrowa. I co, niby to jest takie nowe? Nawiasem mówiąc, sorry, Mister Cameron, ale ta cyfra bije po oczach, głównie w ruchach postaci. W moim prywatnym rankingu, Davy Jones jest niezagrożony na tronie, jeśli idzie o naturalność, żywość i "namacalność".

Jeśli ktoś chce pogadać, jestem chętna, zapraszam. Najwyżej się wydzieli temat. A na razie... no, podobało mi się, czasu nie straciłam, ale tylko tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 22:15, 02 Sty 2010
PRZENIESIONY
Nie 16:24, 03 Sty 2010 Temat postu:

Udało oglądnąć mi się dzisiaj Avatar w 3D, więc przyszłam podzielić się swoimi wrażeniami. Rzucił mi się w oczy post Aletheii i przyznam, że trochę się zdziwiłam. Ale od początku.
Po oglądnięciu miesiąc temu zwiastuna, stwierdziłam "O nie, mowy nie ma, żebym na to poszła. To mnie zdecydowanie nie kręci!", po czym z braku laku i nudów, rodzinka dzisiaj wyciągnęłam mnie do kina na Avatar. W dodatku żeby zdobyć bilety to się musiałam nagimnastykować do bólu, bo wszędzie już rezerwacje były na całe sale, więc stwierdziłam, że może jednak nie będzie tak źle. Film się zaczął, a ja dalej swój lament "Boże co ja tu robię?". Przyznam, że przez pierwsze 15 min byłam nieco skołowana i lekko przysypiałam, ale scena po scenie i na prawdę zaczęło mi się podobać. Całkowicie urzekła mnie scenografia, a w szczególności sam pomysł. Cały film oglądnęłam z opadniętą szczęką, wbita w fotel. Jak dla mnie film był po prostu piękny! W głowie miałam tylko jedną myśl: Błagam, żeby główni nie poumierali! Laughing . I jak to ja oczywiście musiałam uronić parę łez w kilku momentach, ale pocieszam się myślą, że nie ja jedyna, bo za mną siedziała kobieta, która wyszła z sali zalana łzami Very Happy .
Warto oglądnąć go w 3D, bo to daje takiego ... smaczku Very Happy .
A jeszcze w kwestii samej treści. To trochę momentami (nie pytajcie czemu) zalatywało mi Władcą Pierścieni, ale tak udoskonaloną, że aż mi się spodobało Very Happy . Tak jak LOTR'a nie lubię, tak to było rewelacyjne. Wyszłam z sali z niedosytem, bo mogłabym oglądać ten film i oglądać i oglądać i nawet nie poczułam jak te 160 min upłynęło.

Aletheia napisał:
- ej, to właściwie czemu Neytiri go najpierw chciała ustrzelić?

Zdaje się dlatego, że wyczuła, że nie jest jednym z nich, a obcym Smile za którymi jej lud nie za bardzo przepadał Very Happy

Btw, chciałabym, żeby ktoś napisał książkę na podstawie tego filmu, bo czuję, że mogła by pobić wiele bestselerów Smile A jak nikt się za to nie zbierze, to może nawet ja się pokuszę Twisted Evil
Z tego co patrzyłam w internecie ma wyjść jakaś książka, ale to chyba raczej będzie takie vademecum filmu... Sad

EDIT: zapomniałam dodać, że jak dla mnie muzyka z filmu wymiata na każdym podłożu... Całkowicie oddaje klimat Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Scarlett dnia Sob 23:29, 02 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 23:48, 02 Sty 2010
PRZENIESIONY
Nie 16:24, 03 Sty 2010 Temat postu:

Scarlett napisał:
Aletheia napisał:
- ej, to właściwie czemu Neytiri go najpierw chciała ustrzelić?


Zdaje się dlatego, że wyczuła, że nie jest jednym z nich, a obcym za którymi jej lud nie za bardzo przepadał Very Happy

Pytałam, bo gryzie mi się to z ich ogólną zasadą i postawą niezabijania bez potrzeby, przepraszania zabitego, żałowania pokonanych agresorów itede. No to jak to się ma do strzelania do obcego, ot tak, bez pytania, ostrzeżenia i zastanowienia, tylko dlatego, że obcy? Chociaż jeszcze nic nie zdążył nagannego zrobić, w przeciwieństwie do żałowanych później i przepraszanych za odstrzelenie z konieczności atakujących drapieżców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 23:57, 02 Sty 2010
PRZENIESIONY
Nie 16:25, 03 Sty 2010 Temat postu:

Wydaje mi się, że tu mimo wszystko chodzi o to, że to jednak obcy. Nie pamiętam już czemu, ale był tam fragment, że Na'vi wyrzucili ludzi ze swojego terytorium. Przecież zrobili im szkoły itd, ale coś sprawiło, że z tego zrezygnowali. Nie chcieli ich. Neytiri uznała go za takie samo zło jak reszta i dlatego chciała go zabić. Nie wiadomo czy by go później nie przeprosiła. Po za tym, oni żałowali zwierzęta, którymi rządzą instynkty, a nie świadoma działalność...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Nie 0:23, 03 Sty 2010
PRZENIESIONY
Nie 16:25, 03 Sty 2010 Temat postu:

Wydzielić trza temat, bo robimy spojlery Very Happy.

Jeszcze ja dołożę swoje trzy grosze!
Aletheia, Siostro - podpisuję się pod Tobą wszystkimi kończynami - o ile dobrze rozumiem Twoje odczucia - te powyżej słowami, których się nie da opisać - no bo taka prawda, że nie wszystko da się wyrazić słowami, a już najtrudniej uczucia. W każdym razie...Dokładnie tak jak Ty - podpisuję się pod Esencją, ale bez TAKIEGO zachwytu. Owszem, jestem zachwycona, bo film niewątpliwie jest wizualnie Piękny! Natomiast, no cóż - spodziewałam się czegoś jeszcze większego. Nie umiem tego wyrazić słowami właśnie.
Aletheia napisał:
No dobra, co o tym wszystkim właściwie napisać? Z jednej strony ciśnie się sporo, a z drugiej... jakoś się nie chce

Ja bym powiedziała, że jakoś się nie umie. Przynamniej ja. Po seansie wiele ludzi mnie pytało - i jak, i jak ? A ja - cisza. Po prostu nie wiedziałam (i tak naprawdę nie wiem!) czego mi brakuje do pełnej doskonałości tego filmu. Bo do czegóż się przyczepić!? PIĘKNA muzyka - podzielam zachwyt Scarlett, ciekawa fabuła, ładne nowatroskie pomysły - zwłaszcza zauroczyła mnie ta więź między wszystkimi istotami Pandory, poprzez ogonki Very Happy. Urocze i przyznam zaskakujące - przynamniej ja nie spotkałam się z takim ustrojstwem Wink. Duży plus za nieoklepywanie starych, zrytych idei s-f. Poza tym - bajeczna fauna i flora, roślinki były po prostu tak urokliwe, że wręcz śmiały mi się do nich oczy Laughing . Wszystko wykonane z taką precyzją, ze szczególikami - no cudo. Przyjazna obsada, wzruszające momenty...czego chcieć więcej ? Piękna bajka, porywająca, zachwycająca...no ale spodziewałam się większej burzy w myślach, serduchu - tego, co po prostu miewam przy WIELKICH filmach...A z drugiej strony, kiedy piszę te słowa, to czuję się okrutna wobec tak pięknej rzeczy. No i nie wiem. Nie rozumiem i jestem rozdarta Very Happy. Czegoś takiego jeszcze nie miałam...
Aletheia napisał:
Film oglądałam w 2D, powiedzcie, naprawdę ma to AŻ takie znaczenie?

Widziałam w 3D i...myślę, że trzeba w 3D. Większa magia, większa moc odbioru. Ale...z drugiej strony spodziewałam się czegoś więcej po samym 3D (skoro taki przełom Wink)...większego realizmu. Do jasnej anielki! Ja już sama nie wiem o co mi chodzi. Cały czas się czepiam Rolling Eyes
Aletheia napisał:
Tylko... no właśnie, co tam jest takiego PRZEŁOMOWEGO

Tego właśnie też nie wiem. Jeśli chodzi o tą technikę, technologię i te podobnie brzmiące słowa - to niech se będzie to przełom. Ale on mnie namalcalnie nie dotyka, a właśnie powinien, zgodnie z nazwą...
I tak ogólnie do pytań Aletheii - podziwiam Twój rozum! Mój się w ogóle nie umie doszukiwać takich rzeczy...Choć z drugiej strony, może to i dobrze Wink.

Scarlett napisał:
W głowie miałam tylko jedną myśl: Błagam, żeby główni nie poumierali!

Jej, jak ja się tego bała! Bałam się, że Cameron postawi na sukces Titanica i uśmierci jednego z głównych bohaterów. Z jaką ulgą odetchnęłam, gdy jednak wszystko ładnie się skończyło! Very Happy.

Cytat:
A jeszcze w kwestii samej treści. To trochę momentami (nie pytajcie czemu) zalatywało mi Władcą Pierścieni, ale tak udoskonaloną, że aż mi się spodobało.

EJ! Bluźnierstwo! Very Happy.
- przepraszam, ale musiałam Laughing .
Ale Scarlett, co Ci się tam kojarzyło z arcydziełem takim jak LOTR ? Very Happy. Po prostu ciekawam.

Acha...jeszcze jedno:
Aletheia napisał:
Pytałam, bo gryzie mi się to z ich ogólną zasadą i postawą niezabijania bez potrzeby, przepraszania zabitego, żałowania pokonanych agresorów itede.

Plemię znało już "Ludzi Nieba" od złej strony, więc pewnie to stało się jasne dla wszystkich 'Niebieskich', że ludzie powinni odejść i nie wracać, że zagrażają ich harmonii. Poza tym, ludzie nie należeli do ich planety, byli obcymi. Ich energia nie była potrzebna, ani pewnie...przydatna, bo była nadmiarem ? Rolling Eyes Sama nie wiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Scarlett
Korsarz


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 11:34, 03 Sty 2010
PRZENIESIONY
Nie 16:27, 03 Sty 2010 Temat postu:

Elizabeth napisał:
Po seansie wiele ludzi mnie pytało - i jak, i jak ? A ja - cisza.


Ja miałam podobnie. Wyszłam zamurowana, wciąż myślami w Pandorze. Aczkolwiek mi nic nie brakowało temu filmowi Very Happy

Elizabeth napisał:
EJ! Bluźnierstwo! .
- przepraszam, ale musiałam .
Ale Scarlett, co Ci się tam kojarzyło z arcydziełem takim jak LOTR ? . Po prostu ciekawam.


Uah, wybacz, dla mnie LOTR nie jest arcydziełem Razz wręcz przeciwnie, raz oglądnęłam i dziękuję bardzo za więcej, mogłam porobić coś ciekawszego Very Happy
Ale nie umiem ci powiedzieć co dokładnie. Po prostu momentami miałam takie odczucie deja vu Smile Jak oglądnę jeszcze parę razy to Ci powiem Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 15:29, 03 Sty 2010
PRZENIESIONY
Nie 16:27, 03 Sty 2010 Temat postu:

Elizabeth napisał:
Wydzielić trza temat, bo robimy spojlery Very Happy .

A kto ma moda na Kino i TV, bo przeca nie ja, hę? Gwizdze.. Very Happy

Ja tu później dopiszę szerzej, jak dłuższą chwilę znajdę (rany, ale ostrzeżeniem powiało... Mr. Green ).


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Nie 15:29, 03 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Nie 16:28, 03 Sty 2010 Temat postu:

Aletheia napisał:
Elizabeth napisał:
Wydzielić trza temat, bo robimy spojlery Very Happy .

A kto ma moda na Kino i TV, bo przeca nie ja, hę? Gwizdze.. Very Happy


Faktycznie, zapomniałam Very Happy. Już zrobione Very Happy.
I czekamy na post! Cool
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 19:40, 03 Sty 2010 Temat postu:

(Można klikać, oczywiście. Tam, gdzie widać, że można. Wink )

Elizabeth napisał:
Plemię znało już "Ludzi Nieba" od złej strony, więc pewnie to stało się jasne dla wszystkich 'Niebieskich', że ludzie powinni odejść i nie wracać, że zagrażają ich harmonii. Poza tym, ludzie nie należeli do ich planety, byli obcymi. Ich energia nie była potrzebna, ani pewnie...przydatna, bo była nadmiarem ? Rolling Eyes Sama nie wiem.

W takim razie sypie się ich wizerunek jako "dobrych dzikusów" / "szczęśliwych pierwotnych" itede, w takim romantyczno-idealistycznym sensie. Rousseau, Pocahontas, te klimaty... Bo wynika z tego, że według nich życie nie miałoby być wartością uniwersalną, tylko jest nią o tyle, o ile jest częścią Eywy. Ich częścią. Oczywiście, jest to pogląd bardziej zgodny z, eee, praktyką w historii mentalności narodów? (mam nadzieję, że nie zaplątałam zbytnio...), ale wtedy sypie się morał filmu. Nawisem mówiąc, w takim razie logiczniej byłoby poczekać, aż obcy sobie po prostu pójdzie niż zabić i...? no właśnie, pozwolić aby "dodał się" do materii i energii ekosystemu. Przecież ustrzeliwszy, nie odniosłaby go "Ludziom Nieba" - "macie tu waszego trupka, zabierajcie go stąd".

Elizabeth napisał:
Aletheia, Siostro - podpisuję się pod Tobą wszystkimi kończynami

Ile ja tu Sióstr zbieram...! Zdaje sie, że Tobie i tak się spodobało bardziej niż mnie. Gdzie nie spojrzę, nie tylko na Perle, WSZYSCY zachwyceni. Ewentualne zastrzeżenia są tylko pod kątem fabuły, a strona wizualna jest wysławiana wniebogłosy. A mnie film zawiódł także (jeśli nie głównie) wizualnie... Od razu zastrzegam - nie chodzi mi o widowiskowość, bo jak mówię, oglądałam 2D. Chodzi mi raczej o projekt czysto plastyczny, koncepcyjny.
Filmy, które mi zawróciły w głowie wizualnie, to np. "Sleepy Hollow", LotR, częściowo "Między piekłem a niebem"... Chwilowo mi więcej na myśl nie przychodzi, ale generalnie to takie, które miały swój wyraźny, autorski styl. Każdy detal był charakterystyczny, rozpoznawalny jako pochodzacy stamtąd. Zastanawiam się, czy nie jest to spowodowane tym kilkunastoletnim przeciągnięciem Avatara od koncepcji do premiery, ale problem w tym, że Avatar dla mnie NIE ma swojego odrębnego stylu. Kolorystycznie? Wszystko naraz, wszystkie możliwe kolory, nic nie dominuje (to już plakat jest pod tym względem bardziej charakterystyczny). Projekty zwierząt i roślin? Typowy styl sf w odmianie "obca planeta" / "Ziemia za miliard lat" *niepotrzebne skreślić. [link widoczny dla zalogowanych] Projekty związane z armią? Z filmu wynika, że akcja jest osadzona co najmniej kilkadziesiąt-kilkaset lat w przyszłości, tymczasem filmowa armia wygląda nawet nie jak współczesne projekty na deskach kreślarskich, ale jak wprowadzane już prototypy! Szczególnie śmigłowce i transportery. Na taką misję chyba nie wysyła się muzealnego złomu? Och, oczywiście, że nie sposób przewidzieć, jak takie rzeczy będą wyglądać za te kilkaset lat Very Happy ale powinno przynajmniej wyglądać, że graficy próbowali. A tu, wbrew wszelkim już widocznym tendencjom, siłowniki i przewody na wierzchu, kadłuby kanciaste... Nieee no. Confused
W sumie, film wygląda jak projekt sprzed lat, zrealizowany współczesną techniką. Którym przecież jest, czyż nie? Wink Pamiętam, że moim najsilniejszym wrażeniem i stale przewijajacą się myślą przy oglądaniu było: "O, fajnie wreszcie to zobaczyć w filmie! Te wszystkie rzeczy, co do tej pory leżały po szufladach grafików. Albo w ilustracjach sf. Albo w literaturze sf". Rozumiecie co mam na myśli? Wink Fajnie to zobaczyć, ale gdzie jest zaskoczenie...? No ni ma... Sad

Elizabeth napisał:
ładne nowatroskie pomysły - zwłaszcza zauroczyła mnie ta więź między wszystkimi istotami Pandory, poprzez ogonki Very Happy . Urocze i przyznam zaskakujące - przynamniej ja nie spotkałam się z takim ustrojstwem Wink . Duży plus za nieoklepywanie starych, zrytych idei s-f.

Co do ogonków - ja chcę taki ogon! Very Happy Ale nie to neurozłącze, tylko właśnie ogon. Dawno uważam, że ludzie się niepotrzebnie pozbyli ogonów. Fajnie by było. Laughing A co do neurozłącza, to przemykała mi w kinie myśl, że tak ważny narząd powinien być lepiej chroniony, a nie majtać sobie praktycznie luzem, przy takiej długości w dodatku. Natomiast idea jako całość - faktycznie nie przypominam sobie konkretnego przypadku, żeby kino przerobiło umysłowość zbiorową, jako pomysł. W literaturze najciekawiej to wyglądało, jak dla mnie, u Vernora Vinge'a, [link widoczny dla zalogowanych] (między nami mówiąc, poza tym jednym pomysłem, powieścidło niespecjalne i do tego cegłowate). Inna sprawa, że nie mogę sobie przypomnieć kto (jeśli ktokolwiek, może poza Lemowym "Solaris") opisywał umysł zbiorowy obejmujący cały ekosystem... Zdaje mi się, że powinnam coś takiego pamiętać i mi wyleciało... Neutral
Tu dochodzimy do kolejnej kwestii - na ile te poszczególne organizmy są autonomiczne. Eywa jest wspólną pamięcią, ale na ile to jest możliwe przy osobnych świadomościach, Na-Vi i całej reszty? To był interesujacy problem, który w filmie został ledwo zasygnalizowany. (Spoko, za rok-dwa, fandom to będzie miał przerobione w fanfikach wzdłuż i w poprzek, ale mnie się raczej nie będzie chciało czytać. Laughing )

I jeszcze dodatkowy drobiazg (też mi zgrzytający wizualnie). Na-Vi mają dość [link widoczny dla zalogowanych]. Dla mnie to wygląda jak graficzny błąd, ale... może to tylko avatar Sully'ego, dlatego że był krzyżówką? Sully ma ludzkie dłonie, gdy rodowici Na-Vi mają cztery palce. Nie zwróciłam w kinie uwagi na inne ewentualne różnice, ale może jakieś były (pamiętam myśl, że jak na istoty leśno-drzewne mają zbyt ludzkie stopy, ale może to też tylko Sully).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Nie 22:34, 03 Sty 2010 Temat postu:

Aletheia! Nie wytrzym z Tobą! Laughing Po raz kolejny mnie powalasz swoim głębokim rozpracowywaniem filmu! Ja tak zupełnie nie umiem, a już w ogóle żeby tak z siebie...Zdecydowanie nie nadaję się na krytyka filmowego, ani na nikogo w tym stylu. Zauważyłam ostatnio jak ciężko mi jest tak po prostu, po ludzku zjechać film. Zawsze sprawia mi to duże trudności i za każdym razem staram się go w jakiś tam sposób usprawiedliwić Very Happy. Ale do rzeczy, bo sporo roboty mi przyporzyłaś swoim postem Very Happy.
W związku z tą nieszczęsną próbą zabicia Sully'ego. Z drugiej strony w razie konieczności Na-Vi zwierzaki też zabijali - tzn. ona zabiła je, by ratować naszego typka. Więc to i tak taka ruchoma ta ich zasada...Zresztą, już tak zupełnie racjonalnie patrząc - logiczne to, że chciała go zabić. Myślę, że nie było w zamiarze idealizowanie ich aż tak bardzo...Mnie to tak czy siak nie burzy puenty Wink. I rozumiem kobietę Very Happy
Natomiast co do:
Cytat:
Pocahontas, te klimaty
to zły przykład, bo przecież Indianie z tej bajki uważali, że biali "dzicy są, dzicy są, chyba to nie ludzie" - jak idzie piosenka. Nawiasem mówiąc bardzo ładna: http://www.youtube.com/watch?v=XsQuHsKXTdY (Uwielbiam Pocahontas! Very Happy)
Cytat:
Zdaje sie, że Tobie i tak się spodobało bardziej niż mnie.

No po tym poście ewidentnie widzę różnice między naszymi opiniami Very Happy. Zwłaszcza, że im dalej, tym bardziej się nie zgadzam. Roślinność - jak dla mnie prawdziwie bajeczna i w charakterystycznych kolorach przecież! Dominuje niebieski i zielony, no i roślinki mienią się i rozświetlają pod każdym dotknięciem. No jak dla mnie absolutnie urocze.
Cytat:
Na taką misję chyba nie wysyła się muzealnego złomu? Och, oczywiście, że nie sposób przewidzieć, jak takie rzeczy będą wyglądać za te kilkaset lat ale powinno przynajmniej wyglądać, że graficy próbowali. A tu, wbrew wszelkim już widocznym tendencjom, siłowniki i przewody na wierzchu, kadłuby kanciaste... Nieee no.

Tu masz chyba rację, nie pomyślałam zupełnie o tym. Faktycznie, jak na s-f, to sprzęt był mega-teraźniejszy. A dziwne, że przeoczyli taki fajny 'detal'. Ale, ale - nie przeszkadzało mi to specjalnie w odbiorze! Very Happy
Cytat:
Inna sprawa, że nie mogę sobie przypomnieć kto (jeśli ktokolwiek, może poza Lemowym "Solaris") opisywał umysł zbiorowy obejmujący cały ekosystem...

Coś było, bo też jakoś mam wrażenie, że nie pierwszy raz się z czymś takim spotykam.
Co do autonomiczności - tu już można sobie gdybać, ale nic z filmu więcej nie wyciągniemy. Niemniej pomysł bardzo ciekawy.
Budowa ? - eeej, czepiasz się!

Nie no, tak na serio - Aletheia, przykro mi, ale ja się chyba nie nadaję na kompana do takich rozpracowywań...bo nie umiem się bronić i nie zwracam uwagi na takie szczególiki. I nie umiem zjechać filmu Sad Sad Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Nie 23:38, 03 Sty 2010 Temat postu:

Elizabeth napisał:
Zdecydowanie nie nadaję się na krytyka filmowego, ani na nikogo w tym stylu. Zauważyłam ostatnio jak ciężko mi jest tak po prostu, po ludzku zjechać film. Zawsze sprawia mi to duże trudności i za każdym razem staram się go w jakiś tam sposób usprawiedliwić Very Happy . (...)I nie umiem zjechać filmu Sad Sad Sad

Zjechać to po ludzku, a bronić, to już nie? Very Happy Krytyka filmowa jest sztuką wyrażania swojej opinii, a nie zjeżdżania. (Aaaa! "Ratatouille" mi się przypomina, dopiero co znowu oglądałam i tam było o "zjeżdżającej" krytyce.) Tobie się podobał i fajnie. Nie musimy się przecież zgadzać, wystarczy że sobie porównamy wrażenia. Przynajmniej Tobie się podobało, więc bardziej skorzystałaś. Wink

Elizabeth napisał:
Z drugiej strony w razie konieczności Na-Vi zwierzaki też zabijali - tzn. ona zabiła je, by ratować naszego typka. Więc to i tak taka ruchoma ta ich zasada...Zresztą, już tak zupełnie racjonalnie patrząc - logiczne to, że chciała go zabić. Myślę, że nie było w zamiarze idealizowanie ich aż tak bardzo...Mnie to tak czy siak nie burzy puenty . Wink I rozumiem kobietę Very Happy

Ja jej też tak z punktu nie potępiam, szczególnie że ją polubiłam; cały czas się tylko czepiam niekonsekwencji scenarzystów. Zwierzaki zabijali, ale właśnie wyłącznie z konieczności. A on jej przecież bezpośrednio nie zagrażał, ani go zjeść nie zamierzała, więc co...? A idealizowanie było (przepraszanie zwierząt, cała ideologia typu "żyj w harmonii z naturą"). Właśnie zupełnie już racjonalnie patrząc, to niezbyt logiczne jest zabijanie obcego, którego chciałoby się przede wszystkim pozbyć (a jak pisałam wyżej, zabitego pozbyć się trudniej, trupy same nie chodzą, za to mają nieuprzejmy zwyczaj włączania się w ekosystem, w którym padły). No chyba, że obcy, wlazłszy na teren potrzebujący ochrony, rozrabia tak, że trzeba go jak najszybciej unieszkodliwić, bo las podpala albo strzela do czego popadnie. A Sully niczego takiego nie robił w tamtym momencie.

Elizabeth napisał:
Cytat:
Pocahontas, te klimaty

to zły przykład, bo przecież Indianie z tej bajki uważali, że biali "dzicy są, dzicy są, chyba to nie ludzie"(Uwielbiam Pocahontas!

Osobiście pamiętałam tylko "Kolorowy wiatr" Laughing , a chociaż "Pocahontas" dosyć mi się podobała, to znacznie bardziej "mój" był "Król Lew". A w tym co pisałam wyżej, chodziło mi o to, że w Avatarze, Na-Vi pełnią rolę takich "szczęśliwych dzikich", co to zepsutemu cywilizacją człowiekowi pokazują życie w zgodzie z naturą, czystą moralność i tak dalej. Dlatego Twój cytat raczej to potwierdza. Wink I dlatego tym bardziej uważam, że jeśli Na-Vi na takich zostali wykreowani, to niekonsekwencją jest pokazywanie, jak jedna z nich pochopnie rwie się do zabijania. Oczywiście, młoda, może porywcza i tak dalej, ale jeśli filmowcy chcieli takiego nieskomplikowanego moralizatorstwa jakie widać w Avatarze, to powinni utrzymać Neytiri "in character" Na-Vi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 19:01, 04 Sty 2010 Temat postu:

Aletheia napisał:
Zjechać to po ludzku, a bronić, to już nie? Krytyka filmowa jest sztuką wyrażania swojej opinii, a nie zjeżdżania.

Tak, tylko trzeba umieć wyszukiwać błedy, drążyć niekonsekwencje, umieć rzucić filmowi prosto w twarz niedociągłości. No, a ja tego nie umiem. Moje lista filmów nielubianych jest naprawdę bardzo wąska, bo w każdym filmie wyszukuje same dobre rzeczy Very Happy.
Aletheia napisał:
Nie musimy się przecież zgadzać, wystarczy że sobie porównamy wrażenia.

Oui, oui - tylko Ty tak pięknie przedstawiasz swoje racje, że człowiek się od razu zgadza lub mimo wszystko opiera się, lecz nie umie ładnie ująć przeciwstawnych racji Wink. Strasznie mi się nie podoba mój wcześniejszy post Rolling Eyes.
W każdym razie chyba logicznie masz rację co do tego zachowania Neytri- obiektywnie patrząc burzy tą harmonię życia Na-Vi, ale osobiście jej zachowanie wydaje mi się w pełni normalne i pasujące do sytuacji. I moze akurat nie umiem wytłumaczyć słownie, dlaczego. Pomyślę jeszcze nad tym Wink. Chociaż z drugiej strony może wewnętrznie nie chcę dopuścić do dostrzeżenia niby oczywistego błędu fabuły...Pomyślę.
Cytat:
chociaż "Pocahontas" dosyć mi się podobała, to znacznie bardziej "mój" był "Król Lew".

Och! A pewnie! Król Lew to moje dzieciństwo i za razem ulubona bajka. Pod każdym względem doskonały.
Cytat:
A w tym co pisałam wyżej, chodziło mi o to, że w Avatarze, Na-Vi pełnią rolę takich "szczęśliwych dzikich", co to zepsutemu cywilizacją człowiekowi pokazują życie w zgodzie z naturą, czystą moralność i tak dalej. Dlatego Twój cytat raczej to potwierdza.

Nie rozumiem. Owszem, Indianie w Pocahontas są w pełni złączeni z naturą, wyidealiowani, ale gdy dochodzi co do czego, to jak najbardziej są przeciwko Białym i chcą z nimi wlaczyć w obronie swojej ziemi....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 21:03, 04 Sty 2010 Temat postu:

Elizabeth napisał:
Moje lista filmów nielubianych jest naprawdę bardzo wąska, bo w każdym filmie wyszukuje same dobre rzeczy Very Happy .

Chciałabym zauważyć, że jako advocatus diaboli jestem tu tylko z racji najmniejszego wśród dyskutujących uwielbienia dla poddawanego sekcji dzieła, bo ja go tak naprawdę wcale nie chcę zjeżdżać. Laughing Ot, fajny film. Nic więcej i nic mniej. A zresztą też zwykle w filmach dopatruję się zalet. Wręcz stwierdziłam, że w kinie mi się wszystko podoba... Rolling Eyes Wady też widzę, ale... no nie wiem, jakoś to może mam wyważone? Laughing Ostatecznym kryterium oceny i tak jest "czepialność" filmu, fakt czy męczy, chodzi za mną i czy CHCĘ o nim w kółko myśleć. Avatar i tak przyczepił się mocniej niż mnóstwo innych.

Elizabeth napisał:
W każdym razie chyba logicznie masz rację co do tego zachowania Neytri- obiektywnie patrząc burzy tą harmonię życia Na-Vi, ale osobiście jej zachowanie wydaje mi się w pełni normalne i pasujące do sytuacji. I moze akurat nie umiem wytłumaczyć słownie, dlaczego.

Rzecz, sądzę, leży w tym, że jak pisałam, film jest moralizatorsko prosty, a my ją polubiłyśmy (ty też, tak? Wink ) i próbujemy zrozumieć jej zachowanie jak kogoś żywego. Neytiri-twór pełniący określoną rolę moralizatorską (jako jedna z Na-Vi) jest w swoim zachowaniu nielogiczna. Ale Neytiri-żywa, psychologicznie prawdziwa postać, jest jak najbardziej w porządku. Normalne, że nie zachowuje sie jak robot, zawsze zgodnie z wgranym programem - zasadami swojego ludu, tylko ją nerwy ponoszą, jak kogoś żywego właśnie. Co powiesz na taką linię obrony - widzi obcego, wkurzona łapie za broń, ale przelatujące nasiona jej przypominają o pohamowaniu porywczości? Wink

Elizabeth napisał:
Nie rozumiem. Owszem, Indianie w Pocahontas są w pełni złączeni z naturą, wyidealiowani, ale gdy dochodzi co do czego, to jak najbardziej są przeciwko Białym i chcą z nimi wlaczyć w obronie swojej ziemi....

Archetypowy "szczęśliwy dziki" nie musi koniecznie być w każdej sytuacji niewzruszenie łagodny. W tym archetypie mieścił się zbór zasad "pierwotnej prostoty", a obrona swojej ziemi chyba do tego należy? Zresztą mówimy przecież o wyidealizowanym obrazie, który wymyślono kilkaset lat temu, i który już przecież dawno się okazał naiwny, zbyt uproszczony i raczej nigdy nie mający odzwierciedlenia w rzeczywistości. A że ciągle uparcie wraca w różnych fabułach, to inna sprawa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 21:46, 04 Sty 2010 Temat postu:

Aletheia napisał:
Wręcz stwierdziłam, że w kinie mi się wszystko podoba...

No właśnie! To znaczy ja mam zawsze duży mętlik i wszystko jest w rozsypce - nic nie usystematyzowane. Dopiero jak przyjdę do domu, to na spokojnie mogę sobie analizować swój taki czy inny zachwyt Very Happy.
Aletheia napisał:
Avatar i tak przyczepił się mocniej niż mnóstwo innych.

A u mnie by chyba zatrzymał się na poziomie zwyczajnej relacji z wizyty w kinie, bardzo pozytywnej, ale tyle. Natomiast Ty mnie zmobilizowałaś do szerszych wynurzeń Wink.
Cytat:
film jest moralizatorsko prosty, a my ją polubiłyśmy (ty też, tak? )

Tak! Tak! Ale dalej mi się Twoja interpretacja nie podoba Laughing. Wciąż nie jest moja. Bo dla mnie to było mimo wszystko zgodne z zasadami jej ludu. I nad wytłumaczeniem tego postaram się pomyśleć.
Cytat:
Archetypowy "szczęśliwy dziki" nie musi koniecznie być w każdej sytuacji niewzruszenie łagodny. W tym archetypie mieścił się zbór zasad "pierwotnej prostoty", a obrona swojej ziemi chyba do tego należy?

Ale teraz to Ty tłumaczysz mnie, a nie siebie. Bo ja się właśnie opieram na tym, że nie musieli być łagodni, że bronili swojej ziemi...itd. Że nie byli w pełni idealni i nie cenili życia ponad wszystko, w każdym razie nie wroga, nie "Ludzi Nieba". I dlatego 'Pocahontas' jest na tym samym kocepcie oparta. Natura - OK, harmonia - OK, ale jak wróg to wróg. Bo wróg zły. No i dlatego może mi ta Neytri gra.
Nie wiem czy się dobrze zrozumiałyśmy Wink.


Ostatnio zmieniony przez Elizabeth dnia Pon 21:49, 04 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pon 22:08, 04 Sty 2010 Temat postu:

Elizabeth napisał:
I nad wytłumaczeniem tego postaram się pomyśleć.

OK, jeśli coś będziesz mieć, zawsze chętnie przeczytam. Smile

Elizabeth napisał:
Ale teraz to Ty tłumaczysz mnie, a nie siebie. Bo ja się właśnie opieram na tym, że nie musieli być łagodni, że bronili swojej ziemi...itd. Że nie byli w pełni idealni i nie cenili życia ponad wszystko, w każdym razie nie wroga, nie "Ludzi Nieba". I dlatego 'Pocahontas' jest na tym samym kocepcie oparta. Natura - OK, harmonia - OK, ale jak wróg to wróg. Bo wróg zły. No i dlatego może mi ta Neytri gra.
Nie wiem czy się dobrze zrozumiałyśmy Wink .

Właściwie to ja tłumaczyłam wypracowanie pod tytułem "lud Pocahontas i lud Neytiri jako przykłady kulturowo-filozoficznego motywu "pierwotnej prostoty"". Laughing Właściwie to nie jestem na 100% pewna, czy ta idea w pierwotnej formie dopuszczała agresję w charakterze (oczywiście w funkcji obrony, nie ataku), ale w sumie utarte motywy też się zmieniają przez wieki i u różnych twórców... Też masz wrażenie, że przydałby się reset tej dyskusji, bośmy ugrzęzły jakoś na bocznym torze i właściwie to już nie mówimy o Avatarze? Laughing W sumie, moje stanowisko jest takie: Neytiri jako postać lubię, a zarzucić mogę tylko pewną niespójność w konstrukcji świata przedstawionego samym twórcom, i to tylko o ile właściwie odczytuję tychże twórców zamysł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elizabeth
Oficer


Dołączył: 16 Sty 2006
Posty: 2101
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Islandia

PostWysłany: Pon 22:17, 04 Sty 2010 Temat postu:

Cytat:
Też masz wrażenie, że przydałby się reset tej dyskusji, bośmy ugrzęzły jakoś na bocznym torze i właściwie to już nie mówimy o Avatarze? Laughing

Kończymy! Smile

Btw. żeby jeszcze a propos filmu - słucham od kilku dni namiętnie soundtracku. Koleżanka podrzuciła linka:[link widoczny dla zalogowanych]
I od tamtej chwili się zasłuchuję. Naprawdę bajeczny Very Happy. (Ściąga się długo i plik duży i dziwne rozszerzenie...ale warto cierpliwie czekać Very Happy)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Capria
Czyściciel zęz


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ELIBINGHETTO
Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 20:54, 08 Sty 2010
PRZENIESIONY
Sob 21:44, 09 Sty 2010 Temat postu:

nigdy wiecej juz nie obejze (no chyba ze z nudow) avatara... myslalam ze bedzie to cos lepszego, ale jednak nie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Pią 21:00, 08 Sty 2010
PRZENIESIONY
Sob 21:46, 09 Sty 2010 Temat postu:

Nie ten temat, a nawet dział. A jak już szarża odpowiedzialna zrobi co należy, czy można prosić o szczegóły? (Albo nawet wcześniej, chociaż nie chciałabym tejże szarży dokładać roboty...) Wink

EDIT
O, właśnie, zapomniałam a propos tych szczegółów - widziałaś 2D czy 3D? Smile


Ostatnio zmieniony przez Aletheia dnia Sob 0:40, 09 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Capria
Czyściciel zęz


Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ELIBINGHETTO
Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 8:11, 09 Sty 2010
PRZENIESIONY
Sob 21:52, 09 Sty 2010 Temat postu:

oj przepraszam Sad
w 3d ale jak dla mnie to nie bylo zabardzo 3d bo ludki i inne zwierzaczki na ciebie nie lecialy jak to najczesciej jest w filmach 3d...

edit:
niech moje kolezanki znajda wkoncu jakies miejsce na pruby! albo chociaz moj brat i jego zespol nam wyporzyczyli narazie na 1 probe!!!!!


Ostatnio zmieniony przez Capria dnia Sob 8:16, 09 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 16:31, 09 Sty 2010
PRZENIESIONY
Sob 21:53, 09 Sty 2010 Temat postu:

.
Capria napisał:
ludki i inne zwierzaczki na ciebie nie lecialy jak to najczesciej jest w filmach 3d...

Aha, potwierdzasz coś co gdzieś przeczytałam, a nie miałam sama okazji sprawdzić - że Avatar, w przeciwieństwie do innych 3D, ma trzeci wymiar zbudowany "w głąb" zamiast na widza. Hmm, tam było to podawane jako zaleta... Think Szkoda, że nie mogę osobiście porównać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Camille
Buszujący pod pokładem


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Śro 2:32, 27 Sty 2010 Temat postu:

Dwa razy obejrzałam "Avatara" 3D w kinie Wink. Drugi raz niezamierzony, ale cieszę się, że byłam Smile.

Powiem tak - na początek, wydaje mi się, że Neytiri chciała zabić Jake'a, bo był obcym i był, jak to ona określiła, jak dziecko. W tamtym momencie nie robił nic złego - ale jako nieobeznany obcy mógł wyrządzić szkody z niewiedzy. I, jak sądzę, był większym zagrożeniem dla ekosystemu w stanie żywym niż umarłym, w końcu był pozostawiony bez opieki, a o Pandorze miał nikłe pojęcie Razz. Ponadto, ludzie zostali wyrzuceni, z powodów bliżej nieokreślonych w filmie i zapewne Na'vi nie chcieli się z nimi więcej stykać.

---

OK - teraz moje wrażenia z filmu.

Za pierwszym razem - przyznam szczerze - ten film mnie nie porwał i nie zaangażował jakoś szczególnie. I to był główny mój zarzut odnoście tego filmu. Po drugim seansie to się troszkę zmieniło, ale pod tym względem nadal uważam, że "Avatar" ma poważne braki Smile.

Podoba mi się wizualne, ale jakoś... Nie wiem, może po prostu wolę filmy, w których wszystko nie jest podane na tacy, tylko muszę sama do tego dojść / ewentualnie takie, które robią przełom w moim myśleniu / ostatecznie takie, które mnie absolutnie porywają w swój świat (a jak robią wszystkie te rzeczy jednocześnie, to jestem w niebie).
Podoba mi się też pomysł (Pandora to świat w którym zdecydowanie chciałabym się znaleźć), aktorstwo Zoe Saldany (gdybym była facetem, to bez wątpienia zakochałabym się w trzymetrowym niebieskim kocie - ale taki był zamysł reżysera przecież Wink), która ma absolutnie fantastyczny głos Smile. I odnoścnie niej, polecam ten filmik - http://www.youtube.com/watch?v=fOHPCI_9-eQ Smile. Filmik króciutki, są dłuższe, ale uważam, że ten oddaje sedno sprawy, czyli wielki wkład włożony w rolę Wink.
O, podoba mi się muzyka - jak najbardziej pasuje, i słuchając jej, przenoszę się na Pandorę. Czyli jest dobrze Smile.

A po drugim seansie - wzięło mnie Wink. Jakoś bardziej się zaangażowałam w ten film, no i miałam szansę przyjrzeć się drugi raz, już bardziej dokładnie, bo wiedziałam, czego się spodziewać Smile.
Za drugim razem chciałam iść na 2D dla porównania, ale szłam z osobą, która miała oglądać pierwszy raz, więc się nie upierałam, zwłaszcza, że jak będzie na DVD to z pewnością kupię Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 14:03, 30 Sty 2010 Temat postu:

Camille napisał:
aktorstwo Zoe Saldany (gdybym była facetem, to bez wątpienia zakochałabym się w trzymetrowym niebieskim kocie

Zgadzam się, dodam tylko własną herezję - Sam Worthington bardziej podobał mi się w ludzkiej wersji.

A przy okazji, musiałam [link widoczny dla zalogowanych] przynieść. Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eddie
Piracki Lord


Dołączył: 31 Sty 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:49, 30 Sty 2010 Temat postu:

No, taki temat, to tak przypuszczałam, że będzie Very Happy. Napiszę coś, bo byłam na "Avatarze", chociaż to było z jakiś miesiąc temu, więc już sporo rzeczy pozapominałam Laughing.

To co zapomniałam to jedno, ale jest jeszcze drugie Laughing. Drugie to to, czego nie zarejestrowałam - ponieważ w trakcie oglądania, w niektórych momentach film ten zmuszał mnie do uskuteczniania "Rolling Eyes" i wyłączania się Laughing.

Jeżeli chodzi o kwestię dlaczego avatarzyca chciała zabić Jake'a, to zasadniczo pamiętam jej zarzut - "you are ignorant as a child". Chodziło o to, że koleś swą obecnością niszczył jej ekosystem. Nie chodziło nawet o to, że był obcy, tylko, że się nie umiał zachować. Zamiast, jak porządny Na'vi, bezszelestnie pomykać po drzewach, to pałęta się po tej puszczy uskuteczniając chaos i ściągając na siebie niepotrzebną uwagę. Może i z normalnego punktu widzenia nie wyczyniał tam niczego zdrożnego, ale zapewne wszyscy avatarowie orzekliby zgodnie, że jednak popełnił rażące faux pas. Zasadniczo zgadzam się z tezą Camille o "szkodach z niewiedzy" - taki bowiem właśnie ładunek niesie słówko "ignorant".

Tak ogólnie - sam film - był dość dziwny. Raczej mi się nie podobał, ale mimo to, nie miałam poczucia, że jakoś strasznie zmarnowałam czas Laughing. Może nawet obejrzałabym jeszcze raz Laughing. Oglądałam w ogóle w 3D.

Czemu mi się nie podobało? Głównie dlatego, że fabuła była żenująca i przewidywalna, a bohaterowie na maksa stereotypowi. Bez żadnego polotu. I wszystko oczywiście łopatologicznie zapodane Very Happy.

Bardzo wkurzał mnie główny bohater, który (mimo, że w postaci tego całego śmiesznego video loga - a więc bądź co bądź, w takiej jednak wiarygodnej formie) informował mnie jak się czuje i co tak ogólnie robi Rolling Eyes. To bym sobie mogła sama wywnioskować z tego co i jak gra aktor oraz z działań, które podejmuje odtwarzana przez niego postać - także dziękuję Rolling Eyes.

Postacie i cały konflikt - stereotypowe. Dobrzy dzicy i krwiożercza, bezduszna, bezlitosna i w ogóle bez korporacja Rolling Eyes. A już szczególnie cały ten jej szef (nie pamiętam jak mu było) oraz dowódca uskuteczniających tam brudną robotę sił zbrojnych (również nie pamiętam jak mu było) - wybitnie nie do zniesienia. Przemiana głównego bohatera - przewidywalna i nieporuszająca. Ogólnie - jeden wielki banał. Były momenty, że normalnie wiedziałam co się za chwilę stanie i nawet parę takich, gdzie wiedziałam co za chwilę dana postać powie - także - poczucie humoru - również wielce błyskotliwe Rolling Eyes.

Ponadto - łopatologia - nie wiem po co avatarzyca mówi mi "tsahelu - więź", to znaczy, sorry - wiem po co - warto nauczyć się słówka w obcym języku i to na dodatek określającego coś dla tej kultury (avatarów) niezmiernie istotnego, ale po kiego grzyba tłumaczy mi na czym to polega? Shocked Przecież widzę Rolling Eyes. A już szczególnie jest to zbędne w kontekście późniejszej diagnozy tej całej naukowczyni - Grace - która cybernetycznie ujmuje kwestię życia w harmonii i bliskości z przyrodą, mówiąc, że avatarowie uskuteczniają sobie globalną sieć z całą Pandorą. Naprawdę - avatarzyca nie musi mi wyjaśniać na czym polega więź, do zadzierzgnięcia której służy im to dyndające neurozłącze Rolling Eyes. Bez tego byłby przynajmniej jakiś fun - byłby jakiś symbol czegoś, a tak to - jest tylko łopatologia Neutral. Ja kumam, że niektóre rzeczy w science fiction trza tłumaczyć, ale może jednak nie takie, które każdy jest w stanie ogarnąć... Confused

Może teraz coś odnośnie tego 3D. Ogólnie - to akurat - bardzo mi się podobało. Ale nie bez zastrzeżeń. Nie wiem czy uda mi się to wyjaśnić, bo nie znam się na technicznej stronie kręcenia filmów, ale chodzi mi o coś takiego, że nie wiem - montaż - bardzo tradycyjny - w niektórych scenach nie w pełni wykorzystuje możliwości jakie daje posługiwanie się trójwymiarowym obrazem - przynajmniej w moim odczuciu. I tak np. wszystkie sceny pościgów, czy walk - tak naprawdę w tym 3D niczego nie zyskują, albo zyskują bardzo niewiele. Mogłabym je równie dobrze obejrzeć w 2D - efekt "rażenia" byłby taki sam. Bo właśnie - w 2D - aby nadać takim scenom "żywość" uskutecznia się bardzo szybkie zmiany ujęć i kątów kamerowania - tak, żeby widz poczuł, że jest "w środku" tych wydarzeń. I tak samo mamy tutaj w tym 3D - co tak za bardzo niczego nie wnosi do tego typu scen. Moim zdaniem warto by było pomyśleć o jakimś innym sposobie przedstawiania pościgów i walk w filmach 3D.

Za to naprawdę duże wrażenie robią sceny dość statyczne, w których jest dużo obiektów rzeczywistości tworzących tę "głebię przestrzeni" oraz sceny zbiorowe. To mi się właśnie najbardziej podobało. Bo wydawało się, jakby naprawdę można było sobie między tą całą filmową ludzkością, tudzież avatarostwem, czy też innymi osobliwościami geologicznymi lub przyrodniczymi na Pandorze poprzemykać Very Happy. Czad! Very Happy

I jeszcze podobała mi się jedna rzecz. Mianowicie - to, na co już w tej dyskusji zwróciłyście uwagę - toporna maszyneria wojskowa Very Happy. Racja, że przez wzgląd na fakt, iż akcja rozgrywa się w dość dalekiej przyszłości, wydaje się, że tego typu sprzęt powinien już wyglądać nieco inaczej... Ale moim zdaniem pokazanie armii w taki a nie inny sposób, spełnia jednak tutaj jakąś funkcję. W takim ujęciu cała sytuacja - najazd na avatarów w celu eksploatacji unobtanium - może być metaforą wojny w Iraku i polityki Busha kładącego łapy na złożach ropy naftowej. Jakby to był jakiś super futurystyczny sprzęt, to nikt by chyba takiej analogii nie poczynił, to co się dzieje na Pandorze byłoby rozpatrywane jako czysta fikcja. A tak to - kojarzy się z obrazkami, które można pooglądać w wiadomościach, ściąga do współczesności i skłania do jakichś tam refleksji - po co Amerykanie tak naprawdę instalują się w Arabowie. No chyba, że Cameron nie jest przeciwnikiem zaangażowania Usańców w Iraku, no to wtedy rzeczywiście nie ma się z czego cieszyć Laughing. W takim wypadku, również zapisuję tę toporność na minus Very Happy.

Okej, to by chyba było na tyle.


Ostatnio zmieniony przez Eddie dnia Sob 20:00, 30 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aletheia
Oficer


Dołączył: 11 Lut 2008
Posty: 4636
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: piratka

PostWysłany: Sob 21:28, 30 Sty 2010 Temat postu:

Eddie, lubię jak oglądasz filmy.

Eddie napisał:
Były momenty, że normalnie wiedziałam co się za chwilę stanie i nawet parę takich, gdzie wiedziałam co za chwilę dana postać powie

[Aletheia w kinie] "Oż... e, ty, jak ci tam, Rodriguez, zwijaj tyłek i spływaj, bo ci w niego za chwilę przygrzmocą... No na co czekasz, z amunicji się podobno wyprztykałaś, zza ekranu wieje że scenarzysta nie ma co dalej z tobą zrobić, a ja cię akurat lubię, spieprzaj, słyszysz?! Szlag, no i nie zdążyła, wiedziałam... Rolling Eyes ".

Eddie napisał:
No chyba, że Cameron nie jest przeciwnikiem zaangażowania Usańców w Iraku, no to wtedy rzeczywiście nie ma się z czego cieszyć Laughing . W takim wypadku, również zapisuję tę toporność na minus Very Happy .

Trza się do niego wybrać z sieriozną delegacją i poważnie pogadać w ciemnym zaułku, niech się zdeklaruje. Laughing
E, myślę że niezależnie od prezencji sił pokojowych Laughing kto by chciał, dostrzegłby analogię. Ale że jest jak jest, można w tym widzieć kolejny przykład łopatologiczności filmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum CZARNA PERŁA Strona Główna -> Kino i TV / Filmy Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin